Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 16:12 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

mąż do niczego

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

mąż do niczego

Postprzez Krycha » 30 stycznia 2009, o 14:40

mam fazę antymężową. Moim zdaniem on jest do niczego nie potrzebny! Sex jest do chrzanu (jak w ogóle jest, bo on sparaliżowany poporodowym NPR nic nie inicjuje, za wyjątkiem wieczorów na zajutrz po zbliżeniu -zeby zatrzec zle wrazenie z wieczora poprzedniego. A nazajutrz - wiadomo z definicji nie może byc bezpieczne). Pieluch juz nie kupuje, tylko ja piorę i wieszam te ekologiczne, odkąd nasze stare auto dogorywa bez zimowych opon, już nie jezdzi regularnie po duze zakupy, tylko ja robie zakupy prawie codziennie, on czasem nawet 3zl nie ma żeby kupić marchewkę czy ziemniaki jak wraca z pracy, więc juz nawet o nic nie proszę..., Dziecko woli sie kapac ze mną a z nim placze.... powoli nie ma nic co on by robil dla nas jako rodziny, nie mówiąc o nas jako parze....
Powoli traktuję go jak brata....albo kuzyna....przestaje mnie obchodzić, czasem powie coś zabawnego i tyle. Jeszcze mi zajmuje wieczorem kompa youtubem, nie dając pracowac.
myslałam, ze ojcostwo go zmobilizuje do pracy, może do poszukania lepiej płatnej...
mam wrażenie, ze kontakt z synkiem lepiej zaspokaja moje potrzeby a z mężem.... z braku czasu bliskość wygasa....
wasi faceci tez są do niczego odkąd jest dziecko?
tylko nie piszcie zebyśmy zostawili z kimś dziecko wieczorem i poszli na "randkę", bo niestety nie ma dziadków do opieki pod nosem, a niania do wieczora nie zostaje.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Re: mąż do niczego

Postprzez dzolka » 30 stycznia 2009, o 15:32

Krycha napisał(a):mam fazę antymężową.

też takie czasem miewam. Ale, jak trafnie określiłaś, to jest faza wiec minie i będzie lepiej :-) mam przynajmniej taką nadzieję.... z relacjami tak jest, raz jest miło, czasem gorzej...
ja nawet już nie staram się rozgryźć męża... nie trafię za nim. Może Twój mąż przeżywa depresję poporodową? to nie ma być żart, czasem faceci przeżywają chwilowe załamania w związku z pojawieniem się dziecka. Może martwi się, gnębi czymś? A okazuje obojętność? randka chyba wam niepotrzebna, tylko szczera gadka, ale jak zacząć i kontynuować by wyciągnąć z męża co trzeba, to już nie wiem, kiepski ze mnie psycholog, ale inni na pewno coś podpowiedzą. Ja bym tylko modlitwę codzienną za waszą rodzinę doradziła, to zawsze pomaga....
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez hexe » 1 lutego 2009, o 00:39

hm. mój mężyk bardzo zapunktował odkąd mamy szkraba. stał się bardziej zapobiegliwy, opiekuńczy, czuły i odpowiedzialny. seks- wiadomo jak to po porodzie- jeszcze nie wróciliśmy do formy, ale jest między nami bliskość i to najważniejsze. jasne, że po porodzie pojawił się kryzys i kłóciliśmy się o duperele, ale to już przeszłość. może u Was to też kwestia przeczekania, przegadania...
hexe
Bywalec
 
Posty: 125
Dołączył(a): 31 maja 2007, o 22:20

Postprzez Krycha » 1 lutego 2009, o 13:07

ale Ty chyba póxneij rodziłaś...
bliskość - reguła szczytu i dziecko w łózku skutecznei ją ograniczają, boję się że też przez to sie od siebie oddalamy. I tak jak jest okazja na seks to często łamię reguły (jakbym sie trzymała ścisle to chyba od porodu byłyby ze 4 zbliżenia), ale bardzo nam tego brak i stąd takie rozluźnienie relacji.
do tego problemy finansowe (ja juz bez pensji, tylko dorywczo, mąż ostatnio dostął tylko 1/3 pensji - wiadomo, kryzys....)
i
się różnimy w podejściu do małego, który czasem miauczy nie wiadomo po co, ja wymiękam i biorę go na ręce, a on wolałby byśmy wychowywali bardziej twardo... o to też kłótnie...
niestety - odkąd wyszłam ze szpitala z małym (w szpitalu, podczas porodu jeszcze bylo super) to normalnei dużo, dużo gorszy związek. jakby dziecko przyniosło ze sobą szklaną ścianę i odgrodziło nią mnie od męża. szkoda.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 3 lutego 2009, o 11:51

Krycha a co czuje Twój mąż? Może on tez czuje się zagubiony i odtrącony?

