Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 21:17 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Mąż obcesyjnie wywiera presje na poczęcie dziecka ...

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez kasik » 12 lipca 2006, o 21:35

mt, ja trzymam kciuki z calego serca zeby sie udalo. :D :D
kasik
 

re

Postprzez mt » 13 lipca 2006, o 18:04

bardzo dziękuję.
mt
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 lipca 2006, o 13:27

Postprzez groch » 14 lipca 2006, o 10:48

Droga mt,
szczerze Tobie współczuję, bo faktycznie jesteś w trudnej sytuacji.

Dla mnie najważniejsze jest tu nastepujące pytanie: czy to jest pierwsza taka sytuacja, że mąż Cię szantażuje, wywiera presję? Czy chodzi tu faktycznie tylko o tą sytuację z dzieckiem? Czy może zdarzały się już wczesniej takie sytuacje. Jeśli zdarzało się to wczesniej to prawdopodobnie wyszłaś za takiego człowieka, nie dostrzegając tego albo godząc się na to. Wtedy problem jest głębszy i poważniejszy- bo wymagałby zmiany twojego męża.

Jeśli to tylko kwestia dziecka - to myślę, że jest to o wiele łatwiejsze. Wtedy jest to tylko kwestia zmiany "optyki" męża w tej konkretnej sytuacji. Być moze faktycznie jest tu presja teściów lub innych osób albo może jeszcze jakaś inna przyczyna, którą wystarczy znaleźć - wtedy porozumienie nie powinno być bardzo trudne.

Ale najważniejsze jest pytanie: czy takie sytuacje miały miejsce już wczesniej? Wygląda mi na to, że chyba tak, ale trudno to ocenić z Twoich postów...
Jeśli tak faktycznie już bywało, to obecna sytuacja wymagałaby to od Ciebie dużo pracy ale skoro jesteście małżeństwem to znaczy, że coś Was musiało połączyć i trzeba to odnaleźć. Tyle że trzeba byłoby poszukać "głębiej".

Moim zdaniem temat trzeba koniecznie przepracować. Rozwód czy separacja są możliwe zawsze ale jest to ostateczne rozwiązanie. Jeśli okaże się, że zrobiłaś wszystko dla ratowania małżeństwa a sytuacja się nie zmienia, wtedy można podejmować decyzje odstateczne. Dopóki można zawalczyć, śmiem twierdzić, że koniecznie trzeba walczyć. Psycholog - mądry - bardzo by się Wam przydał.


A tak "na tymczasem" skupiłabym sie na poszukiwaniu (dogłębnym!!!) przyczyn takiego zachowania Twojego męża.

Mimo wszystko, miłego wypoczynku!
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez Lucja » 14 lipca 2006, o 12:19

Droga MT - miłego odpoczynku, 3 lata bez wakacji to długoooo, może i Twój mąż też jest przemęczony...

Byłam w maju na rekolekcjach u OO.Jezuitów w Kaliszu, krótka 3-dniowa sesja, a wróciłam w pełni sił.

Trzymaj się ciepło! Dużo pokoju serca Ci życzę!
Lucja
Bywalec
 
Posty: 187
Dołączył(a): 10 maja 2006, o 14:27
Lokalizacja: Wrocław

Droga GROCH,

Postprzez mt » 14 lipca 2006, o 15:10

groch napisał(a):Droga mt,
szczerze Tobie współczuję, bo faktycznie jesteś w trudnej sytuacji.

Dla mnie najważniejsze jest tu nastepujące pytanie: czy to jest pierwsza taka sytuacja, że mąż Cię szantażuje, wywiera presję? Czy chodzi tu faktycznie tylko o tą sytuację z dzieckiem? Czy może zdarzały się już wczesniej takie sytuacje. Jeśli zdarzało się to wczesniej to prawdopodobnie wyszłaś za takiego człowieka, nie dostrzegając tego albo godząc się na to. Wtedy problem jest głębszy i poważniejszy- bo wymagałby zmiany twojego męża.


