Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 15:30 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Mąż nie ma ochoty

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Mąż nie ma ochoty

Postprzez Anulka » 24 listopada 2007, o 16:45

Witam i proszę o wsparcie.

Jesteśmy małżeństwem od 3 miesięcy, wcześniej znaliśmy się 4 lata. W narzeczeństwie nie udało nam się wytrzymać we wstrzemięźliwości, mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale przynajmniej nie miałam żadnych obaw o nasz przyszły małżeński seks.

Kiedy pół roku przed ślubem zamieszkaliśmy razem, narzuciliśmy sobie reżim, z którym podejrzanie nie mieliśmy problemów - żadne z nas nie miało specjalnie ochoty na seks. Nic dziwnego, każde z nas sporo pracuje, ja do tego jestem jeszcze na studiach - wystarczy, żeby zmęczenie zniechęciło do igraszek.

Jednak ja czekałam na "legalny seks", bo wiedziałam, że razem ze zmianą podejścia natychmiast nabiorę ochoty... No i nie przeliczyłam się! Natomiast przyszły Mąż pytany, jak sobie radzi z naszą ascezą, mówił że i tak nie ma ochoty...

No i najwyraźniej do dziś się to nie odmieniło. Przez te trzy miesiące ani razu on nie przejawił inicjatywy, zawsze to ja zaczynałam się przymilać. Mało tego, często wprost mi odmawiał - był zmęczony, senny albo po prostu nie miał ochoty.

Owszem, rozmawialiśmy o tym, ale zawsze na bieżąco, a więc emocjonalnie. A ponieważ czuję się odrzucona, to o łzy nie jest trudno - więc mimowolnie wzbudzam tylko jego wyrzuty sumienia.

I co tu począć, kiedy ja potrzebuję bliskości i seksu, a Mężowi to nie w głowie? Można analizować przyczyny, ale tak naprawdę nic specjalnego się nie dzieje - owszem, pracuje, ale ośmiogodzinna dniówka przed komputerem to jeszcze nie szychta w kopalni... Żadnych dodatkowych obowiązków nie ma na głowie. Próbuję sobie tłumaczyć różnicą wieku - Mąż właśnie wkracza w trzydziestkę, ja mam 23 lata. Ale na zanik libido, nawet u mężczyzny, chyba trochę za wcześnie?

Jest oczywiste, że musimy pogadać - ale ja nie wiem, w jaki sposób? Już tłumaczyłam, że nachalne dobieranie się do niego bywa już dla mnie upokarzające i że chcę zobaczyć pożądanie też w jego oczach. Więc ja mu to wszystko tłumaczę, a jemu jest przykro, ale to wszystko nie zmienia faktu że ochoty nie ma - i przecież nie będę go zmuszać...

Jednocześnie strasznie muszę uważać, żeby nie wyładowywać na nim swojej wściekłości, kiedy widzę, że marnujemy ostatni dzień z zielonym światłem.

Czytałam już historię Marcela i porady dla niego - ale nie wydaje mi się, żeby nasz problem był aż tak głęboki. W końcu kiedyś już kochaliśmy się i było nam wspaniale. Pomóżcie radą i modlitwą.
Anulka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 18 lipca 2004, o 17:10

Postprzez Dona » 25 listopada 2007, o 13:40

Witaj Anulka!

Cóz.. ja niestety nie mam dla Ciebie żadnej rady..

nie wiem czy pocieszającym będzie fakt, ze nie jesteś sama z takim problemem..

Witaj w klubie spragnionych , odpychanych przez mężów żon :( :( :( :( :(
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ania20 » 25 listopada 2007, o 18:05

Anulka, jest taka opcja, że Twój mąż może być na coś chory, lub zaczyna mu się choroba. Oczywiście teraz zgaduję, może być całkiem zdrowy. Jednak jeśli jest chory, to jakby naturalnie zmniejsza mu się ochota na seks (działają tu rożne substancje w mózgu, kóre dają takie efekty). Rowniez przy braniu niektórych leków zmniejsza się potencja i libido np. przy neuroleptykach (leki na schizofrenie). To też jest jakiś wariant.

