Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 11:00 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

załamka przed ślubem

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

załamka przed ślubem

Postprzez Niania » 13 kwietnia 2006, o 13:52

Bierzemy (?) ślub we wrześniu, ale na drodze - same przeszkody. Nasze rodziny są nie chcętne do pomocy - jedynie wymagają wesela (a nie przyjęcia jak chcemy). Mamy bardzo mało pieniędzy - ja jeszcze studiuje, narzeczony pracuje. I wciąż kombunuje jak mieć o te pare złoty więcej...
ostatnio wymyśliłam, że gdyby mój tata nie przestał płacić alimentów mimo ślubu to byłoby dobrze.. no ale wiadomo - slub niweczy wszytko i zwalnia z płacenia alimentów, mimo że studiuję. Pożaliłam się mamie - a ona na to - to nie bierz slubu, weź go za 2 lata. I tak na każdym kroku słysze weź go później. Nie dośc że sama się boję to jeszcze człowieka dłują.
Ale ja nie chce czekać! Nawet nie mogę. Raz że chce już być żoną a nie ciągle mieć narzeczonego na dystans, dwa w domu nie wytrzymam kolejnych lat. :cry:

Co mam zrobić?
Mam ochotę przeprowadzić się do narzeczonego bez ślubu - taniej, ekonomiczniej, tyko rodzina wyklnie i kościół też.
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez groch » 13 kwietnia 2006, o 15:55

Nianiu, dlaczego boisz się ślubu? Dlaczego rodzice nie chcą, żebyście się pobierali? Napisałaś bardzo ogólnie, trudno coś Ci odpowiedzieć, bo chyba problemy leżą gdzieś głębiej... Jednak spróbuję choć częściowo:


1. Kościół nie wyklnie Cię jeśli zamieszkasz z narzeczonym. Inna sprawa, że nie do końca to będzie czyste zagranie... Jest to trudna decyzja, bo człowiek naraża się na nieporozumienia z rodzicami, no i w sumieniu czuje, że nie do końca jest to właściwe (a tak mi się wydaje, że to Cię właśnie martwi). Ja przeżyłam taką sytuację - wydawało mi się, że nie ma innego wyjścia. Żaden ksiądz nie potępił mnie za moją decyzję ale dla mnie samej była to mało komfortowa sytuacja. Wiele zależy od indywidualnych okoliczności... no i oczywiście od silnej woli, bo samo mieszkanie razem nie jest grzechem, ale już seks przed ślubem tak... Rozumiem Twój ogromny dylemat, niestety to Ty musisz podjąć decyzję...

2. sprawa wesela: to rodzice organizują wesele (tak jest to ustalone przez tradycję) - jeśli chcą, by było wesele, ich obowiązkiem jest je urządzić i opłacić. Oczywiście coraz częściej młodzi ludzie się z tej tradycji wyłamują, ale to musi być decyzja młodej pary, a nie rodziców! Jeśli rodzice nie chcą finansować (lub przynajmniej współfinansować) wesela, macie prawo zrobić po swojemu! Od momentu ślubu będziecie stanowić osobny "byt", założycie własną rodzinę i macie prawo kształtować życie według własnego życzenia, a nie kierować się zdaniem rodziców. Oczywiście, jest to idealna sytuacja kiedy rodzice cieszą się, że dzieci biorą ślub i we wszystkich decyzjach się zgadzają albo przynajmniej są wyrozumiali - ale to nie jest żaden przymus. Jeśli czujesz,że kochasz tego mężczyznę masz prawo założyć z nim własną rodzinę, wtedy, kiedy Wy chcecie i na własnych warunkach. Dobra atmosfera to osobna kwestia...

3. wygląda mi na to,że masz dość ciężką sytuację w domu. Rozumiem Twoją chęć wyrwania się z niego ale musisz pamiętać o jednym: jeśli podejmiecie decyzję o ślubie to musisz też ponieść jej konsekwencje. Jeśli chcesz alimenty od taty, to nie dziw się że mama proponuje Ci przesunięcie ślubu. Może robi to właśnie w trosce o to, byś miała pieniądze na utrzymanie, może wydaje jej się to sensownym rozwiazaniem, a może widzi jak bardzo się sama wahasz. Jednak nie możesz żądać od rodziców, że zarazem zaakceptują Twój ślub i będą Cię nadal ochoczo wspierać finansowo, choć będziesz mogła samodzielnie i bez konsultacji z nimi podejmować decyzje. Oczywiście, mogą to zrobić - ale to jest z ich strony gest dobrej woli a nie obowiązek! Więc albo dezydujesz się żyć na ich koszt i na ich warunkach albo na własnych warunkach ale i na własny koszt... Na tym niestety polega dorosłe i odpowiedzialne życie - a pierwszym krokiem (czy jednym z pierwszych) w takie życie jest niewątpliwie ślub...


