Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 20:39 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

kryzys ... jak przetrwać?? pómożcie

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

kryzys ... jak przetrwać?? pómożcie

Postprzez patusia21 » 12 sierpnia 2007, o 21:40

Jestem tu nowa i z góry przepraszam jeśli taki wątek już istnieje.... ale po prostu nie mam już sił...
nasz przypadek jest klasyczny... poznaliśmy się, zakochaliśmy w sobie, współżyliśmy no i zaszłąm w ciąże po czym wzięliśmy ślub... stosowałam NPR, i mimo że wiedziałam że mogę zajść w ciążę to i tak zgodziłam się na współżycie... niestety instynkt wizął górę... :oops:

obecnie jesteśmy już małżeństwem 2 lata i córeczka jest kochana ale....
między nami się nie układa zupełnie.. nie umiemy ze sobą rozmawiać, życjemy obok,a nie potrafimy się rozstać... ja nie chcę się rozwodzić bo wiem że dwa lata to bardzo krótko jeśli chodzi o małżeństwo i słynne docieranie się, ale nie mam sił już walczyć o to by nam się udało... każda rozmowa kończy się kłótnią, ciągle jestem obrażana, wyzywana i strofowana... nie należę do osób spokojnych więc nieraz wybucham i oddaje taką samą monetą, ale później i tak tego żałuję... proponowałam mu spotkania dla małżeństw w kryzysie, terapię małżeńską żeby jakoś kotś nam pomógł się nawazjem zrozumieć skoro sami tego nie potrafimy zrobić, ale zawsze dostaję odpowiedź NIE... mój mąż jest osobą, która jest przekonana o tym że zna się na wszystkim i sama sobie ze wszystkim da radę.. a ja już nie mam sił.. z radosnej kobiety stałam się smutna i ciągle zastanawiam się po co to wszystko?? po co ten ślub po co małżeństwo... w dodatku mąż jest , jak to określam, kaleką społeczną... dla niego najważniejszy jest komputer i internet i przypuszczam że prędzej porozmawiałby ze mną na GG niż w realu...
pomóżcie mi proszę co mam robić???
patusia21
 

Postprzez Wiki » 13 sierpnia 2007, o 00:41

To moze rzeczywiscie porozmawiaj nim przez gg - to nie zart, klawiatura, tak jak papier, jest cierpliwa, latwiej trzymac emocje na wodzy, nie da sie krzyczec. Gg to rozmowa "na zywo", moze na poczatek email bylby lepszy - jest czas, by spokojnie zastanowic sie, co rzeczywiscie chce sie powiedziec/napisac.
Juz wczesniej spotkalam sie w kilku zrodlach z rada, by sprawach trudnych, gdy ciezko rozmawiac lub gdy po drugiej osobie slowa "splywaja", napisac list. Dlatego mysle, ze email bylby dobrym krokiem, a mezowi latwiej byloby go przeczytac i przemyslec bez ciebie stojacej nad glowa i wyczekujacej na odpowiedz - zreszta pewnie agresywna, bo czesto, gdy sie cos czlowiekowi zarzuca albo choc sugeruje, to przybiera on postawe obronna, nie sluchajac o co tak naprawde chodzi.

Powodzenia, z Bogiem,
Wiktoria
Wiki
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 3 listopada 2004, o 10:33
Lokalizacja: Melbourne Australia

Postprzez milgosia » 13 sierpnia 2007, o 09:58

Wiki ma rację...

Tam, gdzie temperatura jest zbyt wysoka, po prostu nie da się rozmawiać i dojść do porozumienia.

Dorzuciłabym tylko jeszcze swoje trzy grosze:
- warto napisać najpierw taki list, w którym nie będzie się hamować emocji i gorzkich słów, żeby wylać z siebie całą złóść, żal, gniew, żeby na papierze wyładować swoje uczucia. Taki list pisze się czasem długo, parę dni, tydzień, można przy nim się spokojnie wypłakać, ale warto. Potem odczekać trochę i za jakiś czas przeczytać go i ... zobaczyć, co jest tylko słowną reakcją emocjonalną, a co jest prawdziwym zarzutem pod adresem męża... To naprawdę pomaga zobaczyć z dystansu siebie i swoje zachowanie w tym wszystkim.

