Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 00:19 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

jak sobie wytłumaczyc??

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

jak sobie wytłumaczyc??

Postprzez Betsabe » 7 czerwca 2007, o 20:46

Jesli kiedykolwiek żarliwie sie modliliscie, byliscie pelni wiary i ufnosci, a mimo wszystko Pan Was nie wysluchal, jak sobie z tym radziliscie?




Wciaz wierze, rozumiem, ze widocznie tak musi byc, jak jest,
ale czuje sie taka bezsilna, na nic moje wysilki, na nic modlitywy, wciaz jest jak jest....
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez kamienna » 8 czerwca 2007, o 13:32

Betasbe,
ja wiem, że Ty wiesz, że Bóg nie jest dobrą wróżką, która spełnia twe życzenia.
Jestesm też pewna, że nie obwiniasz Boga za swoje doświadczenia.

Jeśli Bóg przyzwala, aby spotykało Cię jakieś cierpienie, to dlatego, aby Ci pokazać, że tak naprawdę wciąż liczysz na siebie, sama chcesz coś zmienić i nie wierzysz Mu, że On ma moc zmienić rzeczywistość, przemienić to, co złe w dobre.

W psalmie paschalnym śpiewamy: "o Błogosławiona Wina, którą zmazał tak wielki Odkupiciel"... zło może być błogosławione, cierpienie wiedzie ku zbawieniu... Bo Bog jest Bogiem wiernym.

Ja Ci życzę odwagi. Módl sie do Boga: nie żeby zabrał Ci cierpienie, ale żeby dał CI łaskę zrozumieć po co Ci ono.
Ostatnio edytowano 8 czerwca 2007, o 14:43 przez kamienna, łącznie edytowano 1 raz
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Coya » 8 czerwca 2007, o 14:35

Ja gdy mam taką sytuację, to staram się być szczera z Bogiem - mówię Mu na modlitwie, ze nie rozumiem, ze mam dość, pytam dlaczego....

A to wszystko z wewnętrznym przekonaniem, ze On jest moim Ojcem. To znaczy, że mnie kocha i chce mojego dobra. I wie o rzeczach, o których ja nie mam pojęcia. Więc na pewno to, co się dzieje, jest dla mojego dobra, choć może mnie wydaje się zupełnie inaczej.

Oprócz tych kłótni z Bogiem bardzo pomaga mi w takich sytuacja rozmowa z kims bliskim, kto jest osobą wierzącą. Spojrzenie z zewnątrz bardzo pomaga, a nawet sama możliwość wygadania się.

Trzymaj się dzielnie :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kukułka » 8 czerwca 2007, o 17:14

mam taka sytuację, od 4,5 roku cierpię i się miotam, wciąz nei rozumiem i pytam dlaczego, bywa, ze jestem na Niego wściekła i wciąz nei wiem, dlaczego milczy, przeciez modle sie o dobro...Więcej na priv Ci wysylam.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Kręciołek » 11 czerwca 2007, o 09:38

Nie radzę sobie, mam dość :cry:
Mam wrażenie, ze moja wiara przez to słabnie :(
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kukułka » 11 czerwca 2007, o 10:15

Ja też mam dosć.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Betsabe » 11 czerwca 2007, o 13:33

A ja staram sie doszukac jakiegos sensu, probuje zrozumiec.... :?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez kukułka » 11 czerwca 2007, o 14:19

Ja niby też, ale nie amm juz sił i moje cierpienie robi sie tak straszne,z e zwyczajnie nei daję rady i neiw idze końca tego wszystkiego. i tak już od 4,5 roku. Od 5 właściwie. a nie jest to cos, nad czym mozna przejsc do porządku dziennego.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Szarlotka » 11 czerwca 2007, o 15:32

A ja się w pewnej intencji modlę od ponad 10 lat :? Tzn. modliłam się do niedawna, bo ostatnio, od kilku tygodni mam tak potworny kryzys wiary, że już nie umiem się modlić... i... czuję się oszukana, że jednak nie "każdy, kto prosi, otrzymuje"...
Szarlotka
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 10 maja 2006, o 12:51

Postprzez klara bemol » 11 czerwca 2007, o 15:51

rozumiem
ja też mam takie sprawy, że - brzydko mówiąc - wezwałabym Pana na dywanik

ale wiem też, że nieraz lepiej, żeby Pan nie wysłuchiwał naszych próśb; On wie lepiej i wie dalej - aż do końca świata
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Coya » 11 czerwca 2007, o 16:20

Klaro - to wezwij :)

Dziewczyny, Trzymajcie się dzielnie! Wierzę, ze w tym wszystkim, co was spotyka, jednak jest sens.