Współczuję Ci szczerze. Seks jest boski, szkoda, że mamy z nim tyle problemów.
Ania20
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 4 listopada 2007, o 12:15

Postprzez Anulka » 25 listopada 2007, o 19:29

Ania20: wiesz, coś w tym może być. Nasłuchałam się o wzmożonej senności i pragnieniu jako o objawach cukrzycy, a że mój M. na zmianę śpi albo pije herbatkę, to próbuję go od jakiegoś czasu wysłać na badania. Dziś zawarliśmy układ - on do ogólnego, ja do gina ;)

Dona: podobno czyjeś nieszczęście najlepszą pociechą, ale chyba nie działa ;) Zawsze nienawidziłam stereotypów, no i proszę, skończyłam jako przykład na odwrócenie tradycyjnych ról - to mojego chłopa "boli głowa" :)

Wracając do tematu - dalej przydałaby mi się podpowiedź, jak o tym rozmawiać i jak się samej zachowywać w przypadku odmowy... To chyba jakaś próba, kurde, jest!
Anulka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 18 lipca 2004, o 17:10

Postprzez genowefa » 26 listopada 2007, o 10:37

anulka mogę właściwie powiedzieć, że u nas jest odwrotnie ja mam z natury niskie libido...
po 2,5 latach małżeństwa mąż już znalazł podstepne sposoby, żeby mnie zachęcić i rozpalić ( często mu się udaje :) za co jestem mu wdzięczna)
może spróbuj być mniej nachalna, ale dawaj znaki i prowokuj wyglądem, zapachem... niech poczuje się jak prawdziwy zdobywca... nie podawaj mu wszystkiego jak na patelni :)
kiedy nie mam ochoty i przyjdzie mi nagi mąż gotowy do dzieła to raczej mnie to jeszcze bardziej zniechęca
często też rozmowy na "te" tematy rozpalają ( ale rozmowy nie na temat problemów)
no i może jakaś kolacja, kąpiel, masaż przy świecach lampce winka(afrodyzjak), muzyczka
warto się przebadać tak jak wspomniałaś-może coś rzeczywiście ze zdrowiem :)

to tak po ludzku...
a ze swojej strony obiecuję modlitwę
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez tato » 27 listopada 2007, o 23:44

Oczywiscie przyczyny mogą być różne i nie znając twojego meza i waszego zwiazku ciezko konkretnie doradzic ale pare moich pomysłów jest takich:

1. Mąż chce sie na tobie "odegrać" za to ze nie mogliscie wspolzyc przed slubem o ile to ty naciskałas na abstynencje i to ty stawialas szlaban
i po prostu teraz kiedy mozna chce ci pokazac jak to jest gdy ktos pragnie seksu a druga osoba nie chce

2. Mąż przez te pol roku abstynencji skutecznie siebie przekonal ze nie potrzebuje seksu a moze jakos nawet obrzydzil sobe seks do tego stopnia ze teraz nie ma po prostu takiej potrzeby

3. Inny mechanizm podobny do pkt 1 i 2 to chęć uniezależnienia sie od seksu (i tym samym od humorow żony) moze po prostu jemu sie to spodobalo taki stan ze seksu nei potrzebuje

4. Maz sie sam zaspokaja i w okresie waszej abstynencji doszedl do takiej wprawy ze mu to zupelnie wystarczy i nie potrzebuje zmiany


to kilka luznych pomyslow z meskiego punktu widzenia
mogą one być oczywiscie mocno chybione
ciezko jest tez mi wymyslac powody bo chyba tylko w przypadku porodu zdazylo sie ze mielismy abstynencje dluzsza niż 2 tygodnie :-)

na forum gazeta.pl jest forum prywatne "brak seksu w malzenstwie" tam jest mnostwo watkow na te tematy
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

no proszę, myslałam, że jestem sama...

Postprzez mamamarta » 1 grudnia 2007, o 23:41

...u mnie to samo plus notoryczne odwiedzanie pornograficznych stron przez męża... Jesteśmy rok po ślubie, rok w którym poczęło sie i urodziło nasze dziecko, od początku małżeństwa tendencja spadkowa a gdy ciąża stała się widoczna spadek na łeb na szyję, a teraz 5 mies. po porodzie częstotliwość rzadsza niż raz w miesiącu...Jestem już na skraju załamania nerwowego, czuje się bezwartościowa jako kobieta. Rozmawialiśmy sto razy, płakałam milion razy, kłóciłam sie drugi milion razy, próbowałam wychodzić z inicjatywą, próbowałam zobojetnieć - nic nie pomaga. Nie wiem, czy to taki krzyż? Totalnie rozwala to jedność w małżeństwie i miazdży moje poczucie własnej wartości, bo samo zaspokojenie potrzeb seksualnych jest dla mnie mało ważne, chcę po prostu czuć, że mąż mnie kocha i jestem dla niego atrakcyjna. Nie wystarczą mi słowa, chce, żeby było normalnie, żeby chciał sam mnie dotknąc. Strasznie mnie to boli, zwłaszcza, że kiedyś czułam naprawdę, że mu sie podobam i że jestem dla niego pociągająca, wiem, że tak było, bo ogromnie trudno nam było zachować czystość przed ślubem. Czuje sie oszukana bo mimo wszystko nie współżylismy tak do końca a teraz czasami żałuję... Ech...naprawdę nie mam pojęcia co robić. Łączę się w bólu z innymi dziewczynami...
mamamarta
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 5 listopada 2007, o 10:41

