Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 19:40 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Bycie w domu i obowiązki

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Bycie w domu i obowiązki

Postprzez 2kreski » 17 kwietnia 2007, o 09:47

Od połowy drugiej ciąży (związanej z ryzykiem) siedzę w domu.Najpierw z rodzicami, od trzech miesięcy we własnym , nowym domu. Bywa dobrze, ale czasem to mi się daje we znaki. Od szóstej rano do piątej po południu jestem sama z dwójką dzieci (2lata i 9 miesięcy-żywioł i 3,5 miesiąca).Mąż pracuje na dwóch etatach, wiem,że przyjeżdża zmęczony. Staram się rozkładać siły, ale po całym dniu (prania, sprzątania, gotowania-starsze dziecko ma specjalną dietę, prasowania, spacerowania i tego wszystkiego, co trzeba zrobić w domu a czasem po prostu odpowiadania na te same pytania :roll: ) bywam bardzo zmnęczona (dodatkowo energię ze mnie wysysa stres) i przyłapuję się na tym,że wymagam od Męża pomocy, że chociaż chwilę zajmie się dziećmi, chociaż on sam też ledwo żyje. Jak znaleźć złoty środek, ile od niego wymagać? W końcu to nasz wspólny dom, wspólne dzieci. Z niepokojem myślę o wrześniu, kiedy wrócę do pracy i będę dodatkowo potrzebowała czasu na przygotowanie się.Czy Mąż wtedy zabierze dzieci na spacer, tak jak ja to robię,żeby on mógł popracować?(chociaż on przeważnie wtedy nadrabia czytelnicze zaległości- jego pasja, a za pracę zabiera się w czasie kąpania dzieci :( ) Wątpię....
Przepraszam za nastrój, to wina porannej sprzeczki, chciałam,żeby zmył po śniadaniu, zanim wyjdzie, bo mi to zaoszczędzi pracy, ale on czytał i nawet nie słyszał co do niego mówię. On coraz bardziej jest z Marsa :wink: , albo ja tracę siły i cierpliwość.
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez mfiel » 17 kwietnia 2007, o 10:02

A jakbyś tak zrobiła sobie codziennie dwie - trzy godziny przerwy w obowiązkach, np. wysłać dzieci z babcią/ciocią/zaprzyjaźnioną sąsiadką na spacer, ewentualnie zatrudnić na parę godzin opiekunkę.
Starsze dziecko jest już w tym wieku, że może go zapisać do przedszkola - chocby na pół dnia.
Dalej pewne obowiązki można sobie odpuścić, np. prasowanie, codzienne sprzątanie, gotować też można raz na trzy dni.
A jak i ty wrócissz do pracy - to nie ma przeproś, albo mąż Ci pomoże w obowiązkach, albo niech je w barze mlecznym i sam pierze sobie skarpetki :)
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Postprzez klara bemol » 17 kwietnia 2007, o 10:24

Przyłączam się do poprzedzającej wypowiedzi.
Ja w ogóle nie prasuję! Jeśli mąż potrzebuje koszulę, prasuje ją sam.

Myślę, że trzeba z mężem porozmawiać i to szybko i szczerze. Nie może być tak, że Ty padasz na nos, a on nie wykąpie dzieci.
Ja rozumiem, że On pracuje na dwa etaty, ale TY TEŻ.

Kąpiel powinna być jego obowiązkiem/przyjemnością/momentem spędzania z dziećmi czasu, wtedy masz chwilę dla siebie.

Domyślam się, że mąż po prostu nie wiem, co Ty robisz w domu, jakie to męczące itd.

Ja bym zrobiła małe doświadczenie - wyjechałabym na cały dzień (wymyślić jakąś siłę wyższą) i zostawiłabym go z dziećmi, sprzątaniem, zakupami, gotowaniem. Za kilka dni po tym fakcie łatwiej by było rozmawiać o obowiązkach.