Pojedźcie razem na rekolekcje http://www.malzenstwo.pl/index.php?opti ... &Itemid=20
, albo jak się nie da to niech on chociaż pojedzie na jakieś dwudniowe.

Jak to nie da rady to skorzystajcie z tego co proponuje Sychar Wspólnota Trudnych Małżeństw:http://sychar.alleluja.pl/ tam tez jest forum pomocy.

Jak nie to zacznijcie razem mówić Różaniec i polecać wszystko Bogu .

Nie ma co się nad sobą użalać i kontemplować beznadziei. Do przodu macie iść a nie stać w miejscu.

Nie ma sytuacji bez wyjścia.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 3 lutego 2009, o 15:02

Różaniec....przez małego to my już nawet Ojcze nasz wieczorem razem nie możemy zmówić, bo sie budzi i ryczy, albo ja usypiam karmiąc.
czytałam o tych rekolekcjach juz komuś linkowałaś - nie bardzo sobie wyobrażam jakieś wspólne rozmowy i udział w ogólnych konfferencjach (bo to chyba tak jest prawda? coś dla wszystkich - a potem omawianei we dwoje, bo organizatorzy zaznaczają że nie mówi sie o problemach na szerszym forum) z naszym małym Prezesem.
za kolejne forum chyba by mnie wyrzucił z domu.... albo wyrzucił komputer;)
próbujemy rozmawiać, ale sprowadza się to do jakichś uzgodneiń dot. robienai zakupów. zostaje na powierzchni. W sobotę w nocy wypucował kuchnię.... ale kiedy to sie powtórzy? i chyba nie o to chodziło...
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 3 lutego 2009, o 16:13

Konferencje są takie, że siedzisz i słuchasz, nic nie mówisz.
Potem jest czas dla dwojga. I to Wy rozmawiacie. Z innymi małżeństwami się nie kontaktujecie. Są to prawdziwe rekolekcje, prowadzone przez doświadczone małżeństwa i księdza. Kwestia obecności dziecka - warto o to zapytać organizatorów.

U nas jedno dziecko to bardziej pobudliwe usypia przy różańcu, więc jest to czas wyciszenia się.
Poza tym to widzę, że wciąż szukasz usprawiedliwienia dla siebie. Szczerze zachęcam do zapisania się na program "12-kroków ku pełni życia"
jak teraz się zapiszecie to gdzieś za rok macie szansę na udział więc warto już teraz to załatwić i poczekać.
http://sychar-12krokow.blogspot.com/
Tam na stronie są nagrania wykładów Jacka Racięckiego - warto posłuchać.

Zapytaj jeszcze siebie ile czasu poświęcasz na siedzenie przed komputerem?

Tutaj jeszcze przeczytaj świadectwo EL. http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=5 ... ght=#55861

I tutaj: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3450 o problemach związanych z podziałem obowiązków domowych.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 3 lutego 2009, o 18:43

za duzo, bo jestem samotna w nowym miescie i fora o npr to moje jedyne znajome osoby, ktore maja czas "pogadać" przed 19.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 4 lutego 2009, o 09:16

Pomyśl, że dlatego Twoje dziecko może być nerwowe. Mam siedzi przed komputerem, denerwuje się, że dziecko jej przeszkadza, dziecko płacze denerwuje mamę i tak w kółko. Potem mąż przychodzi z pracy widzi żonę przed komputerem i też się denerwuje.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 4 lutego 2009, o 15:20

no pewnie, tylko że mam juz w ogóle do nikogo sie nie odzywać? zajmuję sie dzieckeim - i łapię się na tym że milczę godzinę, a ono mi siedzi na głowie. Taki szkrab to nie przyjaciel...
NBpzykro mi się robi, bo sugerujesz, że to moja wina.... i to ja powinnam skakać i wszystkich zaspokając pod każdym względem, od jedzenia po pieszczoty, i nie skarzyć się że mi źle.
siedzisz i słuchasz, nic nie mówisz.
Potem jest czas dla dwojga. I to Wy rozmawiacie. Z innymi małżeństwami się nie kontaktujecie. Są to prawdziwe rekolekcje, prowadzone przez doświadczone małżeństwa i księdza. Kwestia obecności dziecka - warto o to zapytać organizatorów.