Postprzez kukułka » 2 grudnia 2007, o 00:47

tu masz sporo artykułów: www.forum.alleluja.pl (sa cale dzialy na ten temat)
uzaleznienie od porno to choroba i nei ma nic wspolnego z Toba. a poniewaz jets to uzaleznienie chorobliwe - tlumaczenia, klotnie itp nie pomoga. jedyne co pomzoe to terapia. tak jak alkoholik nie przestanie pic od gadania, tak erotoman nie przestanie sie masturbowac gdy zona go nakryje okrzyczy i sie znim pokloci.
slowem - nie mzoesz czuc sie bezwartosciowa, bo to,z e maz jets uzalezniony od porno nie jest twoja wina i nie jest spowodowane twoja mneijza atrakcyjnoscia.
jesli chcesz pogadac, pisz na pw. troche sie znam na temacie uzalenzienia od porno
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Re: no proszę, myslałam, że jestem sama...

Postprzez tato » 2 grudnia 2007, o 12:23

mamamarta napisał(a):. a teraz 5 mies. po porodzie częstotliwość rzadsza niż raz w miesiącu...Jestem już na skraju załamania nerwowego, czuje się bezwartościowa jako kobieta.


mamamarta ludzie mają różne potrzeby seksualne ale przeciez liczy sie nie ilość ale jakość zblizeń, myślę że trzeba jednak uszanować to ze małżonek nie potrzebuje bardzo czestych zbliżeń

Ponadto na tym portalu możesz znaleźć kilka ciekawych artykułów na temat przeżywania wstrzemięźliwości. Np.
http://npr.pl//index.php/content/view/148/42/

To wszystko zależy od nastawienia. Wstrzemieżliwosc moze byc budująca dla małżeństwa i ma wiele zalet np.:
1) uczy panowania nad popędem
2) trzeba wyrazac milosc na inne sposoby
3) mężczyzna uczy sie szacunku dla cyklu kobiecego
4) zapobiaga popadaniu w rutyne

i jeszcze jeden artykuł:

http://npr.pl//index.php/content/view/146/42/
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez kukułka » 2 grudnia 2007, o 12:59

problem zaczyna sie wtedy, jelsi unikanie seksu jest nalogowe, chorobliwe. to juz nie jest wstrzemiezliwosc wtedy
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Re: no proszę, myslałam, że jestem sama...

Postprzez mamamarta » 2 grudnia 2007, o 17:06

Wstrzemieźliwośc wg. mnie może być dobra ale tylko wówczas gdy obie osoby: mąż i żona tego chcą. Nie może być tak, że ktoś postanawia nie uprawiać seksu nie licząc sie ze współmałżonkiem bo to akurat jest bardzo niszczące...
Doskonale rozumiem to, ze ktos może miec małe potrzeby seksualne, ale przeciez nie o to chodzi...mojemu mężowi w ogóle na tym nie zależy, woli pornografię itp, nie szuka kontaktu ze mną, jedności w tej sferze.
Nie boli mnie fakt niezaspokojenia seksualnego ale brak bliskości mojgo męża i odrzucanie mnie...
mamamarta
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 5 listopada 2007, o 10:41

Postprzez Betsabe » 2 grudnia 2007, o 17:11

Moze teraz Twoj mąz bardziej widzi w Tobie matkę swego dziecka, niz pociagajaca go kobietę :?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez kukułka » 2 grudnia 2007, o 17:24

rCZEJ CHYBA NIE O TO CHODZI, SKORO PROBLEM BYL WCZESNIEJ. MAMAMARTA, masz pw (przepraszam za duze litery, caps mi sie wcisnal, a pisze szybko)
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Re: no proszę, myslałam, że jestem sama...

Postprzez tato » 2 grudnia 2007, o 20:35

mamamarta napisał(a):Doskonale rozumiem to, ze ktos może miec małe potrzeby seksualne, ale przeciez nie o to chodzi...mojemu mężowi w ogóle na tym nie zależy, woli pornografię itp, nie szuka kontaktu ze mną, jedności w tej sferze.
Nie boli mnie fakt niezaspokojenia seksualnego ale brak bliskości mojgo męża i odrzucanie mnie...


