Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 17:30 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

rozterki

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez strzyga » 21 grudnia 2007, o 14:58

mmadzik, bardzo lubię te słowa. występują one w jednym z pasmów pragnień Rubika "miłość to wybór drogi miłości i wierność wyborowi".
A ja w M. nie byłam zakochana :wink: Mało tego: im bardziej go poznawałam tym bardziej stwierdzałam "chyba mnie porąbało" :lol: a jednak mnie capnęło cos mocnijeszego 8)
A koleżanki znając mnie obstawiały ile czasu będziemy razem :D Były z gruntu przeciwne związkowi i mówiły tylko, zebym jak najszybciej zkaończyła to, żeby go nie zranić :roll: nie ma to jak przyjaciółki :D
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez forget-me-not » 21 grudnia 2007, o 20:00

hej!
a co powiecie na stwierdzenie, z którym nie raz się już spotkałam, że chłopak "wychodził" sobie dziewczyne? tzn chodził, starał się tak długo aż ona się zgodziła...?
Ja chciałam zaznaczyć, że mi wcale nie chodzi o zakochanie. Wiem, że miłość może zacząć się niestandardowo....i przyjść niepostrzeżona...
chciałabym jednak dobrze czuć się u boku mężczyzny..bezpiecznie.
Owszem pisałam, że jest między nami czułość...pojawiła się dlatego, że potrzebowałam potwierdzenia czegoś ważnego w tamtym okresie mojego życia i zaufałam mu , tylko dlatego, ze był wierzący. Wcześniej nie miałam tego szczęścia i znałam tylko niewierzących chłopaków. I ta czułość pojawiła się wcale nie przymuszona.
Ale ja zdaję sobie sprawę, że jest między nami duużo problemów, o któych chyba nie wspominałam. Przede wszystkim nie czuję sie przy nim dobrze, a wynika to z tego ze on jest tak bardzo nieśmiały. On się stresuje obecnością innych, a ja sie stresuję tym jak on się zachowuje:( Nie ma między nami tej swobody, swobodnej rozmowy w towarzystwie. Gdy gdzieś wychodzimy, nikt nie pomyśli, że jesteśmy parą. On mnie nie obejmuje, nie trzyma za rękę, bo się wstydzi a mnie to było na rękę, bo przecież nie byłam jego pewna. I tak jest od 3 lat. Chora sytuacja. Nie chodzę do jego rodziny, bo tyle razy zrywaliśmy, ze skutkiem ubocznym dla nas, że już jego rodzina odradza mu spotykanie się ze mną. Chyba nic dziwnego, bo bratu też nie życzyłabym takiej dziewczyny, jaka ja jestem.
Nie chodzimy do znajomych, ja go nigdzie nie zapraszalam nie poznawalam...niewiele osób wie, że w ogóle sie z kimś spotykam. Prowadzę jakieś podwójne życie.
I co jest najgorsze? Że spotykamy sie od 3 lat...jest moim przyjacielem i strasznie ciężko mi bez niego. Stąd te nieudane rozstania. Ostatnio wcale nie tak dawno temu. Dlatego chcę nabrać sił, podjąć decyzję i trzymać sie jej jakakolwiek by ona nie była.
Od nowego roku pewnie psycholog. Wiem, że ta sytuacja to mnóstwo mojej winy, moja niedojrzałość.
I boję się konsekwencji :( już niekoniecznie tej po ewentualnym rozstaniu, tego bólu, leczenia ran, które niewiadomo ile potrwa. Ale boję się tej konsekwencji później, jak będziemy rozliczani z miłości...z relacji z innymi...
dziękuję za odpowiedzi..bardzo mądre i piękne.
forget-me-not
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 10 grudnia 2007, o 16:16

Postprzez Coya » 21 grudnia 2007, o 23:06

Milgosiu, dziękuję za to, co napisałaś :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez milgosia » 22 grudnia 2007, o 17:13

Forget... ja Ci życzę przede wszystkim spokoju i naprawdę, daj sobie czas na spokojne przemyślenie tego wszystkiego... i powolutku, rozmawiaj z psychologiem (są bezpłatne poradnie przykościelne), daj sobie czas, nie od razu Kraków zbudowano, ale zbudowano :-) !

Co do "wychodzenia" sobie dziewczyny, to ... bywa i tak, bo miłość może kwitnąć wszędzie, może się zacząć w najbardziej nieoczekiwanym miejscu...