4. obawa przed ślubem - dlaczego chcesz zamieszkać z tym człowiekiem? dlaczego chcesz uciec z domu właśnie do niego? Jeśli powiesz: bo go kocham, to ślubu nie należy się obawiać. Nie wiem jak długo się znacie, co Was łączy, ale małżeństwo jest naprawdę wspaniałą sprawą.

Życzę Ci mądrych decyzji!
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez abeba » 13 kwietnia 2006, o 18:31

Moje opinie do tego co napisała groch:
1. KK nie wyklnie, ale będziesz życ w grzechu - a) zgorszenia innych (kórzy widza kolejna parka miieszka razem na kocią łapę) b) narażania się na pokuse gzechu cieżkiego. Znam przypadek, że po prostu ksiadz był na stanowisku ze rozgzeszenia nei da, bo konieczne jest zakonczenie wspolnego mieszkania.
2. odnosnie przyjecia: rozumiem ze to dalsza rodzina chce weseliska, a wy i Twoja mama nie mozecie sfinansować... cóż, trudno, to niech nie przychodzą! macie prawo wybrać jak świętujecie.
3. odwagi, ja wyszlam za mąż przed 5 rokiem i żyję! nie zaluję o tyle, że mamy teraz oboje tyle pracy, ze na spotkania nie-w-nocy po prostu nie byloby mozliwosci. a tak, choćby o 2 wnocy ,jak wczoraj, ale sie widzimy, po prostu w jednym lozku...
4. kasa - no niestety, kasa albo od tatusia albo od mężusia, że tak ordynarnie to ujmę.... alimenty są dla dzieci niesamodzielnych finansowo, bo i trudno wymagać od rodzica, który córkę porzucił (zwykle tak jest) by łożył z dobroci na mężatkę.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Samanta » 13 kwietnia 2006, o 22:32

W sumie to nie bardzo taktowne domagac sie wesela - nie wiem czy nie dałoby się przekonac do tego przyjęcia.Przecież jakbyś nawet poszła do pracy za rok czy dwa to i tak na początku się za wiele nie zarabia i takie odkładanie tylko z powodu wesela chyba to nie najlepszy pomysł. To lepiej zrobic przyjęcie i być sakramentalnym małzenstwem niz tylko z powodu czyjejs opinii( rodziny) meczyc sie dalej albo coś ,,kombinować''-wyprowadzki,wspólne mieszkanie- jak juz tyle daliscie rade-po co się narazac na pokusy, na niepokoj sumienia- to wam chyba nie pomoze byc lepszym.
Niania przeciez po slubie bedziecie mieli sakrament :) to Bog wam bedzie pomagał. To jest niewyczerpalne źródło łask i opieki :).
Ja wiem,ze to sie tak łatwo mówi,ale zaufajcie Bogu,że wam pomoze.Jak zaprosicie Go do waszego małzenstwa (nawet jak rodzina będzie ,,kręcić nosem '' i mieć jakies ,,ale'') to On was nie zostawi, a tak jak mówisz-zamieszkać-w sumie trochę Bogu na przekór( ja nie posadzam was o złe intencje,nic z tych rzeczy) to jak prosić jednoczesnie o łaski.Nie umiem tego napisać lepiej,ale mam nadzieję,ze się nie obrazisz.
Wiesz znam dziewczynę ,która zamieszkala przed ślubem z zamiarem,ze szybko się pobiora i już ze 2,5 roku minęło i nic-a to pieniądze,a to brak urlopu,a to praca w niedzielę,a to choroba i ten narzeczony jakos stracił zapał do ślubu- to chyba taka pułapka z tym mieszkiem.

Kasa-ale wiesz w zyciu to ciągle są problemy z pieniędzmi,czasem i po studiach są i pracę się zmenia parę razy.
Ale może jakoś da się na studiach dorobić?(korepetycje ,sprzątanie,promocje,zlecenia-masę studentow dziennych staje na głowie i wymyśla jakieś ,,fuchy'' a w wakacje-coś trwalszego-chocby zastęptwo w sklepie czy w kawiarni).Nie wiem czy wypada to proponować,ale moze wtedy mąż wziąłby jeszce jakieś pół etatu a jak pójdziesz już do pracy to mu to wynagrodzisz.(znam wypadek,ze na czas gdy zona rodziła dziecko i brała urlop mąż wziął 2 etaty,zeby mieli na chleb - ech,zycie czasem wymaga poswięceń).

