Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 01:54 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Zaprzestanie współżycia w małżeństwie

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Zaprzestanie współżycia w małżeństwie

Postprzez Marcel » 9 czerwca 2006, o 12:42

No więc chyba stało się. Przestalismy współżyć z żoną. Kiedyś pisałem o moich problemach, ale teraz to juz chyba się stało. Jakie przyczyny?
1. Ogólna niechęć mojej żony do seksu - przez ponad 10 lat małżeństwa ani razu nie zainicjowała współycia! Uważa to za zbędną i męczącą czynność.
2. Mimo że współżylismy tylko w fazie poowulacyjnej to często opóźniające się miesiączki powodowały niesamowitą nerwowość przez 2 - 3 dni. Ani wiek, ani rzeczywista sytuacja zdrowotna nie pozwala nam już niestety mieć więcej dzieci. Teraz nie ma wpółżycia - nie ma nerwów.
3. Współżycie stawało się coraz mniej satysfakcjonujące. W fazie poowulacyjnej dla żony to już tylko swoista pańszczyzna do odrobienia - byle mieć juz "to" za sobą, a ja nie zamierzam się więcej onanizować żoną. Koniec z tym. Poza tym zupełnie straciłem ochotę na seks.

Jak jest? Na razie udajemy że nie ma problemu. Ale problem jest.
Nie wiem czy to nasz indywidualny patologiczny przypadek czy zjawisko uogólnione, ale tak jest.
Marcel
Przygodny gość
 
Posty: 20
Dołączył(a): 14 grudnia 2005, o 12:11
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez novva » 9 czerwca 2006, o 13:06

Marcelu, pamiętam, co pisałeś wcześniej. Strasznie mi przykro, że aż do tego doszło. Czy to była wspólna, świadoma decyzja, czy po prostu (nie)naturalny ciąg dalszy Waszych problemów?
Nie wiem, jak Ci pomóc. Mogę tylko zaoferować modlitwę.
novva
 

Postprzez Marcel » 9 czerwca 2006, o 13:13

To nie jakaś świadoma decyzja. Po prostu ja przestałem do tego dążyć, tak jak robiłem to przez lata. Ani to nie jest miłe dla niej ani juz niestyty dla mnie. Ale to wystarczy, żeby współżycie wygasło.
Marcel
Przygodny gość
 
Posty: 20
Dołączył(a): 14 grudnia 2005, o 12:11
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez novva » 9 czerwca 2006, o 13:30

A byliście u jakiegoś specjalisty, jak tu wcześniej radzono?
novva
 

Postprzez Marcel » 9 czerwca 2006, o 13:54

Nie byliśmy. Pójdziemy jak zona da się przekonać. Na razie uważa, że przesadzam i dramatyzuję.
Marcel
Przygodny gość
 
Posty: 20
Dołączył(a): 14 grudnia 2005, o 12:11
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez mateola » 9 czerwca 2006, o 14:42

Marcel napisał(a):Nie byliśmy. Pójdziemy jak zona da się przekonać. Na razie uważa, że przesadzam i dramatyzuję.

Nie przesadzasz. A żona nie wie, co traci. Z mojego doświadczenia wynika, że możliwości seksualne kobiety rozwijają się z wiekiem.

Bardzo możliwe, że ona ma po prostu bardzo niskie libido, ale mam niejasne przeczucie, że problem leży gdzie indziej, w innych Waszych relacjach. A wychodzi w najsłabszym punkcie związku.

Ponieważ nie bardzo mogę pomóc, obiecuję pamieć w modlitwie...
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Marcel » 9 czerwca 2006, o 14:54

Dzięki za modlitwę! To największy dar.
Nie wiem gdzie leży problem. Tak było od początku, od samego początku
małżeństwa. Zawsze seks był dla niej dopustem Bożym. Przed ciążą, w trakcie ciąży, po ciąży. A już w III fazie to koszmar. Wyszło to oczywiście po ślubie, bo przedtem temat seksu nie istniał. Przykro mi, bo mam przeczucie że coś co mogło być piękne i łączące przeszło nam koło nosa.
Marcel
Przygodny gość
 
Posty: 20
Dołączył(a): 14 grudnia 2005, o 12:11
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez juka » 9 czerwca 2006, o 18:56

marcel , nawet bez żony możesz ty skorzystac z pomocy (seksuolog, psycholog, psychiatra). oczywiście lepiej byłoby razem , ale jak się nie da to przynajmniej ktos pomoże ci to znieść. pozdrawiam
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez essex » 16 czerwca 2006, o 19:41

http://www.mateusz.pl/mt/10lat/pk-mm.htm

Być może to problem duchowy,i trzeba dotrzeć do pomocy kapłana.
essex
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 23 kwietnia 2006, o 15:27

