Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 00:38 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

toksyczna teściowa rozbiła moje małżeństwo

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez genowefa » 5 marca 2008, o 13:13

przeczytałam wszystkie posty... sofi jak sprawa się zakończyła? a może trwa nadal?
tak sobie myślę o twoim mężu uzależnionym od matki, który ma depresję jak pisałaś wcześniej... wydaje mi się że on najzwyczajniej w świecie czuje się u mamusi bezpiecznie, bo ona go broni jak lwica... u ciebie przestał się tak czuć po ślubie bo zaczęłaś mieć do niego pretensję, że woli matkę... więc gdzie uciekł pod skrzydła? mamusi która go obroni przed twoimi "atakami"

wydaje mi się, że podbudowanie go by bardzo pomogło... on w siebie nie wierzy... jestem przekonana że się teraz obwinia za wszystko... a to co powiedział-wykrzyczał podczas kłótni było pod wpływem emocji- jako obrona i pewnie wcale nie chciał żebys się wyprowadzała, ale na oczach matki nie mógł cię zatrzymywać

mówisz, że piszecie ze sobą smsy... może to jest sposób na kontaktowanie na początek? bez emocji...
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Sofi » 9 marca 2008, o 22:47

Wiec nie zakończyło się.. trwa nadal. Mój mąż stwierdził, że absolutnie nie wyprowadzi się od matki. Powiedziałam mu w takim razie, że wystąpię o rozwód. Od kilku tygodni milczy. Nie wiem co robić, zbliża się Wielkanoc..
Sofi
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 1 stycznia 2008, o 21:14

Postprzez strzyga » 10 marca 2008, o 09:12

Może zacząć od terapii, a nie od takich ultimatów?
A jak nie to nie zostaje nic innego jak rozwód, no i wszczęście postępowania o swtiwerdzenie nieważności małżeństwa.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 10 marca 2008, o 12:16

też uważam że w ten sposób sprawy nie załatwisz... gdyby mi ktoś dał takie ultimatum tez bym olała... musisz mu dac do zrozumienia że nadal go kochasz, że chcesz z nim być, że ci zależy... wiem, trochę upokarzające ale działa... wiem z własnego doświadczenia
ty jesteś uparta to i on będzie... a przez takią postawę pełną honoru możecie naprawdę stracić coś najcenniejszego!

trzymaj się kochana
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez klara bemol » 10 marca 2008, o 12:25

Dziewczyny, facet od miesięcy mieszka z matką i nawet nie zadzwoni do żony!!! Jakie ma mu dawać jeszcze ultimatum? Tyle czeka, a on NIC. Ile jeszcze ma znosić takie upokorzenia???
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez mmadzik » 10 marca 2008, o 12:35

klara bemol napisał(a):Dziewczyny, facet od miesięcy mieszka z matką i nawet nie zadzwoni do żony!!! Jakie ma mu dawać jeszcze ultimatum? Tyle czeka, a on NIC. Ile jeszcze ma znosić takie upokorzenia???


Klara, przepraszam, ale nie zgodzę się z Toba zupełnie... Niby wszystko w Twoim rozumowaniu ok, ale trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedno - małżeństwo sakramentalne. Sofi przyrzekała Mężowi miłość, a Ona jak wiadomo: "cierpliwa jest, łaskawa jest (...), nie unosi się pychą (...), nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego (...). Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje..." Ja bym się trzymała tego raczej...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Bright » 10 marca 2008, o 12:55

Mmadzik, wiesz od czego zaczyna się małżeństwo?
Od "opuści... matkę i ojca", a to oznacza mniej więcej tyle, że zanim wszedł w małżeństwo ustalił sobie nową hierarchię ważności osób - żona przed matką.

Tu coś takiego nie zaszło i jak dla mnie jest to jak najbardziej brak psychicznej zdolności do zawarcia małżeństwa i podjęcia obowiązków małżonka... czyli małżeństwo nie zaistniało.