To bardzo naturalne,że juz chcesz opuścić rodziców-przeciez sam Bog tak powiedział i chyba warto nawet ,,stanąć na głowie'',zeby tak zaplanować,by nie przeciągać w nieskończonośc realizacji decyzji o slubie,skoro juz ta decyzja został podjęta.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez abeba » 14 kwietnia 2006, o 10:52

Zgadzam sie z Samantą - poza jednym: to nei męża
(przyszłego) proś by wziął drugi etat tylko sama coś znajdż nie kolidującego ze studiami. nie jesteś na I roku, pewnie zajeć masz max 20h/tygodniowo, a prawdopodobnie duzo mniej. Bedziesz sie lepiej czuc dokaldajac do domowego budzetu a najwazniejusze, ze bedziesz widywac swojego meża. Jak on będzie pracował za duzo to wcale go nie będizesz widziała i będziesz samotna, smutna, zła...sama tak teraz mam, maż wrócił dwa dni temu o 1:30 w nocy, wczoraj o 22. W takich chwilach naprawdę tęsknię za narzeczeństwem gdy mielismy dla siebie wiecej czasu...
Może to też jest mysl - zastanów sie czemu już chcesz być żoną? może naciesz sie jeszcze tym stanem...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Niania » 18 kwietnia 2006, o 12:13

dziękuję Wam za rady. Dziś jedziemy wieczorem - załatwić w kancelarii formalności :D
mam obawy - czy damy radę, czy to ten, ale wierze że da się to jakoś pokonać...

Jesli chodzi o pracę to mój narzeczony pracuje na noce, a i w dzien czasem dorabia, ja też łapię jak co się da, mam stypendium naukowe..

ale mieszkamy w Warszawie... a Warszawa jest barbarzyńsko droga i nawet na wynajem koawalerki nas nie stać :(
będziemy wynajmowac pokoj i mam nadzieję, że mili współokatorzy sie trafią ......

teraz zostaje mi tylko szukac sukni w komisach 8) :wink:
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez abeba » 18 kwietnia 2006, o 14:49

oj, jak pracuje na nocę to życzę Ci duuuuuuuuużo cierpliwości i mocnych nerwów...........
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Niania » 18 kwietnia 2006, o 16:18

dlaczego akurat tego? :roll:
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez kasiama » 18 kwietnia 2006, o 17:11

Poczytaj posty Abeby :wink: .
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kukułka » 18 kwietnia 2006, o 20:14

A ja powiem, nianiu, zwroc uwage na ;lokatorów. Z rodzicami czasem bywa ciezko, a co dopiero z obcymi ludzmi....
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Niania » 18 kwietnia 2006, o 20:58

ja bym odwróciła tę zalezość :lol: no ale masz racje, ale im wieności sie nie ślubuje na szczęście :D
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez Kręciołek » 19 kwietnia 2006, o 08:54

Niania napisał(a):teraz zostaje mi tylko szukac sukni w komisach 8) :wink:


albo na Allegro, bedzie duuużo taniej!
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez talitha » 19 kwietnia 2006, o 13:17

Kręciołek napisał(a):
Niania napisał(a):teraz zostaje mi tylko szukac sukni w komisach 8) :wink:


albo na Allegro, bedzie duuużo taniej!


Albo wypożycz - tanio i odpada problem co kiecką zrobić po ślubie :D
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez abeba » 19 kwietnia 2006, o 16:12

ja własnie sprzedalam swoją suknię przed Allegro i mam poczucie, ze dziewczyną kupiła ją taniej niż zapłaciłaby za wypożyczenie podobnej.
wątek o sukniach był niedawno w Narzeczeństwie i wychodziło (wwa) z 1200 za pozyczenie
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 19 kwietnia 2006, o 16:16

a ja wlasnie chce sprzedac. Za 700
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez talitha » 19 kwietnia 2006, o 21:38

abeba napisał(a):wątek o sukniach był niedawno w Narzeczeństwie i wychodziło (wwa) z 1200 za pozyczenie


o tempora, o mores... :shock: :wink:
10 lat temu za wypożyczenie dałam 100 zł...
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez abeba » 19 kwietnia 2006, o 22:03