A na teraz (ponieważ nie będzie mnie w Święta), dedykuję Tobie i wszystkim narzeczonym, obecnym i przyszłym ;-), pewien wiersz, który 10 lat temu zobaczyłam na zaproszeniu ślubnym moich przyjaciół:

Może mimo wszystko
miłość nie zawsze
zjawia się w życiu
jak wspaniały rycerz
poprzedzany fanfarami,
otoczony przepychem...
Może zbliża się
bezgłośnie i skromnie
jak stary przyjaciel?
Może ma pozory prozy
dopóki jakaś fala blasków
prześwietlająca nagle jej karty
nie wydobędzie z nich na jaw
ukrytych rytmów i melodii...
Może...
Może miłość
wykwita po prostu
z serdecznej przyjaźni
jak złocista róża
z zielonego pąka...
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez strzyga » 23 grudnia 2007, o 03:54

eh...
forget... jakbym czytała o sobie. serio. tylko u mnie przechodzenie pewnych etapów trochę szybciej trwało. Ale ja to niecierpliwa jestem :wink:
Na początku też nie mogłam liczyć na gesty czułości przy kimś. szczytem było chodzenie za rękę :lol: Ale powoli, powoli... Znałam jego jednego kolegę (przyapdkiem wyszło) i to, że dalej utrzymywałam z nim kontakt było kwestią przypadku. Ale ten problem rozwiązałam może nieładnie, ale po prostu zaczęłam przychodzić do niego do pracy i się sama przedstawiać 8) . M. był o to zły, bo zwyczajnie był zazdrosny :shock: na co pukałam się w głowę i jeszcze mu się dostawało :lol: itd. itp.

a "wychodzić" sobie kogoś owszem - można, ale jeśli po obu stronach nie pojawi się uczucie to raczej nie to...
I widzę też dużo mądrości w sformułowaniach wielu księży, że po ok. 2 latach para (oboje ludzi) powinna się jakoś sobie zdeklarować (chociażby w słowach - wiadomo nie każdy ma możliwości na coś więcej), inaczej można tak w nieskończoność... :?
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez strzyga » 23 grudnia 2007, o 03:58

Znalazłam coś takiego:
http://www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=1648
i bardzo lubię ten text (byłam zresztą na tym spotkaniu). Przeczytaj i odowiedz sobie na pytanie czy to Cię dotyczy? czy to o to Wam chodzi?

http://www.alleluja.waw.pl/nauczania/dl ... azycia.pdf
życzę udanych przemyśleń i wszystkiego najlepszego w te święta :)
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez brega » 24 grudnia 2007, o 12:57

Mnie się nasuwa jedno pytanie - skoro Twój chłopak jest chorobliwie nieśmiały, jak będzie wyglądało jego życie zawodowe? Czy będzie w stanie pracować, utrzymywać rodzinę?

Doskonale go rozumiem, bo sama walczę z nieśmiałością. Wg mnie jest to choroba, którą należy leczyć. Mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie bagatelizuje się nieśmiałość, depresję. Zastanawiam się czasem, ilu ludzi cierpi straszne męki, zamyka się w sobie na długo z jakiegoś błahego powodu - np. bo ekspedientka była niemiła...

Nie znaczy to, że masz być niańką swojego chłopaka. Związek to sztuka kompromisu, więc uważam, że Twój chłopak dla Waszego wspólnego dobra powinien leczyć swoją nieśmiałość. Wizyty u dobrego psychologa, próby wychodzenia do ludzi, przełamywania się. Jeśli jednak nie będzie chciał się zmieniać, rozwijać, to wołami go do tego nie zaciągniesz. Zatem jeśli nie ma szans na zmiany, to może rzeczywiście lepiej, żeby on znalazł sobie osobę bardziej podobną do siebie...
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez Gracja » 25 grudnia 2007, o 12:38

forget-me-not napisał(a):Chyba nic dziwnego, bo bratu też nie życzyłabym takiej dziewczyny, jaka ja jestem.


Kochana Forget, to zdanie najbardziej pokazuje wedlug mnie, ze potrzebujesz uzdrowienia.
Musisz odkryc w sobie ta wartosciowa osobe, ktora moze byc wielkim Darem dla innych. Bo kazdy z nas jest taka osoba, tylko co innego moze innym ofiarowac :D :D :D

To wspaniale,ze zdecydowalas sie na psychologa. Ktos z zewnatrz, kto ma wiedze, moze pomoc poukladac rozrzucone kawalki ukladanki, tak by stworzyly piekny obraz, taki jaki mial byc.