Ja ostatnio przechodziłam bardzo poważny kryzys, w końcu już nie miałam za bardzo siły na kłócenie się z Bogiem. Nawet ostatkiem sił kłóciłam się z Nim oto, dlaczego muszę sie o wszystko kłócić, czy nie dałoby się po dobroci.....

Z mojego doświadczenia wynika, że Bóg jak zsyła jakieś trudne wydarzenie, to nigdy nie daje więcej niż ktoś jest w stanie znieść. Nie daje też mniej. Zawsze do granicy wytrzymałości. Na szczęście nigdy tej granicy nie przekracza. To mnie zawsze pociesza, kiedy już nie mam na nic siły i wszystko wydaje się bez sensu....

Pamiętam o was w modlitwie! Chciałabym was tak mocno przytulić, ale tu nie ma takiej ikonki. Ale czujcie się przytulone :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez HonoratA » 20 czerwca 2007, o 11:03

Czasami jest tak ze prosimy Boga o coś, co wydaje nam się dobre, ale w dalszej perspektywie być może nie przyniesie nam pożytku. Ponieważ Bóg zna konsekwencje naszych decyzji, odmawiając prośbom, ma na uwadze nasze dobro. Dlatego jak o coś proszę zawsze mówię: ja bym prosiła o...., ja chciałabym...„ale niech się stanie Wola Twoja”. I tak łatwiej mi żyć. I zawsze jak jest mi po prostu tak po ludzku ciężko, mówię sobie ze widać Bóg zaplanował dla mnie taka drogę a nie inną. Czasami mówię, że swoje problemy zostawiam Jemu, bo ja juz nie daję rady. I jak dotąd się nie zawiodłam. Pomoc przychodzi dokładnie wtedy kiedy jej najbardziej potrzebujemy.
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez kukułka » 20 czerwca 2007, o 11:20

Masz racje, ale jeśli prosisz np o całkowite i pewne dobro (typu czyjeś duchowe wyzwolenie np), a tu nic.....??? To wtedy nie da się tego wytłumaczyć tak jak Ty mówisz. I zostaje tylko rozpacz latami, niestety.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Bratka » 20 czerwca 2007, o 11:37

Kukułko, mi w takiej sytuacji pomaga takie tłumaczenie: Bóg nie zmusza nikogo do czegoś wbrew jego woli, a moje modlitwy są po to by Bóg jeszcze raz dał okazję, by ten za kogo się modlę zmienił swoje postępowanie. Ale to człowiek zdecyduje co zrobi... i jak wybierze źle, to kolejne modlitwy są po to by Bóg dalej "kombinował" co zrobić z uparciuchem. Najgorsze dla mnie jest to że ja zauważam te sytuacje, a ten za kogo sie modlę nie.
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez kukułka » 20 czerwca 2007, o 11:52

Mnie chodzi o inny przeypadek - ktoś nie chcezła, które czyni, nie ma złej woli, ale jets tak zniewolony, przestraszony, zawstydzony, ze boi się wyjsć ze swojego bagna, siegnac po pomoc. Tu więc barierą nie jest zła wola, nie jest też brak ludzkich możliwosci pomocy, bo takie są, pod warunkiem,ze ta osoba sie otworzy i zgodzi. Tu bariera jest ludzka słabosc - strach, lek, taki naprawdę, nie do pokonania. Którego po ludzku złamac nie mozna, póki w człowieku ten strach nie peknie. A jesli nie peka juz od lat????
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Bratka » 20 czerwca 2007, o 12:03

Kukułko, nie chcę sie wymądrzać, ale nie wiesz, czy Bóg nie daje mu sił by wyjść. Może to człowiek nie zauważa że Bóg go wspiera i się wycofuje, odrzuca. I to jest to o czym pisałam wyżej- to każdy sam podejmuje decyzje czy zaufać temu co się może tylko wydawać, czy pozostać przy swoim, że na pewno nic się nie zmieni. Ale to już nie leży w gestii Boga, bo by naruszało wolną wolę człowieka i tego modlitwami niestety nie zmienimy...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez kamienna » 20 czerwca 2007, o 12:30

Kukułka, ja to w ogóle mam wrażenie, że mamy podobny "problem" i że modlimy się o to samo...

Powiem Ci tyle, mój spowiednik mówi, że grzech męża jest niejednokrotnie grzechem, z którego musi nawrócić się żona, jest on dany dla żony.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kukułka » 20 czerwca 2007, o 12:55

Nie jest, kamienna, tak jak myslisz z tym "podobieństwem" problemu.
A co do Twojeog spowiednika - co on na taka sytuacje, jelsi np zona nie ma takieog grzechu jak maz, to ajk ma sie z niego nawrocic.
poza tym czy ks zyje w malzenstwie, Twoim malzenstwie, by takie rzeczy wiedziec?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kamienna » 20 czerwca 2007, o 13:15

A w tym właśnie tkwi clue problemu, że żona nie ma takiego grzechu jak mąż i nawet sobie nie wyobraża, żeby taki grzech miała i często go sądzi straszliwie, bywa że ma go w pogardzie, czyli nie umie go kochać do końca. I ten grzech to pokazuje. ŻE tak naprawdę nie ma w nas miłości, która jest cierpliwa, łaskawa, wszystko znosi itd.

Pal licho, co mówi spowiednik, Mówię to ja, która doświadczam powyższego na swojej skórze. i się podpisuję pod tym zdaniem.
Poza tym, my kukułka tak naprawdę nie jesteśmy w stanie dojść, dlaczego złe rzeczy nam się trafiają. I często - jak pisałam wyżej - wina jest błogosławiona. Grzech drugiego ratuje Twoje zycie - życie wieczne. Bo może inaczej, gdyby grzechu nie było, byłabyś człowiekiem pysznym, sądzącym, pogardzającym do samego końca. A tak, masz szansę to zobaczyć i się z tego nawrócić.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kukułka » 20 czerwca 2007, o 13:25

Z drugim akapitem się zgadzam, ale z pierwszym??? Jak miłosc moze byc cierpliwa i tolerowac np zło? I jak długo? kiedy z miłosci staje sie naiwnoscią?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kamienna » 20 czerwca 2007, o 13:37

Jak długo: "i ślubuję Ci miłość wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci". Tak długo.

Jeśli jesteś chrześcijanką to wiesz, że w życiu mamy naśladować CHrystusa, a on umiłował grzesznika i to aż do śmierci krzyżowej.


Ja wiem, że trudne. Dla mnie przynajmniej bardzo.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez lajla » 20 czerwca 2007, o 22:32

Może to Wam w jakiś sposób podniesie na duchu. Moja mama modliła się o wyzwolenie z alkoholizmu taty kilkanaście, jeśli nie 20 lat i UDAŁO SIĘ! Chociaż my z siostrą już dawno temu zwątpiłyśmy i namawiałyśmy mamę do rozwodu, bo było naprawdę źle, ale to chyba dzięki jej wierze i poświęceniom pod koniec zeszłego roku (2006) udało się, jesteśmy normalną rodziną. Życzę Wam, żebyście nie musiały aż tyle czekać, na spełnienie Waszych próśb.
lajla
Domownik
 
Posty: 318
Dołączył(a): 21 grudnia 2006, o 02:07
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez GoÅ›ka » 20 czerwca 2007, o 22:42

lajla napisał(a):Może to Wam w jakiś sposób podniesie na duchu. Moja mama modliła się o wyzwolenie z alkoholizmu taty kilkanaście, jeśli nie 20 lat i UDAŁO SIĘ! Chociaż my z siostrą już dawno temu zwątpiłyśmy i namawiałyśmy mamę do rozwodu, bo było naprawdę źle, ale to chyba dzięki jej wierze i poświęceniom pod koniec zeszłego roku (2006) udało się, jesteśmy normalną rodziną. Życzę Wam, żebyście nie musiały aż tyle czekać, na spełnienie Waszych próśb.


tylko ze w niektorych przypadkach modlitwa przez 30 lat nie pomaga i najlepszym wyjsciem jest rozwod, szkoda tylko ze kobieta sie na rozwod nie zdecyduje...
To ze w jednym przypadku modlitwa pomaga (o ile to modlitwa pomaga) nie swiadczy o tym ze we wszystkich przypadkach modlitwa pomoze.
Gośka
 

Postprzez HonoratA » 20 czerwca 2007, o 22:47

Kukułko, jak długo? Kamienna Ci odpowiedziała. Do śmierci. Ty po ludzku widzisz tylko dobro. Bóg w dalszej perspektywie widzi czy to jest dobro czy nie. Np. samochód - w jakimś stopniu jest dobrem. Wielu ludzi marzy o fajnym autku. Tylko Bóg spełniając marzenie człowieka - dając mu to autko , wie że zdarzy się coś złego, wypadek, czyjaś smierć. Ale autko samo w sobie nie jest zlem. Tak samo z naszymi modlitwami - w naszym przekonaniu modlimy się o dobro, ale czy to na pewno będzie dobro? Moja ciocia, starsza pani, miała bardzo ciężkie życie u boku wujka alkoholika. Przeżyła z nim prawie 60 lat. W ostatnich dniach jego życia opiekowała się nim najlepiej jak umiała. Kiedyś zapytałam ją dlaczego nie chciała rozwodu/separcji. Powiedziała: ślubowałam aż do śmierci, taką drogę kiedyś wybrałam, widać taką ścieżkę życia dla mnie przeznaczył Pan. Może moja udręka ocaliła kogoś i moje życie uratowało kogoś innego. Nie wiem. Ale wierzę że Bóg przyjął ofiarę z mojego cierpienia i na pewno ono miało sens. I być może Twoje cierpienie ma taki sens. A jeżeli w to wierzysz znosi się je łatwiej.
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez GoÅ›ka » 20 czerwca 2007, o 22:54

HonoratA napisał(a):Może moja udręka ocaliła kogoś i moje życie uratowało kogoś innego. Nie wiem. Ale wierzę że Bóg przyjął ofiarę z mojego cierpienia i na pewno ono miało sens. I być może Twoje cierpienie ma taki sens. A jeżeli w to wierzysz znosi się je łatwiej.


a jeżeli cierpienie i udęka jedynie zniszczyła dzieciństwo i psychike dzieciom? Moim zdaniem to co sie dzieje w takim malzenstwie mozna nazwac tylko i wylacznie dzialaniem szatana, a z tego nic dobrego nie wynika...
A może gdy np ojciec molestuje seksualnie swoje dziecko, to z tego cierpienia tez wyniknie cos dobrego?

nie potrafie po prostu zrozumiec takiego podejscia :? :roll:
Gośka
 

Postprzez kamienna » 21 czerwca 2007, o 07:35

Zło zawsze jest wynikiem działania Szatana, nigdy Boga (czytajcie Hioba). Bóg jedynie na zło przyzwala, bo On od zła jest większy i umie z niego wyprowadzić dobro.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez HonoratA » 21 czerwca 2007, o 08:42

Gośka napisał(a): a jeżeli cierpienie i udęka jedynie zniszczyła dzieciństwo i psychike dzieciom? Moim zdaniem to co sie dzieje w takim malzenstwie mozna nazwac tylko i wylacznie dzialaniem szatana, a z tego nic dobrego nie wynika...



Odpowiem Ci. Ciocia wychowała 5 dzieci – moje kuzynki. Są to osoby naprawdę mądre, nie zauważyłam spaczonych psychik. Ponieważ są ode mnie duuużo starsze ( ich dzieci są w moim wieku), wiem jak żyły, jak żyją i jakie mają podejście do Boga, wiary i miłości. Każdy mógłby się od nich uczyć. Bóg pozwalając szatanowi działać, daje nam silną tarczę – swoją MIŁOŚĆ. Widzisz, prawdziwy naśladowca Chrystusa zło pokonuje właśnie miłością. Temu kto zawinił przeciwko Tobie masz przebaczać nie 7 ale 77 razy.
Z prawdziwej MIŁOŚCI zawsze wynika MIŁOŚĆ.
A wracając do głównego problemu tego wątku. Bóg nas doświadcza, ale tez bardzo nas kocha – tak jak tylko rodzic potrafi kochać. Jeżeli ja jako matka odmawiam prośbom dziecka – bo znam KONSEKWENCJE, to nie dziwię się ze Bóg też odmawia naszym prośbom. Jeżeli proszę i nie otrzymuję, uznaję że Bóg wie lepiej. Co wcale nie przeszkadza mi dalej prosić.
:wink:
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez Kręciołek » 21 czerwca 2007, o 09:18

Do śmierci powiadasz? Trudno modlić się o dziecko do śmierci.
Menopauza przeszkodzi.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kamienna » 21 czerwca 2007, o 09:44

Kręciołek napisał(a):Do śmierci powiadasz? Trudno modlić się o dziecko do śmierci.
Menopauza przeszkodzi.


No Sara Abrahamowa to chyba dawno po menopauzie była :) Ale ona miała wiarę, co nas pewnie od niej zdecydowanie różni.

Kręciołek, my tu akurat nie o takiej sytuacji mówimy.

Ludźmi małej wiary jesteśmy.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Bratka » 21 czerwca 2007, o 11:48

Kręciołek napisał(a):Do śmierci powiadasz? Trudno modlić się o dziecko do śmierci.
Menopauza przeszkodzi.

:lol: nie ma jak optymizm...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości

cron