Krycha,
śledzę sobie Twój wątek po cichu i ... stwierdzam, że nie jest tak źle!!! Spróbuj wykorzystać troszkę rodzeństwo (nie nadmiernie naturalnie)!
Wiesz ja zawsze uwielbiałam zajmowac się różnymi dzieciakami w rodzinie, czasem mi jednak było głupio dzwonic do np ciotki, czy mogę jej Małego wziąć, bo się bałam, że to natręctwo!!! teraz dopiero zrozumiałam, jakie to było głupie!
Raz w miesiącu chociaz, niech Ci siostra zajmie się Małym - pójdziecie do kina.
Wiem, wiem, problem z karmieniem... ale może wypije z butli!!!
No i jeszcze jedno!!!
Wiem, jestem natrętna... Ale gdybyście się zawzięli i nauczyli go spania, wg instrukcji z ksiązki wiadomej, to byłoby wam o NIEBO lepiej. Gwarantuję Ci, że to rozwiązałoby mnóstwo Waszych problemów:
- Twoje zmęczenie
- czas dla siebie nawzajem (i wolne łóżko)
- czas na domowe porządki, czy pracę zawodową itp.
Nie jest łatwo z tą nauką! Ja moją starsza uczyłam właśnie jak miała 9 miesięcy. Pisałam juz kiedys o tym. Siedziałam przez pierwszy tydzień na schodach pod drzwiami sypialni i ryczałam. Wiele razy chciałam zrezygnować, ale Mąż nie pozwalał. W ciągu 2 - 3 tyg. było zupełnie po problemie - Mała bez gęgnięcia, z usmiechem na twarzy kładła się do łóżeczka: w dzień i w nocy. 3 h spania w dzień (na poczatku chyba mielismy jeszcze 2 drzemki, ale od roczku juz jedna - Młody natomiast już ok. 10 miecsięcy przerzucił się na jedną! Czas przejścia z 1 na 2 drzemki tez bywa czasem cięzki niestety)
Mój Maż dziś wrócił z kładzenia dzieci spać i stwierdził - jakie to fajne jak one radosne, uśmiechnięte się kładą - bez żadnego problemu i śpią w nocy 12 h! czasem jak Mały ciut dłużej pośpi w dzień, to wieczorem nie może zasnąć, ale nie płacze, a gada z misiem, albo "śpiewa" sobie. czasem nawet godzinę!!! Dziś np. miał problem z zaśnięciem w dzień (pierwszy raz mu się to zdarzyło) i tez nie płakał, tylko z godzine gadał z misiem. W każdym razie ja mam dziecko "z głowy" przez ten czas!!!
pomęczysz się tydzień, 2 a może nawet 3, ale uwolnisz od codziennej męczarni i siebie, i Małego. Przeciez codziennie kładzenie go spać, to problem, czy nie???
Przeczytaj na spokojnie jeszcze raz książkę! Mąż też niech przeczyta, albo mu zdaj relację (bo z czytaniem książek o dzieciach i npr, przez Męża, to u nas np. krucho! ) Musicie być oboje zdecydowani, żeby w trudnych, pierwszych chwilach się wspierać, a nie warczeć na siebie!!!
Krycha, głowa do góry: masz jakąś pracę, nie wypadasz z branży, masz kontakt z ludźmi!!! nie jest najgorzej!!!
Trzymaj się!!!
Mój Mąż Cię serdecznie pozdrawia
Bo też czasem czyta Twoje posty i widzi w Tobie mnie przed kilku laty!!! (teraz w nawale pracy tez czasem miewam takie kryzysy, ale max 2 dni i wszystko wraca do normy)