Przykro mi czytać takie listy, powodzenia.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez kajanna » 17 kwietnia 2007, o 12:07

Z twojego listu wynika, że sytuacja wygląda tak: Twój mąż wprawdzie ciężko pracuje, ale po powrocie do domu ma już po prostu tylko czas wolny dla siebie, żeby odpocząć i zregenerować siły. Ty natomiast jesteś w pracy 24 godziny na dobę - nie masz dla siebie ani chwili, bo opieka nad dziećmi i cała obsługa domu spoczywa na twoich barkach.
To nie jest sprawiedliwy podział obowiązków. Nie może być tak, że jedna strona jest w nieustannej gotowości i nie ma chwili wytchnienia.
Rozumiem, że mąż po powrocie do domu potrzebuje się na trochę wyłączyć. Niech więc sobie odetchnie godzinę czy półtorej. Ale potem niech on cię odciąży, a ty musisz mieć jakiś czas tylko i wyłącznie dla siebie. Inaczej sobie nie wyobrażam.
Nie wspominając już o tym, że ojciec powinien spędzać czas z dziećmi dla dobra ich wzajemnej relacji.
Musicie poważnie porozmawiać, ale na spokojnie, a nie zaraz po sprzeczce o niezmyte naczynia czy innej, bo wtedy emocje łatwo biorą górę i można się jeszcze bardziej pokłócić.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez 2kreski » 17 kwietnia 2007, o 13:14

Dziękuję za słowa otuchy. Rozmowa nas nie ominie, to pewne. Rzeczywiście czuję się jak w 24godzinnej pracy, a wieczorem, kiedy myślę,że wreszcie bedę mieć czas dla siebie, po prostu zasypiam razem z dziećmi. Głupich paznokci nie mogę obciąć, bo zaraz te Hohonie czegoś ode mnie chcą...Na niedzielnym spacerze po Nieborowie Mały nie chciał na ręce do taty, wszystko chce robić TYLKO ze mną.Rozpacz :cry:
Gdybym się tak nie bała o dietę syna, już dawno zostawiłabym ich na jakiś czas samych. A następnym razem, kiedy pojadę na zakupy wyłączę telefon,żeby co chwila nie słyszeć:"kiedy wrócisz"? :roll:
Skarpetki na szczęście pierze sam a z prasowaniem może być kłopot, potrafi założyć nieuprasowaną- nie przeszkadza mu to :) Jest naprawdę w porządku mężczyzną, ale czasem mi się wydaje,że muszę myśleć za niego, bywa niepoukładany, chaotyczny, nie pamieta gdzie położył kluczyki, które przed chwilą miał w ręku, portfel, itp.
Poza tym mamy zupełnie odmienne zdanie na temat przyjemności/obowiązki. Ja planuje i działam zgodnie z planem wyznając zasadę:najpierw obowiązki, potem przyjemności. U niego jest trochę inaczej.On może delektować się kawą pośród niepościelonych łóżek, brudnych naczyń i porozwalanych ubrań.Ja nie, choć się staram...
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez kamienna » 17 kwietnia 2007, o 14:05

Kochana:)
Dobrze Cię rozumiem, bo:
- też siedzę w domu choć z jednym dzieckiem
- mąż pracuje na jeden etat, wraca o 16tej i jest zmęczony
- mąż może żyć w bałagnie i mu to nie przeszkadza, że ma koszlę niewyprasowaną
- mąz uwielbia czytać, ogląda mecze (choć ostatnio wynieśliśmy z jego inicjatywy telewizor), dodatkowo jeszcze ostatnio gra na kompie
- uwielbiam mieć porządek, plan itd. i jak wszyscy chodza pod moje dyktando:)

Jednak - chyba lubię rolę adwokata diabła: tak między Bogiem a prawdą:
- to, że Ty lubisz porządek, nie oznacza, że mąż musi żyć wg Twojego wzoru; ma prawo być bałaganiarzem:)
- zdajesz się przeceniać rolę porządku, nic się nie stanie, jak pozmywasz parę godzin później, albo nie poprasujesz od razu jak wyschnie, czy co tam...
- zdajesz sie rozumieć zmęcznie męża, ale tylko w teorii (wiesz, że tak jest, ale nie dajesz mu do tego prawa)

Zanim zaczniesz rozmowę z mężem, ja bym CIę zachęcała, żebyś też spojrzała w prawdzie na siebie.

