przez Katarzynkas » 15 listopada 2008, o 11:52
Przywracam temat.
Otóż ja mieszkam od 4 lat z mężem u jego rodziców (moich teściów) i nie jest dobrze.
Problem jest nie z teściem tylko z teściową. Ona mnie nie lubiła od początku. Zawsze chłodno mnie traktuje. Nawet mówiła mojemu mężowi "my ci mówiliśmy żebyś się z nią nie żenił" czy coś takiego. Traktuje mnie jak intruza. Na początku był koszmar, zawsze co zrobiłam było nie tak. Już nie raz mówiła że ona nie ma miesca w tym domu. Bo jej teściowa jest nie dobra dla niej i synowa.
Dom w którym mieszkamy jest piętrowy. Na parterze jest pokój i kuchnia, pozostałe pomieszczenia to gospodarcze. Na górze 4 pokoje.
My zajmowaliśmy na górze dwa pokoje oni resztę. Jest jeszcze babcia (teściowa mojej teściowej) która śpi na dole w pokoju. Po roku zdecydowaliśmy zrobić sobie kuchnie z jednego pokoju. Trochę to pomogło. Choć i tak teściowa ma do mnie jakieś ale. Problem tkwi w tym że teściowie mają spore gospodarstwo, trzymają bydło. Zawsze pracowali tylko na gospodarstwie. Mój mąż pomagał im, dodatkowo pracował. Teściowie mają mi za złe że ja nie pracuję w tym gospodarstwie, nie interesuje się nim. Choć przed ślubem z moim narzeczonym jasno o tym dyskutowaliśmy. Ja nigdy nie chciałam pracować w gospodarstwie, nigdy się tym nie interesowałam. On to zaakceptował. Chciał żebym pracowała gdzieś w mieście.
Problem jest taki że rodzice nadal oczekują od męża że to będzie tak jak kiedyś - wspólne prowadzenie gospodarstwa, o wszystkim decydowanie razem na forum rodzinnym. Ale nie ze mną, bo ja "jestem tą złą".
Nie wiem co robić. Teściowa ma ciężki charakter, wszyscy z rodziny też tak mówią. Mój mąż też nie może się z nią dogadać. Ja zawsze starałam się być miła dla niej jak i dla teścia i babci. Najgorsze jest to że teściowa nastawia teścia przeciwko nam. Teściowa do mnie ma jakieś duże uprzedzenie, ciągle mi coś docina. Teściowa nigdy mnie nie pochwaliła, zawsze co zrobimy, kupimy jest nie tak. Jak kupiliśmy łóżko, i chciałam się z nią tym podzielić ona to skomentowała: "takie wysokie, jeszcze wam dziecko spadnie"(tak apropo dziecka jeszcze nie mamy). Jak kupiłam firanki, ona na to: "ja też bym kupiła ale mnie na razie nie stać, ale kiedyś to zawsze miałam do koloru ścian". Z grzeczności mogłaby powiedzieć że cieszy się że kupiliśmy itp. Jak zdecydowaliśmy robić kuchnię to ona oczywiście wiekie pretensje do mojego męża, że tego nie przedyskutowaliśmy.
Uważam, że mamy prawo decydować o swoim życiu. Ona powinna to uszanować.
Ostatnio edytowano 17 listopada 2008, o 13:31 przez
Katarzynkas, łącznie edytowano 1 raz