Droga GROCH,
niestety szantaż wcześniej występował i występuje na codzień.
"nie pojade z Toba na wieś bo byłaś niegrzeczna"
"nie dam samochodu bo nie powiedziałaś kto do Ciebie dzwonił"
"nie dostaniesz więcej samochodu bo źxle zaparkowałaś"
"nie możesz wziąć samochodu bo nie powiesiłaś prania" (NB wieszanie prania to działka męża ale po pogadance z rodzicami może go utwierdzili, że to zajęcie baby)

W przeszłości TAK bardzo mnie to nie denerwowało, jakoś na to przymykałam oczy, teraz to bolesne bo dotyka sfery TAK delikatnej.
Jak mogłabym wychowywać dziecko, które zostało poczęte ze spekulacji...
Ciężko mi bardzo, stąd TAK ważne dla mnie teraz to co piszecie z życzliwościa dla mnie.
mt
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 lipca 2006, o 13:27

re Łucja

Postprzez mt » 14 lipca 2006, o 15:13

dziękuję Ci bardzo Łucjo za Twoje słowa. Jadę w najbliższą niedzielę na tydzień na wieś. Z moim ojcem. Myślę, że bedę miała duzo czasu na przemyślenia.

Jak przyjadę może będę miał coś do opowiedzenia.
Piszcie.
mt
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 lipca 2006, o 13:27

Postprzez kasik » 14 lipca 2006, o 17:24

mt, to on cie dreczy psychicznie. kochasz go?
kasik
 

Postprzez juka » 15 lipca 2006, o 12:54

mt, przykro mi to stwierdzic ale twój mąż to jest psychopata po prostu. to powazne zaburzenie i wydaje mi się że jet podstawą do stwierdzenia nieważnosci małżeństwa.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez klara bemol » 15 lipca 2006, o 21:53

Jak tak bardzo chce pisać ten pozew, to niech pisze. On ma radochę z tego, że widzi, że Ty czujesz, jak on się nad Tobą znęca. ZNĘCA!!!
Całe życie z człowiekiem, który się nad Tobą znęca?
A jak będzie wyglądało życie Waszego dziecka? skoro on Cię każe, bo jesteś niegrzeczna... A kim Ty jesteś? pięciolatką?
Skoro dla Ciebie jest taki, jaki będzie dla bezbronnego maleństwa? Wykończy go psychicznie (wiem, co piszę z autopsji i obserwacji przyjaciółki dziecka). Chcesz, żeby dziecko sikało ze strachu na widok ojca????

A unieważnienie nie jest drogie aż tak, dowiedz się ile kosztuje w Twojej diecezji (z tego co wiem, raczej nie przekracza tysiąca).
W Twoim przypadku myślę, że wszystko poszłoby szybko.
Szanuj się i nie pozwól, aby zniszczył życie Twojego dziecka.

PS. Może to okrutne, co napisałam, ale dostawałam codziennie, bo ojciec mnie nienawidził. A miłość tego faceta okaże się nienawiścią, gdy tylko dziecko będzie niegrzeczne.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Gagusia » 17 lipca 2006, o 16:59

mt, Twój mąż jak dla mnie to rozkapryszony gówniarz i faktycznie z pępowiną jak stąd do Honolulu!!! nic dziwnego, że nie spieszy Ci się do dziecka, to się nazywa instynkt samozachowawczy. na Twoim miejscu bym mu powiedziała, żeby sobie pisał, a nawet składał ten pozew o rozwód. pamiętaj, że od złożenia papierów do uzyskania wyroku sądu to mija bardzo dużo czasu, jeszcze po drodze jest rozprawa pojednawcza itp. generalnie złożenie pozwu nie równa się uzyskaniu rozwodu, a może dla Twojego męża takie Twoje podejście będzie jak kubeł zimnej wody i trochę się nad sobą zastanowi. jeżeli uda Wam się wyprostować Waszą relację, to papiery zawsze można wycofać. zresztą nie wierzę, żeby faktycznie je złożył. to wygląda na idiotyczny i chamski szantaż.
poza tym możesz mu powiedzieć, że Ty byś się szybciej zdecydowała na dziecko, gdybyście się wyprowadzili tak z 200km od jego rodziców. skoro się deklaruje spełniać Twoje zachcianki to niech się nad tym zastanowi. a jemu to może też by pozwoliło dorosnąć
życzę dużo siły i łaski Bożej
Gagusia
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 12 grudnia 2005, o 17:48

