Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 14:59 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

jak porozmawiac? jakich argumentow uzyc? - dziecko

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

jak porozmawiac? jakich argumentow uzyc? - dziecko

Postprzez Dota » 24 października 2006, o 14:51

Wiem ze temat byl niedawno poruszany ale mamy troche inna sytuacje.

Jestesmy malzenstwem od 4 lat, zblizamy sie oboje z mezem do 30, mieszkamy w samodzielnym choc wynajmowanym 3 pokojowym mieszkaniu, nasza sytuacja zyciowa jest stabilna. Jestesmy szczesliwi ze soba, dogadujemy sie wspaniale we wszystkim oprocz... dziecka...
Ja juz od roku go pragne a on nie... a mi zegar tyka... Poruszalismy temat przed slubem, ale niejako pobieznie bo zadne z nas nie myslalo o dziecku, nie mielismy odpowiednich warunkow, niemniej jednak on nie byl przeciwny. A w tym momencie dochodzimy do miejsca gdzie nie ma miejsca na kompromis, bo jak? Ja chce, czuje potrzebe plynaca z glebii, czuje ze to nie jest zly czas, on nie chce bo nie czuje zadnej potrzeby, nie ma odruchow ojcowskich, bo dobrze mu tak jak jest, bo male dzieci nie wzbudzaja w nim zadnych uczuc, bo nie chce zmieniac swojego zycia i przyznaje ze to rowniez z lenistwa, nie ciagnie go do pieluch, nie ma ochoty zarywac nocy i chce miec swiety spokoj po pracy... Rozmawiamy o tym bardzo czesto i jemu niejednokrotnie jest bardzo przykro, ale to nie zmienia jego podejscia :(
Jest cudownym mezem dla mnie, bardzo opiekunczym i troskliwym, jest tez bardzo odpowiedzialny i czasami wydaje mi sie ze dlatego jest przeciwny dziecku, ze boi sie ze cos moze pojsc nie tak i nie podola, ale moze to tylko moje tlumaczenie. Kiedys mi sie przyznal ze gdybysmy "wpadli" to jakos by bylo... Ale mimo roznych pogladow roznych ludzi na NPR nie wpadlismy jak do tej pory a ja nie chce zrobic niczego za jego plecami.
Mam czekac na to az moze jednak on sie zdecyduje? jak dlugo jeszcze? czas leci... Poradzcie
Dota
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 24 października 2006, o 14:20

Postprzez Ogg » 24 października 2006, o 16:04

Wiesz nie wiem jakich argumentów użyć, ale to co piszesz niestety kojarzy mi się z kilkoma sytuacjami. Znam wiele rodzin i wielu mężczyzn, którzy zostali ojcami niejako z wpadki. Wielu mówilo, że poczucie odpowiedzialnosci za dziecko i rodzinę bylo tak silne, że nie byli w stanie zdecydować się - oto dzisiaj poczynamy dziecko. Jak już się poczęlo to przyjmowali to spokojnie i okazywali się dobrymi ojcami. Paradoksalnie nawet latwiej przyjmowali wpadki ci mężczyźni ktorzy wraz z żoną stosowali antykoncepcję (czy to prezerwatywy czy pigulki lub bardziej luźny npr czyli obśmiewany kalendarzyk). U nprowców wpadka powodowala zle nastawienie do metody. Dlatego chyba nie radzę oszukiwać męża i mówić że jesteś "bezpieczna" bo potem może być trudno. Natomiast może (skoro jest chętny do wpadki) zaproponuj, że skoro tak to może przejdziecie na mniej rygorystoryczne metody i dacie sobie więcej luzu. Więc przestać prowadzić obserwację i poryzykować w pierwszej fazie. Powiedzmy na początek do 8, 9 dnia cyklu. Jak zasmakuje to za ktorymś razem się uda :lol:
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Ogg » 24 października 2006, o 16:08

Aha, i radzę mniej gadać i naciskać na męża a wlaśnie tę metodę. Powiedz, że jesteś znudzona mierzeniem temperatury i macaniem się po szyjce i chcesz trochę luzu i ryzyka. A przy okazji zobaczysz jak zareaguje.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Dota » 24 października 2006, o 16:43

