Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 21:18 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Jak polubić seks???

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Re: Jak polubić seks???

Postprzez brega » 5 stycznia 2008, o 11:10

Rozalka napisał(a):Najdziwniejsze jest to, że nie chodzi tutaj w ogóle o brak fizycznej przyjemności, bo taką niejednokrotnie odczuwam. Paradoksalnie jednak im przyjemniejszy fizycznie jest seks, tym gorzej się po nim czuję i tym większą niechęcią się napełniam, a jego wspominanie wywołuje u mnie poczucie niezadowolenia i wręcz wstydu.


Wg mnie sprawa jest prosta i jednocześnie trudna. Prosta, bo łatwo zdiagnozować - masz uprzedzenia do seksu albo jeszcze z dzieciństwa (temat brudny, tabu, może b. wierząca matka, która przed nim "chroniła") albo z czasów późniejszych - jako b. wierząca osoba, sprzeciwiając się kulturze masowej i wszechpanującym grzechom w dziedzinie seksu, mogłaś mimowolnie obrzydzić sobie wszelki seks, także małżeński. Stąd to poczucie winy i wstyd z przyjemności. Podejrzewam, że to może być częsta przypadłość bardzo wierzących, gorliwych dziewczyn.
Trudna część tej sprawy - niełatwo z czymś takim walczyć. Nie wystarczy chyba powtarzać sobie sto razy dziennie "seks jest dobry". Na początek warto chyba przeczytać stronę o seksie małżeńskim: http://www.szansaspotkania.pl/ i zaaplikować sobie wspólnie z mężem jakieś rekolekcje o mistyce małżeństwa. Jeśli to nie pomoże, zostaje psycholog, najlepiej katolicki. Może też spróbujesz zawrzeć w internecie znajomość z wierzącymi kobietami, które autentycznie czerpią radość z seksu i ich świadectwo pomoże Ci inaczej spojrzeć na tę sferę życia.
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez fiamma75 » 5 stycznia 2008, o 13:28

Brega dobrze radzi.
Poza tym warto odwiedzić seksuologa.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Amazonka » 5 stycznia 2008, o 14:39

Rozalka nie wspomniała ani słowem o wierze - koźle ofiarnym wszelkiego zła. Nie ma podstaw, aby się tych przyczyn doszukiwać na siłę.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Betsabe » 5 stycznia 2008, o 15:44

Osobiscie dopiero wtedy polubiłam seks, gdy przestalam sie panicznie bac, ze zajde w ciaze :twisted:
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez milgosia » 5 stycznia 2008, o 16:49

Rozalko, a ile jesteście po ślubie?

Ja też uważam, że najlepszym wyjściem jest rozmowa może najpierw z psychologiem (niekoniecznie od razu z seksuologiem), a jesli jesteś wierząca, to można znaleźć takich w poradniach katolickich, udzielają porad/prowadzą teriapię nieodplatnie. Z tego co słyszałam, to są dość wszechstronni i sprawy seksu małżeńskiego są tam częstym tematem :-).

Sprawy współżycia są b. delikatne, wiążą się z całą gamą odczuć, postaw, reakcji, i wiele problemów z nim związanych jest złożonych na tyle, że nie wystarczy sobie kupić poradnika w księgarni "Jak polubić...", tylko potrzeba drugiej osoby, która pokieruje Tobą i pomoże Ci uwolnić się od tej niechęci, która na pewno ma jakieś podłoże, tylko jeszcze nie wiadomo jakie. Bo człowiek jest z natury tak skonstruowany, że w normalnej sytuacji, jesli nie jest zmęczony, zestresowany, nie miał jakichś traumatycznych przeżyć, nie ma kompleksów i jakiegoś zafałszowanego obrazu świata, swojej/drugiej płci itd., to współżycie go pociąga. Jednych mniej, innych więcej, ale generalnie go pociąga i daje satysfakcję i poczucie spełnienia i wzmacnia związek i ludzi w nim żyjących w sposób pozytywny.
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Agrafka » 16 stycznia 2008, o 12:37

Ja z kolei nie mam poczucia wstydu czy czegoś podobnego po współżyciu, ale niestety czasem trudno mnie pobudzić :( Ale to chyba normalne w III fazie. Oczywiście, jak sie sytuacja "rozkręca", to już jestem chętna, ale czasem to naprawdę podziwiam mojego M. za wysiłek, który wkłada, by mnie przygotować.
Inna sprawa, że tak dużo zależy do tego, co siedzi w głowie, jakie jest nastawienie itd
Ostatnio edytowano 20 sierpnia 2008, o 19:56 przez Agrafka, łącznie edytowano 1 raz
Agrafka
Przygodny gość
 
