Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 08:36 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

załamka przed ślubem

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez abeba » 7 maja 2006, o 19:01

kukułka napisał(a):Abebo, czy nie uwazasz, że jest to grzebanie w czyimś sumieniu? I po co tam grzebać? Czemu TOBIE ma to służyc?

tak jak napisala kasiama, to moze razic u osob ktore z jednej strony slyną z religijnosci a z drugiej zyją inaczej.
Akurat bylam w takiej sytuacji gdy dobry przyklad byl mi potrzebny.Trafilam pierwszy raz do DA niemal prosto z weekendu z lubym, na ktorym postanowilismy przestac z sobą sypiac. I bardzo mi bylo potrzebne umocnienie. I akurat trafiłam na porywający przykład, spotkalam ludzi ktorzy mieli odwagę zyc inaczej i o tym mówić.
Kto wie, gdybym wtedy trafila na jakichs hipokrytów - może wcale bysmy nie wytrwali w tej decyzji...
a dla odmiany - w podstawowce spiewalam w szkolnej scholi.... z katechetka wziela slub z wuefistą już z brzuchem. No bardzo to mnie w wierze umocnilo...:/
Poza tym myslę że jednak wśród młodych ludzi przykład innych jest bardzo ważny i że to nie do końca pakowanie się w czyjeś sumienie.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 7 maja 2006, o 19:41

przykład tak, Ok rozumiem i w ogóle, ale nigdy do końca nie wiesz, ajk to jets u innych ludzi. Pod kołdre im nie zaglądasz, w głowie, w sercu też nie siedizsz. A od zawsze było tak, ze byli ci, któryz konsekwsentnie przestrzegali swych zasad, tacy, co je łamali i tacy, co byli hipokrytami. W każdej sferze swiatopogładowej tacy ludzie są. w śod katolików też. Chrzescijanie maja byc podobni do chodzacych aniołów, ale nie są. Imm wcześniej to zrozumiemy, tym lepiej chyba.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 7 maja 2006, o 19:57

ok, wszystko rozumiem. po prostu okazało się że nie wszyscy rozumieją mechanizm, na podstawie ktorego KK niechetnie patrzy na mieszkanie razem bez slubu, nawet "grzeczne".
Np. zakaz pieszczot w okresie plodnym czy seksu oralnego też nie dla wszystkich jest jasny i wymaga trochę wyjasnien. to czy w efekcie wyjasnien ktos sie zgodzi czy nie i bedzie ignorowal stanowisko KK to inna sprawa...
Na co dzien, uwierz, nie zaprzątam sobie glowy czyims sumieniem. Ale np. raźniej mi sie zrobilo gdy odwiedzilam daleką kolezankę (ona po slubie, ja byłam przed) i spostrzeglam termometr kolo lozka (nie grzebalam jej w łózku, po prostu mieli 1 pokoj i tam usiedlismy). A wczoraj dodawalam koledze odwagi by się oświadczył:) co nie znaczy że zaczęłam od potępienia faktu że ze sobą sypiają.
I ten wątek miał chyba też dodać pewnej pannie odwagi...dodał?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kasik » 7 maja 2006, o 22:16

nie chce wiecej zasmiecac watku, ale do noovej: ty sie tlumaczyz rodzinie ? przepraszam, ale gdyby mnie jakis wujek cos spytal to byl dostal taka .... ze hej!!

A pewnych postanowien KK nie pojme, chodz bardzo bym chciala. Jak to mowia, KK to ci co wiedza ze Jezus zatrowal i momentami mimo ze nie chce, zaczynam w to wierzyc :roll:
kasik
 

Postprzez fiamma75 » 8 maja 2006, o 08:57

abeba napisał(a):po prostu okazało się że nie wszyscy rozumieją mechanizm, na podstawie ktorego KK niechetnie patrzy na mieszkanie razem bez slubu, nawet "grzeczne".


Nam KK w osobie spowiednika czy też przyjaciół nie robił problemów z tego powodu, że mieszkaliśmy przez miesiąc przed ślubem razem :D
Był to najpięknieszy czas naszego krótkiego narzeczeństwa :lol: Do tego było dużo łatwiej wytrwać w czystości, gdy mieliśmy siebie na co dzień, niż gdy widzieliśmy się w weekendy i narastała w nas tęsknota :wink:
Dla rodziny nie byliśmy zgorszeniem, bo mąż był znany z tego, że to "porządny" chłopak :wink:
Trudno by było też być zgorszeniem dla młodych, skoro oboje nie należeliśmy do tej grupy wiekowej :wink:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez novva » 8 maja 2006, o 09:19

kasik napisał(a):nie chce wiecej zasmiecac watku, ale do noovej: ty sie tlumaczyz rodzinie ? przepraszam, ale gdyby mnie jakis wujek cos spytal to byl dostal taka .... ze hej!!