Dziekuje za szybka reakcje.
Patrzac w ten sposob to ryzykujemy juz od 3 mies :) bo dzialamy do 10dc, ale biorac pod uwage moje nieregularne cykle nie krotsze niz 30dni to chyba powinnismy wydluzyc to jeszcze bardziej... Ja wiem ze jest to jakis sposob i moze zbyt wiele byloby oczekiwac od mojego M pelnej akceptacji i zgody... ale tak bardzo chcialabym to uslyszec i nie kombinowac tylko uzyskac jego pelne poparcie... Szczegolnie ze nieregularnosc moich cykli sprawia ze zaczynam sie zastanawiac czy sie nie okaze ze mamy jakies problemy...
jest to nielatwa sytuacja dla nas obojga i caly czas nie ustajemy w modlitwie, juz nawet nasz krag wspiera nas w niej :) ale poki co rezultatow nie ma... a czasami chcialabym dostac jakis taki grom z jasnego nieba mowiacy "dobrze robisz"
Dota
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 24 października 2006, o 14:20

Re: jak porozmawiac? jakich argumentow uzyc? - dziecko

Postprzez Edwarda » 24 października 2006, o 17:03

Dota napisał(a): Kiedys mi sie przyznal ze gdybysmy "wpadli" to jakos by bylo... Ale mimo roznych pogladow roznych ludzi na NPR nie wpadlismy jak do tej pory a ja nie chce zrobic niczego za jego plecami.
Mam czekac na to az moze jednak on sie zdecyduje? jak dlugo jeszcze? czas leci... Poradzcie


Witaj Dota.
Powyżej jest cytat z Twojego pierwszego posta a później piszesz że niby "ryzykujecie" już 3 miesiąc. A czy Twój mąż o tym wie? :roll:
Sama piszesz że wolałabyś nie kombinować tylko uzyskać jego pełne poparcie. To cudownie, że Twój mąż jest dobrym i kochającym mężem, ale moim zdaniem skoro nie jest zdecydowany na bycie ojcem to nie jest ważne czy będzie to "wpadka" czy zaplanowane dziecko.

Prawdą jest też że wielu mężczyzn dojrzewa do ojcostwa i odpowiedzialności z nim związanej dopiero kiedy dziecko pojawi się na świecie (zresztą niektóre matki też).
Bądź dobrej myśli. Skoro tylu ludzi przedstawia tę sprawę Bogu to musi w końcu być dobrze.
A szkoda by było, żeby mąż miał poczucie, że do poczęcia doszło, bo czegoś nie dopilnowałaś lub coś zaniedbałaś lub co gorsza, że go oszukałaś w jakiś sposób... To może się obrócić w dobro, ale może też spowodować masę problemów w przyszłości :roll:

No i są jeszcze stare argumenty: kto ci na starość poda szklankę wody? lub komu zostawimy to na co zapracowaliśmy? :wink:
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Ogg » 25 października 2006, o 08:45

Wiesz Edward, chyba nie zrozumialam Twojej wypowiedzi. Ale przekonuje mnie ona do tego, że npr jest w sumie szkodliwe. Skoro tylko te prawdziwie zaplanowane dzieci się liczą a resztę powinniśmy skreślić. Poza tym chyba malżeństwo (przynajmniej w Kościele) zawiera się też i po to żeby mieć dzieci. Wielu osobom jest trudno podjąć taką decyzję że oto teraz poczną dziecko bo się boją odpowiedzialności. Jednocześnie osoby te mówią, że woleliby gdyby to ktoś za nie zdecydowal ot, żeby wpadli. Znam kilka dziewczyn które po prostu zapominaly brać pigulki (z jednej strony nie mogly się zdecydować a z drugiej podświadomie chcialy wpaść). Osobiście uważam, że spora częsć pigulkowych ciąż to takie wlaśnie przypadki. Przy czym - ponieważ producenci lojalnie uprzedzają, że nawet przy wlaściwym stosowaniu ciąża może sie zdarzyć to nikt się nie obraża na metodę ani nie jest szczególnie rozczarowany a panowie to są nawet zadowoleni że ich plemniki pokonaly wielkie bariery. W nprze jest o tyle gorzej, że zapewnia się, ze metoda jest niezawodna a nieplanowana ciąża to bląd ją stosujących. Stąd potem urazy i zniechęcenia że się coś źle robi albo że ktos nie wytrzymal. Poza tym dziwi mnie trochę Twoje nastawienie do posiadania dzieci. uważasz, że ludzie mają dzieci bo chcą żeby nie byli samotni na starość? Ja myślę, że jak ktoś robi dziecko kierowany takim wlaśnie motywem to na pewno się przeliczy! W sumie to przeraża mnie to, żeśmy oderwali seks od prokreacji. Nprowcy też go oderwali. Myślę sobie, że to będzie mialo zle skutki dla przyszlych pokoleń. Nawiasem mówiąc, dzieci się rodzily w znacznie gorszych czasach. Ciekawe gdyby tamci ludzie mieli tak niezawodne metody to by byli równie niechętni poczynaniu dzieci jak my wymawiając się tym, że czasy trudne.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Edwarda » 25 października 2006, o 09:03