A czy ty zainteresowalas sie dlaczego nagle twoj maz oglada pornografie?
Moze porozmawiaj z nim co jest takiego w pornografi co sprawia ze woli ja od ciebie? Co takiego tam znajduje ? Moze tym tematem powinnas sie zainteresowac?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Re: no proszę, myslałam, że jestem sama...

Postprzez mamamarta » 2 grudnia 2007, o 21:02

A czy ty zainteresowalas sie dlaczego nagle twoj maz oglada pornografie?
Moze porozmawiaj z nim co jest takiego w pornografi co sprawia ze woli ja od ciebie? Co takiego tam znajduje ? Moze tym tematem powinnas sie zainteresowac?[/quote]

No jasne, że sie zainteresowałam, rozmawialismy wiele razy i to nie tylko kłócąc się, także na spokojnie w atmosferze zrozumienia ale żadnych zmian nie widać.Nie powiedziałam, że NAGLE zaczął ogladac pornografię, to jego problem od zamierzchłych czasów, mąż twierdzi, że to jest silniejsze od niego, prosił mnie o pomoc, założylismy filtr na internet. W chwili słabości przeprasza a potem i tak nic się nie zmienia...
mamamarta
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 5 listopada 2007, o 10:41

Postprzez kukułka » 2 grudnia 2007, o 21:04

tato, poczytaj, co to jest uzaleznienie. To nie jest wolenie czegos od czegos innego. Przyczyna uzaleznienia od porno nie jest to,ze maz WOLI porno od zony.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Re: no proszę, myslałam, że jestem sama...

Postprzez tato » 2 grudnia 2007, o 22:07

mamamarta napisał(a): rozmawialismy wiele razy i to nie tylko kłócąc się, także na spokojnie w atmosferze zrozumienia ale żadnych zmian nie widać.


Nie to ja w takim razie tego nie kumam
jezeli rozmawiacie na spokojnie wyjasniacie problem a potem i tak wspolzyjecie 1 raz w miesiacu
to nie rozumiem o co chodzi ... chyba te rozmowy nie sa do konca szczere
hmmm...

z jednej strony niby przeprasza czyli rozumie ze robi zle a z drugiej wogole sie nie stara ....
to wykracza poza granice mojego pojmowania
mysle ze problem jest bardzo zlozony i pewnie forum tego nie wyjasni
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez kukułka » 3 grudnia 2007, o 12:00

tato, z opisu wynika, ze chodzi o uzaleznienie. a tego sie nie da racjonalnie wyjsnic - zachowan czloweika uzaleznionego. uzaleznionemu wydaje sie,z e sie zmieni,z e rozmowa cos da, a potem i tak robi swoje. przy czym naprawde wierzy,z e sie zmieni, ba, twierdzi nawet, ze nie ma zadnego problemu. to maja wsyzscy uzaleznieni (nien tylko od porno - od czegokolwiek - system iluzji i zaprzeczen)
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Re: no proszę, myslałam, że jestem sama...

Postprzez mmadzik » 3 grudnia 2007, o 12:59

tato napisał(a):Nie to ja w takim razie tego nie kumam
jezeli rozmawiacie na spokojnie wyjasniacie problem a potem i tak wspolzyjecie 1 raz w miesiacu
to nie rozumiem o co chodzi ... chyba te rozmowy nie sa do konca szczere
hmmm...


Ja wierzę w to, że rozmowy są naprawdę szczere... Kukułka dobrze pisze - to jest uzależnienie, tutaj szczerość intencji jest ważna, ale na końcu często i tak uzależnienie (choroba!) robi swoje. Tato - oglądanie porno w sytuacji człowieka uzależnionego to nie jest zabawianie się dla przyjemności, to jest coś silniejszego od człowieka, co robi z niego niewolnika... Mamamarta - nie poddawaj się! Dla KAŻDEGO jest ratunek! Obiecuję modlitwę w Waszej intencji.
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Dzięki

Postprzez mamamarta » 4 grudnia 2007, o 09:26

Dziękuję wszystkim za pomoc i zainteresowanie moim problemem, nawet się nie spodziewałam jak duże wsparcie to daje. Poza tym gdy się tak wszystko z siebie wyrzuci jest łatwiej oswoić ten koszmar i spojrzeć już jak na ludzka rzecz, problem który zdarza się i to nie tak rzadko, a gdy już sie to nazwie, oswoi, łatwiej się modlić i widzieć w tym wszystkim Boga. Do wszystkich którzy maja właśnie doła z podobnych powodów i nie widzą nadziei powiem cos co zabrzmi jak frazes ale dziś akurat bardzo to czuję, że NIE MA TAKIEGO ZRANIENIA, CHOROBY, PROBLEMU KTóREGO BOG NIE BYłBY W STANIE UZDROWIC. On to wszystko widzi i daje po coś, napewno! Życzę wszystkim dużo siły i dobrego adwentu, pozdrawiam jeszcze raz dzięki!
mamamarta
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 5 listopada 2007, o 10:41

