Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 22:42 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

praca męża i jak tu sie nie wkurzać?

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

praca męża i jak tu sie nie wkurzać?

Postprzez abeba » 14 kwietnia 2006, o 11:32

Mam dość pracy mojego meża!!!!!!!!
Wychodzi do pracy o 6 rano, nawet sie nei widujemy, nie mowiac o wspolnym sniadaniu. Pracuje praktycznie 7dni w tygodniu.
Przedwczoraj wrócił o 1:30 w nocy
Wczoraj o 22. Gdy zadzwoniłam przed kosciolem o 19, nie mogl nawet 10secund rozmiawiać. Bylo mi przykro calą mszę, poszłam na spacer, o 21 dalej go nie bylo. Kupialm sobie lody i wino, wlaczyłam film (Love actually,/ To własnei miłość taki angielski przeboj sprzed 3 lat). Jak przyszedl, nawet nie chcialam na niego patrzeć. Po prostu zeby nie wybuchnąć.... potem w nocy ryczalam.
On mowi ze musi pracowac - wcale nie MUSI. Tzn wiadomo, ze kazdy dorosly powinien pracowac, ale mamy osczednosci, ja dostaje oprocz pensji duze stypendium, odlkladamy co miesiac +/- "trzecia" pensje. Owszem, to oszczednosci na mieszkanie, ale co nam po marzeniach o mieszkaniu, jesli on jest nie do zycia a ja na skraju rozpaczy? spokojnie moglby sie zwolnic, by miec czas i sily szukac lepszej pracy, przez nawet parę mcy będzie co włozyć do garnka... a tak, wkurzam sie że on nie szuka pracy - ale keidy ma szukac? (nie pracuje w biurze, przy komputerze, nie moze szukac bedac w pracy).
A jemu wczoraj bylo przykro, ze jestem taka "chłodna", bo on sie zerwał wcześniej....no tak, wczesniej niz 1. w nocy...
Jesli dodam ze wlasnei mamy faze nieplodną to depelni rozpaczliwego obrazu...
A teraz pytanie co ja mam robic w tej sytuacji? jak ma mi nie byc smutno!! jak mam zaciskac zeby i czekac do nocy na jego powrot? i jeszcze usmiechac sie na powitanie.... opanowalam sie na tyle by nei robic mu meczącej awantury, po prostu nie chce na niego patrzec, nie mam sily...
nie jest tak, ze o niego nie dbam - czekal na niego obiad, nie wymagałam by nic robił po powrocie. Zadnych wymagań, wszystko gotowe. A on na to "szef kupil pizze, nie jestem głodny" i po godzinie "czy moglabys mi okazac trochę uczucia"....oj, jak ja bym mu wtedy okazala trochę tego uczucia które miałąm w środku, to by wyleciał przez barierke z XIIpietra...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 14 kwietnia 2006, o 13:41

A gadałaś z nim o tym, ze cie to wkurza? To wazne. trzeba być miłą, i to ci wychodzi, OK, ale tez jeśli cie coś wkurza, to mu to powiedz. Tylko broń Boze nie wtedy, gdy wasnie jesteś wkurzona ( bo on to odbierze jak atak, a nie rzeczową informację), tylko dopiero jak Ci przejdzie.
A poza tym może niech on znajdzie siobiue w domu jakmies hobby. Moj mąz np wkurza się, ze m,usi długo byc w pracy, więc mu się spieszy do domu i do jkego hobby.
Osobiście uważam, zę meżczyzna powinien mieć :żonę , dzieci ( w swoim czasie), pracę i hobby.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 14 kwietnia 2006, o 13:46

ma swoje zainteresowania, ma do czego wracać, gitara, trąbka(!) na której zaczał sie uczyć grać...
ale na sprzeciwienei się szefowi to nie wystarcza, on naprawdę nie zostaje tam z własnej woli tylko dlatego że szef sie zjawił o 16tej i coś zarządził że będą robić.
a jednak to przecież na niego a nie na jego szefa spada mój smutek i mój gniew...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 14 kwietnia 2006, o 13:52

Ok, rozumiem, chodzilo mi o to, zeby z meżem pogadac, ze ci to nei pasuje ineich on coś z tym zrobi. gadałaś z nim o tym? to jets ważne.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 14 kwietnia 2006, o 15:02

gadałam, ale KIEDY on ma coś z tym zrobić?
i co z tego że to mi przeszkadza i że to dla mnie ważne jak sie nie da nic poradzić?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 14 kwietnia 2006, o 16:00