Czy ja gdzieś napisałm, że się tłumaczę? Skąd Ci to przyszło do głowy? Napisałam wręcz przeciwnie:
Mało kto uwierzy w tak dobrą i silną wolę człowieka, żeby go nie oskarżyć. A przecież nie będziemy się wszystkim tłumaczyć...

Czuję się na cenzurowanym, to prawda, ale przeciez to sprawa nasza i Pana Boga. Na pewno nie będę się publicznie spowiadać nikomu.
kasik napisał(a):A pewnych postanowien KK nie pojme, choc bardzo bym chciala. Jak to mowia, KK to ci co wiedza ze Jezus zatrowal i momentami mimo ze nie chce, zaczynam w to wierzyc :roll:

Na marginesie: rozumiem, o co Ci chodzi, ale nie przeginaj z komentarzami, bo są tu ludzie, dla których te postanowienia są ważne :) i możesz ich nieźle urazić.
A wracając do tematu: Nianiu, jak sobie radzicie? coś się zmieniło?
Ostatnio edytowano 8 maja 2006, o 09:23 przez novva, łącznie edytowano 1 raz
novva
 

Postprzez novva » 8 maja 2006, o 09:22

KP napisał(a):Bo szczerze mówiąc takie sytuacje (wyjazdy, odwiedziny) są dla mnie oczywiste (co nie znaczy, że nie są pokusą - ale pokusy różne to można znaleźć bez wyjazdów i spania pod wspólnym dachem). Ale mieszkanie wspólne to jednak co innego.

W jakim sensie te sytuacje są dla Ciebie "oczywiste"? Oczywiste, że wiążą się z seksem? Oczywiste, bo są naturalne? Może się czepiam słówek, ale jestem ciekawa, co przez to rozumiesz, bo brzmi ambiwalentnie. Może być na priv, jak nie chcesz zasmiecać wątku.
novva
 

Postprzez KP » 8 maja 2006, o 09:31

novva napisał(a):W jakim sensie te sytuacje są dla Ciebie "oczywiste"? Oczywiste, że wiążą się z seksem? Oczywiste, bo są naturalne? Może się czepiam słówek, ale jestem ciekawa, co przez to rozumiesz, bo brzmi ambiwalentnie.

Czepiasz się, czepiasz. Konkteks jest jednocznaczny. Oczywiste - bo nie powinny dla normalnego człowieka stanowić powodu do zgorszenia (choć jak napisałem są pokusą).
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez novva » 8 maja 2006, o 10:12

Jeszcze odnośnie zgorszenia i tego, co napisała abeba:
Kto wie, gdybym wtedy trafila na jakichs hipokrytów - może wcale bysmy nie wytrwali w tej decyzji...
a dla odmiany - w podstawowce spiewalam w szkolnej scholi.... z katechetka wziela slub z wuefistą już z brzuchem. No bardzo to mnie w wierze umocnilo...:/
, przypomniała mi się medytacja, która niedawno czytałam w TP:
Pokój osiągnięty na drodze odseparowania się od niedoskonałych oznacza ucieczkę od człowieka. Rzeczywiście: łatwiej się wyciszyć w pustym kościele niż w tłumie ludzi, ale tylko wtedy „jeden duch i jedno serce [będą] ożywiały wszystkich wierzących", gdy chrześcijanie będą potrafili znosić z miłosierdziem swoje niedoskonałości i grzechy. (...)
Apostoł [Tomasz] zrozumiał, że patrzy na wspólnotę Kościoła – Ciało Chrystusa poranione grzechami zdrajców i zadufanych, nierozumnych i nieskorych do wierzenia.
novva
 

Postprzez goska » 8 maja 2006, o 10:42

:?:
Ostatnio edytowano 8 maja 2006, o 11:51 przez goska, łącznie edytowano 2 razy
goska
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 11 stycznia 2006, o 16:18

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 10:55

nie rozumiem...
Twoim zdaniem wolno mi było być jako 15-latce zawiedzioną postawą ulubionej katechetki i zniechęconą do życia zgodnei z tym czego na religii nas uczono czy też powinnam była jej gratulować i w ogóle uważać że jest ok i być już na tyle dojrzała, by zająć sie własnymi grzechami?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez novva » 8 maja 2006, o 11:06

abeba napisał(a):nie rozumiem...
Twoim zdaniem wolno mi było być jako 15-latce zawiedzioną postawą ulubionej katechetki i zniechęconą do życia zgodnei z tym czego na religii nas uczono czy też powinnam była jej gratulować i w ogóle uważać że jest ok i być już na tyle dojrzała, by zająć sie własnymi grzechami?

