Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 15:17 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

jak żyć po zdradzie małżeńskiej ?

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

jak żyć po zdradzie małżeńskiej ?

Postprzez Zoja » 15 marca 2004, o 14:38

TO NIE JEST DOBRA NOWINA.

Zdarzyło się na prawdę .Mąż mnie zdradził . Najpierw myslałam ,że nie przeżyję ,że on sobie z tym nie poradzi .To trwało dość długo, więc tym trudniej było mu wrócić do rodziny psychicznie .

Próbujemy się z tym uporać .Uczepiłam się myśli ,że może być z tego coś dobrego ,może potrzebne przebudzenie ,modlitwa na kolanach ? Mąż chyba mnie kocha ,tylko nie wiem jaką odmianą miłości .To nie ja byłam powodem bezpośrednim jego postępowania ,tylko ogólne zagubienie . Co chcę powiedzieć ? mąż to nie jest ktoś ,,dany ,,na całe życie ,trzeba czuwać ,by był blisko .Walczyłam o niego ponad rok ,bo czułam ,że coś jest nie tak .
Cenne będą doświadczenia osób,które to przeżyły ,a zwłaszcza mężczyzn.
Zoja
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 sierpnia 2003, o 10:01

Postprzez Gość » 21 marca 2004, o 01:00

Mnie mąż zdradził około pół roku po ślubie. Okazało się, ze robił to regularnie przed ślubem (spotykaliśmy się przez 6 lat). Skrzętnie wszystko ukrywał. A owa, już małżeńska, zdrada, wyglądała tak, że nie dosyć, że zdradził, to po prostu wyprowadził się z dnia na dzień. Spotykał się z nią, jest z nią do dziś (rzecz miała miejsce rok temu ponad). Ja nie potrafie wybaczyć, zresztą nie chcę, on już mnie nie chce. Nie mogłabym z nim być, mieszkać, rozmawiać, jeść wspólnie obiad, widywać się ze znajomymi, kochać się. Cierpiałam męki przez kilka miesięcy po jego odejściu, potem na szczęście wyszłam z tego. Dziś już go nie kocham, nie mam nawet innych ciepłych uczuć, jest mi obojętny, choć źle mu oczywiście nie życzę. Finał historii? Rozwiedliśmy się i uważam, ze to najlepsze wyjście dla mnie. Wszystko opisałam w skrócie, ale prawda jest taka, ze on ma taki charakter, nie zmieni się, a ja nie chcę całego życia spędzić z człowiekiem, który dość regularnie mnie zdradza. Potrafię wybaczyć różne słabości, przecieżsama też mam wady, ale podstawą zwiazku jest dla mnie wierność.
Gość
 

jak żyć po zdradzie małżeńskiej ?

Postprzez Zoja » 21 marca 2004, o 16:35

Cieszę się ,że napisałaś, dziękuję ,długo czekałam aż
ktoś się odezwie .
My mamy dzieci i długoletni staż ,i maz ,na szczęscie, nie zamierzał od nas odejść . To bardzo trudne i normalnie nie do wybaczenia . Ja ,nie wiem skąd ,mam taką siłę ,że próbuję wybaczyć .Może to moc sakramentu małżeństwa ???
Zoja
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 sierpnia 2003, o 10:01

jeśli naprawdę się kochacie...

Postprzez zuza » 22 marca 2004, o 18:59

z tego co piszesz,jesteście nadal razem. nie wiem co masz na myśli mówiąc "to sprawa sakramentu małżeństwa",nie jestem chrześcijanką i nie orientuję się w pełni,ale wiem,że próbujesz mu wybaczyć,bo bardzo go kochasz. musisz dać wam czas,dowiedzieć się dlaczego to zrobił,analizować po tysiąckroć wasz związek,czy zapewniłaś mu wszystko? nie obwiniaj się,nawet jeśli nie,nie miał prawa tak postąpić. piszesz,że nie wiesz,jakim rodzajem miłości cię kocha..zastanów się,czy kocha cię w ogóle. nie chodzi mi o czarnowidztwo,po prostu spróbuj rozpatrzeć wszystkie możliwości. jeśli on też tego pragnie,wspólnymi siłami uda wam sie wszystko naprawić. może nie od razu,ale jeśli naprawdę się kochacie... :wink: trzymam kciuki i gorąco pozdrawiam.

