Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 16:04 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Znow o tesciowej, ale troche inaczej :)

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Znow o tesciowej, ale troche inaczej :)

Postprzez kerima » 13 września 2007, o 22:17

Wiem, ze ten temat, w roznych wariantach, co chwile jest "na tapecie", ale mam nieco inne pytanie....

Czy ktos z Was ma pozytywne doswiadczenia ze wspolnego mieszkania z tesciami? Czy da sie zaprzyjaznic a nie tylko "tolerowac"? .Gdzie jest granica miedzy wyznaczaniem przestrzeni na wlasna prywatnosc a odrzuceniem, zranieniem tesciow?

Czy ktos ma jakies pozytywne wnioski wyniesione ze wspolnego mieszkania?
kerima
Przygodny gość
 
Posty: 85
Dołączył(a): 5 września 2007, o 21:21
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Gracja » 10 października 2007, o 11:50

My nie mieszkamy z tesciami, tylko sami, ale ja mam w ogole bardzo pozytywne doswiadczenia z tesciowa.
Jest bardzo madra, zyczliwa kobieta, sama z siebie w ogole sie nie wtraca i widac, ze bardzo jej zalezy na tym, zeby nam sie dobrze wszytsko okladalo :D
Tak pomyslalam, ze sie podziele, bo to wielki Dar :D
Gracja
Domownik
 
Posty: 319
Dołączył(a): 22 czerwca 2005, o 14:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Betsabe » 10 października 2007, o 19:41

Bardzo cenie swoja tesciowa za pomoc i za ogromna milosc, ktora darzy mojego synka. Jestem tak zabiegana, bez niej nie dalabym sobie w ogole rady.
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez Katarzynkas » 15 listopada 2008, o 11:52

Przywracam temat.
Otóż ja mieszkam od 4 lat z mężem u jego rodziców (moich teściów) i nie jest dobrze.
Problem jest nie z teściem tylko z teściową. Ona mnie nie lubiła od początku. Zawsze chłodno mnie traktuje. Nawet mówiła mojemu mężowi "my ci mówiliśmy żebyś się z nią nie żenił" czy coś takiego. Traktuje mnie jak intruza. Na początku był koszmar, zawsze co zrobiłam było nie tak. Już nie raz mówiła że ona nie ma miesca w tym domu. Bo jej teściowa jest nie dobra dla niej i synowa.
Dom w którym mieszkamy jest piętrowy. Na parterze jest pokój i kuchnia, pozostałe pomieszczenia to gospodarcze. Na górze 4 pokoje.
My zajmowaliśmy na górze dwa pokoje oni resztę. Jest jeszcze babcia (teściowa mojej teściowej) która śpi na dole w pokoju. Po roku zdecydowaliśmy zrobić sobie kuchnie z jednego pokoju. Trochę to pomogło. Choć i tak teściowa ma do mnie jakieś ale. Problem tkwi w tym że teściowie mają spore gospodarstwo, trzymają bydło. Zawsze pracowali tylko na gospodarstwie. Mój mąż pomagał im, dodatkowo pracował. Teściowie mają mi za złe że ja nie pracuję w tym gospodarstwie, nie interesuje się nim. Choć przed ślubem z moim narzeczonym jasno o tym dyskutowaliśmy. Ja nigdy nie chciałam pracować w gospodarstwie, nigdy się tym nie interesowałam. On to zaakceptował. Chciał żebym pracowała gdzieś w mieście.
Problem jest taki że rodzice nadal oczekują od męża że to będzie tak jak kiedyś - wspólne prowadzenie gospodarstwa, o wszystkim decydowanie razem na forum rodzinnym. Ale nie ze mną, bo ja "jestem tą złą".
Nie wiem co robić. Teściowa ma ciężki charakter, wszyscy z rodziny też tak mówią. Mój mąż też nie może się z nią dogadać. Ja zawsze starałam się być miła dla niej jak i dla teścia i babci. Najgorsze jest to że teściowa nastawia teścia przeciwko nam. Teściowa do mnie ma jakieś duże uprzedzenie, ciągle mi coś docina. Teściowa nigdy mnie nie pochwaliła, zawsze co zrobimy, kupimy jest nie tak. Jak kupiliśmy łóżko, i chciałam się z nią tym podzielić ona to skomentowała: "takie wysokie, jeszcze wam dziecko spadnie"(tak apropo dziecka jeszcze nie mamy). Jak kupiłam firanki, ona na to: "ja też bym kupiła ale mnie na razie nie stać, ale kiedyś to zawsze miałam do koloru ścian". Z grzeczności mogłaby powiedzieć że cieszy się że kupiliśmy itp. Jak zdecydowaliśmy robić kuchnię to ona oczywiście wiekie pretensje do mojego męża, że tego nie przedyskutowaliśmy.
Uważam, że mamy prawo decydować o swoim życiu. Ona powinna to uszanować.
Ostatnio edytowano 17 listopada 2008, o 13:31 przez Katarzynkas, łącznie edytowano 1 raz
Katarzynkas
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 19 sierpnia 2008, o 13:47
Lokalizacja: świętokrzyskie