Jasne, że nie wtedy! Ale teraz chyba możemy spojrzeć na to inaczej? dojrzalej? Bo jeśli tego nie zrobimy, to czym stanie się dla nas Kościół? Chciałoby się, żeby był idealny, piękny i anielski, ale nie jest (przynajmniej nie jest taka ta częśc Kościoła na ziemi). Ale takim trzeba Go kochać - o tym był cytowany przez mnie tekst. Tylko, że to jest bardzo trudne, kiedy nie tylko na każdym kroku samemu się wątpi i upada, ale dodatkowo widzi się wokół ludzi, którzy zamiast wspierać człowieka, sami pogardzają religią albo naginają jej zasady do swoich celów. Ile osób odeszło od wiary z powodu spotkania z taką osobą, jak Twoja katechetka - nie wiem. Ile by to nie było, to samo zjawisko jest bardzo bolesne. Ale chyba nieuchronne...
novva
 

Postprzez KP » 8 maja 2006, o 11:10

Ty Goska chyba nie umiesz czytać. Twoja wypowiedź nijak się nie ma do tego, co zostało napisane. Uwag dodatkowych wolę nie komentować, bo szkoda mi czasu na rozmowę na takim poziomie.
Skoro forum jest katolickie, to powinien być oczywisty szacunek dla drugiego człowieka. Nie po raz pierwszy łamiesz tę zasadę.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez Bratka » 8 maja 2006, o 15:42

Nianiu, nie chcę Cię oceniać, ale czy Wasza decyzja o małżeństwie jest przemyślana? Chcesz zakładać swoją rodzinę a jednoczśnie żal Ci że w świetle prawa będziesz osobą samodzielną pomimo, że studiujesz. W innym wątku pisałaś o nie do końca jasnym zachowaniu narzeczonego- może warto jeszcze przed ślubem dać sobie szansę na lepsze przyjrzenie sie sobie poprzez wspołne zamieszkanie. Z własnego doświadczenia powiem że wspólne mieszkanie jest wspaniałym czasem, gdy nic nie jest bo "musi", tylko dlatego że chcemy. Wyrobiliśmy w sobie postawę, którą teraz tylko pielęgnować. Nie rozumiem też czemu rodzina miałaby Cie za to wyklnąć? W końcu sami Ci mówią byś ze ślubem zaczekała. Kościół nie miesza sie w to- więc możesz być spokojna- nie wyklnie Cię. A jak będzie was stać na ślub i wesele a potem na wspólne życie to myślę że obawy znikną.
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez goska » 8 maja 2006, o 16:03

Bratka napisał(a): może warto jeszcze przed ślubem dać sobie szansę na lepsze przyjrzenie sie sobie poprzez wspołne zamieszkanie


Wiem,że nie lubicie moich postów.Tak,że az sie złamałam i wykasowałam tego wcześniej.
Chrześcijanin musi zawsze myśleć,co Jezus zrobiłby na jego miejscu.
Czy Pan Jezus doradziłby zamieszkanie przed ślubem,żeby się lepiej poznać(tak jak doradzają dziś gazety kobiece,tv,,,psychologowie)?
Przeciez to narażanie siebie i narzeczonego na popełnienie grzechu :cry:
goska
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 11 stycznia 2006, o 16:18

Postprzez Bratka » 8 maja 2006, o 16:27

goska napisał(a):Chrześcijanin musi zawsze myśleć,co Jezus zrobiłby na jego miejscu.
Czy Pan Jezus doradziłby zamieszkanie przed ślubem,żeby się lepiej poznać(tak jak doradzają dziś gazety kobiece,tv,,,psychologowie)?
Przeciez to narażanie siebie i narzeczonego na popełnienie grzechu :cry:


Nie wiem jak to jest w życiu innych, dla mnie zamieszkanie z chłopakiem nie było zwiększeniem okazji do grzechu... a dało nam naprawdę dużo...

