W sumie to nie bardzo taktowne domagac sie wesela - nie wiem czy nie dałoby się przekonac do tego przyjęcia.Przecież jakbyś nawet poszła do pracy za rok czy dwa to i tak na początku się za wiele nie zarabia i takie odkładanie tylko z powodu wesela chyba to nie najlepszy pomysł. To lepiej zrobic przyjęcie i być sakramentalnym małzenstwem niz tylko z powodu czyjejs opinii( rodziny) meczyc sie dalej albo coś ,,kombinować''-wyprowadzki,wspólne mieszkanie- jak juz tyle daliscie rade-po co się narazac na pokusy, na niepokoj sumienia- to wam chyba nie pomoze byc lepszym.
Niania przeciez po slubie bedziecie mieli sakrament
to Bog wam bedzie pomagał. To jest niewyczerpalne źródło łask i opieki
.
Ja wiem,ze to sie tak łatwo mówi,ale zaufajcie Bogu,że wam pomoze.Jak zaprosicie Go do waszego małzenstwa (nawet jak rodzina będzie ,,kręcić nosem '' i mieć jakies ,,ale'') to On was nie zostawi, a tak jak mówisz-zamieszkać-w sumie trochę Bogu na przekór( ja nie posadzam was o złe intencje,nic z tych rzeczy) to jak prosić jednoczesnie o łaski.Nie umiem tego napisać lepiej,ale mam nadzieję,ze się nie obrazisz.
Wiesz znam dziewczynę ,która zamieszkala przed ślubem z zamiarem,ze szybko się pobiora i już ze 2,5 roku minęło i nic-a to pieniądze,a to brak urlopu,a to praca w niedzielę,a to choroba i ten narzeczony jakos stracił zapał do ślubu- to chyba taka pułapka z tym mieszkiem.
Kasa-ale wiesz w zyciu to ciągle są problemy z pieniędzmi,czasem i po studiach są i pracę się zmenia parę razy.
Ale może jakoś da się na studiach dorobić?(korepetycje ,sprzątanie,promocje,zlecenia-masę studentow dziennych staje na głowie i wymyśla jakieś ,,fuchy'' a w wakacje-coś trwalszego-chocby zastęptwo w sklepie czy w kawiarni).Nie wiem czy wypada to proponować,ale moze wtedy mąż wziąłby jeszce jakieś pół etatu a jak pójdziesz już do pracy to mu to wynagrodzisz.(znam wypadek,ze na czas gdy zona rodziła dziecko i brała urlop mąż wziął 2 etaty,zeby mieli na chleb - ech,zycie czasem wymaga poswięceń).
To bardzo naturalne,że juz chcesz opuścić rodziców-przeciez sam Bog tak powiedział i chyba warto nawet ,,stanąć na głowie'',zeby tak zaplanować,by nie przeciągać w nieskończonośc realizacji decyzji o slubie,skoro juz ta decyzja został podjęta.