Chodzi o to,zeby go przekonac, zeby zostawil te robote. ajk mowisz, przez jakis czas dacie rade zyc z 1 pensji. namow go po prostu ityle. innego wyscia chyba nie ma.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez talitha » 14 kwietnia 2006, o 17:57

A Twój mąż chce tam pracować czy też jest wkurzony na te nieludzkie warunki i chce to zmienić ? Bo jesli tak, to możesz mu w tym pomóc choćby szukając ofert dla niego po internecie i rozsyłając jego CV...
Nie można mówić, że NIC sie nie da poradzić - zawsze jest jakieś inne wyjście, najgorzej to właśnie uwierzyć, ze nic się nie da zrobić...
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez Agania » 19 kwietnia 2006, o 10:50

zgadzam się talithą - moze pomóż mu znaleźć inną pracę. Przez prawie rok mój jeszcze wtedy narzeczony pracował w Warszawie (jesteśmy z Krakowa), zachrzaniał jak mały samochodzik i nie mógł w pracy szukać ofert.
Ale własnie ja to za niego robiłam - wyszukiwałam ogłoszenia, które mogłyby go zainteresować - potem on dokonywał selekcji i wysyłaliśmy cv tylko na te, które wybrał - w cv był podany mój nr tel jako kontaktowy, zeby będąc w pracy nie odbierał tel w sprawie umowienia sie na rozmwę - i udało się :D :D -znalazł pracę i wrócił do Krakowa
[/i]
Agania
Przygodny gość
 
Posty: 67
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:41

Postprzez abeba » 19 kwietnia 2006, o 12:28

o to fajnie, ale mój mąż nie za bardzo zgadza sie na taką pomoc, a co ważniejszze ja też nie chciałabym go wyręczać.
Kiedyś przyniosłam ofertę z Gazety (znalazłam ją przegladając gazete w czytelni gdy czekałam na coś z magazynu, wiecie, niecelowo). Bylo 2 doby tylko na wyslanie zgloszenia. Zaczełam namawiać na napisanie listu mot.... Otworzył swoje cv, utknęliśmy na poprawianiu go. Ogólnie bardzo sie zdenerwowal, że mu to narzucam.
Agania, czy to nie bylo trochę niepowazne, ze dzwonią do wybranego kandydata, a tam odbiera jego dziewczyna???
Ja potrafię w 5 minut znaleźć dla niego 10 ofert wystarczy sprawdzić ze 2 serwisy. Ale to jest moim zdaniem narzucanie sie. Poza tym mam poczucie, że on chcialby trochę zmienić zawód i sam nie wie czego szuka:/
Po przedswiatecznych wyskokach stanelo na tym, ze 30 kwietnia sie zwalnia, w czwartek idzie na spotkanie z szefem jednej firmy, znajomym mojej ciotki - wyszlo przypadkiem, znajomy poskarzyl sie cioci, ze nei moze znalezc dobrego pracownika, bo "warszawiacy to sami cwaniacy";) a ona na to ,że ma w Wwie kogos z rodziny kto w tym pracuje... No zobaczymy...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Agania » 19 kwietnia 2006, o 14:44

abeba napisał(a):o to fajnie, ale mój mąż nie za bardzo zgadza sie na taką pomoc, a co ważniejszze ja też nie chciałabym go wyręczać.


dla nas ta pomoc było jak najbardziej oczywista - on nie miał możliwości szukać, a ja taką możliwość miałam - więc szukałam - i tak on wybierał na co chce odpowiedzieć a na co nie, sam pisał cv i listy i je wysyłał - ja tylko dostarczałam materiał :)

abeba napisał(a):Agania, czy to nie bylo trochę niepowazne, ze dzwonią do wybranego kandydata, a tam odbiera jego dziewczyna???

widać nie było, skoro własnie pracuje w firmie, która do mnie zadzwoniła:)

ale jeszcze się tak zastanowiłam - u nas jednak było trochę inaczej, mój mąż sam chciał wrócić i chciał zmienić pracę - to była jego decyzja (przy moim pełnym poparciu, ale przede wszystkim jego).
czyli przede wszystkim: chcieć to móc :D [/i]
Agania
Przygodny gość
 
Posty: 67
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:41

Postprzez abeba » 19 kwietnia 2006, o 15:22

ja bym sie dziwnie poczuła, jakbym kogoś chciała zatrudnić a tu jego dziewczyna go umawia na spotkanie.... (tzn rozumiem że to była Twoja komórka?)
ja np. zanosiłam mu dwa lata z rzędu papiery na uczelnię (przy okzaji, jako studentka 4-5 roku mając kupe smiechu z kandydatów i tego co gadają w kolejkach, co to nie oni!), bo on nie mógł być w Wwie w godzinach pracy.... nie mógł, czy wygodniej mu było nie przyjeżdzać.... cóż jakby uparł sie na studiowanie sam dla siebie, a nie dla mnie, jakby nie miał ukochanej w tym miescie to by MUSIAL sam to zrobić. i chyba tak by było zdrowiej....
nie należy przyzwyczajać do wyręczania.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 19 kwietnia 2006, o 15:39

Abeba, to nie wyręczanie, to pomoc....
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 19 kwietnia 2006, o 16:10

no nie wiem.
Od szukania komuś ofert blisko do pisania zań cv.
Od zanoszenia papierów na uczelnię blisko do pisania zań prac zaliczeniowych.
Poza tym z moim mężem jest tak, że on o tę pomoc wprost nie prosił, i dlatego czuję że sie narzucam.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 19 kwietnia 2006, o 16:15

A ja bym pomyslała, ze jak dziewczyna odbiera telefon o pracę, to znaczy, zę facet gdzieś wyszedł, mieszkają razem i mają jedna komórke.
Cos Ty chyba przesadzasz. Oddawanie paierow a pisanie prac to 2 rozne rzeczy. a poza tym nei musisz pisac czegos za niego. Mozesz mu pomoc i pisac razem z nim. Moj maż też nie prosi wprost czasem o pomoc, ale ja mu pomagfam jak np sprzata w swoim warsztacie czy zbieram narzedzia po naprawianiu samochodu> Onw koncu naprawia, ma prawo sie zmeczyc. A jesli prosi o moja pomoc albo nawet nie, to zawsze ja zauwazy, doceni, a to bardzo duzo znaczy. I to wcale nei znaczy ze ja za chwile bede za niego naprawic auto, bo przeciez wiadomo, ze on auto naprawi lepiej. on robi cos czego aj bym nei zrobila i na odwrot. a jak sie pomoze swemu mezowi to potem jest wiecej zcasu dla siebie, chocby na wspolne zjedzenie ciasta, wczsniejsze wyjscie do znajomych itd. W malzenstwie sei daje, a nie analizuje, kalkuluje,m kto komu za co i dlazcego. malzenstwo to nei emocjonalna ksiegowosc,a troche tak to u ciebie wyglada.
Poza tym Ty też o wiele rzeczy wprost nie prosisz 9 co wynika z Twoich danych postów), a chcialabys , aby maz się Twoich potrzeb domyslał. mozę on, chociaz jest facetemm ( bo tkaie myslenie to akurat podobno domena kobiet) ma tak samo?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 19 kwietnia 2006, o 17:54

hej, nie czytasz uważnie!
nie jest tak, że nie pomagam z założenia i już, tylko już kilka razy probowałam i to sie źle konczyło. Np. na moje uwagi nt. rozkładu tekstu w jego cv (nawet jesli mówiłam tylko "hej, po co wziąłeś ten wzór z internetu, to jest do kitu, sam zrobisz lepszy") odpowiedzią była jego frustracja i zniechęcenie. Ofertę, którą wtedy przyniosłam, olał.
Na uczelni w koncu studiuje, i póki co musiałam mu pomagać tylko w angielskim, całe szczęście.
co najmniej tyle samo osób na tym forum radzi mi pomaganie mężowi co i zaleca własnie pozostawienie mu mozliwości wykazania się, że jest samodzielny i odpowiedzialny.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez talitha » 19 kwietnia 2006, o 22:51

abeba napisał(a):co najmniej tyle samo osób na tym forum radzi mi pomaganie mężowi co i zaleca własnie pozostawienie mu mozliwości wykazania się, że jest samodzielny i odpowiedzialny.


Bo nikt w Twych butach nie chodzi i tak naprawdę to forumowicze g.... wiedzą o Was i Waszym zyciu; no i przede wszystkim w tak skomplikowanej i różnorodnej materii jaką jest dusza ludzka nie ma uniwersalnych recept
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez adalberto » 20 kwietnia 2006, o 09:47

Najlepsze co możesz dla Was zrobić, to pomóc mu podjąć decyzję o porzuceniu tej pracy....
Napewno pomożesz mu jeśli będzie wiedział, że dacie sobie radę bez tych pieniedzy. Zbieracie na mieszkanie ... może on chce uzbierać jak najszybciej. Pozwól mu odczuć, że możecie jeszcze poczekać.
Tylko kiedy masz mu to powiedzieć? Frustruje się łatwo, bo pracuje od rana do nocy. Każdy by się frustrował. Spróbuj (łatwo powiedzieć) namówić go na urlop - może wtedy sobie uświadomi jak żyje.
Najlepiej nie planujcie żadnych aktywności - wyjazdów itp. aby miał czas "zwolnić tempa" - chociaż te dni mogą być dla Ciebie koszmarem, bo może go irytować wszystko. Nie wiem co to jest - ale tak jest, tak było ze mną i znajomymi. Jak się tak pracuje to w gruncie rzeczy "małe sprawy" jak terminy w pracy i to, że "szef zarządził" stają sie strasznie duże. Na tyle duże, ze zasłaniają wszystko inne. Horyzont myślenia się zawęrza do pracy i wszystko co go przekracza jest ogromnie irytujące. Wszystko co koliduje z pracą (nawet w tak wielkim wymiarze) jest traktowane jak intruz - wszak wypełniam mój mężowski obowiązek i utrzymuję rodzinę - brrr
Mam nadzieję, że uda Ci się wyrwać męża z tego transu.
Mojemu koledze decyzję ułatwiło ogłoszenie o naborze na jego stanowisko pracy - wiec zanim kogoś znaleźli sam się zwolnił - a potem poszedł do psychiatry, który zalecił mu conajmniej 6 tygodni odpoczynku.
Ja na szczęście nie wydoliłem fizycznie i pewnego dnia nie znalazłem sił by wstać jak zwykle do pracy... (potem jeszcze długo to trwało, zanim rzeczywiście zmieniłem styl pracy, ale od tego się zaczęło).
Nie mówiąc już o mężu koleżanki, który w wieku 30 lat miał wylew - praca informatyka + remont domu do późnej nocy. Do normalnej pracy już nie wróci.
I wszystko polega na tym by mu uświadomić jego bierzący stan. Tylko lub aż....

Przepraszam, że Cię troszkę straszę, ale żadna z historii nie jest zmyślona ani wyczytana.
adalberto
Przygodny gość
 
Posty: 73
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 19:15
Lokalizacja: Miłkowice/Legnica

Postprzez abeba » 21 kwietnia 2006, o 23:01

adalberto napisał(a):Najlepsze co możesz dla Was zrobić, to pomóc mu podjąć decyzję o porzuceniu tej pracy....
Spróbuj (łatwo powiedzieć) namówić go na urlop - może wtedy sobie uświadomi jak żyje.

Na urlop nie byloby szans (szczegolnie ze od 2 mcy mial tylko umowe zlecenie), za to tuz po siwetach sie rozchorowal i oboje bardzo to sobie chwalilismy....
podjac decyzje juz pomoglam - wystarczyla awantura przed swietami (jednak - stracilam cierpliwosc w sobote) i grozba wyprowadzki.
na 90% ma nowa prace po tej rozmowie, na ktora sie wybieral. za 2x wyzsze zarobki, 2 przystanki tramwajem od domu i mam nadzieje w normalnych godzinach....hura, hura, hura
jedno co mnie niepokoi, to ze znow jest to firma ktora zatrudnai po znajomosci....
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Kinia » 21 kwietnia 2006, o 23:21

Dlaczego obawiasz się zatrudniania po znajomości???

A swoją drogą nie dziwi mnie, że się wkurzył z tym CV kiedyś, bo to "sam byś napisał lepsze" było dopiero po tym, jak powiedzialaś, że wybrał z netu takie "do kitu"...wiem, czepiam się...ale zauwałylam ostatnio jak ważne jest zwracanie uwagi na to co się mówi ;) (szkoda, że tylko to zauważyłam...a wcale nie kniecznie sama tak robię ;( )
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez kukułka » 22 kwietnia 2006, o 09:47

Tak, Kinia, masz rację z tym CV. Abebo, a czy mąz chociaż cieszy się z nowej pracy?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Gosiaczek » 22 kwietnia 2006, o 14:25

Abeba - pierwszy duzy krok ! Miejmy nadzieje,ze nowa praca bedzie fajna i bedziecie sie czesciej widywac - tak trzymac ! :)
Gosiaczek
Bywalec
 
Posty: 172
Dołączył(a): 20 grudnia 2004, o 13:56


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości

cron