I dopiero wtedy napisać ten właściwy list, spokojniej, bez już tak wielkich emocji, żeby nie zranić drugiej osoby, a z czułością powiedzieć jej, co leży na sercu... I myślę, że dobrze jest, jeśli jest to taki list/mail "całóściowy", w którym znajdzie się miejsce na
1. przeprosiny ze swojej strony
2. wyrażenie miłości i czułości, pochwalenie drugiej osoby, podkreślenie, co jest w niej dobre i godne podziwu, nawet jeśli jest to drobiazg
3. wypowiedzenie wprost swoich zarzutów pod adresem drugiej strony, ale w formie opisywania swoich odczuć np.

...było mi przykro, gdy zażartowałeś ze mnie w taki sposób w obecności kolegów...

zamiast

...zachowałeś się jak palant, gdy opowiedziałeś znów ten sprośny dowcip na mój temat...

Może to wydaje się niepotrzebne, ale przynajmniej nie atakujesz go, a dajesz do zrozumienia, że źle zrobił i że czujesz się zraniona i naprawdę, uwierz mi, że takie słowa łatwiej przyjąć, niż atak.

3. próba zrozumienia punktu widzenia drugiej osoby

4. chęć porozumienia, danie do zrozumienia, że Ci na nim zależy

Nie wszystko się rozwiąże za pomocą jednego maila, może taka korespondencja potrwać parę miesięcy, może być chwilami bardzo burzliwa, ale daje szansę na dystans...

Myślę jeszcze, że skoro Twój mąż się nie spodziewa, to samo zaskoczenie działa na Twoją korzyść - zwróci szczególną uwagę na ten mail...
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez patusia21 » 13 sierpnia 2007, o 14:45

dziękuję bardzo za rady, z tym, że... ja już listów też próbowałam... napisałam ich chyba z około 6 przez rok... też staram się zawsze używać zwrotów że było mi przykro, że ja to odczuwam tak i tak jak on coś robi/mówi ale... zawsze jest opowiedź: to są twoje odczucia, co mnie to obchodzi?? ja mam wrażenie że on w ogóle nie umie wczuć się w położenie innej osoby... obecnie jestem bezrobotna i poszukuję pracy a od niego jedyne słowa jakie słyszę to: kiedy znajdziesz tą pracę, masz na wysokie wymagania itp. on sam już nie pamięta jak też po szkole był bezrobotny przez 7 miesięcy(wtedy się jeszcze nie znaliśmy) i wiem że też mu lekko nie było... a teraz sam nie daje mi żadnego wsparcia tylko krytykę.. i to mówi człowiek który tuż przed ślubem mówił mi piękne słowa że trafiłam pod jego opiekńcze skrzydła... czy można kłamać w takich sprwach, że się kocha? albo czy można się tak zmienić przez niespełna 2 lata?? bo mi się to jakoś w głowie nie mieści...
patusia21
 

Postprzez Coya » 13 sierpnia 2007, o 20:47

patusiu, można się zmienić nawet szybciej... albo nie kłamac, tylko mówić coś, czego nie jest sie pewnym, pragnąc by stało się to prawdą.... i czasem się nie staje.....

współczuję Ci bardzo i zapewniam o swojej modlitwie.

Nie załamuj się, tylko walcz o swoje małżeństwo, przede wszystkim przez modlitwę. Nawet jeśli nie zmieni ona szybko Twojego męża, to na pewno Tobie da siły do niesienia tego krzyża. Oczywiście nie przestawaj "po ludzku" szukać rozwiązania, może sama wybierz się do poradni lub psychologa i tam zapytaj o radę?