Postprzez Marcel » 7 lipca 2006, o 20:54

Już półtora miesiąca bez seksu. Nic. Obiecałem, sobie, że nie zrobię najmniejszego kroku w tym kierunku. Może wreszcie żona zacznie mieć takie potrzeby - w co wątpie, bo czuje się fantastycznie i chyba ma problem seksu z głowy.
Ja już sie powoli przyzwyczaiłem. W końcu dzieci już mamy. Za kilka dni skończy się faza poowulacyjna i potem znowu trzy tygodnie wstrzemięźliwości. Przytulania też nie ma Jest mi przykro że tak to się porobiło, ale nic nie mogłem zrobić. Jak się mogło współżyć tylko w fazie poowulacyjnej kiedy ochota u żony na seks była zerowa (a nawet ujemna :)) to w końcu jest jak jest. Ta depresja minie i jakoś będzie.
Marcel
Przygodny gość
 
Posty: 20
Dołączył(a): 14 grudnia 2005, o 12:11
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Lavazza » 7 lipca 2006, o 23:19

Wiesz Marcel, ja bym zwróciła się o pomoc do kapłana - najlepiej wspólnego spowiednika, jeśli takiego macie, albo znajdziecie.

Są też naprawdę dobre książki na temat seksu napisane przez księży np. o.Knotza , może warto by nabyć taką książkę i poczytać razem??? Problem jest naprawdę głęboki, bo pewnie rozbija Waszą zwyczajną czułość małżeńską np.całusy na dzień dobry i dobranoc, a to nie jest zamysł Boży.
Lavazza
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 1 października 2005, o 10:40

Postprzez ola78 » 10 lipca 2006, o 19:14

Kilka miesięcy temu (chyba w listopadzie) czytałam w "Polityce" obszerny artykuł o ludziach, którzy po prostu nie odczuwają potrzeby współżycia. Raczej wiec nie jest to rzadki problem.
Ten artykuł był w stałej rubryce: "Raport", jego zapowiedź była na okładce, tytuł to chyba "Sens bez seksu".
ola78
Bywalec
 
Posty: 138
Dołączył(a): 24 listopada 2005, o 15:45

Postprzez dzordz » 20 lipca 2006, o 23:40

Posłuchaj dobrej rady - NIE IDŹ PO RADĘ DO KSIĘDZA!!! - jak tu radzą niektórzy. Tak się składa że mam do czynienia co nieco z psychiatrią (w tym z zagadnieniami zaburzeń seksualnych). Przyznam że dopóki nie przeczytałem kilku podręczników z zakresu medycyny nie miałem pojęcia jak różne czychają na człowieka zaburzenia. Osoba bez wykształcenia medycznego ze specjalizacją psychiatra - seksuolog może wiele zaszkodzić a niewiele pomóc. Jest to bardzo delikatna sfera ludzkiego życia. A powody braku chęci współżycia bywaja banalne do usunięcia, choć trudne do stwierdzenia.
Jak ksiądz (bez wykształcenia kierunkowego tudzież doświadczenia) ma ci pomóc?? Dałbyś się księdzu operować?
dzordz
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 23:32

Postprzez kasik » 21 lipca 2006, o 00:19

prztepraszam ale moglbys uscislic ten post. Wiem, ze wypilam juz jedno piwo, ale nie sadze zebym miala az takie trudnosci ze zrozumieniem.... :roll:
kasik
 

Postprzez Niania » 21 lipca 2006, o 15:56

a mi się wydaje że nie jest to taka zła rada.
ksiądz - jest dobrym kierownikiem w sprawach duchowych - wiary, rozterek moralnych, niepewności w wierze.
nie zawsze ma wiedzę na tyle dobrą z psychologii czy seksuologii by móc pomóc. to nie ujma, poprostu ksiądz top nie alfa i omega - nie musi sie na wszystkim znać.
najlepszym rozwiązaniem bylby seksuolog który jest katolikiem :D
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez essex » 21 lipca 2006, o 16:26

Być może jedna z osób,które potrafiłyby ci pomóc:
http://www.mateusz.pl/okarol/
KAROL MEISSNER OSB,
UL. MICKIEWICZA 6,
64–007 LUBIŃ k/KOŚCIANA

Strona klasztoru w Lubiniu:
lubin.benedyktyni.pl


(ksiądz zakonny, a jednocześnie lekarz psychiatra)
essex
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 23 kwietnia 2006, o 15:27