Sofi, nie strasz go rozwodem, bo przecież teraz on żyje tak jak po rozwodzie - znów jako synek mamusi, więc to na niego nie działa. Poza tym, to Tobie niepotrzebny jest rozwód, tylko stwierdzenie nieważności zawarcia małżeństwa i rozwód cywilny, bo tylko w ten sposób będziesz miała czystą sytuacją prawno-kościelną.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez klara bemol » 10 marca 2008, o 13:28

Właśnie taj, jak napisała Bright. Zaczyna sie od opuści... Wypowiedzenie formułek nie oznacza, że już jest sie małżeństwem, nawet biała sukienka i piękna oprawa tego nie gwarantuje. Nie chcę tu wydawać wyroków, bo od tego jest sąd duchowny, ale wygląda to tak, jak jest opisane.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez mmadzik » 10 marca 2008, o 14:49

Nie chodziło mi o wypowiadanie formułek, tylko o Miłość... Jeśli jest rzeczywiście to Sofi będzie mogła w wolności wybierać to, co najlepsze - próby uratowania tego małżeństwa lub stwierdzenie, że ono nie zaistniało...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez fiamma75 » 10 marca 2008, o 14:54

Nie można ratować czegoś, co nie zaistniało.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez mmadzik » 10 marca 2008, o 14:58

Wiele zależy od ludzi, od sytuacji, etc. etc. etc. Nie ma sensu roztrząsać tego na forum przez osoby, które nie znają Sofi i jej Męża...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez genowefa » 10 marca 2008, o 15:03

fiamma75 napisał(a):Nie można ratować czegoś, co nie zaistniało.


fiamma i wydajesz wyrok że jej małżeństwo nie istniało, może niech zrobi to ktoś inny... najpierw powinna się udać do jakiegoś duchownego mądrego doświadczonego księdza a potem podejmować decyzje o uniewaznieniu a nie teraz rzucać mężowi lub nie mężowi tekstami o rozwodzie... bo tutaj to ja nie widzę żadnych możliwości rozeznania co jest dobre i słuszne a co nie... działanie w afekcie do niczego nie prowadzi...
ja tez jestem za opuszczeniem domu rodzinnego jej męża, ale czy ona wyprowadzając się od niego była mu posłuszna? jako żona?
wiem, że ma ciężką sytuację i ja bym pewnie zrobiła to samo- w afekcie...
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez fiamma75 » 10 marca 2008, o 17:47

Chyba źle mnie zrozumiałaś - moje zdanie odnosiło się do tego, co napisała mmadzik, ze Sofi albo ma ratować albo unieważniać małżeństwo - dla mnie to logiczna sprzeczność.

Zgadzam się z klarą bemol - na zewnatrz wygląda to, że małżeństwo nie zaistniało, bo facet nei dojrzał do małżeństwa. Oczywiście warto by porozmawiać z jakimś madrym doradcą rodzinnym przed podjęciem jakichkolwiek kroków.

Helsa, czy w przysiędze ślubnej masz słowa o posłuszeństwie zony? Kilkadziesiąt lat temu to zmieniono :wink:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez genowefa » 10 marca 2008, o 20:51

fiamma75 napisał(a):Chyba źle mnie zrozumiałaś - moje zdanie odnosiło się do tego, co napisała mmadzik, ze Sofi albo ma ratować albo unieważniać małżeństwo - dla mnie to logiczna sprzeczność.

Zgadzam się z klarą bemol - na zewnatrz wygląda to, że małżeństwo nie zaistniało, bo facet nei dojrzał do małżeństwa. Oczywiście warto by porozmawiać z jakimś madrym doradcą rodzinnym przed podjęciem jakichkolwiek kroków.

Helsa, czy w przysiędze ślubnej masz słowa o posłuszeństwie zony? Kilkadziesiąt lat temu to zmieniono :wink:


a gdzie napisałam, że to w przysiędze są te słowa? namiarów z pisma nie muszę chyba podawać? :wink:
i dlaczego to dla ciebie sprzeczność-ratować albo unieważnić? jest masa małżeństw które żyją mimo że któreś z małżonków nie dorosło do tego stanu...czyli teoretycznie małżeństwo nie zostało zawarte tak? czy w związku z tym mimo że się kochają i akceptują swoje wady mają dochodzić uniewaznienia małżeństwa?

nie mówię też że sofii ma przyklasnąć teściowej i razem z nią zbudowac na nowo swoje małżeństwo, ale ja bym postąpiła inaczej... nie szantarzowałabym go rozwodem... ale na spokojnie poprosiła np o wyjazd wspólny na weekend, może on sobie przypomni te czasy kiedy byli bez kochanej mamusi i da się namówić np na wyjazd za granicę... sofii mówiła że planowali czy coś takiego?
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez genowefa » 10 marca 2008, o 20:56

mmadzik napisał(a):Wiele zależy od ludzi, od sytuacji, etc. etc. etc. Nie ma sensu roztrząsać tego na forum przez osoby, które nie znają Sofi i jej Męża...