to nie jest oczywiste że mozna zabrać dziecko? to odpada przecież dla nas. A jesli można zabrać - to też bedzie żadne skupienie i żadna rozmowa. A wg Ciebie sie wykręcam?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez NB » 4 lutego 2009, o 15:57

Krycha, chcę Ci pomóc. Moja pomoc nie polega na tym, że Ciebie pogłaszczę i przytaknę, że jesteś w beznadziejnej sytuacji i w ogóle masz życie do chrzanu.
Podałam Ci informacje, które przy dobrej woli możesz wykorzystać. Nie zadzwonię za Ciebie, ani nie napiszę nigdzie maila, mogę Cię jedynie nakierować gdzie, u kogo możesz szukać pomocy.
Jeżeli widzę, że masz problemy to delikatnie daję Ci też do zrozumienia, że chcąc zmieniać świat trzeba zacząć od siebie. Jest to brutalna prawda, bo siebie jest najtrudniej zmienić.

Wiem, że siedzisz z dzieckiem w domu i internet jest Twoim oknem na świat. A może jest w pobliżu jakaś kobieta, w sąsiedztwie która czuje się tak samo samotna jak Ty i ma podobne problemy? Siedząc cały dzień przed komputerem nie spotkasz jej i dalej będziesz uważała, że jesteś skazana na samotność i ekran komputera.

Jesteś mądrą, silną kobietą, teraz przechodzisz kryzys, który warto przetrzymać i dobrze zakończyć. Będzie lepiej, zobaczysz , tylko uświadom sobie, że bardzo dużo zależy od Ciebie.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 5 lutego 2009, o 17:49

sprawdziłam dwie formy rekolekcji dla małżeństw. jedna: tylko bez dzieci, druga: można wziać dziecko pod warunkeim że nie będzie przeszkadzać :lol: chyba bezdzietni to pisali :lol:
Ehhh jakbyśmy mogli spędzić 2 dni i noce tylko we dwoje to nam rekolekcje by nie były potrzebne....
im więcej daję tym mniej do mnie wraca. taka jest prawda. Np. odkąd staram sie przygotować obiad na powrót męża, czy robię wiecej zakupów - wcale nie mamy od tego wieej czasu i sił dla siebie - mąż proponuje wspólne oglądanie filmów wieczorem, najchętniej gitarzystów na youtube(gitara to jego pasja, moja niekoniecznie). Kiedyś to on robił nam obiad - teraz woła "I co z tym obiadem?" i nie słyszy pretensji w swoim głosie.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez vanillka » 6 lutego 2009, o 11:26

Krycha, trzymaj się kochana!

Wiesz, tak sobie myślę, że jeśli mąż proponuje wspólne oglądanie filmów to wcale nie jest tak źle. Bo to znaczy, że chce ten czas spędzać z Tobą. Niestety (a może stety, czy ja wiem) mężczyźni bardzo pragną, żeby kobieta podzielała ich pasję, a przynajmniej była chętna wysłuchać kiedy namiętnie o niej opowiadają i co najmniej tak samo namiętnie reagować na te opowieści (z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest tryskać energią kiedy takie opowieści są dla nas kompletnie nieciekawe, a czasem wręcz abstrakcyjne...).
Ale może w takim razie warto, żebyś Ty zaproponowała na wieczór taką formę spędzania czasu, jaka Tobie sprawia przyjemność - wprawdzie z dzieckiem macie ograniczone pole manewru, ale może jakiś spacer, wspólne zakupy. Kurcze, szkoda że nie mieszkasz na Śląsku, bo naprawdę chętnie bym się zaopiekowała na jakiś czas takim brzdącem, żebyście mogli odetchnąć :)

A mężowi musisz mówić o tym, co Cię boli. Przecież to na pewno jest wspaniały człowiek (przypomnij sobie co Ci się w nim podobało, jak go poznałaś!). I na pewno chce Twojego dobra i nie chce Cię krzywdzić. A dopóki nie mówisz co się dzieje i co Cię boli, to nie będzie mógł niczego zmienić (albo jeśli nie da się zmienić to przynajmniej wytłumaczyć Ci skąd się to bierze).