W końcu samo bycie z chłopakiem moze być narażaniem siebie na grzech - nie trzeba razem mieszkać by grzeszyć...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 16:44

chciałam tylko ogolnie powiedzieć, że slub ma wielką wartość po prostu, niezaleznie od sukni, przyjęcia itp. więc jesli ktoś jest do niego przekonany, to nie powinien go odkladać tylko dlatego że brak pieniędzy na przyjęcie. wiele tu na lmm było głosów, by, gdy najdzie pragnienie dziecka, realizować chęć rodzicielstwa, nawet mimo skromnych finansów, bo najwazniejsza jest miłosc, którą chce sie "pomnożyć". I chyba tak samo jest z małżeństwem - nie warto go opozniać z braku fortuny na wystawny slub, rodzinie nic do tego. Jesli tylko taki mialby być powód odwlekania, to byłabym jednak za slubem przed zamieszkaniem razem, a nie prowizorką.
(co innego problem z czego para będzie żyć, szczegolnie tracąc wsparcie rodziców)
wspólne mieszkanie jest wspaniałym czasem, gdy nic nie jest bo "musi", tylko dlatego że chcemy.

wiem że sie czepiam, ale to jak to sformułowałaś kojarzy się z przekonaniem, że po slubie to już niby wszystko się "musi", i tylko wpolne zamieszkanie przedtem was przed tą postawą uchroniło. A przecież ślub bierze sie bo się chce, chce sie tego wszystkiego co bedzie potem...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez KP » 8 maja 2006, o 16:53

goska napisał(a): Czy Pan Jezus doradziłby zamieszkanie przed ślubem,żeby się lepiej poznać(tak jak doradzają dziś gazety kobiece,tv,,,psychologowie)?
Przeciez to narażanie siebie i narzeczonego na popełnienie grzechu :cry:

No więc stąd pojawiła się u mnie wątpliwość co do Twojej umiejętności czytania. Jeszcze raz teraz przejrzałem wszystkie posty. Zdarzył się dwa, które nawet nie tyle doradzały wspólne zamieszkanie, co stwierdzały że nie widzą problemu. Cała reszta (która nie zajmowała kwestiami pobocznymi) udzielała rady dokładnie przeciwnej. Wymowa dyskusji była dla mnie jednoznaczna.
Kolejny post, który stwierdzał, że nie widzi problemu wywołaś tą Twoją wypowiedzią. Więc nie żal się na to, że ktoś nie lubi Twoich postów, tylko najpierw myśl nim coś napiszesz.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez KP » 8 maja 2006, o 16:55

Bratka napisał(a): [Nie wiem jak to jest w życiu innych, dla mnie zamieszkanie z chłopakiem nie było zwiększeniem okazji do grzechu...

Eeee... Krew nie woda. Nie bardzo wierzę. Musiałby być nieczuły na Ciebie (w co nie wierzę).
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 17:03

KP, bo ja już zglupialam:
zarzucasz gosce że jej radykalne wypowiedzi wywolują liberalne odpowiedzi i że w związku z tym nie powinna się wypowiadać?
Gdzie jak gdzie, ale tu goska chyba nie przesadza, po prostu jest przeciwna kompromisom, nie zauwazylam zeby kogos obrażała...
Po prostu mamy różne poglądy na temat tego, czy powinniśmy w postepowaniu keirować sie tym co pomyślą inni, czy ich nie zgorszymy.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Bratka » 8 maja 2006, o 17:17

KP napisał(a):Eeee... Krew nie woda. Nie bardzo wierzę. Musiałby być nieczuły na Ciebie (w co nie wierzę).


Nie musisz wierzyć. Ale mam prawo miec doświadczenia które mijają się z Twoją wyobraźnią, prawda?
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez KP » 8 maja 2006, o 19:11

abeba napisał(a):KP, bo ja już zglupialam:
zarzucasz gosce że jej radykalne wypowiedzi wywolują liberalne odpowiedzi i że w związku z tym nie powinna się wypowiadać?
Gdzie jak gdzie, ale tu goska chyba nie przesadza, po prostu jest przeciwna kompromisom, nie zauwazylam zeby kogos obrażała...