Ogg napisał(a):Wiesz Edward, chyba nie zrozumialam Twojej wypowiedzi.


Dokładnie, nie zrozumiałaś ani jednego słowa, nie mówiąc już o przesłaniu ani odniesieniu to KONKRETNEJ sytuacji z życia Doty :!:

Ogg napisał(a): Poza tym dziwi mnie trochę Twoje nastawienie do posiadania dzieci. uważasz, że ludzie mają dzieci bo chcą żeby nie byli samotni na starość?


A gdzie napisałam, że tak uważam :shock: :shock: :shock:
Dota prosiła o argumenty więc mrużąc oko :!: napisałam o tej szklance wody :!: A powiedzenie jest stare jak świat.

Jak tam Dota. Próbowałaś rozmawiać z mężem?
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Ogg » 25 października 2006, o 09:09

A ja radzę Docie, żeby nie rozmawiala. Faceci wcale nie lubią jak się z nimi rozstrząsa takie sprawy i jeszcze bardziej się zamykają. Naciskanie róbmy dziecko w rozmowie przyniesie gorszy efekt. Nie zauważylaś, że mężczyźni nie lubią w kólko o tym samym rozmawiać? I że w ogóle nie potrzebują tyle gadania co kobiety?
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Edwarda » 25 października 2006, o 09:18

Chodziło mi Ogg o rozmowę o tej "niby wpadce" :!: Jakie jest jego zdanie na ten temat :!:

I co to w ogóle znaczy nie rozmawiać z mężem :?: Zwłaszcza w takiej sprawie :shock: :shock: :shock:
A Dota pytała w temacie: Jak porozmawiać z mężem :!:
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Ogg » 25 października 2006, o 09:52

Edward, w sprawie świadomego poczynania dziecka to Dota się już chyba dosyć nagadala. Uważam, że mężczyzn zraża ciągle powracanie do tego tematu. Masz inne doświadczenia? Więc skoro jej mąż zgadza się na niestosowanie metod zapobiegających ciąży (skoro od 3 miesiecy nie są już tacy rygorystyczni) to znaczy ze zgadza sie i na ewentualną wpadkę. Więc proponuję by zapomnieli o dniach plodnych i nieplodnych i niech Dota zda sie na swoje chęci do wspólżycia. Znam przypadek (tylko że chodzilo o drugie dziecko) kiedy malżonkowie się zgadzali ze nie chcą jedynaka a kiedy mogli sobie pozwolić na drugie (a i czas byl po temu) omal nie doszlo do rozwodu, kiedy żona próbowala namówić męza na świadome poczęcie. W koncu (po wizycie w poradni) przestala o tym gadać, okazalo się że jego po prostu przeraża sama myśl o tym, że świadomie poczyna dziecko. Tyle że u nich byla taka sprawa, że mąż używal prezerwatyw. Więc żona zaproponowala, zeby przestali i przeszli na kalendarzyk. No i po pól roku poczęli dorodnego synka ku wielkiemu zadowoleniu męża.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Re: jak porozmawiac? jakich argumentow uzyc? - dziecko

Postprzez Dota » 25 października 2006, o 10:14

Edward napisał(a):Witaj Dota.
Powyżej jest cytat z Twojego pierwszego posta a później piszesz że niby "ryzykujecie" już 3 miesiąc. A czy Twój mąż o tym wie? :roll:
Sama piszesz że wolałabyś nie kombinować tylko uzyskać jego pełne poparcie. To cudownie, że Twój mąż jest dobrym i kochającym mężem, ale moim zdaniem skoro nie jest zdecydowany na bycie ojcem to nie jest ważne czy będzie to "wpadka" czy zaplanowane dziecko.