Postprzez essex » 17 lipca 2006, o 18:27

Sprawa jest powazna i na pewno potrzeba specjalisty,a nie tylko rozmowy internetowej.O jednym trzeba pamiętać: to,ze ktoś grzeszy,jest chamski,złośliwy- wcale jeszcze nie znaczy,ze jest wariatem.
(chyba przed slubem umiał się zachowac i darowac sobie brak kultury oraz zlosliwosc?).Duzo tu jest do roboty dla spowiednika.Czy twoj mąż ma stałego spowiednika u którego regularnie się spowiada,zasięga porady duchowej?A Komunia SW.
Tylko małzeństwo budowane na relacji do Chrystusa ma szansę przetrwac.
essex
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 23 kwietnia 2006, o 15:27

Postprzez Kinia » 18 lipca 2006, o 09:01

[list=Gagusia]poza tym możesz mu powiedzieć, że Ty byś się szybciej zdecydowała na dziecko, gdybyście się wyprowadzili tak z 200km od jego rodziców. skoro się deklaruje spełniać Twoje zachcianki to niech się nad tym zastanowi. a jemu to może też by pozwoliło dorosnąć[/list]
Gagusiu, zgadzam się z Tobą w 100%. Myślałam o tym wszystkim od wczoraj i doszłam do wniosku, że mąż nie będzie miał szansy dorosnąć, dopóki rodzice będą na niego tak silnie oddzialywać. Więc chyba szansa byłoby wyjechanie właśnie te 100 lub 200 km. od nich.
Warto zdecydować się na taki krok, jeżeli mógłby on uratować małżeństwo...tak myślę...
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez Kinia » 18 lipca 2006, o 09:04

hmmm...jak się kogoś cytuje??? bo chyba nie mogę do tego sama dojść :oops:
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez kasiama » 18 lipca 2006, o 09:39

U góry po prawej strony każdego posta masz ikonę "cytuj". Jak ją klikniesz, to zostanie zacytowana cała wypowiedź.

Można też ręcznie:
nick napisał(a):tu wpisujesz cytat
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez groch » 18 lipca 2006, o 14:02

Tylko małzeństwo budowane na relacji do Chrystusa ma szansę przetrwac.


Essex, katolickie małżeństwo. Czy naprawdę Twoim zdaniem małżeństwo buddysty i agnostyczki albo dwójki ateistów nie ma szans na przetrwanie? Gdyby tak było to na świecie byliby sami katolicy bo inni po prostu nie mogliby się rozmnażać bo każde nie-katolickie malżeństwo by się raz dwa rozpadało...

Ale w pierwszej części sie z Tobą zgadzam: to jest sprawa dla specjalisty, a nie na forum!!!! tu potrzebny jest psycholog!!!

mt, problem jest i w mojej ocenie poważny. Ja bym poszukała dobrego psychologa i spróbowała się z nim spotkać raz sama, żeby opowiedzieć o Twoich odczuciach i raz razem z mężem, żeby psycholog rzetelnie ocenił Wasze relacje. Jest kategoria ludzi, których psychologia określa mianem osobowości toksycznych - niestety z takimi osobami pertraktacje są niemożliwe i potrafią one skutecznie zatruć życie. Ale nikt nie może tu na forum doradzać bo te sprawy są zbyt poważne. Ja jedynego ratunku szukalabym - tak jak już tu padła taka propozycja - w odsunięciu się od rodziców: przeprowadzka setki kilometrów od nich, może to wpływ rodziców. Ale jeśli sie przeprowadzicie a okaże się, że nic sie nie zmieniło?