Postprzez kasik » 21 lipca 2006, o 17:21

Niania napisał(a):najlepszym rozwiązaniem bylby seksuolog który jest katolikiem :D


takich jest napewno mnowstwo, tylko czy saprawdziwym katolikiem :lol:
kasik
 

Postprzez juka » 21 lipca 2006, o 19:22

ja myślę ze jak zona jest wierząca to pomysł udania sie do ksiedza nie jest głupi. oczywiście nie takiego co jej nagada o "obowiązku małżeńskim" :lol: ... ale może skieruje ją delikatnie do odpowiedniego specjalisty, ludzie jednak ciągle miewają opory przed wizytą u psychiatry :shock:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez essex » 29 lipca 2006, o 19:39

To ogólnie bardzo przykra sprawa.Ale przypomniał mi się cytat z Pisma Św. o tym,ze'' żona juz nie roporząda swym ciałem,ale jej mąż i mąż nie rozporządza swoim ciałem tylko żona''.
i drugi,nie unikajcie jedno drugiego,oddawajcie sobie wzajemnie powinnosc, i coś dalej,ze małzonkowie mogą rozdzielic łoze na czas modlitwy,ale po ustalonym czasie powinni wrócic do łoża.
Nie chcę nikogo urazić,bo trzeba dotrzeć do przyczym-dlaczego w końcu ta zona seksu nie lubi?Co jej przeszkadza?Jakie ma opory,by czerpac radosc?
Gdybym napisała,ze ona ma obowiązek,bo w końcu wiedziała na czym małzenstwo polega i ze ma się poswiecic to mogłabym twoją zonę skrzywdzić.Ale jednak zawsze są dwie srony medalu wziąć (łatwa) i dać coś z siebie( trudna),ofiarować coś małzonkowi.
Bo jakkolwiek zona ma jakis problem,o którym nawet własnemu męzowi nie chce powiedziec.(ale nie wiadomo czy jej nie odpowiada technika wspolzycia,atmosfera,przebieg-moze cos zupełnie innego).

Ale jednak jest zoną i krzywdzi( moze nieswiadomie,moze mało w tym jej winy) Ciebie,odmawiając daru milosci fizycznej.( chyba,ze jest chora i moze ją coś boli? w trakcie? ).Bo ona moze miec problem,ale musi pamiętać,ze rozbudzony seksualnie mezczyzna po prostu potrzebuje swojej zony i to jest natura- to akceptujemy pobierając się,ze będziemy sobie wzajemnie pomagac zaspokoic potrzeby seksualne( to się nieładnie nazywa obowiązkiem- a to jest dar milosci dla współmałzonka).
Bo meżczyzna moze się opanowac,gdy zona potrzebuje tego(npr,choroba,wyjazd,zagrozona ciąza) - ale wtedy on ma bardzo silną motywację,płynącą z serca.I to daje pokój wewnętrzy-poświęcac się z milosci do zony.A tutaj jest inaczej-zona się odsuwa i nawet nie powie dlaczego.I czas jest nieokreslony.i nie wiesz po prostu -co jest?

Moze to nie tylko problem seksu- ale komunikacji między wami?
A czułosc- czy jest w waszym małzenstwie?Jakiekolwiek fizyczne gesty czułosci?słowa czułosci?

czasami bywa,ze problemy sfery seksualnej sa barometrem ,który pokazuje jakiś ukryty problem,dotyczący innej sfery zycia.ale nie musi tak być.

Czy zona chce i ma ochotę zrobic coś tylko dla ciebie,bo cię kocha a ty jestes jej ukochanym?Czy jest w niej chęc daru?A moze jakies urazy z innej sfery i jakas nieuswiadomiona chęc odwetu,moze jakies dawne żale?urazy?I ona nie potrfi tego połaczyc z niechęcia do seksu?

Przydałby się wam dobry terapeuta!
Ale nic nie zastąpi przytulic zonę i po prosu szczerze z nią porozmawiac o co naprawdę chodzi.Moze przedtem razem się pomodlic?Albo pojsc razem do spowiedzi i komuni Św i z czystym sercem,bez zalu wszystko sobie wyjaśnic?
essex
Bywalec
 
Posty: 116
Dołączył(a): 23 kwietnia 2006, o 15:27

Postprzez Robert » 13 stycznia 2007, o 00:57

Witaj .