Edwardzie tu nastapilo male nieporozumienie, odpowiadalam Ogg na temat pierwszej fazy. My "ryzykujemy" w pierwszej fazie tj do 10dc, ryzykowaniem to nazwalam bo przeciez faza pierwsza jest faza nieplodnosci wzglednej, choc w moim przypadku do dnia 10 zawsze bylo bezpiecznie, ale 100% pewnosci nie ma i moj maz zdaje sobie z tego sprawe, do mojej karty obserwacji ma pelen dostep i niejednokrotnie pomagal mi w jej ocenie. Ponad to zawsze dokladnie wie w jakiej fazie cyklu jestem, wiec nie ma mowy o jakims oszustwie.
Dla mnie dziecko to ktos kto moze dopelnic nasza rodzine, nauczyc innego rodzaju milosci i radosci z posiadania siebie nawzajem i nie ukrywam ze chcialabym je miec juz teraz, czego moj maz nie rozumie do konca... dla niego dziecko kojarzy sie z pieluchami, placzem, zarwanymi nocami i ogromna kupa kasy do wydania... Byc moze to kwestia ze nie mial nigdy kontaktu z dziecmi, bo nikt w rodzinie nie posiadal malych.

Rozmawialam z M wczoraj wieczorem, choc skonczyla sie ta rozmowa jak zwykle moimi lzami, ktore probowalam ukryc :( staram sie nie poruszac tego tematu zbyt czesto bo wywoluje on we mnie ogromne emocje i potem placze, z bezsilnosci najczesciej, a przy tym nie chce emocjonalnie M szantazowac, bo to nie fair, niemniej jednak podejrzewam ze nie udaje mi sie to. Nie doszlismy w rozmowie do zadnych konstruktywnych wnioskow :( ale juz w lozku M mi szepnal na ucho "choc pokombinujemy nad dzidziulkiem" choc zdawal sobie sprawe ze jestem wlasnie w 15dc. I choc mam swiadomosc ze bylo to zrobione tylko i wylacznie dla mnie to wykorzystalam sytuacje w calej rozciaglosci. Dzis sie mnie trzymaja wyrzuty sumienia ze gwalce emocjonalnie tego mojego mezczyzne i wcale mi z tym dobrze nie jest.
Dzieki wielkie za wasze odpowiedzi, kazda kolejna podpowiedz bedzie cenna.
Jak widac myslenie kobiece i meskie jest calkowicie rozne :)
Dota
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 24 października 2006, o 14:20

Postprzez sagitta » 25 października 2006, o 10:19

Dota, jeśli masz taka możliwość, to możesz spróbować zaciesnić kontakty z jakąś parą, która ma juz troche odrośnięte dziecko: 1- 3latka. Takie, z którym mężczyźnie łatwiej nawiązać jakiś kontakt - porysować, samochodami się pobawić itp, a jednoczesnie jest jeszcze "słodkie". "To niesamowite, jak zamienia się z żyjątka w człowieka" - to cytat z pewnego jeszcze-nie-tatusia, ale już się starającego, o mojej córeczce. Dodatkowo, może, jak mąż by zobaczył, jak Ciebie ciągnie (jesli Cię ciągnie do cudzuch dzieci) opieka nad dzieckiem, uświadomiłby sobie bardziej, że to dla Ciebie naprawdę ważne (usłyszeć to nie to samo, co zobaczyć).
sagitta
Domownik
 
Posty: 339
Dołączył(a): 22 sierpnia 2005, o 17:12
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ogg » 25 października 2006, o 10:25