P.S. na pocieszenie powiem tylko,że (choć nie byłam nigdy w takiej sytuacji)wiem,że sama też nie potrafiłabym tak po prostu odejść,próbowałabym wybaczyć,chociaż nie jesteśmy z moim partnerem małżeństwem i nie mamy dziecka
jeszcze raz serdecznie pozdrawiam
zuza
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 18 marca 2004, o 17:58
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Asia » 30 marca 2004, o 23:17

Witaj! Przeczytałam Twoją wiadomość. Nie mam takich doświadczeń, nie mogę Ci pomóc, ale usłyszałam reklamę audycji i może znajdziesz tam jakieś odpowiedzi...

Radio Maryja
Wtorek, 6.04.04 godz. 21.45 , temat: "Cierpienie i wybaczenie w małżeństwie".

Trzymaj się dzielnie!
Asia
Przygodny gość
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 13:57

odp

Postprzez Michał » 2 kwietnia 2004, o 10:24

Wbrew Twoim oczekiwaniom nikt z mężczyzn nie odważył się na kilka słów. Nie będę spełniał Twoich kryteriów bo niestety nie miałem osobiście takich doświadczeń ale na co dzień pracuję w poradni życia rodzinnego i chciałem napisac kilka słów. Sądząc po dacie rozpoczęcia tego tematu może sytuacja wygląda całkiem inaczej. Czym jest zdrada? Co było powodem zdrady? takie właśnie pytania musisz sobie i mężowi zadać. Nic nie da roztrząsanie i wyrzuty w stylu zrobiłeś to i jesteś ...... Człowiek popełnia błędy a Bóg wybacza. Ucieszyłem się, z Twoich słów, że może to sakrament małżeństwa. TAK, TAK i jeszcze raz tak! W tym dniu kiedy ślubowaliście sobie miłość wierność na dobe i na złe zaprosiliście Boga do Waszej rodziny. Dlaczego On dopóścił do takiej sytuacji, ano dlatego, że dał człowiekowi wolną wolę i ten fakt wykorzystuje szatan do dnia dzisiejszego. Jeżeli sama doszłaś do tego, że kochasz Go pomimo takiej wpadki i z całych ludzkich sił chcesz mu przebaczyć to bardzo łatwo dojdziesz do jeszcze jednego wniosku jeżeli jesteście katolikami to macie oboje kolejną szansę - koło ratunkowe w sakramencie pokuty. Oczywiście nie będzie to w 1/2 minuty w najbardziej zatłoczonym przedświątecznym czasie. Po tak postawionej sprawie znów będziecie otwarci tak jak w dniu ślubu na Miłość Bożą a to z kolei pozwoli ukoić ból i wybaczyć i rozpocząć kolejny etap budowania zaufania - miłości. Pamiętaj statystyki są nieubłagane większość rozwodów to sprawy bez orzeczenia winy, dlaczego bo zawsze jest tak, że wina leży po obu stronach i pracują na to małżonkowie przez wiele lat. Nie czas na licytacje kto ile zawinił. Jeżeli sami nie potraficie rozmawiać może udać się do obcej osoby - terapeuty duchownego lub świeckiego, który z innej perspektywy spojrzy na Wasze trudności (są nawet rekolekcje dla małżeństw z takimi problemami prowadzone przez Misjonarzy Świętej Rodziny). Pozdrawiam i życzę wiele wytrwałości zarówno Tobie jak i mężowi, on również nie jest ze skały. mężczyźni tak z zewnątrz wyglądają twardo jak lód ale tak naprawdę to bardzo łatwo jest rozkruszyć ich wewnętrznie.
Michał
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 4 marca 2004, o 18:18
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez rybka » 6 kwietnia 2004, o 02:14

chciałam zauważyć Michale, że sakrament pokuty jest potrzemby nie zdradzanej żonie, ale zdradzającemu. nie możesz powiedzieć, że Zoja jest winna, bo to była wolna wola jej męża. na wolę męża czy żony nigdy nie ma się wpływu, można mieć tylko zaufanie. i on to zaufanie zawiódł. nie ma osobnego sakramnetu uczącego przebaczać. chyba tylko długa modlitwa.

jeśli chodzi o stan ogólny małżeństwa to błędy są zawsze. w każdym małżeństwie ludzie popełniają błędy, to jeszcze nie powód do zdrady.

o sytuacji zdrady myślałam czasem - do tej pory nie wiem czy bym krzyczała czy płakała, i jak długo walczyłabym z chęcią zemsty (niekoniecznie erotycznej, po prostu - zranienia go). wolę się tego nigdy nie dowiedzieć.

łaskę sakramnetu małżeństwa widzę w tym, że Zoja nie zasztyletowała męża nożem kuchennym gdy tylko się dowiedziała o zdradzie. bo to by była całkowicie ludzka reakcja. w judaiźmie za cudzołóstwo kamienowano (wedle prawa należało uśmiercić oboje winowajców, a nie tylko kobietę jak by wynikało z opowieści o jawnorzesznicy. po prostu mężczyźni w kulturze mieli taryfę ulgową... ale wedle Prawa Bożego - nie). jakiekolwiek próby życia dalej są wyrazem ogromnej siły danej od Boga temu, kto chce ją przyjąć. przed Zoją wielki wysiłek... a raczej przed obojgiem, bo gdyby to miałaby był jej tylko praca, to bycie razem nie ma sensu (ze względu na dzieci. większą krzywdą jest zły ojciec, niż brak ojca. jeśli mialby kłamać i oszukiwać lepiej by go nie było z dziećmi - pozostaje się za niego modlić, ale nie żyć razem)

Bóg nie zapobiega złu, bo naruszając ludzką wolę zniszczyłby też osobę, człowieka. a On tego człowieka kocha i nie chce go zniszczyć, choć Jego grzech najbardziej boli.

nie mam żadnej rozsądnej rady. możesz przestudiować poradniki w pismach kobiecych z serii "jak zyć po zdradzie" - bardzo mnie irytowały, bo oznaczają, że problem jest dość powszechny, a nie powinien być powszechny.

życzę siły. kobiety wiedzą, że nie można dać się rozkruszyć wewnętrznie. mam nadzieję, że dorośli mężczyźni również, bo właśnie takiego szukam

rybka
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

A może jednak nie wszystko stracone.

Postprzez Michał » 6 kwietnia 2004, o 09:30

Moja poprzedniczka poruszyła mnie swoją wypowiedzią, tak więc jestem zmuszony parę spraw dojaśnić. Rybka ma rację, że sakrament pokuty jest dla grzeszników, ale "Kto jest bez grzechu niechaj pierwszy rzuci kamień" Dlatego warto aby poprzez sakrament pokuty mogli oboje rozpocząć od zera. Tak jak już pisałem nieważne jest kto ile. Czasem małe grzeszki powtarzające się przez lata i potrafią napełnić dzban po brzegi, a jeden wielki zaledwie do połowy. Absolutnie nie odnoszę tego do małżeństwa Zoji ponieważ nie znam ich, podobnie chyba jak Ty Rybko. Kolejna rzecz, nieprawdą jest iż błędy małżonków nie sa powodem do zdrady. Bardzo często tak właśnie się dzieje w przypadku kiedy nad tymi błędami nie pracują małżonkowie, nie wyjaśniają sobie powodów błędów zostawiając je z myślą kocha to zapomni. Nic bardziej błędnego!
Nie proponowałbym patrzenia na tych, którzy kamieniowali cudzołożnice, ale na Tego, który podał rękę i nie potępił, na Jezusa Chrystusa. Jeżeli chodzi o brak ojca w rodzinie, to czasem rzeczywiście jest lepiej gdy na jakiś czas dzieci będą pozbawione widoku pijanego, awanturującego się ojca. Na jakiś czas bowiem ten człowiek jest chory i należy mu pomóc - leczyć. Proszę mi uwierzyć, że człowiek ma siłę walki z nałogiem jeśli ma dla kogo żyć, dla swojej żony i dzieci. Jeśli uda mu się urośnie w oczach swoich dzieci, stanie się upragnionym wzorem ojca o silnym charakterze. Jeśli chodzi o zdradę bo przecież to ten temat, to jest to bardzo specyficzna choroba, choroba duszy, która jest spragniona miłości, lub choroba ciała, która w połączeniu z instynktem popędu płciowego może prowadzić do seksocholizmu. Jednak gdy pokona mężczyzna swoje słabości dla swojej rodziny, być może jeszcze większym wzorem będzie dla swoich dzieci. Tak jak już wcześniej pisałem nie odnoszę tego do małżeństwa Zoji bo Ich nie znam, a te uwagi są czasem bardzo skrajnymi przypadkami (jak seksocholizm). Jeżeli chodzi o kruchość dorosłych osób to może nie zbyt jasno się wyraziłem, określając mężczyznę jako kruchego wewnętrznie miałem na myśli cechę naturalną mężczyzny potwierdzoną przez naukowców, a mianowicie mężczyzna wbrew zewnętrznym pozom jest uczuciowy i do tego czasem stopnia, że jest mniej odporny psychicznie - wewnętrznie choć bardziej stabilny zewnętrznie (problemy gryzie i dławi w sobie nie okazując na zewnątrz). Więc nie wiem Rybko czy właśnie szukasz mężczyzny, który nie będzie potrafił rozmawiać z Tobą o swoich problemach ale będzie twardym facetem, który gdy będzie miał problemy pójdzie na piwo albo z niewyjaśnionych przyczyn będzie walił drzwiami w domu i robił Tobie awantury. Pomimo wszystko jeżeli chodzi o mnie to zastanowiłbym się co lepsze zanim powiem TAK. Pozdrawiam Wszystkich Michał
Michał
Przygodny gość
 