mmadzik, a kto pierwszy zaczął??? :wink: :wink:
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Fruzia » 10 marca 2008, o 22:13

helsa napisał(a):namiarów z pisma nie muszę chyba podawać? :wink:


Jeśli miałaś na myśli Ef, to może zajrzyj do wpisu użytkownika tato z wątku http://www.npr.pl/forum/viewtopic.php?t=3326
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez mmadzik » 11 marca 2008, o 11:23

helsa napisał(a):
mmadzik napisał(a):Wiele zależy od ludzi, od sytuacji, etc. etc. etc. Nie ma sensu roztrząsać tego na forum przez osoby, które nie znają Sofi i jej Męża...


mmadzik, a kto pierwszy zaczął??? :wink: :wink:


Oj, halo, ale ja nie zaczynałam roztrząsania :wink:, tylko zasygnalizowałam, że nie zgadzam się ze zdaniem innych forumowiczek, bo w mojej ocenie jest ono nietrafne i - być może - zbyt płytkie, jak na tak złożoną sytuację...

A tak w ogóle to podpisuję się pod tym, co napisałaś :)
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez NB » 11 marca 2008, o 11:30

Proszę skupić się na temacie wątku.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 11 marca 2008, o 20:11

Fruzia napisał(a):
helsa napisał(a):namiarów z pisma nie muszę chyba podawać? :wink:


Jeśli miałaś na myśli Ef, to może zajrzyj do wpisu użytkownika tato z wątku http://www.npr.pl/forum/viewtopic.php?t=3326


zwracam honor, ale i tak uważam że sofii niepotrzebnie się wyprowadziła... teraz jest w kropce bo nie ma nawet jak z mężem pogadać...
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez genowefa » 11 marca 2008, o 20:12

mmadzik napisał(a):
helsa napisał(a):
mmadzik napisał(a):Wiele zależy od ludzi, od sytuacji, etc. etc. etc. Nie ma sensu roztrząsać tego na forum przez osoby, które nie znają Sofi i jej Męża...


mmadzik, a kto pierwszy zaczął??? :wink: :wink:


Oj, halo, ale ja nie zaczynałam roztrząsania :wink:, tylko zasygnalizowałam, że nie zgadzam się ze zdaniem innych forumowiczek, bo w mojej ocenie jest ono nietrafne i - być może - zbyt płytkie, jak na tak złożoną sytuację...

A tak w ogóle to podpisuję się pod tym, co napisałaś :)



nie mówię o tobie kochana, o założycielce myślałam :wink:
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Sofi » 11 marca 2008, o 21:45

Dziękuję Kochane za te wszystkie odpowiedzi,

ale ...co ja mam zrobić?
Sofi
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 1 stycznia 2008, o 21:14

Postprzez Kinia » 11 marca 2008, o 23:46

Sofi!
Tak sobie myślę, że chyba jedyne, czego jeszcze możesz próbować, to nawiązania kontaktu z mężem. NAwet jeśli nie będzie to od razu powrót do siebie. Drobnymi krokami. Wiem, ze to szalenie trudne i w dodatku możesz czuć się upokorzona, ze znow Ty wychodzisz z inicjatywą. Ale jeśli zależy Ci na małżeństwie, to chyba nie inaczej jak miłością przebaczającą.

Każdy z nas potrzebuje zrozumienia. A mężczyźni w pewnien sposób szczególnie. Próbuj wytrwale, a ja dołączam Cię do grona osób za które się modlę :)

Pozdrawiam ciepło!
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez strzyga » 12 marca 2008, o 00:20

Sofi, idź do poradni rodzinnej i tam przedstaw swój problem i zapytaj. Niektóre z rad są na pewno trafne (podaliśmy chyba wszystkie możliwe opcje :lol: ), ale nie wiadomo które.
Pogadaj tez może w tej poradni z jakimś księdzem jak to jest z tym Twoim małżeństwem i będziesz miała pełny obraz swojej sprawy.
Ja bym się w żadne podchody nie bawiła jak Kinia, tylko oparła wszystko o kilka szczerych rozmów i tyle.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 12 marca 2008, o 09:57

ja jestem za pomysłem kini... już wcześniej o tym pisałam... myślę że takie szczere rozmowy od razu, postawienie kawy na ławę może go trochę wystraszyć... tak jak pisałam wcześniej może zacznij od smsów... może mu się wyrwie że nadal cie kocha, że tęskni.... jestem pewna, że tak jest mimo że jego zachowania na to nie wskazują...
po takich "podchodach" trzeba na pewno pogadać szczerze i spytac sie go co proponuje w tej sytuacji, kiedy ty z teściową nie chcesz mieszkac bo uważasz że niszczy to co było cennego między wami warto spytac czy on nadal uważa inaczej...i najważniejsze!!! nie osądzaj go bo się chłopak od razu zamknie! niech widzi że ma coś do powiedzenia ale w kontrolowany-zdrowy przez ciebie sposób :)
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez genowefa » 12 marca 2008, o 10:06

no a poradnia swoją drogą... i to w pierwszej kolejności :)
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Sofi » 12 marca 2008, o 23:40