Postprzez Artus » 7 grudnia 2007, o 02:34

Mamamarto, sięgnij koniecznie do książki Patricka Carnesa "Od nałogu do miłości". To pionierska, kompetentna i bardzo wyczerpująca praca. Mimo, że została wydana w 2001 r. przez Media Rodzina jest jeszcze do dostania w księgarniach (zwłaszcza internetowych). Po Twojej depresji można wnioskować, że jesteś współuzależniona. Carnes poświęca współuzależnieniu cały rozdział. Podstawą w skutecznym leczeniu jest uznanie przez nałogowca własnej bezsilności (analogicznie do programu 12 kroków anonimowych alkoholików). Dla otuchy dodam, że uznanie własnej bezsilności jest - jak wskazuje praktyka - niezwykłą szansą nie tylko dla wyzdrowienia, ale także dla odrodzenia religijnego. Paradoksalnie uzależnionemu jest bliżej do Boga - Ewangelia jest przecież dla chorych! ("Zdrowym" jest dużo trudniej przejąć się przesłaniem Dobrej Nowiny)
Artus
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 7 października 2004, o 14:56
Lokalizacja: z Krakowa

Postprzez Anulka » 10 grudnia 2007, o 01:37

Kochana Mamamarto, inni już pomogli Ci w merytoryczny sposób, ja jedynie przyłączę się do pocieszania. Czuję w tej chwili to samo - że mąż mnie nie chce i go nie pociągam - i jest to koszmarne.

Właśnie w połowie trójki wyjeżdża w delegację, a w tym miesiącu nie było nic... Chyba się zaczęło - nasz pierwszy cykl bez kochania się...

tato, wiem na pewno że nie jest to odgrywanie się, w każdym razie nie świadome. Jeśli już, to "pozbawienie się" potrzeby, bo rzeczywiście to mnie zależało na czystości przed samym ślubem. Mimo to trzymam się teorii o chorobie i gdy tylko wróci, przegnam go na badania kontrolne. A póki co - jest mi bardzo smutno.

W Adwencie uczę się nie odgrywać się na nim i akceptować jego brak popędu - jak na razie tylko raz rzuciłam złośliwy komentarz ;) Módlcie się za nas, Wzgardzone :]
Anulka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 18 lipca 2004, o 17:10

Postprzez Anulka » 11 grudnia 2007, o 20:00

tato napisał(a):no to teraz wiesz jak twoj przyszły mąż się wtedy czuł

:D Pewnie, że wiem, nie od dzisiaj - przecież wtedy o tym nieraz rozmawialiśmy :)

Zresztą nie zrozumiałeś - problem nie tyle tkwi w samym "nierobieniu tego", tylko w nieokazywaniu sobie pożądania... O ileż lepiej się człowiek czuje, kiedy jego współmałżonek powie "tak mnie dziś pociągasz, ale nie możemy, bo (...)", niż kiedy nie powie nic...

Więc nadajemy na różne tematy, tato :wink:
Anulka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 18 lipca 2004, o 17:10

Postprzez Anulka » 12 grudnia 2007, o 14:48

milgosia - dzięki za wsparcie, ale nie ma o czym mówić. Najwyraźniej tato chce wyrównać jakieś własne porachunki z kobietami w ogóle, a ponadto lubi wyciągać daleko idące wnioski na podstawie strzępków informacji... Niedobrze, tato, niedobrze, jeśli chce się dyskutować merytorycznie...

Pytanie taty nie należy do dyskretnych, ale w końcu mówimy o komunikacji w związku, więc moim zdaniem jest uzasadnione. Nie wiem, skąd zaczepny ton, ale to inna sprawa :D Odpowiadając na pytanie - oczywiście, że mówię - mimo wszystko jestem w końcu kobietą i czasami mówię nawet za dużo ;) To Mężulo należy raczej do zamkniętych i cichych i nieczęsto daje z siebie wyciągnąć, co czuje.

Natomiast do wszystkich współczujących informacja - Mężulo chyba przełknął wreszcie, o co mi chodzi z okazywaniem pożądania, więc są szanse na komunikację. Kwestia lekarza dalej otwarta - kolejny meldunek złożę po badaniach :)
Anulka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 18 lipca 2004, o 17:10


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości

cron