Posty: 12
Dołączył(a): 4 marca 2004, o 18:18
Lokalizacja: Gliwice

Napomnienie od administratora

Postprzez admin » 6 kwietnia 2004, o 21:48

Przypominam Szanownemu Towarzystwu, że nie jest to forum dyskusyjne, lecz forum pomocy. Jeśli więc chcecie wymieniać opinie, możecie przejść na priv.
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Re: Napomnienie od administratora

Postprzez zuza » 6 kwietnia 2004, o 23:28

A ja pytam,czy Szanownemu adinistratorowi nie przychodzi do glowy,że właśnie takie rozmowy mogą zainteresowanej pomóc??? trochę luzu,to nie zadanie z matematyki,tylko forum....ciężko powiedzieć komuś zrób tak i tak,czasem dobrze po prostu poczytac czyjeś opinie . pozdrawiam
zuza
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 18 marca 2004, o 17:58
Lokalizacja: warszawa

Postprzez admin » 7 kwietnia 2004, o 11:13

Bo z reguły jest tak, że jak ludzie zaczynają dyskutować, to powoli tracą z oczu potrzebującego człowieka, a zaczynają widzieć przede wszystkim własne poglądy. Zasady tego forum są jawne i jasne, można je przeczytać tutaj:http://www.lmm.pl/forum/viewtopic.php?t=144 i zamierzamy się ich trzymać.
Dyskusje zawsze można prowadzić, wykorzytując możliwość wysyłania prywatnych wiadomości.
Proponowałbym przyjąć pożyteczą zasadę, podobną do tej, która obowiązuje na spotkaniach Anonimowych Alkoholików: "dzielenie się nawzajem swoim doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój problem i pomagać innym".
Forów dyskusyjnych jest w Internecie niezliczona ilość i najczęściej pozostawiają wrażenie chaosu, duchowego niepokoju i nieporządku. Jesteśmy w LMM przekonani, że energię i czas poświęcone na spieranie się można spożytkować znacznie lepiej w działaniu pozytywnym.
Pozdrawiam
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Postprzez rybka » 15 kwietnia 2004, o 12:59

energii zużytej na myślenie i poznawanie prawdy nie uważam za straconą. nie wiem co o tym myśli LMM.
rozwijanie tematu może się przydać komuś innemu kto zajży na forum, to indywidualna pomoc Zoji jest możliwa tylko na privie.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez admin » 15 kwietnia 2004, o 18:55

Myślenia i poznawania prawdy nikt tu nikomu nie śmie zabraniać - będziemy natomiast przypominać o rządzących tym forum zasadach, których przestrzeganie jest warunkiem uczestnictwa w nim.
Pozdrawiam
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Postprzez rybka » 22 kwietnia 2004, o 21:12

przepraszam, trochę się zdenerwowałam.
odpowiedź Michałowi chętnie napisałabym pod nowym tematem... tylko nie wiem gdzie umieścić dyskusję o mężczyznach. "problemy w rodzinie" to trochę groźnie brzmi, a do "narzeczeństwa" też nie do końca pasuje. cóż, zdecyduje rzut monetą, kiedy już będę miała czas napisać.

pozdrawiam

rybka

PS
Zoja, bądź dzielna!
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez rybka » 23 kwietnia 2004, o 23:03

uprzejmie informuję, że dyskusję nie-na-temat przenoszę do postu "o mężczyznach" w katalogu "narzeczeństwo". szczególnie zapraszam Michała, który wyraźnie był zainteresowany co na ten temat myślę. sądzę, że znajdzie odpowiedź.

a tutaj temat umarł śmiercią naturalną, bo nikt nie pisze.
mam nadzieję, że Zoji pomogło chociaż to, że mogła komuś opowiedzieć...
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości

cron