Może to zabrzmi niekonwencjonalnie ale Ci zazdroszczę w pewnym sensie
bo moja żona chce odejść odemnie .Twoja chce z Tobą być to jak sądzę o wiele cenniejsze.Cała rodzina to jest coś naj wspanialszego ,pomyśl że mogła by być na coś chora i nici ze współżycia.Jakoś byś sobie musiał radzić.
Robert
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 11 stycznia 2007, o 17:42

Postprzez Mar_cel » 27 stycznia 2007, o 15:52

Twój problem, Robert jest rzeczywiście poważny - znacznie poważniejszy niż mój. Ja mam rodzinę, wspaniale dzieciaki, które kocham, żonę, z którą... praktycznie nie współżyję.
Psychika ludzka działa i jakoś sie przystosowalem - organizm też już mniej sie domaga swojego. A jeśli się domaga (rzadko) to zawsze jest II faza no i nie można nic zrobić. Pozostaje udawać, że żony nie ma w łózku, bo inaczej grzech wisi w powietrzu.
No cóż. Jeśli tak miało być to trudno. Trochę mi smutno bo zupełnie inaczej sobie to wyobrazałem. Naokoło mamy wielu znajomych którzy zupełnie nie przejmują się nauką Kościoła i oni nie mają tego problemu. Mają inne. Panikują, jak ma przyjść ksiądz z kolędą na przykład.
Mar_cel
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 27 lipca 2006, o 20:22
Lokalizacja: Duże miasto

Postprzez mfiel » 27 stycznia 2007, o 17:45

Marcel
Może czegoś nie doczytałam, ale nie widzę nigdzie jednego słowa dlaczego żona przestała z Tobą współżyć, jakich argumentów używa, aby Tobie odmówić.
Przepraszam, ale ten temat cały taki jednostronny.
Szczerze powiedziawszy kobieta na trzech etatach: praca, dom i dzieci nie ma czasami po prostu ochoty na odrabianie pańszczyzny w sypialni.
Nie wiem w jakim wieku macie dzieci i czy Twoja żona pracuje, ale może gdzieś tutaj jest problem.
A na ile ty angażujesz się w sprawy domowe. Jeżeli to ona pierze, gotuje, sprząta i zajmuje się dziećmi, to może ma po prostu dość.
Ja np. mam praktycznie dwa etaty, 2,5 córkę, która zaledwie od dwóch miesięcy pozwala nam w miarę regularnie przespać noc i niestety czasami to po prostu człowiek chce się tylko wyspać.
Dalej, a może to strach przed kolejną ciążą paraliżuje Twoją żonę, a Ty bagatelizujesz jej obawy?

P.S. Przepraszam za walenie prosto z mostu, mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, ale jakoś we wszystkich postach w tym temacie zabrakło mi konkretów
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Re: Zaprzestanie współżycia w małżeństwie

Postprzez PODHALE » 14 lutego 2007, o 19:23

Marcel napisał(a):No więc chyba stało się. Przestalismy współżyć z żoną. Kiedyś pisałem o moich problemach, ale teraz to juz chyba się stało. Jakie przyczyny?
1. Ogólna niechęć mojej żony do seksu - przez ponad 10 lat małżeństwa ani razu nie zainicjowała współycia! Uważa to za zbędną i męczącą czynność.
2. Mimo że współżylismy tylko w fazie poowulacyjnej to często opóźniające się miesiączki powodowały niesamowitą nerwowość przez 2 - 3 dni. Ani wiek, ani rzeczywista sytuacja zdrowotna nie pozwala nam już niestety mieć więcej dzieci. Teraz nie ma wpółżycia - nie ma nerwów.
3. Współżycie stawało się coraz mniej satysfakcjonujące. W fazie poowulacyjnej dla żony to już tylko swoista pańszczyzna do odrobienia - byle mieć juz "to" za sobą, a ja nie zamierzam się więcej onanizować żoną. Koniec z tym. Poza tym zupełnie straciłem ochotę na seks.

Jak jest? Na razie udajemy że nie ma problemu. Ale problem jest.
Nie wiem czy to nasz indywidualny patologiczny przypadek czy zjawisko uogólnione, ale tak jest.


Kochany Marcelu pomodl sie lepie :D :D :D :D
PODHALE
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 14 lutego 2007, o 18:50
Lokalizacja: Chicago/Oak Lawn