Gdyby kobiety więcej poświęcily czasu na sprawdzenie co psycholodzy piszą o reakcjach męzczyzn zamiast na wciąganie ich w jalowe dywagacje oszczędzilyby sobie lez a mężczyznom zażenowania. Odpuść sobie dobrze Ci radzę (żeby nie bylo tak, że parę osób, którym dobrze radzilam ale nie skorzystali potem co prawda przyznalo ze byloby lepiej gdyby skorzystali ale to gorzka satysfakcja). Osobiście też radzę przeczytać Tolstoja i przypatrzeć się męskim (a nie kobiecym) bohaterom np. Lewinowi i Wrońskiemu. Zamiast naciskania po prostu wspólzyjcie kiedy wam przyjdzie ochota. Myślę, że i Twój mąż też będzie zadowolony tylko nie naciskaj zanadto w dni plodne (znaczy te które się Tobie wydaje że są plodne). Pozostaw mu inicjatywę zbliżeń i poczekaj. Musi zapomniec (a mężczyźni szybciej zapominają niż kobiety) o Twoich naciskach. I żadnego gadania więcej o dzidziusiach. Natomiast skoro mu się dzieci źle kojarzą to może znaleźć mu jakieś pozytywne wzorce mężczyzn zadowolonych z bycia ojcem?
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Re: jak porozmawiac? jakich argumentow uzyc? - dziecko

Postprzez Edwarda » 25 października 2006, o 10:51

Dota napisał(a):
Edward napisał(a):Witaj Dota.
Powyżej jest cytat z Twojego pierwszego posta a później piszesz że niby "ryzykujecie" już 3 miesiąc. A czy Twój mąż o tym wie? :roll:
Sama piszesz że wolałabyś nie kombinować tylko uzyskać jego pełne poparcie. To cudownie, że Twój mąż jest dobrym i kochającym mężem, ale moim zdaniem skoro nie jest zdecydowany na bycie ojcem to nie jest ważne czy będzie to "wpadka" czy zaplanowane dziecko.


Edwardzie tu nastapilo male nieporozumienie, odpowiadalam Ogg na temat pierwszej fazy. My "ryzykujemy" w pierwszej fazie tj do 10dc, ryzykowaniem to nazwalam bo przeciez faza pierwsza jest faza nieplodnosci wzglednej, choc w moim przypadku do dnia 10 zawsze bylo bezpiecznie, ale 100% pewnosci nie ma i moj maz zdaje sobie z tego sprawe, do mojej karty obserwacji ma pelen dostep i niejednokrotnie pomagal mi w jej ocenie. Ponad to zawsze dokladnie wie w jakiej fazie cyklu jestem, wiec nie ma mowy o jakims oszustwie.


To dobrze, że mąż wie i pomaga Ci w interpretacjach.
Widzisz to jest właśnie wada internetu. Nie da się wszystkiego dokładnie wytlumaczyć i bardzo łatwo o nieporozumienie.
W innym wątku napisałaś, że Twoje cykle mają 62 dni.... Teoretycznie rzecz biorąc gdyby zastosować np. regułę najkrótszy cykl minus 20 wychodzi aż 42 dni niepłodności względnej w I fazie :!: O ile wcześniej nie pojawią się objawy płodności. Reguła Doringa też pewnie da więcej dni niepłodnych na początku cyklu.....

Czyli nawet współżyjąc do 10 d.c. macie baaaardzo długie okresy wstrzemięźliwości przy tak długich cyklach :!: Bardzo podziwiam Waszą wytrwałość i cierpliwość :!:

Wracając do tematu dziecka fajnie, że mąż zaproponował pracę nad dzidziulkiem :wink: Może już bardzo niedaleko aby przekonał się, że pragnie dziecka.
Ale Ty masz wyrzuty sumienia po wczorajszym. I o to mi właśnie głównie chodziło, o naszą kobiecą naturę, która pragnie szczerości i czystości w relacjach, kiedy pisałam o tym że nie wyobrażam sobie oszukiwania męża czy braku rozmowy w tej kwestii...
Bardzo dobrze że Wy chcecie zawsze jasno stawiać sprawę. :P

Podoba mi sie pomysł sagitty o tym dziecku od znajomych.
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez Ogg » 25 października 2006, o 11:03

Ja mam wątpliwości czy kobiety są takie szczere i czyste w relacjach. Raczej uważam, ze są zdania, że potrafią "urobić" męża gadaniem. I to jest bląd. Nawiasem mówiąc, czytalam kiedyś w prasie, że zrobiono badania na temat dlugości związków i tego ile w nich rozmawiano. I wyszlo, że malo rozmów - dluższy związek.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Edwarda » 25 października 2006, o 11:12

Ogg napisał(a): Nawiasem mówiąc, czytalam kiedyś w prasie, że zrobiono badania na temat dlugości związków i tego ile w nich rozmawiano. I wyszlo, że malo rozmów - dluższy związek.