Uważam, że stawia nieuzasadnione zarzuty wobec większości uczestników tej dyskusji. Nie wydaje mi się, że by większość wypowiadających się była za jakimiś kompromisami.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 19:20

dalej Cie nie rozumiem.
Wg mnie mieszkanie razem przed slubem bez wspolzycia jest pewnym kompromisem po pierwsze miedzy byciem i niebyciem małzonkami, po drugie między byciem w zgodzie i nie z nauką KK. dlatego okresliłabym posty Bratki, fiammy jako proponujace kompromis.
jesli uważasz że w mieszkaniu razem bez slubu jest wszystko na 100% ok, to, cóż, ja też stawiam nieuzasadnione zarzuty w/w osobom. a mnie nie krytykujesz - ?
zresztą w tym temacie chodziło raczej o zastanowienie sie czy takei mieszkanie będzei źle widziane przez KK (np. spowiedników),bo Niania napisała że Kościół ją wyklnie. A nie czy ktoś z nas komuś coś zarzuca.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Samanta » 8 maja 2006, o 20:12

Ja proponuje pomodlić się za Nianię- i tak nasze rady to tylko rady-a decyzję musi podjąć sama.Może Nianiu załóż wątek z prośbą o modlitwę,żeby więcej osob się przyłączyło?
Jestem sama,ale z mężczyzny,któremu nie ufałam-zrezygnowałam.Być może zapłacę staropanieństwem,mam tego świadomość.Wybory życiowe bywają dramatyczne.
Ja Ci Nianiu współczuję i to bardzo,czytałam twój wątek o zazdrości,nie mogę cię ,ani tej sytuacji ogarnąc ,bo tylko net.Mi się zdaje(mogę byc całkowicie w błędzie),że ta załamka,to nie z powodu pieniędzy,jak się kocha to się w ogień za kimś idzie,chocby w biedę i trud.Tozachowanie narzeczonego napawa lękiem.Z drugiej strony ja wiem jak kobieta boi się zostać sama,to jest dramat.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez fiamma75 » 8 maja 2006, o 20:14

abeba napisał(a):dalej Cie nie rozumiem.
Wg mnie mieszkanie razem przed slubem bez wspolzycia jest pewnym kompromisem po pierwsze miedzy byciem i niebyciem małzonkami, po drugie między byciem w zgodzie i nie z nauką KK. dlatego okresliłabym posty Bratki, fiammy jako proponujace kompromis.


Dla nas nie był to żaden kompromis :shock: Po prostu sytuacja życiowa tak się ułożyła a nie inaczej, nie było wyjścia. Wszyscy wiedzieli dlaczego zamieszkaliśmy razem. Nasz spowiednik doskonale o tym wiedział i nie robił żadnego problemu.
A przy okazji to wspólne zamieszkanie dużo nam dało.
Nie jestem bynajmniej zwolenniczką życia "na próbę".
Myśmy nie żyli na próbę, ślub był za miesiąc, nie chodziło nam o seks, czy sprawdzenie czy ze sobą wytrzymujemy.
Nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka :!:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez kukułka » 8 maja 2006, o 20:19

Abebo, nie gratulować, ale przyznac, zę ludzie sie mylą i błądzą.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 21:51