Ale czytam Twoje posty z niekłamaną obawą i myślę że powinnaś bardzo bardzo poważnie podejść do tematu żeby nie zniszczyć sobie i ewentualnie dziecku/dzieciom życia. Życie z osobą która znęca sie psychicznie nie jest rozwiązaniem, nawet jeśli tak życzyłby sobie Kościół katolicki i wasi sąsiedzi ('co ludzie powiedzą'). Rozwód czy uniewaznienie małżeństwa tylko z powodu konfliktu też nie jest rozwiązaniem. Ale wyglada na to, że między Wami nie panują zdrowe relacje i na pewno koniecznie coś z tym trzeba zrobić.
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez juka » 18 lipca 2006, o 18:49

essex napisał(a):to,ze ktoś grzeszy,jest chamski,złośliwy- wcale jeszcze nie znaczy,ze jest wariatem.


nie wiem czy mówisz o tym co ja napisałam o psychopatii, ale na wszelki wypadek wyjaśniam - psychopata to osoba z nieprwidłową zaburzoną osobowością, a w żadnym razie "wariat" w popularnym znaczeniu. resztę zainteresowani mogą doczytać w encyklopedii. nie stawiam diagnozy, tylko mówię, że opisane przez mt cechy moga na to wskazywać. ale jeżeli tak jest, to taka osobowość trudno się koryguje niestety...
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez essex » 18 lipca 2006, o 19:50

Własciwie to przepraszam za uzycie słowa wariat- powinnam napisać chory psychicznie.
Sprawa jest bardzo poważna i wymaga konsultacji z lekarzem.Miałam na myśli to,ze trzeba własnie zbadac i rozgraniczyć: czy mamy doczynienia z zaburzeniami zdrowia psychicznego czy tylko ze zwykłym grzesznym,chamskim zachowaniem.To 2 rózne sprawy.Jezeli maz MT w okresie narzeczeństwa zachowywał się kulturalnie, nie był złośliwy - to jest pytanie o przyczyny jego zachowania w małzeństwie- albo jest tylko chamski( zaniedbanie pracy nad sobą,zycia duchowego,spowiedzi,brak kierownictwa duchowego,brak motywacji do starania się być dobrym dla zony) albo niestety ma zaburzenia psychiczne - tu wazne jest ustalić czy miał je zawierając sakrament małzeństwa czy być moze zachorował po ślubie- tego nie mozna tez wykluczyć.
essex
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 23 kwietnia 2006, o 15:27

re

Postprzez mt » 7 października 2006, o 12:55

Sytuacja się zmieniła.Mąż jest cały czas miły i stara się być dobrym mężem...tylko we mnie nie może pęknąć opór przed zajściem w ciążę...Ciągle JESZCZE NIE... może ja jestem nienormalna???
mt
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 lipca 2006, o 13:27

Postprzez Betsabe » 7 października 2006, o 13:08

Nie chcesz miec dziecka, czyli co? nie wspolzyjecie?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez klara bemol » 9 października 2006, o 20:25

mt
jest miły, grzeczny i w ogóle - swietnie
ale to zmiana na stałe, czy tylko poza???
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Ogg » 10 października 2006, o 09:22

Klaro, podobno jesteś katechetką. Dlaczego nastawiasz MT przeciwko jej mężowi? Skoro wszystko się między nimi teraz uklada po co wzbudzać w niej wątpliwości.
MT, powiedz a gdybyś Ty zaczęla chcieć dziecka a Twój mąż nie, to też napisalabyś na forum żeby sie na niego poskarżyć czy może po prostu wprowadzilabyś go w bląd? Uważam, że nikt w tym wątku nie spojrzal na tego mężczyznę w sposób bez uprzedzeń. Od razu panie go przekreślily i wyzwaly od psychopatów.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez klara bemol » 10 października 2006, o 09:45

Nie nastawiam, ale przeraża mnie to, co widzę w swoim środowiski i dlatego pytam. W poczuciu odpowiedzialności za dziecko.
A Ciebie nie nurtuje pytanie - dlaczego jest tak dobrze, choć przez lata (nie tylko przecież w kwestii dziecka) było tak źle?