Jeśli rekolekcje odpadają to może na początek wspólna modlitwa? I dobra książka - polecam:

"12 kłamstw, które żony mówią mężom" i "12 kłamstw, które mężowie mówią żonom" Sheila Riter, Tim Riter
"Mówić czy milczeć?" Ruth Heil
"Pięć filarów rodzinnej miłości" Gary Chapman

Życzę Ci dużo siły i pogody ducha. Tak jak pisze NB, dużo zależy od Ciebie, od tego jak ukierunkujesz swoje emocje. Kryzys, który Was teraz dotyka, naprawdę może Was wzmocnić!

Pozdrawiam ciepło!
vanillka
Przygodny gość
 
Posty: 51
Dołączył(a): 28 stycznia 2009, o 10:35
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Krycha » 6 lutego 2009, o 15:40

dzięki vanillko,
wczoraj wyznał, że po pracy mu brak odpoczynku, posiedzenia z herbatą i wyciągnięcia kopyt. To nie jest forma spedzania czasu jaka mnie kręci. w dodatku oznacza to że popełniałam błąd dając mu synka pod opiekę po przyjściu z pracy (myślałam że za nim tęskni,pisał tak w smsach, mysłałam że nie oczekujac, że przygotuje obiad własnei dam mu odpocząć).
nie mam poczucia że to nas wzmocni.
kolejny wieczór bez modlitwy, bo mały ryczał totalniei nie dawła się uśpić tacie. potem kłótnia, i mąż przyniósł sobie osobny materac do spania.
A złe emocje, jestem tego swiadoma, ukierunkowuję celowo przeciw mężowi, bo najpierw ukierunkowywałam je przeciw dziecku :oops: potem przeciw sobie (aż wylądowałam u psychiatry i dostałam antydepresanty, przestałam brac bo nie dawały spać), no to teraz przeciwko niemu, to chyba najbezpieczniejsze (no, mogłabym jeszcze zrobić krzywdę kotu).
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez mamazo » 6 lutego 2009, o 15:52

Krycha - tatowie chętnie zaopiekuja sie dzieckiem, po powrocie z pracy, pod warunkiem, że da im sie 20 minut odpoczynku tzn. totalnego nicnierobienia.
Piszę to z obserwacji. Mój mąż, geodeta - pracuje w terenie. Kiedy wraca do domu często jest lekko zmrożony i zmęczony, oraz głodny jak wilk. Mieszanka wybuchowa - choć z natury jest bardzo spokojny.
Zatem choc czekam na niego z wytęsknieniem, niczym na odsiecz, to wiem, że te 30 minut po powrocie będą stracone.
Wiem i rozumiem, że musi wziąć gorącą kąpiel, zjeść wielgachny obiad, położyc sie pod kocykiem i czasem zdrzemnąć. Po tych kilku chwilach regeneracji można dopiero czegoś od niego wymagać. (Krycha - wymagasz od męża, czy jego rola ogranicza sie teraz do "przynieś pieniądze, wyrzuć śmieci"?) Oczywiście zdarza sie i tak, że wkracza do domu i od razu musi się zmobilizować, bo z kolei to ja potrzebuję 10 minut by ochłonąć i dzieci nie podusić (np. wczoraj). Ale tę jego dyspozycję wykorzystuję tylko w momentach krytycznych.
Wydaje mi się, że mężczyźni tak mają - po powrocie z pracy muszą się zresetować i dopiero przełączają się na tryb domowy.
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 6 lutego 2009, o 16:04