Postprzez dzolka » 18 lutego 2007, o 15:10

Drogi Marcelu. Jeśli zdecydujesz się szukać pomocy w kapłana, to ten i tak odeśle cię do specjalisty... Bo cóż on może pomóc, oprócz modlitwy (oczywiście to bardzo wiele ale czasem trzeba też poszukać wsparcia gdzie indziej). Mam taki sam problem co twoja żona, ale chcę pomocy, poszłam na rozmowę do kapłana ale sam przyznał że nie pomoże zbyt wiele. Podał mi tylko kontakt do małżenstwa z Poznania które prowadzi spotkania dla małżenstw mających ogólnie pisząc "problemy z seksem". Chętnie bym sie z nimi spotkała ale po pierwsze do poznania mam daleko a po drugie mój mąż by nigdy ze mną nie wybrał się na takie spotkanie. A to właśnie jest dziwne, bo sytuacja podobna do waszej ale to ja dążę żeby to zmienić. Trudno mi z tym, bo kocham męża i wiem ze ma dużą potrzebę współżycia ale szanuje moją wolę. U nas to trochę skmomplikowane bo dla mnie współżycie było zawsze bolesne, nawet gdy byłam mocno pobudzona to nadal bolało choć mniej. W ciąży było (i teraz znów jest) jeszcze gorzej bo po pierwsze libido mi zleciało a po drugie czuję ze jestem jeszcze bardziej "zacieśniona" niż zwykle. Gdyby ten problem nie istniał, gdyby chciaż było tak ze "to nie boli" to współżycie byłoby na pewno częstsze w naszym związku. Pytałam lekarza o to, powiedział że po porodzie będzie lepiej ale chyba nie będzie bo pierwszy poród to było cc i drugi będzie taki sam ze względu na moją wadę wzroku. Mój mąż często zartuje na ten temat (gdy widzi łóżkową scenę w filmie, mówi np. że już zapomniał jak TO się robi) ale wiem ze cierpi a ja nie mogę się zdobyć na wiecej niz jedno współżycie w tygdniu. Jak nie współżyjemy to mam komfort fizyczny ale wcale nie jest mi z tym dobrze psychicznie bo chociaz cierpię przy zblizeniach to potem jednak czuję satysfakcję ze był seks. i jak to wszystko poukładać? Strasznie to zakręcone... kiedy urodzę drugie dziecko (wrzesień 2007) i wrócę do normy po porodzie, to zamierzam poszukać jednak gdzieś pomocy bo wiem, że seks to jednak istotna sfera w małżeństwie i Bóg chce zeby przynosiła satysfakcję mężowi i żonie wiec chcę wiedzieć co mogę zrobić zeby i w moim małżenstwie tak było.
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez kamienna » 4 marca 2007, o 17:51

Współczuję Marcelowi. Dobrą radą jest też chyba z żoną porozmawiać szczerze. Wysłać dzieci do dziadków, przygotować kolację, kupić ładny fatałaszek, kwiatki itp. Nic nie oczekiwać, ale powiedzieć o swoich problemach.
Zyczę Ci dużo powodzenia.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kukułka » 4 marca 2007, o 17:57

Jeśli problem jets bardzo głęboki 9 a tu chyba jest), to jedna rozmowa zony nie odblokuje. Trezba duzo, dużo mdlitwy też.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kamienna » 4 marca 2007, o 18:13

Odblokować nie odblokuje, ale przynajmniej żona będzie miała otworzone oczy na to, co czuje jej mąż. A może i sama zechce mężowi powiedzieć, co ją blokuje, bo Marcel chyba nie wie wszystkiego. Tak to wygląda przynajmniej.
Poza tym widać, że Marcel ma potrzebę mówienia o tym, co się dzieje w jego małżeństwie, bo inaczej nie szukałby rozmowy w internecie, gdyby "był wygadany" z żoną.
Poza tym modlitwa to nie jakieś czarymary, które rozwiążą wszystkie problemy.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez kukułka » 4 marca 2007, o 18:36

Napisałam, ze modlitwa TEŻ, a nie wyłącznie. Obok rozmowy. Człowiek atrezba odblokowac z zewnątrz (rozmowa) i od środka ( a to mozę tylko Bóg).
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez artura » 3 lipca 2007, o 14:30

dopiero zajrzałam do tematu i chciałam się trochę odnieść do niektórych postów,co do prezerwatywy, to stanowisko Koscioła jest jasne- nie wolno, bo to antykoncepcja, czyli działanie przeciwpoczęciowe, czyli brak miłości, bo przyjmuje nie całą osobę a tylko jej część - bez jej płodnośći lub daję się jej, ale bez mojej płodnoości, czyli nie całkowicie.
współżycie to faktycznie barometr tego co się dzieje w małżeństwie, czasem zdaża się, ze mężowie zapominają o czułóści na co dzień tak ważnej dla kobiety.
co do bółu przy współżyciu, to faktycznie jest to problem wielu kobiet, mi się wydaje, ze czasem może to być z powodu zbyt szybkiego dążenia do zjednoczenia pełnego, ale może jakiś seksuolog by się wypowiedział
artura
 

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości

cron