Chciałabym, aby każdy był szczęśliwy i każde dziecko otrzymywało pełnię miłości. Ale tak nie jest... niestety. I nie twierdze, że tak jest w tym przypadku mt. Nie znam jej, ani jej męża, tylko tyle, co tu opisała.

Oczywiście, może być i tak, jak sugerujesz, że to tylko kobieca nadinterpretacja - oby.

A to, że jestem katechetką, niestety nie zwalnia mnie z realistycznego myślenia.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Ogg » 10 października 2006, o 10:12

Szczerze mówiąc, nie zauważylam nic w opisach MT co by świadczylo jednoznacznie źle o jej mężu. Czy nie uważasz, ze kobiety czasenm naditerpretują różne zachowania? I że mają sklonność do opowiadania z przesadą podkreślając zle strony? Faceci przeważnie nie skarża się na żony. A kobiety się wyżalają - tylko że potem się okazuje, że to taka potrzeba a w sumie nie jest źle. Poza tym nie znamy ani MT ani jej męża. Skoro wyszla za niego za mąż to chyba też z tą myślą, że będzie mieć z nim dzieci a nie jak dopiero go pokocha. Mnie się też wydaje że dzieci powstają ze stosunków plciowych a nie czystej platonicznej milości. A jeśli mowa o milości to skoro MT twierdzi, że dzieci chce mieć z milości to może jednak nie byla pewna swojej milości do męża. A nazwanie kogoś psychopatą to bardzo poważne oskarżenie.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez klara bemol » 10 października 2006, o 10:26

Nigdzie nie nazwałam męża mt psychopatą. Zastanawiałam się i miałam podejrzenia, że znęca się nas nią psychicznie, a to akurat znam, tak jak napisałam.

I tez potwierdziłam, że kobiety mają skłonności do wyolbrzymień.

I - patrząc, że jest teraz dobrze - mam nadzieję, że tak będzie na wieki wieków.

Wciąż jednak zastanawiam się, ale może w takim razie nie powinnam.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Ogg » 10 października 2006, o 10:38

Moje koleżanki przeważnie jeszcze nie są mężatkami ale czasem takie rzeczy opowiadają o swoich narzeczonych, że biorąc je serio można udzielić tylko jednej rady. Kiedyś ją udzielilam a potem koleżanka powiedziala swojemu chlopakowi że namawiam ją do zostawienia go i obie strony mialy pretensje. Bo ona tylko chciala odreagować i tak sobie gadala! Więc teraz po prostu dopóki ktoś do mnie nie przyjdzie i nie poprosi wprost o poradę to dziękuję nic nie mówię. Aha, i nie powiem nigdy nic dopóki nie porozmawiam z drugą stroną. A panie tutaj wydaly wyrok na męża MT bez wysluchania jego obrony. Nie wiemy w jakich okolicznościach padly między nimi te slowa (jeśli padly) itd. Ja nawet nie wiem czy można mówić o znęcaniu się psychicznym, bo co to znaczy?
Jeszcze jedno, co byś poradzila kobiecie, ktora by napisala mąż obsesyjnie nie chce dziecka?
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez kajanna » 10 października 2006, o 14:18

Ogg napisał(a):Szczerze mówiąc, nie zauważylam nic w opisach MT co by świadczylo jednoznacznie źle o jej mężu.

Przepraszam, a to?
"nie pojade z Toba na wieś bo byłaś niegrzeczna"
"nie dam samochodu bo nie powiedziałaś kto do Ciebie dzwonił"
"nie dostaniesz więcej samochodu bo źle zaparkowałaś"
"nie możesz wziąć samochodu bo nie powiesiłaś prania"
Jak nazwać takie zachowanie? Bo normalne to ono nie jest. Przecież mąż mt traktuje ją jak nieposłuszne dziecko, które można karać i nagradzać zgodnie z własnym widzimisię.
Ogg napisał(a):Więc teraz po prostu dopóki ktoś do mnie nie przyjdzie i nie poprosi wprost o poradę to dziękuję nic nie mówię.