A potem rozmowa.
My mamy takie ustalenia:
- chłop po robocie ma prawo odpocząć i przez godzinę robi co che - śpi, czyta, gra (generlanie przechodzi fazę odstresowująco - udomawiającą)
- po odpoczynku na przemian zajmujemy sie małą
- wspólnie ją kąpiemy, utulamy do snu (mąż przygotowuje jedzenie, ja karmię, mąż sprząta po kąpieli)
- raz w tygodniu jadę na cały dzien do mamy (i w zasadzie wtedy ja się dzieckiem w ogóle nie zajmuję)
- od czasu do czasu zostawiam go samego z dzieckiem i idę do jakiejś koleżanki

Mój mąż nie prasuje ( w życiu bym mu nie oddała tej odstresowującej czynności!!!), nie zmywa naczyń po obiedzie, nie sprząta. To jest moja działka.
Mój mąż: jeździ na zakupy, pomaga mi w sobotę w generalnych porządkach.

To jest zadowalający mnie efekt rozmów przedmałżeńskich w zasadzie. Niektóre sprawy ustaliliśmy, kiedy zaszła potrzeba.

Odwagi!!!
Podstawa to rozmowa. Byle nie w nerwach!!!!
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez 2kreski » 17 kwietnia 2007, o 15:48

Jednak - chyba lubię rolę adwokata diabła:
----------------------------------------------------------------
dobrze,że o tym piszesz, bo faktycznie mam problemy z zakceptowaniem tego, że coś nie idzie po mojej myśli. Staram się nie denerwować na stosy ubrań wiszących na każdym krześle w domu albo na to,że coś jest niesprzątnięte, ale to i tak mi siedzi w głowie tak paskudnie,że zaczynam się nie lubić. To jest okropne i nie znoszę tego, bo najpierw próbuję, potem mi nie wychodzi, zaczynam się złościć na niego, na siebie, zamiast to czasem po prostu "olać".Żeby były na to jakieś tabletki.... :D
Też nie mamy telewizora, więc mamy wieczorem okazję kilka słów zamienić, zanim padnę jak ostatnia turzyca :D a z czasem to może i koleżanki jakieś się znajdą...
Dzięki dziewczyny :D
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez kukułka » 17 kwietnia 2007, o 19:19

Tak w ogóle to witaj! Dawno Cię tu nie było!
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez 2kreski » 17 kwietnia 2007, o 20:01

Cześć, Kukułko, przez jakiś czas zajęta byłam różnymi rzeczami :lol: a w zamęcie przeprowadzki zagubiłam Twój nr gg :cry: . No i gratuluję maleństwa pod sercem, zdecydowaliście się, to super :lol: :lol:
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez Paulinka » 17 kwietnia 2007, o 20:41

2kreski dobrze Cie rozumiem bo borykam sie z tym samaym problemem i jak to dobrze usłyszec ze ktos ma podobne odczucia. Ja nie potrafie scierpiec jak moj maz spi sobie rano. Ja wstaje w nocy do dwojki maluchow, a on nawet jak sie obudza i trzeba ich przebrac albo chociaz sie pobawic a budza sie ho nawet o poł do piatej to spi sobie w najlepsze i jescze sie przewraca na drugi bok zeby nie słyszec :shock:
a slubował miłosc i twierdzi ze kocha :roll:
:)
nie mowie o bałaganie bo czasem tylko zeby zaciskam albo płacze z wsciekłosci i bezradnosci
pozdrawiam
Paulinka
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 11 maja 2006, o 13:35

Postprzez AnnaJo » 17 kwietnia 2007, o 21:58

ja co prawda dzieci nie mam, ale postanowiłam się wypowiedzieć, a raczej podzielic się/ wyżalić... mój mąż został tak wychowany przez swoją mamę, że w domu nic nie robił, no i ja teraz od niecałego roku 'męczę się' z nim. Po pracy wraca zmeczony i na jakąkolwiek moja propozycję pomocy w zakupach, sprzatnięciu czegoś, załatwieniu, słysze, że jest zmęczony. No i kończy sie na tym, że wszystko robie sama, albo po dłuuuugim proszeniu otrzymuje pomoc.