Życzę Ci dużo sił i wytrwalości :) no i uratowania waszego małżeństwa!! :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez patusia21 » 14 sierpnia 2007, o 12:53

dziękuję bardzo za słowa otuchy... :!: mam nadzieję że jakoś to wszystko będzie... na domiar złego mieszkamy z moimi dziadkami i ja też już ledwo to znoszę bo babcia czepia się mnie dosłowownie wszystkiego i ostentacyjnie po mnie wszystko poprawia, nawet buty w korytarzu czy poduszki na kanapie... cały czas tylko słysze że coś źle robię, sprzątam, gotuje, krytykuje mnie za wprowadzanie metod wychowawczych mojej córki (np. ograniczenie jedzenia słodyczy...)
ale mam nadzieję że jakoś to wszystko zniosę i jakoś się to poukłada...
jeszcze raz dzięki wielkie za wsparcie :!:
patusia21
 

Postprzez Aniek » 14 sierpnia 2007, o 14:05

patusiu, dużo sił i cierpliwości życzę.
Pozwól jednak, że zapytam: czy naprawdę musicie mieszkać z dziadkami?
Czy nie sądzisz, że to właśnie może być główną przyczyną trudnej sytuacji w małżeństwie??? Zwłaszcza, że babcia należy raczej do osób apodyktycznych....
Pozdrawiam
Aniek
Przygodny gość
 
Posty: 32
Dołączył(a): 11 lipca 2007, o 08:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Minia_L » 14 sierpnia 2007, o 14:26

Aniek napisał(a):patusiu, Pozwól jednak, że zapytam: czy naprawdę musicie mieszkać z dziadkami?

oto samo chciałam zapytać... Może całe poddenerwowanie, cała sytuacja jest utrudniona przez dziadków ? moze Twój mąż się do tego nie przyznaje ale po cichu go to drażni a odgryza sie na Tobie ??
Poradziłabym jakieś wspólne wyjście razem, bez maleństwa (służę pomocą jako niania jakby co) ale żeby tak on zechciał iść.. jak myślisz... jest szansa ?
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez patusia21 » 14 sierpnia 2007, o 16:05

musimy mieszkać z dziadkami, bo ja obecnie jestem bez pracy i w dodatku zaczynam studia zaoczne więc nie stać nas na wynajem... teściowie mają mieszkanie, które wynajmują ( nota bene mój mąż jest tam zameldowany) i ja cały czas próbuję go przekonać żeby pogadał z nimi i zapytał się czy możemy tam zamieszkać ale on za bardzo nie chce... nie wiem czy to jego ambicja czy co... fakt teściowie mają zamiar sprzedać to mieszkanie i to swoje w którym mieszkają obecnie i kupić dom ale mówią tak już od 1,5 roku i jakoś nic nie robią w tym kierunku, więc ja nie widzę problemu żeby się spytać o to mieszkanie wynajmowane, ale cóż .... to musi być przecież nasza wspólna decyzja...

co do wyjść- w ostatanią sobote własnie wyszliśmy ( na szcęście nie mamy problemu z opieką nad Małą - babcie są zawsze gotowe:)) i skończyło się tym że usłyszałam parę niemiłych tekstów poczym siedzieliśmy jakbyśmy się nie znali i w końcu wróciliśmy do domu... i tak jest zawsze jak wychodzimy razem... my nawet nie mamy o czym gadać tyle , że rachunki trzeba popłacić i takie tam.... eh wiem,że może się wydawć że ja sobie to roję albo jestem jakaś niezadowolona ze wszystkiego, ale ja po prostu chyba miałam zbyt wielkie marzenia i oczekiwania co do małżeństwa...
patusia21
 

Postprzez mamazo » 14 sierpnia 2007, o 21:00

Patusia, oczekiwania wobec małżeństwa trzeba mieć wysokie, ale przede wszystkim wysokie wymagania w stosunku do narzeczonego, a później męża (i od siebie też rzecz jasna trzeba wymagać). Mieszkasz w Poznaniu, zatem masz możliwość kontaktu z Jackiem Pulikowskim, specem od relacji damsko męskich. Śmiem twierdzić, że lektura jego książek pomogła mi i mojemu narzeczonemu, a teraz mężowi, stworzyć szczęśliwą rodzinę. To były książki, a co dopiero rozmowa z nim samym! To doprawdy wspaniały człowiek i niezwykle sensowny i konkretny. Myślę, że rozmowa z nim dałaby więcej niż nasze forowe rady, choć oczywiście na forum warto się wygadać!
Poszukaj w internecie informacji o nim, może fragmentów książek, albo artykułów. Być może Cię zainteresują.
Wydaje mi się, że prawie na pewno pisał do Miłujcie Się i chyba na stronce www.adonai.pl są jakieś jego teksty.
Pozdrawiam.
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez patusia21 » 14 sierpnia 2007, o 21:06

mamazo napisał(a):Patusia, oczekiwania wobec małżeństwa trzeba mieć wysokie, ale przede wszystkim wysokie wymagania w stosunku do narzeczonego, a później męża (i od siebie też rzecz jasna trzeba wymagać). Mieszkasz w Poznaniu, zatem masz możliwość kontaktu z Jackiem Pulikowskim, specem od relacji damsko męskich. Śmiem twierdzić, że lektura jego książek pomogła mi i mojemu narzeczonemu, a teraz mężowi, stworzyć szczęśliwą rodzinę. To były książki, a co dopiero rozmowa z nim samym! To doprawdy wspaniały człowiek i niezwykle sensowny i konkretny. Myślę, że rozmowa z nim dałaby więcej niż nasze forowe rady, choć oczywiście na forum warto się wygadać!
Poszukaj w internecie informacji o nim, może fragmentów książek, albo artykułów. Być może Cię zainteresują.
Wydaje mi się, że prawie na pewno pisał do Miłujcie Się i chyba na stronce www.adonai.pl są jakieś jego teksty.
Pozdrawiam.


czytałam książki Pulikowskiego... ja ...
mąż ogranicza się do czytania gazet o samochodach i "nie będzie czytał jakiś tam bzdur... " a cokolwiek chciałabym wprowadzić w nasze życie to zawsze napotykam opór i pomysły zawsze są uśmiercane w zarodku...
dziewczyny ( bo chyba to głównie panie właśnie piszą ) ja naprawdę tego nie wymyślam... to jest moje życie niestety... owszem sama sobie je tak ułożyłam, ale w życiu nie sądziłam że będzie aż tak źle po ślubie i gdybym to wiedziała wcześniej to wolałabym zostać sama z dzieckiem...
patusia21
 

Postprzez Minia_L » 16 sierpnia 2007, o 08:03

patusia21 napisał(a):co do wyjść- w ostatanią sobote własnie wyszliśmy ( na szcęście nie mamy problemu z opieką nad Małą - babcie są zawsze gotowe:)) i skończyło się tym że usłyszałam parę niemiłych tekstów poczym siedzieliśmy jakbyśmy się nie znali i w końcu wróciliśmy do domu... i tak jest zawsze jak wychodzimy razem... my nawet nie mamy o czym gadać tyle , że rachunki trzeba popłacić i takie tam.... eh wiem,że może się wydawć że ja sobie to roję albo jestem jakaś niezadowolona ze wszystkiego, ale ja po prostu chyba miałam zbyt wielkie marzenia i oczekiwania co do małżeństwa...

a może wyjście ze wspólnymi znajomymi by pomogło ? może stworzyłyby sie nowe tematy na Waszą - we dwoje - rozmowę - jako początek ? zamiast rozmawiać o samych rachunkach itp ?
Pomysł z p.Jackiem Pulikowskim uważam za dobry. Może faktycznie spróbuj się z im skontaktować ??
Trzymaj się Kochana !! Jestem z Tobą myślami i w modlitwie !!
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez patusia21 » 16 sierpnia 2007, o 08:14

Minia_L napisał(a):a może wyjście ze wspólnymi znajomymi by pomogło ? może stworzyłyby sie nowe tematy na Waszą - we dwoje - rozmowę - jako początek ? zamiast rozmawiać o samych rachunkach itp ?
Pomysł z p.Jackiem Pulikowskim uważam za dobry. Może faktycznie spróbuj się z im skontaktować ??
Trzymaj się Kochana !! Jestem z Tobą myślami i w modlitwie !!


tu też mamy przeszkodę bo większość naszych znajomych ma dzieci i mieszka poza miastem i trudno im się wyrwać :? , a para z którą często się bawiliśmy właśnie się 2 tygodnie temu rozsatała( po 7 latach bycia i mieli już ślub wyznaczony na next year!!) :(
wczoraj poważnie rozmawialiśmy poraz setny..., ale ty razem spisałam po prostu kilkanaście najważniejszych rzeczy które powinnismy przestrzegać i mąż je zaakceptował dodają kilka swoich propozycji i wiszą teraz na szafie i się przypominają... :) ewentualnie będziemy je wspólnie modyfikować... może jest to trochę dziwne, ale pomyślałam sobie, że skoro nie umiemy dojść do porozumienia na umowach niepisanych, to słowo zapisane będzie miało większą moc...

aha... czy ktoś ma namiary na J. Pulikowskiego?? jakiś nr telefonu czy adres??? będę wdzięczna!! bo pewnie się wybiorę...
patusia21
 

Postprzez Andrzej » 16 sierpnia 2007, o 09:10

Andrzej
Przygodny gość
 
Posty: 53
Dołączył(a): 5 września 2003, o 09:25

Postprzez Minia_L » 16 sierpnia 2007, o 09:17

patusia21 napisał(a):aha... czy ktoś ma namiary na J. Pulikowskiego?? jakiś nr telefonu czy adres??? będę wdzięczna!! bo pewnie się wybiorę...

Kiedyś mieszkał mieszkał niedaleko ale podobno się przeprowadził. Zobacze co da sie zrobić :) uszka w górę !!

a pomysł z listą dobry, tym bardziej że mąż zaakceptował !! Trzymaj się Patusiu
Ostatnio edytowano 10 stycznia 2008, o 19:36 przez Minia_L, łącznie edytowano 1 raz
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez sonia » 16 sierpnia 2007, o 21:46

Patusia 21 pytałaś o kontakt do p. Jacka Pulikowskiego. Mam adres i tel.komorkowy. Jeśli chcesz, to moge na priv.
sonia
Przygodny gość
 
Posty: 32
Dołączył(a): 28 sierpnia 2005, o 01:55
Lokalizacja: Nowy Tomyśl

Postprzez Paulinka » 17 sierpnia 2007, o 21:20

rozumiem Cie Patusiu
nie wiem czego oczekujesz piszac na forum ale uwazam ze wszystki trudne sytuacje sa nam dane by byc blizej Boga
moj maz tez jest trudnym przypadkiem i to jest pewne blogoslawienstwo :) bo znaczy ze Bog wola przez takie sytuacje: chce byc blizej Ciebie, na nim sie nie mozesz oprzc ale na Mnie mozesz, i psychicznie tez a maz, zobaczysz - dla Boga nie ma nic niemozliwego - jeszcze bedzie dobrze miedzy wami.
zycze Ci wytrwalosci w modlitwie i radosci mimo wszystko, wiem ze czasem serce bardzo boli, ale jest na swiecie Milosc o jakiej nam sie nie sni, a ktora ciagle nam o Sobie przypomina tylko my jestesmy slepi.
pozdrawiam serdecznie
PS najlepiej jakbys sobie znalazla jakas wspolnote religijna skoro nie masz problemu zostawiania dziecka. Wspolnota umacnia w dobrym.
Paulinka
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 11 maja 2006, o 13:35

Postprzez patusia21 » 17 sierpnia 2007, o 21:54

Paulinka to ja ci szczerze zazdroszczę takiej mocnej wiary... ja jestem z tych co chcą i się starają, ale często im nie wychodzi i upadają... i tak w kółko... nie umiem jakoś odnaleźć sensu w naszych kłotniach, ale chyba Bóg wie, że z tą moją wiarą to jest tak średnio i jakoś mnie generalnie oszczędza w innych dziedzinach... i za to Mu serdecznie dziękuję..
a napisałam tu bo chciałam dostać trochę wsparcia i dostałam wiele i dziękuję bardzo za nie!! :)
patusia21
 

Postprzez 2kreski » 17 sierpnia 2007, o 22:03

Patusia, trzymaj się :wink:
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez Aniek » 18 sierpnia 2007, o 07:21

Patusiu, ja jeszcze od strony praktycznej, bo strona duchowa została tu już pięknie rozbudowana :D