Ale przecież mt właśnie to zrobiła - przyszła na forum i poprosiła o radę.
Ogg napisał(a):Jeszcze jedno, co byś poradzila kobiecie, ktora by napisala mąż obsesyjnie nie chce dziecka?

Takie wątki też się na tym forum pojawiały, poszukaj w dziale Problemy w rodzinie.

mt napisał(a):Sytuacja się zmieniła.Mąż jest cały czas miły i stara się być dobrym mężem...tylko we mnie nie może pęknąć opór przed zajściem w ciążę...Ciągle JESZCZE NIE... może ja jestem nienormalna???


Mt, minęły, zdaje sie, tylko dwa miesięce, odkąd pojawiłaś się tutaj i napisałaś o swoim problemie. Nic dziwnego, że masz wciąż wątpliwości. Musicie dać sobie więcej czasu.
A co było powodem zmiany zachowania męża? Przeprowadziliście poważną rozmowę? Postawiłaś mu jakieś warunki?
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ogg » 10 października 2006, o 15:56

Kajanno, jak rozumiem MT dokladnie zapamiętywala wszystkie teksty swojego męża. Ale mimo wszystko nie napisala nic o okolicznościach w których wyglaszal te zdania. Wg mnie to za malo by go oskarżać o znęcanie psychiczne i bycie psychopatą. Nie wiem czy jesteś meżatką i jak dlugo ale jeżeli jesteś to zawsze jesteście jak dwa zakochane goląbki? Czy nie jest tak, że ludzie którzy się kochają potrafią też się poklócić a nawet coś palnąć? Poza tym MT jest zdaje sie 2 lata mężatką. I co do tej pory nie wie czy to z tym czlowiekiem chce mieć dziecko? Bo tak wynikalo, że bez milości (chyba do meża) nie chce dziecka.
Ogg
Bywalec
 
Posty: 193
Dołączył(a): 29 września 2006, o 14:34

Postprzez kajanna » 10 października 2006, o 17:00

Ogg napisał(a):Kajanno, jak rozumiem MT dokladnie zapamiętywala wszystkie teksty swojego męża. Ale mimo wszystko nie napisala nic o okolicznościach w których wyglaszal te zdania. Wg mnie to za malo by go oskarżać o znęcanie psychiczne i bycie psychopatą.

Dla mnie te przykłady, nawet jeśli wyrywkowe, wyraźnie świadczą o tym, że w ich małżeństwie źle się dzieje i w takiej sytuacji ostatnią rzeczą, jaką można radzić, jest zachodzenie w ciążę. I wydaje mi się, że właśnie w takim tonie była utrzymana większość odpowiedzi. Traktowanie dorosłej osoby w taki sposób nie mieści mi sie w głowie i nosi znamiona znęcania się. Psychopata to rzeczywiście za mocne słowo.
Ogg napisał(a):Nie wiem czy jesteś meżatką i jak dlugo ale jeżeli jesteś to zawsze jesteście jak dwa zakochane goląbki? Czy nie jest tak, że ludzie którzy się kochają potrafią też się poklócić a nawet coś palnąć?

Oczywiście, ale w takiej sytuacji nie piszą na forum, tylko załatwiają to między sobą. Widać problem mt jest na tyle poważny, że ją przerósł i dlatego szuka pomocy u innych. Co nie oznacza, że go tu rozwiąże - to tylko forum i możemy co najwyżej podsunąć jej pewne wskazówki.
Ogg napisał(a):Poza tym MT jest zdaje sie 2 lata mężatką. I co do tej pory nie wie czy to z tym czlowiekiem chce mieć dziecko? Bo tak wynikalo, że bez milości (chyba do meża) nie chce dziecka.

O to musisz zapytać mt.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez klara bemol » 10 października 2006, o 19:12

ot, co, kajanna, i mnie o to chodziło

u mnie, niestety, tak ciemno wśród znajomych małżeństw...

oby u mt wybuchły wszystkie tęcze
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości

cron