Otstatnio jednak zaczynam się stawiac i nie popuszczać, bo mam wrażenie, że rozmowami, proszeniem, tłumaczeniem nic nie wskórałam jak dotad. Niestety, kolejny smutny wniosek młodej mężatki, jak ja o siebie nie zadbam, o odpoczynek dla mnie, o to, by się nie dać zagonic do garów (choć lubie gotować) i sprzatania (a lubie porządek), to moj mąż raczej o tym nie pomysli. :cry:

Chociaż przypomniałam sobie, że jak ostatnio chorowałam na grypę żołądkową i bardzo źle ja przechdoziłam, to facet stanął na wysokiści zadania i był bardzo samodzielny, a nawet dbał o mnie bardzo dobrze. :wink:

pozdrawiam wszystkie zapracowane kobiety
AnnaJo
Bywalec
 
Posty: 166
Dołączył(a): 2 listopada 2005, o 10:37

Postprzez juka » 17 kwietnia 2007, o 21:59

2kreski, wydaje mi sie że pójście do pracy dobrze ci zrobi - wówczas podział obowiązków rozłoży się automatycznie. mamy trójkę i oboje pracujemy na więcej niż po jednym etacie. po przyjściu do domu działamy oboje, aż wszystko jest zrobione - współpraca jest korzystna, bo szybciej mamy spokój :). każdy robi to co bardziej lubi i umie i jakoś się układa. ja szczerze mówiąc wypoczywam przy dzieciach i domowych pracach.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez 2kreski » 18 kwietnia 2007, o 08:11

Na początku było lepiej, teraz powoli zauważam to, o czym pisała AnnaJo, mój Mąż robi się coraz bardziej podobny do swojego ojca, który nawet do lekarza nie pójdzie sam, a cały dom trzyma w garści Teściowa (sama kiedyś przyznała,że nie wdrażała go w czynności domowe i opiekę nad dzieckiem, bo wracał zmęczony do domu. Teraz mu nawet sałatkę na talerz nakłada :roll: ) Kiedy mówię, że jestem zmęczona to słyszę:nie licytujmy się :(

Paulinko, chyba my Pauliny już tak mamy :wink: Na szczęście mnie wyspanie tak nie szkodzi jak jemu i to ja wstaję w nocy, przyzwyczaiłam się zwisać z łózka,żebyśmy mogli się w czwórkę zmieścić :lol:

W powrocie do pracy widzę nadzieję, choć pewnie początkowo będzie trudno. Dlatego już teraz opracowuję plan rozwoju, plan wychowawczy, itp. rzeczy niezbędne w pracy nauczyciela...

Na początku myślałam,że stroję fochy ( nie jestem oczywiście bez winy-bo złośnica ze mnie) i miałam trochę obaw przed napisaniem tego posta, ale widzę, że nie jestem sama. Troche mi zatem lżej :lol:
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez NB » 18 kwietnia 2007, o 08:16

Co prawda wróciłam już do pracy, ale borykałam sie z podobnymi problemami. Pewnego dnia wzięłam kartkę papieru i spisałam po kolei od godziny do godziny co robiłam w ciągu całego dnia. Potem pokazałam te zapiski mężowi i przestał się głupio pytać co ja takiego robiłam , że jestem zmęczona. W tej chwili oboje pracujemy i mamy jasny podział obowiązków.
Mąż prasuje, zmywa naczynia gdy potrzeba, pilnuje aby pranie zostało wyjęte i rozwieszone, zajmuje się dziećmi (prowadzi domowe zajęcia plastyczne :-) ), chodzi z dziećmi na spacery ( i ja razem z nimi).
Ale kilka lat temu bywało różnie. To do czego dziś doszliśmy to kwestia rozmów i pewnych ustaleń.
Dyżur 24 godzinny jest wykańczający i po pewnym czasie kobieta zaczyna być sfrustrowaną i zaniedbaną istotą. Ba, ja nawet dziś czasem nie mam wolnej chwili żeby zrobić manicure. Trzymaj się 2kreski !
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Anusia21 » 18 kwietnia 2007, o 18:32