tylko że on wraca o 18:30 (już i tak zrezygnowałam z wymaganai by robił zakupy). zanim zrobię obiad jest po 19, zanim go zjemy - jest 20. O tej porze mały juz jest naprawdę zmęczony i wcale mu sie nie uśmeicha kąpiel. Keidyś mąż go kąpał, teraz juz z mężem w kąpieli płacze i awanturuje zanim sie go namydli nawet.
Więc jesli by caly ten nasz wieczór opóźnić dając mężowi czas na odpoczynek a dopiero potem on brałby dziecko a ja robiłabym obiad, to kąpiel=awantura, albo kapieli brak, albo najprawdopodobniej dziecko rozdrażnione trzeba będzie połozyć na drzemkę ok.19 co odbije sie na porze położenia sie na sen nocny (9 mcy - nie potrzebuje już 3 drzemek!!!).
On w ogóle nie bierze pod uwagę nas! Przepraszam za dosadność, ale jego kumpel zrobił na jakiejś imprezie przypadkowej dziewczynie ...bliźnięta i teraz zapier....a w fabryce na dwie zmiany by rodzinę 4osobową utrzymać. A on po 8,5h w biurze (choć nie zawsze za biurkiem) jest zmęczony. chyba zartowaneim z kolegami. Leń jeden!
cczego mogłabym, mamazo, wymagać, skoro on jest "zmęczony" i "nie daje rady" i "zapomniałem"? Wymagam chyba tylko seksu (powinien sie cieszyc) i jest do chrzanu, i opieki nad synkiem wieczorem - i jest do chrzanu.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez mamazo » 6 lutego 2009, o 16:32

Wiesz co - to nie złośliwość - ale po co w takim razie za takiego lenia wyszłaś za mąż? No chyba jednak coś w nim widziałaś?! Był taki przed ślubem???
I w kwestii obiadu - rozumiem, że nie masz czasu, by zrobić go przed południem? Albo na 2 dni? Albo mieć coś pomrożone - by szybciej przygotować. Codziennie robisz zakupy? - pytania organizacyjne, bo organizacja dobra rzecz.

PS. Ja po 2 godzinach przed komputerem jestem ledwo żywa. A po 8 to bym chyba padła, więc może jednak ma prawo być zmęczony???
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 6 lutego 2009, o 16:42

Nie był leniem. W pierwszym roku po slubie pracował 7-20, w kolejnej pracy - często na noce (jak ja to znosiłam?). A teraz ma luksus a twierdzi ze zmęczony.
mam mrożonki, ale nawet do zamrożonego kawałka pieczeni trzeba zrobić ryz, warzywka - to schodzi pół godziny. gorzej z robieniem na zapas.... bo mamy małe garnki. ale na 2 dni się robi czasem.
nie codziennie, ale co drugi dzień chleb, a czasem i tak trzeba wyjśc bo np. naini trzeba zapłacić akurat za dany tydzień np. 165pln więc ja idę do bankomatu i potem muszę gdzieś wejść rozmienić, bo jakbym jej dała 200 to nie ma wydać (i zostałabym bez gotówki, bo na koncie miałam tylko 200). Jak nie robie zakupów, to tak jak ostatnio 2,5 doby nie wychodzę z mieszkania - to tez źle. Dziś po raz peirwszy od początku tygodnai wyszłam na słońce na 20min.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Fiona » 6 lutego 2009, o 19:57

Hmmm... może niepotrzebnie się wtrącam, ale nie rozumiem albo coś przeoczyłam - to Ty siedzisz z synkiem w domu i nie pracujesz czy pracujesz i macie nianię czy nie pracujesz i macie nianię ?

A czy nie możesz po prostu tak zwyczajnie od serca porozmawiać z mężem ? Powiedzieć mu, jak się czujesz, jakie masz obawy, jakie potrzeby i oczekiwania względem niego ? Wydaje mi się, że nie ma to jak szczera rozmowa.

Pzdr
Fiona
Przygodny gość
 
Posty: 10
Dołączył(a): 18 listopada 2008, o 19:04

Postprzez arTemida » 6 lutego 2009, o 21:57

Krycha a nie możecie zostawić dziecka u rodziny na weekend, pare dni i się zaszyć gdzieś we dwoje?
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Krycha » 6 lutego 2009, o 23:13

Ech, Fiona, ArTemida:
- pracuję dorywczo z domu. Poniewaz mały nie spi w dzień w domu (tylko na spacerze) a wieczorem mąz nie jest w stanei się nim na tyle opiekować bym miała święty spokój, to mam nianię na ok5h dziennie, która głównie bierze małego na dwór (do 3h!), a ja piszę, czasem jadę do bilbioteki na pół dnia, zroić prezentację na warsztatach czy szkoleniu. Raz zarobię paręset pln, a raz - cała meżową pensję w kilka dni mojej pracy. Ogólnie - nie dokładam do interesu, no a zostałam w branży, w kontakcie z ludźmi itp. i mam nianię dzięki której mogę też iść do lekarza czy na rozmowę kwalifikacyjną, co inaczej byłoby w ogóle niemozliwe bo...
- nie mamy rodziny (dziadków) pod nosem, są na tyle daleko że nie wpadną na weekend ani my do nich, odkąd nasze auto dogorywa. A jak wpadaliśmy to i tak sie małym nie zajmowali, tylko gapili się jak karmię, jak przewijamy, ale "nie będą sie wtrącać" itp. teksty. Od narodzin synka mieliśmy jeden wieczór bez niego - poszliśmy na wesele koleżanki, 200m od domu moich rodziców, tak że przychodziłam karmić. Mamy pod nosem młodsze rodzeństwo - ale spośród nich tylko jedna siostra nadaje sie na kilka godzin opieki, reszta wpada dla towarzystwa. No ale dzieciaki same pracują, studiują a na weekendy jadą do rodziców. Jesteśmy sami jak kołki. a już zostawić 9miesięczne karmione piersią dziecko na parę dni to jakaś abstrakcja...
nie widzę wyjścia z naszej sytuacji, nie rozdwoimy sie, nie da sie i pracować, i opiekowac małym, i odpoczywać, i popracować nad formą (mąż ma b. dużą nadwagę np.), i być razem, i od siebie odpocząć. rozmowa tylko frustruje.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez arTemida » 6 lutego 2009, o 23:40

To może warto poprosić rodziców, teściów żeby przyjechali do Was i u was zajęli się małym, zaczęli się wdrażać w okazjonalną opiekę nad małym.

Krycha, z tego co widze to wszyscy tu staramy się znaleźć sposób żeby Tobie/wam pomóc ale chyba potrzeba też odrobine determinacji i stanowczości wobec rodziny-nie sądze żeby problemem było poświęcić 2 weekendy w roku.

I pomyśleć że moja koleżanka ma z kim zostawiać 9 miesięczne dziecko a nawet do kina nie chce wyjść z mężem bo ona musi budować więź z dzieckiem
:(
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Tatuś » 6 lutego 2009, o 23:47

Krycha,
śledzę sobie Twój wątek po cichu i ... stwierdzam, że nie jest tak źle!!! Spróbuj wykorzystać troszkę rodzeństwo (nie nadmiernie naturalnie)!
Wiesz ja zawsze uwielbiałam zajmowac się różnymi dzieciakami w rodzinie, czasem mi jednak było głupio dzwonic do np ciotki, czy mogę jej Małego wziąć, bo się bałam, że to natręctwo!!! teraz dopiero zrozumiałam, jakie to było głupie!

Raz w miesiącu chociaz, niech Ci siostra zajmie się Małym - pójdziecie do kina.

Wiem, wiem, problem z karmieniem... ale może wypije z butli!!!

No i jeszcze jedno!!!
Wiem, jestem natrętna... Ale gdybyście się zawzięli i nauczyli go spania, wg instrukcji z ksiązki wiadomej, to byłoby wam o NIEBO lepiej. Gwarantuję Ci, że to rozwiązałoby mnóstwo Waszych problemów:
- Twoje zmęczenie
- czas dla siebie nawzajem (i wolne łóżko)
- czas na domowe porządki, czy pracę zawodową itp.

Nie jest łatwo z tą nauką! Ja moją starsza uczyłam właśnie jak miała 9 miesięcy. Pisałam juz kiedys o tym. Siedziałam przez pierwszy tydzień na schodach pod drzwiami sypialni i ryczałam. Wiele razy chciałam zrezygnować, ale Mąż nie pozwalał. W ciągu 2 - 3 tyg. było zupełnie po problemie - Mała bez gęgnięcia, z usmiechem na twarzy kładła się do łóżeczka: w dzień i w nocy. 3 h spania w dzień (na poczatku chyba mielismy jeszcze 2 drzemki, ale od roczku juz jedna - Młody natomiast już ok. 10 miecsięcy przerzucił się na jedną! Czas przejścia z 1 na 2 drzemki tez bywa czasem cięzki niestety)

Mój Maż dziś wrócił z kładzenia dzieci spać i stwierdził - jakie to fajne jak one radosne, uśmiechnięte się kładą - bez żadnego problemu i śpią w nocy 12 h! czasem jak Mały ciut dłużej pośpi w dzień, to wieczorem nie może zasnąć, ale nie płacze, a gada z misiem, albo "śpiewa" sobie. czasem nawet godzinę!!! Dziś np. miał problem z zaśnięciem w dzień (pierwszy raz mu się to zdarzyło) i tez nie płakał, tylko z godzine gadał z misiem. W każdym razie ja mam dziecko "z głowy" przez ten czas!!!

pomęczysz się tydzień, 2 a może nawet 3, ale uwolnisz od codziennej męczarni i siebie, i Małego. Przeciez codziennie kładzenie go spać, to problem, czy nie???

Przeczytaj na spokojnie jeszcze raz książkę! Mąż też niech przeczyta, albo mu zdaj relację (bo z czytaniem książek o dzieciach i npr, przez Męża, to u nas np. krucho! ) Musicie być oboje zdecydowani, żeby w trudnych, pierwszych chwilach się wspierać, a nie warczeć na siebie!!!

Krycha, głowa do góry: masz jakąś pracę, nie wypadasz z branży, masz kontakt z ludźmi!!! nie jest najgorzej!!!
Trzymaj się!!!
Mój Mąż Cię serdecznie pozdrawia :D Bo też czasem czyta Twoje posty i widzi w Tobie mnie przed kilku laty!!! (teraz w nawale pracy tez czasem miewam takie kryzysy, ale max 2 dni i wszystko wraca do normy)

:D :D :D
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Krycha » 8 lutego 2009, o 17:49

nie mam odwagi spórboać ponownei bo sporo starszych stażem mam bardzo skrytyowało takie podejście jako łamianie dziecku psychiki, zaburzanei więzi i odbieranei mu poczucia bezpieczeństwa. No i teraz czułabym sie jak ostatnia egoistyczna szmata próbując mu to znowu zrobić. tym bardziej że za kazym razem jak wieczorem jest sytuacja: mały się budzi, ja mam jedno zdanei do dokończenai albo zęby do umycia i sie łudzę, że mąż te 2 minutki go potuli - robi sie starszna rozpacz i awantura jakby byl obdzierany ze skóry. ma być mama i już:(
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Fiona » 8 lutego 2009, o 19:16

rozmowa tylko frustruje.


Ale co to dokładnie oznacza ? Mąż Cię nie słucha i wychodzi ? Nie chce rozmawiać ? Zaczynacie się kłócić ? Ustalacie coś, a potem nie jest to przestrzegane?
Wydaje mi się, że prawidłowa komunikacja, to podstawa związku. Druga strona nie jest Duchem Świętym, nie potrafi czytać w myślach i po prostu może nie dostrzegać, że coś jest nie tak. Najgorzej jest kumulować w sobie pretensje i krzywdy, funkcjonować w poczuciu niezrozumienia przez najbliższą przecież osobę, bo prędzej czy później to wszystko wyjdzie i to ze zdwojoną siłą.

A może napisz do męża list, taki zwykły papierowy i poproś, żeby go przeczytał jak będzie sam i żeby przemyślał jego treść. Opisz w nim, bez zbędnych zarzutów i pretensji, swoje odczucia, potrzeby, co byś chciała zmienić w związku itp. Często w bezpośredniej rozmowie emocje są tak silne, że trudno o zrozumienie ze strony współmałżonka. A list daje możliwość spokojnego przemyślenia tego, co boli drugą stronę.

Wszystko zależy od Was. Nie poddawaj się, tylko weź sprawy w swoje ręce i zacznij działać:)
Fiona
Przygodny gość
 
Posty: 10
Dołączył(a): 18 listopada 2008, o 19:04

Postprzez lajla » 8 lutego 2009, o 20:33

Fiono, świetny pomysł z tym listem, Krycha może to będzie to.

Krycha, rozumiem, że te starsze stażem mamy skrytykowały naukę malucha samodzielnego zasypiania, dobrze zrozumiałam?

Jeśli tam, to ja zdecydowanie się z tym nie zgadzam i uważam, że łamaniem psychiki dziecka jest stawanie na drodze do usamodzielniania się, a samodzielne zasypianie jest jednym z pierwszych kroków w tym kierunku. Wiesz u nas było tak, że nasza Julcia też nauczyła się zasypiać przy piersi i kilka moich wyjść było dla męża dramatem, bo przecież nie ma mlecznej piersi. ;) Poza tym bardzo chciałam móc się do męża poprzytulać i spędzić chwilę we dwoje, więc jak Mała miała ok 7,5/8 mies. dojrzałam do tego, żeby podjąć próbę, z tym że ja opracowałam sobie swoją metodę, nie wychodziłam z pokoju. Pierwsza noc rozpoczęła się godzinnym koncertem - wrzaskiem jakby ją ze skóry obdzierano. Nie było łatwo, wiele razy miałam ochotę się popłakać, albo przerwać, ale wiedziałam, że jak zmięknę to będzie koniec, a popłaczę sobie później, bo muszę pokazać, że jestem pewna tego co robię. Tej oto nocy Julcia po raz pierwszy stanęła w łóżeczku a ja nie mogłam jej pochwalić. Przez cały ten czas śpiewałam jej po cichu kołysanki, co chwilę mówiłam jej, że jest noc i trzeba iść spać. Pod koniec jak już była zmęczona histerią, położyła się i łkała a ja ją głaskałam, śpiewając. Następnego wieczoru było już lepiej, choć też jeszcze próbowała protestować, ale jak tak sobie pomyślałam, że muszę w dzień jeszcze więcej ją przytulać i mówić, jak bardzo ją kocham, żeby nie poczuła się odrzucona... (choć ja bardzo lubię przytulać Julcię i robię to często)

Krycha, przemyśl to sobie jeszcze raz, wybierz dogodny moment i spróbuj. Moim zdaniem naprawdę warto i na pewno przyda Wam się ta odrobina wolności.

Pozdrawiam.
lajla
Domownik
 
Posty: 318
Dołączył(a): 21 grudnia 2006, o 02:07
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kukułka » 8 lutego 2009, o 21:34

a czy jesteś pewna, że Julcia zasnęła sama dlatego, ze wiedziała, ze ma zasnąc sama i już? ze tego się od niej oczekuje?
a nie padła po prostu ze zmęczenia/przemęczenia? Bo tak z Twojego opisu wynika.
jakbym godzinę histerycznie płakała, wypluwając sobie prawie wnętrzności, tak jak robią maleńkie dzieci, gdy płaczą - ja osobiście, dorosła osoba, padłabym na twarz i zasnęła nie miło i spokojnie - sama, tylko po prostu z przemęczenia
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez lajla » 8 lutego 2009, o 22:14

Kukułko,

może pierwszej nocy górę wzięło zmęczenie płaczem, ale następnego wieczoru, nie płakała już histerycznie i trwało to krócej. A później z każdym dniem było lepiej, zamiast płaczu marudzenie, ale małe dzieci wieczorem, przynajmniej Julka, często mówią (jak już potrafią), że nie chcą iść spać, nawet jak są zmęczone.
lajla
Domownik
 
Posty: 318
Dołączył(a): 21 grudnia 2006, o 02:07
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mamazo » 8 lutego 2009, o 22:34

Potwierdzam.
Moje dziecię lat 3 i pół, bardzo często mówi, że nie jest śpiąca. Ja oczywiście wiem, że jest. Podstępnie przebieram w piżamkę, po czym pada jak mops.
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Tatuś » 8 lutego 2009, o 22:38

Kukułko, zawsze tak jest, że piewrszej nocy dziecko zasypia ze zmęczenia.
Drugiej nocy jest juz mądrzejsze, wie, że płakanie poprzedniego wieczoru nic nie dało...
I z każdą nocą jest lepiej...

Krycha, do tej metody trzeba być przekonanym i nie chcę w żaden sposób wpływać na Twoje decyzje.

też się zamartwiałam na początku, ale jako "starsza stażem" mama, mogę powiedziec, że moje dzieci - zasypiające same są pogodniejsze. I to one także zyskały dzięki tej "samodzielności".

Widzisz Twój Mały budzi się i płacze - co dzień przezywa mały "koszmarek", gdy mamy nie ma w pobliżu. dziecko nauczone, że czasem mamy nie ma, ale nie jest to katastrofa, ma lęków mniej:
- codziennie pogodnie zmyka do łóżka
- dobrze się tam czuje ze swoim przyjacielem misiem
- ma mamę, która ma siły i chęci się z nim przytulać w ciągu dnia
- nie wyzwalaja/utrwalają się w nim niepotrzebne lęki spowodowane brakiem chwilowej obecności ukochanej osoby
- dziecko jest bardziej wyspane i dzięki temu bardziej pogodne w dzień

No nie wiem, na pewno zdecydujesz dobrze, ja w każdym razie z tych mam które polecaja metodę :wink:
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości

cron