O to czarno widzę naszą przyszłość, bo my prawie cały czas gadamy, gadamy i gadamy i nagadać się nie możemy. :wink: :roll:
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Re: jak porozmawiac? jakich argumentow uzyc? - dziecko

Postprzez Dota » 25 października 2006, o 11:16

Edward napisał(a):W innym wątku napisałaś, że Twoje cykle mają 62 dni.... Teoretycznie rzecz biorąc gdyby zastosować np. regułę najkrótszy cykl minus 20 wychodzi aż 42 dni niepłodności względnej w I fazie :!: O ile wcześniej nie pojawią się objawy płodności. Reguła Doringa też pewnie da więcej dni niepłodnych na początku cyklu.....

Czyli nawet współżyjąc do 10 d.c. macie baaaardzo długie okresy wstrzemięźliwości przy tak długich cyklach :!: Bardzo podziwiam Waszą wytrwałość i cierpliwość :!:

I znowu to nie do konca tak :) Te moje cykle nie zawsze takie byly, normalnie mialam cykle po 30-31dni, teraz tez wydaje mi sie ze mam jakby dwa cykle laczone tylko jeden jest bez owulacji i po nim nastepuje tylko plamienie, a nie ma w nim skoku temp, ale nie dam sobie glowy uciac poniewaz pojawia mi sie sluz plodny w okolicy 13dc.
Postaram sie teraz zaniechac tematu dziecka i sprobowac isc na zywiol :) aczkolwiek moj M to raczej z tych co dokladnie wszystko pamietaja i wiedza (niejednokrotnie lepiej niz ja wiedzial ze juz powinna przyjsc @) ale moze nie bedzie sie temu sprzeciwial...
Dota
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 24 października 2006, o 14:20

Postprzez juka » 25 października 2006, o 13:25

Edward napisał(a):
Ogg napisał(a): Nawiasem mówiąc, czytalam kiedyś w prasie, że zrobiono badania na temat dlugości związków i tego ile w nich rozmawiano. I wyszlo, że malo rozmów - dluższy związek.


O to czarno widzę naszą przyszłość, bo my prawie cały czas gadamy, gadamy i gadamy i nagadać się nie możemy. :wink: :roll:


Edwardzie, juz po tobie... :wink:


Dota, twój wybór, ale ja jestem przeciwna jakiemukolwiek "kombinowaniu" , poza świadomością męża. nawet jeżeli miałoby to oznaczać dalsze odkładanie poczęcia. moim zdaniem relacja małżeńska jest w rodzinie podstawą, bardzo trudno dobrze wychować dzieci jeżeli są nieprawidłowości w układzie między rodzicami.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Ogg » 25 października 2006, o 15:39

Och, malżeństwo Edward może być wyjątkiem :lol: Ale poruszylaś Juko temat ktory mnie interesuje. Otóż, czasem relacja między malżonkami jest świetna a dzieci mimo wszystko cierpią (bo schodzą na drugi plan). Pisala o tym kiedyś Krystyna Kersten we wspomnieniu o swoim mężu Adamie. Ze oni byli świetnym malżeństwem, ale że niestety dzieci byly trochę pokrzywdzone, bo nie da się jednocześnie być świetną żoną i matką. Podobnie mówila też Astrid Lidngren (polecam jej świetną biografię). Tyle, że u Astrid mąż byl drugoplanowy. Jednym slowem zawsze albo dzieci albo mąż może być pierwszoplanowy i trudno pogodzić oczekiwania tych dwóch stron. Agata Christie też zresztą o tym pisala. To nie są glupie kobiety (a rzeklabym nawet z wieloletnim doświadczeniem bo 2 ostatnie przezyly ponad 90 lat). Wiec zalóżmy, że mąż Doty jest takim Piotrusiem Panem. Czy Dota ma zrezygnować z macierzyństwa na ktorym jej zależy? I mieć tylko swojego dużego chlopczyka? A jeśli ten jej Piotruś Pan w pewnym momencie zechce sobie zapewnić przedlużenie swpcih genów bo stwierdzi, że nie jest nieśmiertelny i okaże się, że dla Doty to już za późno? Świetna relacja może prysnąć bardzo szybko. Mężczyznom jest naprawdę latwiej, dlatego kobiety powinny być bardziej przezorne. Gdyby sie rozwiedli... mężczyzna ma większą szansę znaleźć sobie nową partnerkę niż kobieta nowego męża.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez Dota » 25 października 2006, o 15:57