świetny wątek:) bardzo ważny dla młodych, co myślą o ślubie. Przed ślubem nie bardzo się myśli o takich sprawach, jak podział obowiązków domowych, opieka nad dzieckiem itd... A jest to istotna sprawa, gdy się zaczyna wspólne życie.... Można uniknąć wielu rozczarowań i frustracji, kiedy zadba się o to wcześniej. Obserwuję wiernie co tu piszecie, a i mojemu chłopakowi daję poczytać, niech wie;) żeby mu do głowy nie przyszło, że kobieta ma na głowie dom, a on tylko pracę...
Więc - dziękuję:)
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez kukułka » 19 kwietnia 2007, o 09:44

2kreski napisał(a):Cześć, Kukułko, przez jakiś czas zajęta byłam różnymi rzeczami :lol: a w zamęcie przeprowadzki zagubiłam Twój nr gg :cry: . No i gratuluję maleństwa pod sercem, zdecydowaliście się, to super :lol: :lol:

ja juz nie uzywam gg :)
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kuleczka » 19 kwietnia 2007, o 10:27

zaczne od tego ze stasz małzeński mam mizerniutki (rok zaraz minie) i dzieci nie mamy i odoje pracujemy

Ja jak czytam wasze wypowiedzi to mysle sobie, ze ja chyba jestem facetem....
Mój mąż mówi, ze porzadek to ja bardzo lubie, a sprzatac nie koniecznie.
Spac w weekendy tez mi sie zdarza, kiedy mąz zmywa, odkurza czy pierze... ja gotuje i gotuje...
Czasem zdarza sie ze to ja działam, a mąż spi.....
A czasem gary sa niepozmywane i draznia nas, ale czekaja na odpowiedni czas.....
Moze wszystkie te problemy wynikaja z osobistej potrzeby porzadku.
Napewno jak pojawi sie dziecko (dzieci) jakos te obowiazki trzeba bedzie ponownie podzielis i dopracowac.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie zapracowa żony i mamy
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez AnnaLorenka » 20 kwietnia 2007, o 20:42

Na twoim miejscu najpierw zaczęłabym od siebie. Nie w sensie "pracy nad własnymi słabościami" ale wręcz przeciwnie. Dałabym sobie na luz. mam dwójkę maluchów (2 lata różnicy) a na dniach urodzę trzeciego (też synka). Wykonuję tylko prace, która są ABSOLUTNIE KONIECZNIE NIEZBĘDNE. Czyli:

1. Robię obiad raz na dwa-trzy dni (jednodaniowe, proste, często z półskładników).

2. Trzymam w zamrażalniku ze 2-3 obiady gotowe - w razie totalnego kryzysu lub "napadu lenia".

3. Nie prasuję NIC. Mój mąż zakupił sobie większość koszul z materiału, którego nie trzeba prasować. Ale on nie musi być super elegancji w pracy.

4. Zakupiliśmy DVD - kiedy młodszy śpi, ja starszego "wyłączam" a "włączam mu jakąś niegłupią bajkę. Na godzinkę lub sporadycznie na półtora godziny mam spokój. Wiem, że to niepedagogiczne, ale jestem z nimi sama 11-12 godzin dziennie i musze mieć chwilę, żeby obciąć sobie przysłowiowe paznokcie i w spokoju zjeść obiad. Dodatkowy plus - przynajmniej przez tę godzinkę w domu jest cicho, więc młodszy może spokojnie spać.