Boże, tak to jest jak się próbuje bronić nie swoich poglądów...
Czy ja nie daję ludziom prawa do błędów? (no może wyjątkiem katechetki, bo ona winna swiecić przykładem a nie brzuchem :twisted: ) sama mam taką belkę w oku że sie można o nią potknąć! wszystkich którzy poczuli się obrażeni przepraszam, mam tendencję do oddzialania wypowiedzi od ludzi.
kasik (nawiasem mówiąc niegrzecznie) zaatakowała argument który jest często używany w duszpasterstwie młodych ludzi. Argument, który poparła też kasiama i KP (i nie pomagają go bronić!). Jak zwykle emocje mnie poniosły i chciałam pokazać żę istnieje coś takiego jak zgorszenie czynami innych. Piszę w pierwszej osobie bo tak jest moim zdaniem fair, nie piszę ogólnikami jak niektórzy. Naprawdę na co dzień sie tym nie zajmuję...
Poza tym, czy nie uważacie że coś na rzeczy jest, że owszem każdy przypadek jest indywidualny, kazdy ma swoje powody (zmiana pracy, wyrzucenie z mieszkania przez rodziców itp.) zamieszkania razem. Ale zebrane razem te przypadki tworzą - coraz popularniejszą praktykę mieszkania razem, którą młody człowiek widzi dookoła. Kiedyś to by było niedopuszczalne i kropka, bo panna by straciła dobrą reputację.
Dla mnie np. pozytywnym przykładem są znajomi, którzy sie pobrali w czasie studiów, bez mieszkania razem. w pewnym sensie dodało nam to odwagi by sie pobrac, a nie tak "bujać" ze sobą... znajomi którzy sie pobrali bo wpadka nie są dla mnie przykladem, o jednych to sie nawet martwię, ale nie potepiam, bo przecież nie mam takiej władzy.
Fiamma, wasz spowiednik to zrozumiał i ok. ale często, gdy ksiądz nie zna pary, to jest potepiane, dlatego czułam w obowiązku uswiadomić Niani i innym że mogą się zetknać z potępieniem/nierozgrzeszeniem. Np. moja przyjaciółka ze swoim chłopakiem nie mieszkają oficjalnie razem, ale on bywa i nocuje u niej niemal codziennie. Przy świątecznej spowiedzi nie dostała rozgrzeszenia bo ksiądz nei uznał postanowienia poprawy. Kapłana (wg jej relacji oczywicie) nawet mało obchodziło czy ze sobą sypiają (chyba nie, bo jej tabletki zaszkodziły i musiała odstawić, a wiem że to panikara i bez tabletek nie ma mowy) czy nie, odparł "niech wróci tuż przed slubem jesli kiedyś będzie chciała, a teraz nie ma sensu sie spowiadać". Ksiądz zamiast udzielić nauki, spisał ją na straty, Nianiu - chciałabyś tak?
Piszę też to, co usłyszałam w duszpasterstwie akademickim. I to były właśnie argumenty o zgorszeniu, o pokusie, o tym by wyjeżdzać wspólnie ale nie we dwoje lecz w grupie (panny w jednym namiocie, panowie w drugim - czy to takie wyrzeczenie pojechać z paczką znajomych? czy musicie tak koniecznie zaliczać romantyczne weekendy już przed slubem?). Więc nie oskarżajcie mnie - taka jest nauka duszpasterzy młodzieży, którą niezgrabnie chciałam tu obronić.
fiammo, gdyby Twój mąż był trochę młodszy powiedziałabym: tak, to był kompromis, bo mógł ten miesiąc przemieszkać w studenckim mieszkaniu albo innej stancji. W tej szczegolnej sytuacji trudno było rzeczywiscie wymyslic cos innego...;)
Betsebe - napisałaś że ten rok wam dużo dał i że PO (podkr. moje) tym roku mieszkania razem wiedziałaś "to na pewno ten" - A gdybyś nie uznała tego "że to na pewno ten"? to byłoby własnie mieszkanie razem na próbę! tylko że Twój mąż, czy Bratki tę próbę zaliczyli - a mogło się zdarzyć że nie zaliczą i wtedy zrezygnowałybyscie ze slubu, czyż nie?
Rozumiem, że takie mieszkanie razem zbliza, jest miłe, dużo daje - mieszkanie razem PO slubie też duzo daje, bo kazdy dzień razem dużo daje. Ale była też na wypowiedz o parach, którym takie mieszkanie ostudziło zapał do slubu (Gośki, nie moja!).
wreszcie, skoro preferujemy podejście indywidualne do danego przypadku, nie zapominajmy że o radę prosiła Niania, która ma już dość mieszkania w domu i chciałaby się wprowadzić do narzeczonego. A slub jest niekorzystny dla niej głownie ze względów finansowych. Czy to jest utrzymanie alimentów to konieczność, wystarczający powód do zamieszkania razem bez ślubu? nie wydaje mi się, to raczej chęć wykorzystania najlepszych stron każdej z sytuacji...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez KP » 8 maja 2006, o 23:32

abeba napisał(a): jesli uważasz że w mieszkaniu razem bez slubu jest wszystko na 100% ok,

Chyba już skończmy temat w temacie, bo zupełnie przestajemy siebie czytać. Przecież uważam dokładnie przeciwnie. Nie będę już robił cytatów z samego siebie, bo byłoby to śmieszne.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 23:38

KP, zbiło mnie z tropu Twoje oburzenie na goskę i to była ironia a nie stwierdzenie ze tak uważasz. Wczesniej zrozumiałam, jakie jest Twoje stanowisko:
KP napisał(a): szczerze mówiąc takie sytuacje (wyjazdy, odwiedziny) są dla mnie oczywiste (co nie znaczy, że nie są pokusą - ale pokusy różne to można znaleźć bez wyjazdów i spania pod wspólnym dachem). Ale mieszkanie wspólne to jednak co innego.

czyli zasadniczo przeciw, jak mniemam
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości

cron