Juka nie zamierzam nic robic za plecami meza, zawsze bylismy wobec siebie uczciwi i nie chcialabym tego zmienic, niemniej jednak moze nie byc zlym pomyslem zaprzestanie walkowania tego tematu, bo nie wnosi to niczego dobrego a tylko bol sprawia...
Mowisz o dalszym odkladaniu... moze na swiete nigdy, czasami we mnie pojawia sie bunt bo dlaczego to ja mam ustapic w tej sprawie, dlaczego to ja mam stracic cos tak ogromnie dla mnie istotnego, co bedzie jesli moj maz o tym ze jednak chcialby byc tata uswiadomi sobie np gdy bedziemy miec po 40lat? przeciez plodnosc kobieca maleje z wiekiem a i szanse na zdrowe dziecko sie zmniejszaja... Wtedy moze byc juz zdecydowanie za pozno, a wcale nie jest tak daleko do tego czasu.
Tydzien temu przyjaciolka urodzila dzieciatko, jestesmy blisko z nimi zwiazani i po porodzie bylismy u nich przywitac malenstwo na swiecie. M byl bardzo opiekunczy dla niej jeszcze w ciazy, zawsze pamietal zeby zapytac co i jak a jak juz zobaczyl to cudenko to mial przerazenie w oczach i bardzo szybko uciekl... bo to takie malutkie...
Dota
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 24 października 2006, o 14:20

Postprzez Amazonka » 25 października 2006, o 16:08

Chyba wiele osób niemających do czynienia z dziećmi ma taką reakcję na niemowlę, jak Twój wybranek. A jaka była Twoja reakcja?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Dota » 25 października 2006, o 17:05

Amazonko, dla mnie to bylo niesamowite uczucie zobaczyc takiego malego czlowieczka, taki cud, wzruszylam sie bardzo i szybko juz ich nie odwiedze bo zrobilo mi sie strasznie przykro ze to nie moje, a to nie sa dobre odczucia, duzo sie modle za nich i za nas, i czuje wtedy chwilowe ukojenie w tej tesknocie :)
Dota
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 24 października 2006, o 14:20

Postprzez misiacz » 4 listopada 2006, o 21:47

Dota,

a ja Ci powiem z mojego doświadczenia, że u nas to ja byłam tą osobą, która chciała z dzieckiem poczekać, po pierwsze ze względu na sytuację naukowo-zawodową (piszę doktorat), po drugie - i to chyba ważniejsze - przez długi czas po prostu nie czułam się dojrzała do macierzyństwa, chciałam się nacieszyć byciem we dwoje, małżeństwem. Mąż początkowo po ślubie (który wzięliśmy zaraz po studiach) też chciał poczekać, ale ze względów "racjonalno-bytowych", aż się trochę ureguluje sytuacja finansowa i mieszkaniowa. Gdy dostał w pracy umowę na stałe, zaczął troszkę lepiej zarabiać (2 lata po ślubie) stał się pewniejszy, stwierdził, że dojrzał do ojcostwa, ale dalej czekaliśmy z mojego powodu. Nie będę opisywać całej historii z detalami (w skrócie: zaczęliśmy się starać po 3 latach małżeństwa, oszaleliśmy ze szczęścia gdy się udało, niestety poroniłam w 14tc; teraz jesteśmy 4,5 roku po ślubie i choć oboje chcielibyśmy starać się kolejny raz, czekamy...aż skończę doktorat).

Mężczyźni czasem mają różne motywacje i być może w wypadku Twojego męża wcale nie chodzi o wygodnictwo albo lęk związany z samym posiadaniem dziecka, ale o różne inne powody, może nawet i to, że mieszkanie wynajmujecie? Wiadomo, że w wynajętym może być tak samo dobrze jak we własnym, ale poczucie jest jednak inne, a u facetów to odgrywa ogromną rolę... Mój mąż tak na dobre poczuł się taki odpowiedzialny itp. wtedy gdy kupiliśmy własne mieszkanie (choć kredyt mamy ogromny i na wiele lat).