Posty: 61
Dołączył(a): 13 stycznia 2008, o 17:43

Postprzez arTemida » 19 czerwca 2008, o 20:28

Jako mężatka z zaledwo miesięcznym stażem, mam inny problem-nie moge powiedzieć ze nie lubie współżyć z mężem, ale problem pojawia sie w tym co się dzieje po stosunku...Bardzo nie lubie tego uczucia jak ze mnie "wypływa" i "brudzi" wszystko dookoła :oops: co za tym idzie nie moga sobie pozwolić na współzycie jeśli w zasiegu ręki nie mam chusteczek albo ręcznka. I niestety bardzo często romantyczne chwile przerywane są z powodu takiej banalnej sprawy.
Dzieczyny czy Wy też tak macie?Jeśli tak to jak sobie radzicie z takim dyskomfortem?
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Mysza » 19 czerwca 2008, o 21:19

arTemido :-) przypomniałaś mi czasy, kiedy jako nowożeńcy zużywaliśmy kilometry ręczników papierowych :-)

Z perspektywy czasu - można dojść do wprawy, żeby po stosunku wyciekało z kobiety jak najmniej (chyba przede wszystkim decyduje o tym ułożenie ciała po). Ja czasami tak mam, że muszę koniecznie i natychmiastowo udać się pod prysznic po - na chwilkę. Ale to nam nie psuje romantycznego nastroju.

Najważniejsze chyba, to wyluzować - nie przejmuj się za bardzo, nabierzecie wprawy :-)

Pozdrawiam,
Mysza (prawie 4 lata po ślubie)
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez arTemida » 19 czerwca 2008, o 22:17

Z perspektywy czasu - można dojść do wprawy, żeby po stosunku wyciekało z kobiety jak najmniej

no mam nadzieje że tak będzie, choć próbujemy różnych sposób a efekty mizerne.I nieważne jakbyśmy długo czekali już po wszystkim przy wycofaniu zawsze "płynie"jakby bez końca a my musimy być zaopatrzeni w dodatkowe prześcieradło :oops:
cóż pozostaje sie przyzyczaić i mieć nadzieje że może będzie lepiej
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez milgosia » 20 czerwca 2008, o 08:16

arTemido, to NORMALNE, że coś tam wypływa z kobiety po współżyciu.

Rzeczywiście, z czasem można dość do "wprawy", żeby wypływało jak najmniej (zależy to też od częstotliwości współżycia), ale generalnie jest to zupełnie normalne.

My używamy dziś chusteczek higienicznych, a nasze prababki używały kawałków płótna do podcierania "po", często pranych i prasowanych, specjalnie tylko do tej czynności przeznaczonych.. Więc to nie tylko Twój problem ;-)...

Z czasem wypracujecie sobie taki system, żeby nie odczuwać aż takiego dyskomfortu i będzie łatwiej.

Poza tym pomimo zmęczenia i senności, zdecydowanie dobrze jest po współżyciu wstać, zrobić porządne siku (podczas którego w oczywisty sposób nieco nasienia musi wypłynąć, bo napinają się mięśnie, no i pozycja zdecydowanie "pionowa") i podmyć się dokładnie. I nie chodzi o to, że nasienie męża jest jakieś "nieczyste", bynajmniej. To po prostu zapobiega zapaleniom pęcherza i dróg moczowych, o które bardzo łatwo w przypadku kobiet współżyjących, a są uciążliwe w leczeniu i lubią nawroty.
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez fiamma75 » 20 czerwca 2008, o 09:32

Po prostu pod ręka mamy ręcznik zwykły czy papierowy, a potem zaraz idziemy się myć a ja dodatkowo obowiązkowo siusiu (z powodów, o których pisała milgosia). Po blisko 5 latach małżeństwa naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, zresztą nigdy nie miało. Po prostu taka jest fizjologia i tyle.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Jewgienija » 20 sierpnia 2008, o 16:23

sex to ja na dobre znienawidziłam i już NIGDY nie będę go uprawiać, czytając stronę Szansa Spotkania płakałam jakbym miała takie pożycie to dziękowałabym Bogu wstając i legając. U nie odmowa kończyła się pobiciem i gwałtem i jak myślę o pożyciu to tylko z tym mi się kojarzy.
Jewgienija
Przygodny gość
 