5. Korzystam kiedy tylko można z pomocy kogo tylko można - życzliwej sąsiadki, teściowej i kto tam się nadarzy. Jeśli się da - "sprzedaję" jednego komuś na chwilkę (we dwójkę ich nikomu nie "sprzedaję" bo zdaję sobie sprawę, że to byłoby zbyt obciążające.). Kiedyś sporadycznie brałam dorywczą opiekunkę, teraz nie mam takiej możliwości. Za dwójkę opiekunka brała 6 zł, więc raz na dwa tygodnie wydatek 18 zł (trzy godziny) nie był dla nas bardzo obciążający. A dla mnie te trzy godziny to było zbawienie.
6. Nie udało mi sie jeszcze tego wynegocjowac z mężem (niestety w soboty mąż ma dużo innych obowiązków niż praca) ale chciałabym robić sobie "wychodne" w soboty. Bez dzieci. Kilka razy się udało, ale chciałabym, żeby to nam weszło w krew. Niestety na razie nie jest to możliwe.
7. Teraz kiedy jestem w ciąży odpuściłam sobie bardzo wiele rzeczy: wanna i kibelek czeka na męża - rozumiem, że on też jest przemęczony i po prostu myje je jak sanitariaty staną się żółto-brązowe - trudno, od tego się nie umiera. Nie odkurzam. Sprzątam tylko "na bieżąco" czyli zmywam naczynia, układam zabawki, zamiatam. Zadnych mopów i wiader. Porządków świątecznych nie byłoby W OGÓLE gdyby nie litościwa teściowa.

Dopiero bo "odpuszczeniu" sobie i lekkim wyluzowaniu negocjowałabym z Twoim mężem. Masz bardzo dużo racji i autorki poprzednich wątków też mają dużo racji - przecież ty też pracujesz na dwa etaty.

Acha - zrozumimiałam z Twojego postu, że śpicie (czasem/zawsze) we czwórkę w jednym łóżku. Uwierz mi, zobaczysz jaka to będzie ulga psychiczna, jak wyeksmitujecie dzieciaki do osobnych łóżek albo nawet pokoju. Naprawdę! Mniej lituj się nad dziećmi a bardziej myśl o sobie (wiem, że to łatwo powiedzieć....). Ale lepiej nauczyć je dyscyliny teraz, niż zwariować z powodu wiecznego jęczenia dzieciaków. Ja nie doszłam jeszcze do tego ideału (starszy synek jest bardzo wyjątkowo trudnym dzieckiem) ale ciągle o to walczę i często powtarzam jemu i sobie swoje własne potrzeby typu "ty podejdź do mnie jak chcesz żebym ci założyła buty, bo to MNIE musi być wygodnie". Trudno, life is hard.

Pozdrawiam i rozumiem Twoje lekkie rozgorycznie - mi także takie uczucia nie są obce.
AnnaLorenka
Przygodny gość
 
Posty: 76
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, o 17:39

Postprzez 2kreski » 21 kwietnia 2007, o 08:25

Dzięki AnnaLorenka za inspiracje. Już kilka dni temu sobie odpuściłam i nawet dobrze mi z tym było. Mąż wrócił z pracy, popatrzył, orzekł ,że coś się tu "kupy nie trzyma" i wziął się za porządki. No i w tym tygodniu obiady nie były najciekawsze :wink: . Czekam na przypływ sił,żeby wprowadzić w czyn niektóre Wasze pomysły.

Też przeprosiłam się z bajkami na dvd, wcześniej miałam wyrzuty sumienia, że "wyłączam" Małego, ale musiałam go jakoś zająć, kiedy byłam zajęta jego malutką siostrzyczką. :cry: Od czasu do czasu jakaś bajka nie zaszkodzi, zwłaszcza,że można o niej potem godzinami rozmawiać.

Też walczę z tym,żeby Mały sam coś zrobił, np.znalazł sobie kubeczek albo kapcie, bo mam dość latania za nim i pamiętania, gdzie to położył :?

Z tym spaniem nie jest tak źle, starszy śpi już sam, czasem tylko przychodzi, ale częściej trzeba iść do niego jak się przebudzi (nie zawsze pamiątam,żeby wrócić do małżeńskiego łoża :) )Mała do trzeciej rano śpi sama, potem z nami, bo nie chce mi się jej przekładać po karmieniu. Więc czasem jesteśmy we czwórkę.
Ale w związku z tym moim przemieszczaniem się legło w gruzach mierzenie temperaury i obserwacje. Zresztą nie tylko to :x

POzdrawiam wszystkie zapracowane mamy i dziękuję za rady
:lol:
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez AnnaJo » 21 kwietnia 2007, o 15:40