Wiem też, jakbym się czuła, gdyby mąż na siłę chciał mnie przekonywać do świadomego planowania poczęcia w czasie, gdy sam się czuł do tego dojrzały, a ja nie. Wiadomo, że co innego stosować NPR (nawet z fazą przedowulacyjną) i liczyć się z tym, że poczęcie może się zdarzyć, a co innego się starać... Jestem Mu przeogromnie wdzięczna, że mnie nie zachęcał, nie inicjował rozmów na ten temat, nie naciskał.

Czasem nie jest dobrze zbyt dużo mówić na ten temat, ale gdyby były sprzyjające okoliczności, może mógłby Ci powiedzieć, jak długo chciałby czekać z decyzją, z jakich powodów chce ją odłożyć? A może rzeczywiście po prostu ciężko Mu taką decyzję podjąć i wolałby "zdać się na los". Danie sobie trochę czasu na dojrzewanie do decyzji nie musi oznaczać odkładanie jej podjęcia na 10 lat czy do nie wiadomo jakiego terminu... Warto tylko, by to mniej więcej określić, bo zegar jednak trochę tyka (ale do 30. bez paniki :wink: )

Wszystkiego dobrego :)
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Re: jak porozmawiac? jakich argumentow uzyc? - dziecko

Postprzez Samanta » 11 listopada 2006, o 23:10

Dota napisał(a):Wiem ze temat byl niedawno poruszany ale mamy troche inna sytuacje.

Poruszalismy temat przed slubem, ale niejako pobieznie bo zadne z nas nie myslalo o dziecku, nie mielismy odpowiednich warunkow, niemniej jednak on nie byl przeciwny. A w tym momencie dochodzimy do miejsca gdzie nie ma miejsca na kompromis, bo jak?



Bardzo szcerze muszę napisać,może to się przyda młodym dziewczynom,które nie mają jeszce męża(zresztą ja tez nie mam jeszce).
Czy wogóle można wyjsc za mąż-na całe zycie za kogoś nie ustalając przed slubem ile dzieci?kiedy?w jakich odstępach?( no chyba,ze tak jak w neokatechumenacie:małeństwa przyjmują tyle dzieci ile Bog da:8-10-15 i nic nie planują,nic nie stosują)Przeciez malzenstwo katolickie z samej istoty zawiera w sobie rodzicielstwo.
Ja tu zreszta nie pisze tylko od siebie:wiele doradców małzeńskich, na kursach przedmałeńskich mówią:narzeczeni:kochacie się-super,ale ustalcie przed slubem wazne sprawy,porozmawiajcie:o dzieciach,czy zona będzie pracowała,o układach z tesciami-przeciez to narzeczeństwo jest nie tylko po to,zeby się wpatrywac sobie w oczy ,ale tez ustalić kształt przyszłego małzeństwa.Bo potem jest tyle cierpienia,czasem rozpaczy,problemów,kłótni...

Jest przysięga:czy chcecie przyjąc i po katolicku wychowac dzieci,którymi was Bog obdarzy:i najpierw oboje tak mówią,a potem jedno znienia zdanie?ze się na dziecko nie zgadza,boi się,odkłada w nieskończoność...

Tez znałam taki problem u jednej kobiety-ale przyznała szczerze nie ukrywając:,,nie ustaliliśmy tego przed ślubem wogóle''............
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez novva » 12 listopada 2006, o 11:59

Słusznie, Samanto, piszesz o tym, że trzeba o ważnych sprawach porozmawiać. Dodałabym tylko może, że raczej "porozmawiać" niż "ustalać". W temacie dzieci akurat pewnych rzeczy ustalić się nie da, bo nie zawsze się wie przed ślubem, jaka będzie sytuacja finansowa czy zawodowa. Poza tym nigdy nie wiadomo, czy rzeczywiście będzie można mieć dzieci :( Chodzi o to, żeby wiedzieć, czy druga osoba w ogóle chce mieć dzieci i czy tak ogólnie raczej 2-3, czy np. 6. Może też ważne jest dogadanie się w kwestii podejścia do wychowania, modelu rodziny?
Ale nie dziw się, że ktoś po kilku latach może zmienić podejście. Przecież w małżeństwie ludzie też się zmieniają.
novva
 


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

cron