Posty: 18
Dołączył(a): 20 sierpnia 2008, o 13:06

Postprzez szpaczek1 » 22 sierpnia 2008, o 18:13

o wypływaniu kiedyś już gdzieś na tym forum pisałam... my używamy papierowych ręczników kuchennych...
niestety plamy na prześciaradle regularnie sie zdarzają:(

pewnym rozwiązaniem byłyby prezerwatywy ale z wiadomych względów odpadają :lol:
szpaczek1
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Agrafka » 22 sierpnia 2008, o 21:43

My też zawsze pod ręką mamy chusteczki higieniczne. A potem prysznic.
Ale pamiętam, jak to wypływanie zaskoczyło mnie/nas przy pierwszym razie :lol:
Teraz, tak jak pisze fiamma75, nie ma to większego znaczenia, po prostu tak jest i już.
Agrafka
Przygodny gość
 
Posty: 61
Dołączył(a): 13 stycznia 2008, o 17:43

Postprzez arTemida » 22 sierpnia 2008, o 21:53

No ja już się powoli przyzwyczajam i oswojam ale z początku zaskoczenie pełne-nikt nie uprzedzał że tak się dzieje :lol:
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez fresita » 12 września 2008, o 21:49

a ja nie znosze tego uczucia i juz i zadne mycie ani wycieranie mi nie pomaga... :(
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mmadzik » 13 września 2008, o 11:50

Ja się dowiedziałam o tej przypadłości przed ślubem właśnie od Was, ale i tak byłam zaskoczona, że to tak wygląda ;) Ja zazwyczaj po stosunku wstaję (dla mnie to siku to przymus - za każdym razem "po wszystkim" tak mi się chce, że hej!) i się myję, ale mokre plamy na prześcieradle i tak się zdarzają... Ale na razie to pierwszy miesiąc - zobaczymy, co później...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Fruzia » 13 września 2008, o 18:52

My zawsze używamy dodatkowego prześcieradła.
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez anna ewa » 26 września 2008, o 22:35

Jewgienija napisał(a):sex to ja na dobre znienawidziłam i już NIGDY nie będę go uprawiać, czytając stronę Szansa Spotkania płakałam jakbym miała takie pożycie to dziękowałabym Bogu wstając i legając. U nie odmowa kończyła się pobiciem i gwałtem i jak myślę o pożyciu to tylko z tym mi się kojarzy.
To co napisałaś jest wstrząsające. Nie mam dla Ciebie żadnej mądrej odpowiedzi, ale twoja wypowiedź może dać do myślenia trochę nam, które przeżywamy jakieś nieporozumienia z własnymi mężami.
Wszystko zależy na jakiego człowieka się trafi. A po takich przeżyciach jak twoje- każda by znienawidziła. Bardzo Ci współczuję.
anna ewa
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 24 września 2008, o 18:35

Postprzez tomis » 30 września 2008, o 10:24

Mam podobny problem. Jesteśmy 6 tygodni po ślubie. Przed ślubem doświadczaliśmy zbliżeń w postaci pieszczot, bez penetracji, gdyż to chcieliśmy zostawić na po ślubie. W okresie narzeczeństwa po kursach przygotowawczych zgodnie z przekazywanymi tam informacjami zaprzestaliśmy w ogóle zbliżeń - miało to nas niby zbliżyć. Po ślubie myślałem, że będziemy w końcu mogli cieszyć się sobą w pełni, a okazało się, że moja żona bardzo boi się pierwszego zbliżenia. W podróży poślubnej kochaliśmy się dwa razy - ale to był nasz 1 raz, który był dla mojej żony bardzo bolesny, a dla mnie niezbyt miły. Stwierdziłem, że muszę dać czas mojej żonie by doszła do siebie itd. Wyręczam ją w pracach domowych, często mówię, że ją kocham (bo tak jest), chcę byśmy mieli w III fazie dużo czasu by się zbliżać, ale... gdy dochodzi do III fazy moja żona czuje nacisk, że już możemy to będzie musiała się ze mną kochać... nie mam z kim o tym porozmawiać, gdy zaczynam rozmowę z żoną to mówi, że ciągle czuje nacisk na to że musi, nie ma ochoty o tym rozmawiać ani nie ma ochoty na seks i mówi, że kiedy przyjdzie ochota to wtedy będzie... ale ile mam jeszcze czekać? jestem cały sfrustrowany, relacje między nami się psują, psuje mi się sytuacja w pracy, bo nie mogę się na niczym skupić. co mam zrobić by moja żona zechciała się ze mną kochać radośnie, cudownie w pełni, by pragnęła tak samo jak ja. Obecnie to tylko ja pragnę kochania i pozostaję z tym sam... Poradźcie proszę.
tomis
 

Postprzez Tatuś » 30 września 2008, o 17:14

Tomis, poczytaj tu:
http://www.npr.pl/forum/viewtopic.php?t=679&start=0

Może to pomoże Ci zrozumieć obawy żony!