No te 1200pln to tzw "pierwsze" wypozyczenie z salonu.
niedawno na innym forum dziewczyna pisala ze wypozyczyla za 475pln. Bylam w tej wypozyczalni i droga tam byla dosc obskurna..... a suknie srednie....a używane widziałam i po 300
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Kręciołek » 20 kwietnia 2006, o 09:09

Własnie dlatego napisałam o Allegro, bo wypożyczenie faktycznie jest drogie.
Ja swoją suknię w końcu...oddałam za darmo studentce z Wrocławia.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ola78 » 20 kwietnia 2006, o 10:06

abeba napisał(a):ja własnie sprzedalam swoją suknię przed Allegro i mam poczucie, ze dziewczyną kupiła ją taniej niż zapłaciłaby za wypożyczenie podobnej.

Swoja suknię sprzedałam poprzez ogłoszenie w gazecie i też dziewczyna zapłaciła mniej niż za wypożyczenie - żal mi się zrobiło tej kobiety, bo naprawdę nie miała kasy.
ola78
Bywalec
 
Posty: 138
Dołączył(a): 24 listopada 2005, o 15:45

Postprzez Gosiaczek » 20 kwietnia 2006, o 12:23

Nianiu - wracajac do Twojego dylematu to moge Ci tylko powiedziec,ze z obserwacji wokol mnie wynika,ze czesto bywa tak,ze istotnie gdy ktos zaczyna mieszkac z kims bez slubu to zdarza sie potem czesto,ze zwlaszcza u meskiej czesci - chec do zawarcia zwiazku z czasem zanika :wink: I dziewczyny maja problem bo nagle to co mialo byc tylko kwestia czasu - staje sie "kwestia wogole" :oops: Oczywiscie nie ma reguly ale cos w tym jest. Nie mowie tu oczywscie o moralnej stronie bo samo mieszkanie niczym zlym nie jest ale chyba to jednak silna pokusa ... Zycze Wam aby wszytsko w stosunkach z rodzina sie poprawilo ale pamietaj,ze to tylko Wasza decyzja.
Gosiaczek
Bywalec
 
Posty: 172
Dołączył(a): 20 grudnia 2004, o 13:56

Postprzez Betsabe » 20 kwietnia 2006, o 12:40

Ja mieszkalam ze swoim przyszlym wtedy męzem rok przed slubem.
W moim przypadku bardzo to nas do siebie zblizyło, po tym roku wspolnego mieszkania wiedzialam, ze nikt tylko on
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez kasik » 5 maja 2006, o 18:35

krotko od siebie:

adeba, jak ktos mieszka razem to nie ma to nie zyje w grechu!! A to ze ktos gada... to wlasnie gadaja takie glupki, co kradna a w niedziele ida do kosciola. Albo babsztyle co usuwaly za komunistow dziecko za dzieckiem a teraz nagle sie swiete zrobily! zreszta, kto sie takimi debilami przejmuje??

groch, nie jest rodzicow obowiazkiem robic wesele
:!: :!: smiech na sali :D :D
kasik
 

Postprzez kasiama » 5 maja 2006, o 20:10

kasik napisał(a):adeba, jak ktos mieszka razem to nie ma to nie zyje w grechu!! A to ze ktos gada... to wlasnie gadaja takie glupki, co kradna a w niedziele ida do kosciola. Albo babsztyle co usuwaly za komunistow dziecko za dzieckiem a teraz nagle sie swiete zrobily! zreszta, kto sie takimi debilami przejmuje??

Ton twojej wypowiedzi na tym forum (nietrudno zauważyć: katolickim) pozostawia wiele do życzenia...
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kasik » 5 maja 2006, o 23:35

kasiama, ale co to ma do tego? Wiekszosc katolkow polskich jest taka! Gdzie ty zyjesz? sasiad co ci zawisci nowego auta, najlepiej by ci go porysowal, idzie w niedziele do kosciola i pokazuje jaki to ona wierzacy jest. taka jest prawda kochani, nie ma sie co innymi ldzmi przejmowac. Zyje sie jak sie chce, jak sie chce mieszkac przed slubem razem, to nie trzeba sie przejmowac innymi ludzmi!! przeciez mieszkanie razem nie rowna sie odrazu wspolzyciu!!

a propos, nie martw sie, admin i tak wykasuje...
kasik
 

Postprzez kasiama » 6 maja 2006, o 09:05

Chyba nie zrozumiałaś, o co mi chodziło... :roll:

A na marginesie: miłość bliźniego zakłada troskę o jego zbawienie i świętość - w związku z tym mieszkanie razem (bez współżycia) może być grzechem zgorszenia, bo nikt do łózka takiej parze nie zagląda, żeby wiedzieć, że on ze sobą nie sypiają. W ten sposób mogą oni dać niechcący (czy chcący) przykład - że tak można i jest ok. A ci, którzy to widzą odczytają to tak: można mieszkać razem jak mąż i żona - w tym podejmować przedmałżeńskie współżycie - i też jest ok. Tym bardziej, jeśli tak zrobią młodzi, którzy są znani z przynależności do kościoła.
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez abeba » 6 maja 2006, o 11:52

no właśnie o to mi chodziło co kasiama napisała. Napisałam skrótowo, bo myslałam, że ten argument jest już dobrze znany. Rzeczywiscie, jakbym sie dowiedziała, że np. liderka jakiejś grupy w duszpasterstwie akademickim mieszka ze swoim chlopakiem (ministrantem dla przykladu) to bym sie nei wdawała w to dlaczegeo, tylko wrzuciła ich z politowaniem do tego samego worka, co ludzi tracących dziewictwo na pielgrzymkach (podobno sie zdarza). Nawet na poziomie statystyk (rzędu 90% spoleczenstwa ochrzczone, 80% nie ma nic przeciw mieszkaniu razem przed slubem) to wygląda na wielką hipokryzję. Kasik, mlodzi katolicy także bywają hipokrytami....
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 7 maja 2006, o 11:59

Abebo, czy nie uwazsz, że jest to grzebanie w czyimś sumieniu? I po co tam grzebać? Czemu TOBIE ma to służyc?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez novva » 7 maja 2006, o 12:16

Przypomniało mi się z własnego doświadczenia coś a propos zgorszenia i grzebania w sumieniu. Dopiero niedawno (o święta naiwności!) dotarło do mnie, że moja dalsza rodzina była przekonana, że sypialiśmy ze sobą przed ślubem. Na jakiej podstawie? Bo wyjeżdżaliśmy razem, mój narzeczony przyjechał na tydzień odwiedzić mnie na stypendium zagranicznym (mieszkał ze mną w pokoju, bo gdzie indziej miałby mieszkać? Spał... na materacu)... Wtedy nawet bym nie pomyślała, że to może kogoś zgorszyć. I teraz - wybaczcie - gdybym mogła, to nie postąpiłabym inaczej. To były cudowne chwile, mamy wspólne wspomnienia, a jak nam było ciężko wytrzymać, to tylko my wiemy. Innymi słowy - jak ktoś bardzo chce, to zawsze będzie podejrzewać i widzieć więcej, nic nas przed tym nie uchroni. Ale dłuższe mieszkanie razem to (przynajmniej dla mnie) byłaby naprawdę gigantyczna pokusa. Mało kto uwierzy w tak dobrą i silną wolę człowieka, żeby go nie oskarżyć. A przecież nie będziemy się wszystkim tłumaczyć...
novva
 

Postprzez mateola » 7 maja 2006, o 14:04

Ludzie patrzą przez perspektywę własnych doświadczeń. Pan Bóg patrzy na serce.
Byłam świadkiem zgrzytów, jakie zafundowano pewnej niemłodej już parze (niesakramentalnej), która regularnie chdzi do kościoła, korzysta z sakramentów (KomuniaŚw.). Było głośno o tym, jak niemoralnie się prowadzą, jakie to zgorszenie,itp. Tymczasem oni, po latach wspólnego życia i pożycia (mieli wspólne dziecko) doszli do wniosku, że odtąd ich związek będzie nieseksualny.

To była kolejna lekcja, by nie oceniac pochopnie. Odwieczna nauka o źdźble i belce.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez KP » 7 maja 2006, o 14:08

novva napisał(a): Wtedy nawet bym nie pomyślała, że to może kogoś zgorszyć.

Ciekawe, czy ich to zgorszyło, czy po prostu przyjęli, że tak na pewno jest "bo wszyscy tak robią". Bo szczerze mówiąc takie sytuacje (wyjazdy, odwiedziny) są dla mnie oczywiste (co nie znaczy, że nie są pokusą - ale pokusy różne to można znaleźć bez wyjazdów i spania pod wspólnym dachem). Ale mieszkanie wspólne to jednak co innego.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

cron