AnnaLorenka, inspirujący post napisałaś. Dziekuję za niego. Od wielu rzeczy, do których przywiązuję wage w domu faktycznie sie nie umiera :lol:
AnnaJo
Bywalec
 
Posty: 166
Dołączył(a): 2 listopada 2005, o 10:37

Postprzez mewaf » 27 kwietnia 2007, o 11:19

Witajcie!
Ja mam czwórkę maluchów:2 chłopców i 2 dziewczynki.Całe szcęście, że chłopcy chodzą juz do przedszkola i na 8 godzin mam spokój. Ale 2,5 latka i 1.4 roczna dają czadu. Do tego rzeprowadzilismy sie do domu,więc metraż sie powiekszył i to znacznie.Do tego ogród, który trzeba posprzatać choćby z papierków po cukierkach.Roboty ciągle pełno.Pralka chodzi na okrągło, zmywarka też(medal dla wynalazcy).Do tego na naszepodwóko zchodzi sie cała dzitwa z sąsiedztwa,bo mamy dużą piaskownice,zjeżdżalnie i trawe do biegania i mozna do woli jeżdzic rowerem dookoła domu.Średnio, na naszym podwórku jest 10 dzieci w wieku od 1,4 do 6 lat. Dodam że mamy tych dzieci nie przychodzą, więc tego wszystkiego doglądam sama. Juz tyle żeczy sobie odpuściłam w prowadzeniu domu, ze nie wiem z czego mogłabym jeszcze zrezygnować, żeby trochę odpocząć.Teraz ciepło dzieci się brudzą wieczory to wielkie kąpania 4 brudasów, kanalizy nie ma, mamy tylko szmbo, bardzo małe, ze czasem ja mam dylemat:wykąpac się czy nie? A mąż człowiek anioł,ale pracuje od 8 do 21.Tyle rzeczy robie na skróty.Boże, czy ja kiedykolwiek będę miała jakiś porządek w domu?
mewaf
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 9 stycznia 2007, o 13:12
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kamienna » 27 kwietnia 2007, o 13:40

A po co CI porządek????? :)

Fajny post napisałaś:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez mewaf » 27 kwietnia 2007, o 17:07

czasem chciałabym nie przewracac sie o stosy ubrań, zabawek,piasku przyniesionego z podwórka,wiecznego prasowania nie mówiąc juz o praniu. A dzis znowu gorąco,zbyt jak na kwiecień,dzici kupa, a ja latam to z piciem, to z jedzeniem , a to znowu z wilgotnymi chusteczkami :roll: .
mewaf
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 9 stycznia 2007, o 13:12
Lokalizacja: Poznań

Postprzez 2kreski » 27 kwietnia 2007, o 18:44

mewaf, u nas robi się podobnie, tylko podwórko jeszcze nie uporządkowane, więc pilnuję małych sąsiadów,żeby się o gruz nie potłukli, sasiadki nigdy u nas nie widziałam, choćby z zapytaniem czy jej maluch jej nie przeszkadza mi w czymkolwiek. Ja siedzę zestresowana a ona maluje pazkocie przed domem i się opala. Nic tylko rwać włosy z głowy. Szkoda,że nie widzieliście naszej podłogi w tym tygodniu :roll:. No, ale może jutro uda się ją doprowadzić do kultury :wink:
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez 2kreski » 27 kwietnia 2007, o 20:10

Zapomniałam pogratulować Ci czwórki urwisów :)
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez kukułka » 28 kwietnia 2007, o 09:13

dziewczyny, to mzoe tak troche asertywnosci? Zaprosić sąsiadów albo udac się do nich i grzecznie powiedizec, ze coś tu jets nie tak. jak siąsiadka ma czas na paznokcie to zmoe neich pilnuje też dzieci na zmianę z wami. Nie dajcie sie zwariować... ludzie lubia wchodzić na głowę....
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez mewaf » 28 kwietnia 2007, o 10:10

to fakt, sąsiadki maluja paznokcie, lub co gorsza, popijaja piwko :shock: .Cóż robić? Wczoraj dzieciaki przeszły samych siebie, otworzyły okno i wychodziły przez nie, a okno na wysokości 2m :shock: Chyba powinnam zamontować monitoring, żeby kontrolowac sytuacje w kazdym z pomieszczeń. Kukułko, jesli chodzi o asertywność, to z tym u mnie słabo.Po prostu pozwalam na takie sytuacje,a mój ślubny też ma miękkie serce. Z drugiej strony, to chyba dobrze, że dzieciaki z ulicy mają gdzie sie wyszaleć, zamiast biegać wsród samochodów.
mewaf
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 9 stycznia 2007, o 13:12
Lokalizacja: Poznań