Może jest coś, co Twój mąż szczególnie lubi robić, czymś się interesuje itp. Czy jest szansa, że mogłabyś to robić razem z nim? Np. wspólnie obejrzeć mecz (wiem, że to poświęcenie) albo gazetę o samochodach (he,he,he). Nic tak nie zbiża dwójki ludzi jak jakieś wspólne zainteresowania. Może jak mąż zobaczy, że się rozumiecie na jakiejkolwiek płaszczyźnie, to się otworzy także na zwykłe, przyjacielskie pogawędki?
Powodzenia
Aniek
Przygodny gość
 
Posty: 32
Dołączył(a): 11 lipca 2007, o 08:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez patusia21 » 18 sierpnia 2007, o 22:45

Aniek napisał(a):Patusiu, ja jeszcze od strony praktycznej, bo strona duchowa została tu już pięknie rozbudowana :D

Może jest coś, co Twój mąż szczególnie lubi robić, czymś się interesuje itp. Czy jest szansa, że mogłabyś to robić razem z nim? Np. wspólnie obejrzeć mecz (wiem, że to poświęcenie) albo gazetę o samochodach (he,he,he). Nic tak nie zbiża dwójki ludzi jak jakieś wspólne zainteresowania. Może jak mąż zobaczy, że się rozumiecie na jakiejkolwiek płaszczyźnie, to się otworzy także na zwykłe, przyjacielskie pogawędki?
Powodzenia



hihihi.. problem w tym, że ja jestem typową kobietą, ciągnie mnie do kosmetyki( od października upragnione studia kosmetologiczne:) i fryzjerstwa..a samochody... no cóż.. rozróżniam kolory i nawet nieraz marki :wink: ale czasem się staram zadać jakieś sensowne pytanie ( mąż pasjonuje się tunningiem i hondami) i widzę że ma ochotę prasknąć śmiechem, bo dla mnie to szczyt możliwości, a dla niego sprawa oczywista, ale wie, że ja jakoś się tym inetersuję na tyle na ile może mnie to zainteresować... a że jestem kiepska z tego tematu, to wiedział od początku... bo właśnie dlatego się poznaliśmy:)
jakiś czas temu nawaliłam, bo chciał mnie poznać ze swoimi "znajomymi od hond", jak o nich mówię a ja za bardzo nie chciałam bo chciałam wyjść gdzieś tylko z nim a jemu bardzo zależało ale powiedział mi o tym po fakcie!! cóż tacy już jesteśmy niedogadani... ale następnym razem już mu powiedziałam że idziemy na 100%...
patusia21
 

Postprzez Minia_L » 21 sierpnia 2007, o 07:48

Patusiu, co u Ciebie słuchać ? czy cokolwiek ruszyło ku poprawie między Wami ?? Buziaki !! Obrazek
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez patusia21 » 21 sierpnia 2007, o 19:53

Minia_L na razie od paru dni spokój... :) oczywiście są drobne utarczki słowne, ale u nas to naprawdę codzieność, więc to mi nie przeszkadza... nasza "ustawa małżeńska" na razie jest w etapie wdrażania, ale na razie nie ma większych problemów... jednak wiadomo, że tak jak po burzy wychodzi słońce (a propos to w nocy była w Pozku burza jak nie wiem, aż się obudziliśmy)to po słońcu może i nastać burza, więc na razie jestem czujna... ale warto mieć choć parę chwil spokoju... pozdrówki!!
patusia21
 

Postprzez artura » 21 sierpnia 2007, o 23:09

hej! Zapraszam na Msze Święte z modlitwą o uzdrowienie w Poznaniu w kościele pw. Chrystusa Dobrego Pasterza na ul. Nowina (Ogrody, przy cmentarzu) - w każdy trzeci poniedziałek miesiąca o godz. 19.15 (bardzo rzadko inny poniedziałek -np. jak w okolicy Święta). Pan Jezus leczy też małżeństwa :). Pozdrawiam spod Poznania :).
artura
 

Postprzez Minia_L » 22 sierpnia 2007, o 07:27

patusia21 to dobrze, wierzę że się ułoży w końcu :)
(a burza była paskudna !! :evil: )
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości

cron