Serdecznie Cie pozdrawiam i obiecuje modlitwe.
O uzdrowienie, o dobra decyzje i trwanie w niej, o dobre owoce i o zdrwa milosc w Twoim zyciu.
Gracja
Domownik
 
Posty: 319
Dołączył(a): 22 czerwca 2005, o 14:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez forget-me-not » 29 grudnia 2007, o 17:32

Serdecznie dziękuję za odpowiedzi a najbardziej dziękuję za modlitwę. Ostatnio pewien Ksiądz mi powiedzial, że zamykam się na łaski Boże płynące z modlitwy i dlatego powinnam pójść do psychologa, bo sama sobie nawet z modlitwą nie poradze. Nie do końca się z nim zgadzam...no bo wkońcu modlitwa ma działać cuda...ale zaufałam jesli chodzi o psychologa, to nie jest prosta sprawa i mam nadzieje, ze nie zabraknie mi odwagi.
Uparcie proszę Was o modlitwę, bo wierzę w jej moc, a mi czasami brakuje sił...
forget-me-not
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 10 grudnia 2007, o 16:16

Postprzez Szarlotka » 4 stycznia 2008, o 21:45

Ładnie bardzo piszesz, Miłgosiu. Dziękuję Ci za uzupełnienie Twojej poprzedniej wypowiedzi, bo mi w niej trochę zabrakło słowa "miłość". A ja właśnie o darze miłości myślałam, pisząc o "tym właściwym" człowieku. Wg mnie właśnie to, że ktoś ofiaruje nam swoją miłość (a my kochamy jego - czyli jakby dar zwrotny ;-) ), że daje nam siebie, swoją przyszłość. Dla mnie to byłoby takim właśnie znakiem, że to osoba "podesłana" przez Boga i przez to "właściwa" (pomijam przypadki zauroczeń, kiedy jedna ze stron ma inne zobowiązania - żonę/ męża, jest osobą konsekrowaną lub kimś niezdolnym do pojęcia obowiązków małżeńskich i rodzicielskich). A spotkać kogoś takiego... - w moim przypadku to już teraz graniczy z cudem. :-)
Szarlotka
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 10 maja 2006, o 12:51

Postprzez forget-me-not » 16 lutego 2008, o 22:13

Witajcie,odzywam się po dość długim czasie. Dałam sobie czas, były święta,chciałam przemyśleć. Nieraz z moich przemyśleń jasno wynikało, że to nie to. I czuję, że to nie ma sensu, nei wyobrażam sobie nas w dniu ślubu, na wspólnych zdjęciach...nie wyobrażam sobie naszego domu,dzieci.te myśli raczej wzbudzają we mnie strach aniżeli radość. Ale teraz to co się dzieje we mnie to coś okropnego. Po prostu nie jestem w stanie sie z nim rozstać. Gdy już do tego dochodzi jedynym pocieszeniem jest telefon do niego, spotkanie. To tak bardzo boli mnie i jego (nieraz to przezywaliśmy) dla mnie to by była olbrzymia strata,strata przyjaciela, który pomaga, ktory jest oparciem, przytuli. Nie wiem już co myśleć, jak zmienić moją sytuacje. Nie mogę skupić sie na niczym innym. Czy to jest egoizm z mojej strony?tchórzostwo? a może cierpienie z powodu grzechów?strasznie to boli, bo nie jest łatwo podjąć taką decyzję a jeszcze gorzej w niej wytrzymać...miłość miała być szczęściem a jest zupełnie odwrotnie:(
forget-me-not
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 10 grudnia 2007, o 16:16

Postprzez strzyga » 17 lutego 2008, o 01:34

Przykro mi forget :cry:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Coya » 18 lutego 2008, o 18:14

forget, pamiętam w modlitwie!

Byłas u tego psychologa? Moim zdaniem powinnaś iść i to jak najprędzej, najlepiej do jakiegoś chrześcijańskiego. samej może Ci być bardzo ciężko.
Trzymaj się dzielnie! :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez karolix2 » 18 lutego 2008, o 20:05

Forget, postaraj się zapisać do poradni dla DDA.

Ja nie miałam takich problemów jak ty, ale miała je moja siostra. Chodzi do poradni dla DDA i jest bardzo zadowolona z tych zajęć. Ja tylko mogę Ci powiedzieć, obserwując siostrę, że jest bardzo duża poprawa. To przekłada się na każdą dziedzinę jej życia. Jej chłopak też mówi że zupełnie inaczej funkcjonuje.
karolix2
Przygodny gość
 
Posty: 88
Dołączył(a): 3 grudnia 2007, o 12:51
Lokalizacja: Wejherowo

Postprzez milgosia » 19 lutego 2008, o 00:16

Popieram. Idź jak najszybciej, to naprawdę działa (na zasadzie naczyń połączonych).

Pozdrawiam z modlitwą
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości

cron