Tak to już jest z nami kobietami, że boimy się pierwszego razu. Boimy się jakiejś "ingerencji" w nas (czasem podświadomie jesteśmy tak spięte, że nic nie wychodzi), a czasem boimy się po prostu bólu, który uwierz wcale nie jest mały. I pojawia się niestety nie tylko przy pierwszym razie, ale często jeszcze przy wielu kolejnych!

I nie chodzi tu pewnie o ochotę na seks sam w sobie, ale problemem jest ten trudny do przezwyciężenia strach!

Z czasem jednak wszystko będzie dobrze!

Może podsuń żonie ten link, który podałam wyżej. Tam jest wiele rad, co zrobic, żeby się rozluźnić, żeby mniej bolało itd.

No i odsuwanie tego w czasie nie jest chyba do końca dobrym rozwiązaniem. Te trudne "pierwsze razy" musi każdy w końcu przejść!

Pozdrawiam
tatusiowa
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez tomis » 1 października 2008, o 14:46

Dziękuję za odpowiedź. Czytam wskazany wątek i jest dużo informacji. Ale podsunąć go raczej nie podsunę, gdyż próbowałem podsuwać i dowiadywałem się, że robię z niczego wielki problem i kiedy nadejdzie czas to będziemy to robić.
Jeśli chodzi o ten pierwszy raz, to można stwierdzić, że już mamy za sobą (choć pewnie nie do końca). Boję się tego, że już nigdy nie będziemy się zbliżać, bo będzie tylko strach przed tym... No i nie widzę, aby żonie zależało na tym byśmy się kochali... Tylko z mojej strony jest inicjatywa i często coś Jej przeszkadza, gdy próbuję ją przygotować. Coraz bardziej mnie to zniechęca. Ciężko mi się pogodzić z tym, że muszę czekać, że może kiedyś będzie moja żona chciała... Marzę o regularnym i radosnym współżyciu dla nas obojga...
No i nie mogę z żoną o tym porozmawiać, zaproponować żele, powiedzieć co czuję, bo wszystko jest odbierane jako nacisk. Po prostu jestem w kropce, bo nic nie mogę zrobić prócz czekać.
Dla mnie bardzo ważne jest zrozumienie i radość ze wspólnego współżycia i sam nie wiem czy dobrze myślę i robię czy może powinienem po prostu czekać, a jeśli nie czekać to co zrobić by było dobrze?
tomis
 

Postprzez Kręciołek » 1 października 2008, o 15:53

Czekaj. Spokojnie i cierpliwie. Dla kobiety rozpoczęcie współżycia jest czym innym niż dla kobiety.
Mężczyzna chciałby juz zaraz i na najwyższych obrotach, a dla kobiety to długa szkoła i sytuacja bynajmniej nie całkiem od razu naturalna.
Dopieść żonę także w innych sferach, nie naciskaj a zobaczysz jak się otworzy i będzie coraz lepiej.
Mówię Ci to ja - mężatka z ponad 4-letnim stażem i wiedząca jak czuje kobieta :D
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krycha » 1 października 2008, o 16:13

tomis napisał(a):W podróży poślubnej kochaliśmy się dwa razy - ale to był nasz 1 raz, który był dla mojej żony bardzo bolesny, a dla mnie niezbyt miły.

szkoda, inaczej można by unieważnić małżeństwo jako nieskonsumowane.
węszę raczej powazniejszy problem niż niesmiałość i lęk żony tomisa, które miną jak będzie cierpliwy i miły.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Tatuś » 1 października 2008, o 16:36

Aj Krycha, nie kracz!

Ja tez się tak stresowałam, że odwlekałam. W dzień kiedy miał byc nasz pierwszy raz (jakiś czas po ślubie, bo czekalismy na III fazę) poszłam na ploty do rodziców i przedłużałam wizytę, bo tak się bałam tego co będzie po powrocie :?

Tyle tylko, że ja wiedziałam, że trzeba to przejść i tyle.

Tomis, a jak wasze kontakty pozasypialniane?
Może jednak naciskaj nie na zbliżenia, ale na rozmowę.
Zapewnij, że to ona zdecyduje kiedy będziecie współżyć, a póki co korzystajcie z pieszczot (takich jak przed slubem, bo rozumiem, że wtedy czuła się dobrze) i małymi kroczkami dojdziecie do pełnego współżycia!
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Kręciołek » 2 października 2008, o 09:19

Krycha napisał(a):
tomis napisał(a):W podróży poślubnej kochaliśmy się dwa razy - ale to był nasz 1 raz, który był dla mojej żony bardzo bolesny, a dla mnie niezbyt miły.

szkoda, inaczej można by unieważnić małżeństwo jako nieskonsumowane.
węszę raczej powazniejszy problem niż niesmiałość i lęk żony tomisa, które miną jak będzie cierpliwy i miły.


Krycha, czy czytasz to co piszesz???
Facet ma problem, bo nie wie czym zachęcić żonę do współżycia na początku małżeństwa a Ty mu z unieważnieniem wyjeżdżasz?
A czy on się dla seksu wyłącznie żenił?
W takiej sytaucji trzeba dawać rady, podpowiadać, mówić jak inni to przechodzili, wspierać a nie pisać takie bzdury!!!
Tomis:
2 razy w podróży poślubnej to sukces, my nie współżylismy ani razu, ja się bałam, zresztą czekaliśmy na III fazę, a tak naprawdę udało nam się po 3 miesiącach.
Mój mąż też był zdezorientowy i zestresowany ale pomału wspólnie razem wszystko odkrywaliśmy, a teraz jest wspaniale :)
Ale gdyby mi ktoś wtedy napisał o unieważnieniu to odebrałabytm to jako wielką obelgę i straszną przykrość!
Wiesz Krycha, są jeszcze inne dziedziny małżeństwa niż seks i inne zalety żony niż te w łóżku.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez tomis » 2 października 2008, o 13:17

Tatuś napisał(a):Tomis, a jak wasze kontakty pozasypialniane?
Może jednak naciskaj nie na zbliżenia, ale na rozmowę.
Zapewnij, że to ona zdecyduje kiedy będziecie współżyć, a póki co korzystajcie z pieszczot (takich jak przed slubem, bo rozumiem, że wtedy czuła się dobrze) i małymi kroczkami dojdziecie do pełnego współżycia!

Dzięki za porady. Właśnie naciskam na rozmowy, aby móc powiedzieć co czuję i dowiedzieć się co żona czuje. Zapewniłem ją, że to Ona da sygnał kiedy chce pełnego współżycia, a póki co wracamy do poprzednich pieszczot by dobrze czuć się razem w łóżku.
Pozasypialnianie kontakty się zepsuły od kiedy nie rozmawialiśmy o naszym współżyciu szczerze... Ale tak poza tym to jest dobrze między nami. Po prostu jestem/byłem taki niecierpliwy...
tomis
 

Postprzez Krycha » 2 października 2008, o 15:43

ale od tego może zacząć sie psucie relacji.
To złe, że żona unika go (choć przecież sam pisze, że przed ślubem pozwalała na sporą dawkę bliskości), dopatruje sie w jego zachowaniu złych intencji,
tomis potweirdził, że pozasypialniane relacje też sie popsuły, ze to sie odbija nawet na pracy!...
co innego jak dziewczyna powie szczerze, że sie boi, a co innego jak zaczyna kombinować przeciw mężowi. Dlatego tak ostro napisałam, bo to nie wróży dobrze związkowi.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez dota321 » 2 października 2008, o 22:26

ale z drugiej strony dobra relacja "pozałóżkowa" może tu bardzo pomóc w przezwyciężaniu strachu przed współżyciem
U nas też na początku było koszmarnie, mój Mąż stwierdził w pewnym momencie, że ja mu nie ufam i dlatego się spinam, a mnie z kolei seks wydawał sie mocno przereklamowany, kojarzył mi się z ... zastrzykiem- bo to też ingerencja we mnie. Dojście do stanu jaki jest teraz zajęło nam ponad pół roku. Powoli i stopniowo zaczęło mi to sprawiać coraz większą przyjemność, i nawet nie wiem kiedy minęły wszystkie lęki, spięcie, ból. Tylko że myśmy podeszli do sprawy w ten sposób, ze będziemy cierpliwi, i powoli nam się uda, że seksu też trzeba się nauczyć, i nawet do głowy nam nie przyszła opcja uniewazniania małzenstwa. Dobrze, że nie pytałam o rady tutaj, bo jakbym zobaczyła taki tekst pod swoim adresem, to bym pomyslała, ze do kitu ze mnie żona, od razu powinno się udać i cały proces trwałby pewne jeszcze dłużej. Małżeństwo jest chyba m.in. po to, żeby razem pokonywać różne trudności, a nie przy pierwszej z brzegu szukać drogi ewakuacyjnej?
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości

cron