Jeśli chodzi o poradnię rodzinną - byłam już w dwóch i dwa razy usłyszałam, że mój mąż nie dorósł do małzeństwa i powinnam wyznaczyć mu jakiś termin na zastanowienie np. 2 miesiące i po tym czasie wystąpić o rozwód i stwierdzenie niewazności małżeństwa. Tego samego zdania byli księża z którymi rozmawiałam...

Mój mąż myslę że spotkałby sie ze mna gdybym mu to zaproponowała, ale na tym spotkaniu powiedziałby, że sie z domu nie wyprowadzi i zaprasza mnie do siebie. Syłszłam to juz kilka razy. Do tego dodaje, że jego dom można tak przebudować byśmy mieli oddzielne wejście, swoja kuchnie itd. Ale nie o to chodzi. Problem w tym, że jesli u niego jesteśmy to jego matka nie daje nam spokoju, co chwila wymysla mu nowe zadania i on własciwie więcej czasu spedza z nia niż ze mną. To chore, ona traktuje go jak męża, on ją wszędzie wozi, jeździ z nią na zakupy, przygotowuje jej herbatkę, kolację, musi z niż co chwila rozmawiac, dzwonić do niej...I uważa że to jest normalne, że ja cały czas musze się dostosowywac i tylko wtedy gdy jego matka jest akurat zajęta mogę liczyć na jego czas i uwage. No powiedzcie, czy to normalne?!
Sofi
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 1 stycznia 2008, o 21:14

Postprzez strzyga » 13 marca 2008, o 00:31

hmmm... a może spróbować z tą przebudową? Widać w tym jego dobrą wolę. Lepiej spróbać teraz. Nic się nie traci, a można zyskać. Jak nie wyjdzie będziesz miała przynamniej pewność, ze wykorzystałaś wszystkie możliwości.
Można podsunać mu przy okazji książkę np. "sztuka mówienia 'nie'".
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez NB » 13 marca 2008, o 09:28

A czy mąż był z Tobą w takiej poradni?
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agab » 16 marca 2008, o 21:24

Sofi, strasznie smutna twoja historia :(

Chore są relacje pomiędzy matką-synem, ale to już zostało powiedziane.

Ja chyba zaprosiłabym męża na kawę, żeby móc poważnie i spokojnie porozmawiać. Zadać najważniejsze pytania dotyczące małżeństwa, waszych relacji oraz przyszłości. Porozmawiajcie szczerze, spokojnie, bez emocji. Jeśli on Cię kocha musi mu zależeć na rozwiązaniu problemu. Zadaj mu to pytanie.

Mąż musiałby też szczerze porozmawiać z własną matką, postawić pewne granice, nauczyć się odmawiać i przede wszystkim nie opowiadać wiele o waszych sprawach - im więcej mówi, tym więcej jego matka będzie chciała wiedzieć. Żeby jego matka się nie obraziła, trzeba użyć metody typu: mamo, ja cię bardzo kocham, ale zrozum, że teraz mam własną rodzinę i chcę budować udany związek z własną żoną. Będę Ci pomocny w miarę możliwości, ale nie wymagaj ode mnie tyle, ile kiedy nie miałem żony. Myślę, że jeśli wyjdzie to z jego ust, Twoja teściowa weźmie to sobie do serca. Pytanie takie: czy on w taki sposób odważyłby się to rozwiązać (?).

Może coś pomoże.

Pozdrawiam serdecznie!
agab
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 11 września 2005, o 08:43
Lokalizacja: Wawa

Postprzez anna30 » 17 marca 2008, o 16:21

Nie oceniam czy ktoś zrobił dobrze czy źle. Myślę, że ja bym się wyprowadziła od teściowej (przecież mieli plany samodzielnego mieszkania), kupiła lub wynajęła jakieś mieszkanko i w ten sposób pokazała mężowi, co traci. Uciekanie do rodziców to jednak gwóźdź do trumny...
anna30
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 251
Dołączył(a): 18 marca 2007, o 14:53
Lokalizacja: 60N 1W

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości

cron