Postprzez Olenkita » 15 listopada 2008, o 12:16

Katarzynkas, przykro mi, jak to czytam. Tesciowie to zawsze delikatna sprawa. Wierze, ze nawet ci najlepsi moga zamienic sie we wrogow, rzadko ktorzy wyjda pozytywnie z proby mieszkania pod wspolnym dachem, a co dopiero ci o trudnym charakterze, jak piszesz...Moim zdaniem potrzebne jest tutaj szczegolne wsparcie meza. Musi jasno wyznaczyc granice, reagowac natychmiast na wszelkie uszczypliwosci ze strony swojej mamy. Chyba potrzebna bedzie szczera rozmowa przy okraglym stole. Poza tym chyba nie da sie poradzic , idealnym wyjsciem byloby wyprowadzenie sie na swoje. Ja mam dobre relacje z tesciami, ale mieszkamy daleko od siebie i widujemy sie okazyjnie. Sama nie wiem, nie wyobrazam sobie, jak to byloby pod wspolnym dachem... Trzymaj sie.
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez Katarzynkas » 16 listopada 2008, o 16:36

Olenkita dzięki za wypowiedź.
Na szczęście mąż jest za mną. Tylko ile można to wytrzymywać. Wczoraj znów była afera. Teściowa tak mnie "obsmarowała" przed teściem i mężem że hej. Na szczęście w porę się pojawilam i włączyłam się do rozmowy. Było gorąco, ale kulturalnie. Nie wiem jak dalej mam tak żyć.
Mąż zastanawia się nad sensem mieszkania razem z nimi. Ja już od dawna wiem że musimy się stąd wyprowadzić. Tylko tyle że m. ma tu gospodarstwo. :cry:
Katarzynkas
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 19 sierpnia 2008, o 13:47
Lokalizacja: świętokrzyskie

Postprzez Kinia » 18 listopada 2008, o 11:14

Ale może dałoby się zamieszkać gdzieś blisko i do gospodarstwa dojeżdżać. W końcu nawet po drugiej stronie ulicy teściowa będzie "bezpieczniejsza" niż za ścianą.

NAjważniejsze, że mąż stoi za Tobą. Ale to faktycznie może być udręka nie do zniesienia. Bo nawet małe przytyki codziennie potrafią wywołać nielada wrogość.

Pewnie próbowałaś z nią szczerze porozmawiać... albo najlepiej oboje z mężem... ?
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez Katarzynkas » 18 listopada 2008, o 11:36

Kinia mamy działkę niedaleko stąd na naszym już polu, ale chodzi o kasę :cry: Niestety budowa nie wchodzi teraz w grę. Musimy choć trochę nazbierać.
Natomiast co do rozmowy z nią sam na sam to jeszcze chyba takiej nie było. Może masz rację. Tylko ona sama mówi że chciałaby być mi jak matka, żeby razem sobie tam planować, urządzać koło domu i w ogóle razem (mówiła to przy teściu i moim mężu). Tylko że to razem wg niej to tak: ona mówi, a ja miałabym wszystko robić. Ona taka jest. Wszystko w gospodarstwie robi teść ona jest "schorowana".
W pierwszym roku mieszkania była taka sytuacja: teściowa zasłabła i upadła na podłogę ja szybko do pomocy, mówię co jej podać, zrobić, może pogotowie wezwać itp. (taki odruch ludzki) a ona do mnie "zostaw mnie, żadnej karetki, martw się o swoją rodzinę". Bardzo głupio mi się zrobiło nie wiedziałam o co chodzi. Później dowiedziałam się ze z rodziny raczej nikt tak nie reaguje jak ja. Dziwne. Wszyscy tacy obojętni. Zaraz po ślubie wygarnęła mi że do domu przyniosłam jej "obrazę Boską", ja również taka zdziwiona o co jej chodzi, jak tak może mówić. Chodziło jej o obraz Matki Boskiej, który dostaliśmy na ślub od moich rodziców i który był święcony w dniu ślubu. Czy to normalne????
Katarzynkas
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 19 sierpnia 2008, o 13:47
Lokalizacja: świętokrzyskie


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości

cron