Postprzez strzyga » 28 kwietnia 2007, o 11:15

Jest fajna książka "Sztuka mówienia 'nie' " wyd. Vocatio. Polecam.
A tak ogólnie, to może zamiast nad tymi dziećmi zaczniesz się litować nad samą sobą? czasem trzeba być trochę egoistą i nie ma w tym absolutnie nic złego. ;)
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mewaf » 28 kwietnia 2007, o 11:49

ja poprostu wyznaję zasadę, że dzieci to "słodki ciężar", choć czasem żałuję, że to wyznaję :cry:
mewaf
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 9 stycznia 2007, o 13:12
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kukułka » 28 kwietnia 2007, o 12:51

mewaf napisał(a):to fakt, sąsiadki maluja paznokcie, lub co gorsza, popijaja piwko :shock: .Cóż robić? Wczoraj dzieciaki przeszły samych siebie, otworzyły okno i wychodziły przez nie, a okno na wysokości 2m :shock: Chyba powinnam zamontować monitoring, żeby kontrolowac sytuacje w kazdym z pomieszczeń. Kukułko, jesli chodzi o asertywność, to z tym u mnie słabo.Po prostu pozwalam na takie sytuacje,a mój ślubny też ma miękkie serce. Z drugiej strony, to chyba dobrze, że dzieciaki z ulicy mają gdzie sie wyszaleć, zamiast biegać wsród samochodów.


Tak, ale dogadaj sie z rodzicami. inaczej nauczysz dorosłych ludzi jeszce wiekszej nieodpowiedzialnosci za ich wlasne dzieci. to bedize wyraz troski o nich id zieci, a nie jej braku.
Wiesz, ja jestem nauczycielka i amm dystans od takich rzeczy. inaczej...musialabym odrabiac lekcje za uczniow lub stawiac uczniom oceny z prace, po ktorej widac,z eod poczatku do konca napisala ja mama.\
Przepraszam za dosadnosc, ale mewa, moim zdaniem postepujesz bardzo niewychowawczo w stosunku do tych dzieci i ich rodziców. czego ich przez to nauczysz? Sama sobie odpowiedz. Potem dzieci sasiadki zamkna cie za iles lat w WC i powiedza: babo, dawaj kase. A sasiadka, ktorej sie pojdziesz poskarzyc powie :one juz takie sa, co aj poradze. Taklie sytuacje nie biora sie z sufitu....
Monitoring? mozę jeszce za wyłacznie własne pieniadze? po to, by pilnowac dzieci sąsiadów?
przepraszam za dosadnosc, ale musialam to napisac. Za duzo i za zcesto widze, na kogo wyrastaja takie dizeci jak te Twoich sasiadow i ludzie tacy, jak twoi sasiedzi>
A czy Ty własnym dzieciom umiesz powiedziec kiedykolwiek "nie?"
Aha, asertywnosc rzadko kiedy jets wrodzona, częściej świadomie wyrobiona w sobie.
Jak nic nie powiesz sąsiadom, to nie licz na to,z e sami sie domyslą. nie domyslą sie. poza tym im w to graj, zę ktoś za nich odwala robote przy ich własnych dzieciach.
Co do papierów w ogrodzie. Wybaczcie,ale kiedy nauczyc dziecko sprzątac po sobie, jak nie teraz? Dwuipółlatek spokojnie mozę zbierac smieci, zwłaszzca rozrzucone przez niego samego, to nei jest ani ciężkie, ani niebezpieczne, ani niemozliwe, przynajmniej te grubsze śmieci.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron