Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 22:29 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

jak podbudować męża, gdy rodzice w tym przeszkadzają

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

jak podbudować męża, gdy rodzice w tym przeszkadzają

Postprzez dota321 » 12 sierpnia 2008, o 15:34

generalnie jak wyżej
cokolwiek robi mój mąż (generalnie: my, ale SAMI) - to jest nie do końca tak;
to jest źle, tu powinien postapić inaczej, tam przypilnować, a gdzie indziej powinien poprosić rodziców o pomoc, bo rodzice wyglądaja powazniej niz on, i sam nic nie załatwi, i jeszcze go wszyscyna pewno wyrolują (to dzisiejszy tekst)(CAŁOSĆ to tylko dzisiejszy tekst). Az mi się go szkoda dzis zrobiło, bo widziałam jak uchodzi z niego powietrze, a potem zaszył sie z ksiażką i udawał, że go nie ma. I tak jest ciagle. Jak mu się coś uda, mówię mu, jaki on jedyny i kochany, i staram się cieszyć tym razem z nim, chocby to był jakiś drobiazg. Jeden telefon od rodziców (i moich, i jego) i wracamy do punktu wyjscia. Zresztą oboje czujemy sie wtedy jak totalne zera i sieroty. I to się wcale nie zmienia. Jakbysmy nie mieli prawa robić nic po swojemu i popełniać przy tym żadnych błedów...
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez Bright » 12 sierpnia 2008, o 20:30

Problem mają rodzice męża, a nie Wy, wy macie tylko skutki unikania przez zmierzenia się z potrzebą przecięcia psychicznej pępowiny.
Oni sami nie odpuszczą, więc wy musicie o "oddzielenie" powalczyć ze swojej strony...
Przede wszystkim na jakiś czas zdecydujcie się sami rozwiązywać swoje problemy, załatwiać sprawy, ograniczać okazje do wtrącania się w Wasze życie z takimi komentarzami, które Was dołują - np. obiad u rodziców dwa razy rzadziej przez jakiś czas itp.
Druga sprawa to zachęcenie rodziców do zajęcia się swoim życiem towarzyskim, społecznym... jakiś Uniwersytet Trzeciego Wieku, nauka tańca, praca społeczna ..., po prostu znalezienie sobie innych zajęć niż załatwianie spraw za dorosłego syna.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez NB » 13 sierpnia 2008, o 14:13

Ograniczyć kontakty, mniej zwierzać się i robić po swojemu.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Dorotaa » 13 sierpnia 2008, o 19:32

dota321 u nas jest podobna sytuacja, tylko ze strony moich rodziców. Oni chyba sobie z góry założyli, że my nie jesteśmy sobie w stanie sami poradzić z życiem. Jak się wyprowadzaliśmy do osobnego mieszkania to mój tata z góry zakładał, że na parę miesięcy to nie ma sensu nic tam remontować ani nic :(, bardzo budujące. Jak nas odwiedzają to po prostu czuję się jak na wizytacji. Obchodzą nasz ogródek czy przystrzyżona trawa, wyplewione grządki, czy rośliny, które dał tata sa odpowiednio utrzymywane, a w domu mama, że to czy tamto to powinnam zrobić inaczej. Zero jakiejkolwiek pochwały, to jest bardzo smutne. Teraz szykujemy się na narodziny naszego maleństwa, robiliśmy wyprawkę i np przy kupnie fotelika dla Dzidzia zostaliśmy skrytykowani, że po co nam fotelik. Musialam im przypomnieć, że za czasów gdy oni mieli małe dzieci to foteliki nie istniały ale teraz są dosć niezbędne. Mnie jest bardzo przykro, bo cały czas czuje, że nic im sie nie podoba co robimy, że nie widzą, że choć skromnie sobie żyjemy to jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez mmadzik » 13 sierpnia 2008, o 19:58

Dobrej rady nie mam, ale powiem Wam, że za 1,5 tygodnia ślub, a ja boję się dokładnie tego samego - że nie będzie w tym wszystkim NASZEGO życia, ale życie kontrolowane, oceniane i kierowane przez rodziców...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Dorotaa » 13 sierpnia 2008, o 21:33

właśnie wpadłąm na pomysł, że trzeba uzbroić sie w cierpliwość. My jesteśmy dopiero rok po ślubie i może dlatego rodzice jeszcze nie wierzą ze umiemy być samodzielni. A ty mmadzik nic sie nie martw tylko ciesz, ciesz się ze wszystkich sił :). Pierwsze miesiące po ślubie są baaaardzo miłe w relacjach ze wszystkimi u nas tak było. :)
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez anna30 » 13 sierpnia 2008, o 21:42

Chyba mniej mówić o sobie... I nie dzielić się problemami. Ja raz przeraziłam rodziców (jednych i drugich) jak powiedziałam że znalazłam pracę w Anglii. Moi jakoś przeżyli (tata był za, bo na temat polskiej gospodarki ma to samo zdanie co ja, mama trochę przestraszona). Teściowie niezbyt zachwyceni, żeby nie powiedzieć niezadowoleni.
A teraz wszyscy w szoku bo szykujemy się na 'koniec świata'. Tzn, mąż najpierw, bo ja muszę zostać, bo synek w szpitalu, a tam gdzie jedziemy nie ma oddziału noworodkowego. W ogóle nic nie ma. I rodzice twierdzą, że już nas nigdy nie odwiedzą, bo za daleko. No trochę daleko, ale od czego są samoloty..? Ale w końcu to nasze życie. I nasze decyzje. Sama się boję. Bo na odludziu jeszcze nigdy nie żyłam. Ale nie będę się radziła rodziców, którzy wykorzystaliby to, by nas przekonać, by nie jechać.
anna30
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 251
Dołączył(a): 18 marca 2007, o 14:53
Lokalizacja: 60N 1W

Postprzez Tatuś » 13 sierpnia 2008, o 22:50

Trzeba miec wspólny front i byc stanowczym. U mnie moi rodzice czasem coś powiedzą od siebie, ale raczej jest to rada - gdy powiem, że nie, to ok - przyjmują do wiadomości. I nigdy nie powtarzają - jak raz cos powiedzieli, to uznają, że my już wiemy co chcemy z ich rada zrobić.

za to teściowie czasem trują... Bo jak oni sobie coś wymyślą - np. jak wyremontowac nasze mieszkanie - to potrafią molestować na maxa. Ja się nie odzywam, bo nie chcę wyjść na złą synową. Ale mam stanowczego męża i jak my coś uzgodnimy, to jest nie do ruszenia mimo trucia teściów. Kiedyś - wtedy szło o remont łazienki - mąż powiedział teściowi, że jak jeszcze raz powtórzy swoją koncepcję to chyba "na noże pójdą" :wink: Oczywiście było dla wszystkich jasne, że to żart, ale stanowczo wtedy zakomunikował, że nie życzymy sobie dalszych uwag.

I jest coraz lepiej - chociaż nadal czasem zdarzają się kwiatki :wink:
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez dota321 » 14 sierpnia 2008, o 15:18

Dzięki Kobitki :D
Sprawa nie jest taka prosta, bo niby wszystko jest ok, ale zale słyszymy od czasów narzeczeństwa. Ślub i obiad "poślubny" zorganizowaliśmy sami. nie chcieliśmy wesela, i nie dalismy sie w nie wrobić (o wesele walczyli głównie moi rodzice). Nie mieszkamy z żadnymi rodzicami, tylko sami, chociaż mój mąż słyszy od czasu do czasu od swojej mamy żale o to, ze u nich wolny pokój, a my tacy niewdzieczni... I tyle to kosztuje... Przecież nie wytłumaczę mojej tesciowej, że nie mogłabym kochać sie z moim meżem, wiedzac, ze reszta rodziny siedzi za ścianą ... I ze chciałabym prowadzić własny dom - cóz z tego ze w wynajmowanym mieszkaniu?
Nauczeni doświadczeniem rodziców informujemy o różnych rzeczach po fakcie dokonanym. No i są żale, ze nie rozmawiamy z nimi! Ale jak juz w końcu przyjdzie co do czego, to mój tata po 10 razy zadaje te same pytania, i mówi, jak trzeba było zrobić, no ale w zasadzie juz za późno... Ja wiem, że oni chcą naszego dobra, ale czuję się przytłoczona. Nie potrafię nie zwracać uwagi na to co mówia. A jeszcze teraz, jak moze bedziemy mieli dziecko, spodziewam się mnóstwa uwag co do ciązy, a potem na pewno zostana mi opowiedziane wszystkie mrożące krew w zyłach opowieści porodowe, potem mnóstwo dobrych rad na temat pielegnacji i wychowania dziecka. A ja znowu bedę krnąbrna i niewdzięczna, bo nie bedę sie stosowała do zaleceń... Matko kochana, ile to człowiek musi sie nawalczyć!
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez kerima » 25 sierpnia 2008, o 21:38

Skąd ja to znam :? Ostatnio moja teściowa załamała mnie zupełnie, pytając mnie i mojego męża, jak wychodziliśmy na Eucharystię: "Zęby umyte?" :shock: Mąż ma 29 lat, ja- 25 :roll:
kerima
Przygodny gość
 
Posty: 85
Dołączył(a): 5 września 2007, o 21:21
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 28 sierpnia 2008, o 09:04

kerima napisał(a):Skąd ja to znam :? Ostatnio moja teściowa załamała mnie zupełnie, pytając mnie i mojego męża, jak wychodziliśmy na Eucharystię: "Zęby umyte?" :shock: Mąż ma 29 lat, ja- 25 :roll:



hehe-dobre

ja dodam tylko, że u nas było podobnie :) rodzice męża...kiedyś na odwiedzinach po kilku uwagach z ich strony (że kwiatki sucho mają, że dziecku za zimno, bo dzieci trzeba dogrzewać itd) podczas gdy mąż piekł żeberka i teściowa zaczęła zaglądać w "gary" i stwierdziła "ojej jakie tłuste, takich się nie kupuje!" mąż poważnym i stanowczym tonem " czy będzie kiedyś tak, że jak przyjedziecie do nas w odwiedziny to nie będziecie narzekać?" rozmowy ucichły, chwilę było tak, że nie dzwonili nawet- trawili :wink: , ale potem się poprawiło i juz teraz jest znacznie lepiej :)
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez koala » 20 maja 2009, o 15:54

jeśli w wasza rodzina jest kochająca się - tzn. wiecie że rodzice Was kochają, chcą dla was dobrze i tylko po prostu mają takie charakterki że lubią zrzędzić to nie warto moim zdaniem zrywać kontaktów i stawiać sprawy ostro.
Warto natomiast robić swoje i po swojemu, a uwagi jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać.
Moja mama np. uwielbia mnie krytykować i ustawiać po swojemu, kiedyś się zrzymałam i kłóciłam, a teraz wiem że ten typ tak ma i ona sobie "zrzędzi" najczęściej nie zastanawiając się na tym co mówi i czy mnie tym dotknie. Ta świadomość mi pomaga. Po prostu zmieniam temat, albo grzecznie mówie że ja uważam inaczej i tyle.
Teściowa zawsze po zjedzeniu czegokolwiek u mnie pije ziółka bo było za ciężkie, za tłuste albo za jakieśtam (zawsze przyjeżdża z tymi ziółkami)... Ale wiem, że w sumie nie ma intencji mnie urazić tylko jest hipohondrykiem i trzęsie się nad sobą i swoim żołądkiem :-)
A jeśli chcecie zyskać pewność siebie jest na to jeden niezawodny sposób: podejmujcie trudne zadania i sami, po swojemu je realizujcie!
koala
Przygodny gość
 
Posty: 7
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 23:33


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron