przez abeba » 9 kwietnia 2006, o 13:32
Hej, potrzebuję porady w sprawie stosunków z krewnymi, konkretnie z rodziną mojego taty. Nie ukrywam że chodzi częściowo o finanse, a wiadomo jak to jest z kasą w rodzinie - potrafi skłócić!
Brat babci (wuj ojca) wyprowadza się z Warszawy z jakichś tam względow i zostawia tu kawalerkę (jest samotny). ma dobrą mundurową emeryturę, a jego wnuk, który może przyjezie do Wwy na studia ma dopiero 14 lat. Padła propozycja, byśmy zamieszkali u niego, za czynsz i opłaty. Czyli w stosunku do wynajmu jak teraz zaosczzędzalibysmy ok. 500pln miesięcznie, a mieszkanie jest ok.
Problem w tym, że chcemy kupić mieszkanie sami, jak najszybciej, jak tylko spełnimy warunki do kredytu. Chetnei już latem. więc mogłoby se zdarzyć tak, że tam zamieszkamy tylko na ok. 3 mce. I wujek zostanei z pustym mieszkaniem i czynszem do płacenia. Jesli wyniesiemy sie np. w listopadzie to ciężko mu już będzie znaleźć studentów i będzie musiał długo dokładać do mieszkania.
No i robi sie problem - oni nam coś dają, by nam bylo lepiej. A my z tego po paru mcach zrezygnujemy. Jesli w ogole zrezygnujemy, to sie obrażą. Jesli je wezmiemy i po krótkim czasie sie wyniesiemy - też nieładnie.
a wiecie, mieszkania tutaj tak drożeją że jesli tylko ktoś może sobie pozwolić,to powinien kupowac. Oszczednosći będą rosły dużo wolniej niż ceny mieszkań. Jak to pogodzić?
Wiem że to mały problem, w porównaniu z tym, co mają inni. ale ja już naprawdę nie chcę skłocać rodziny! I tak mam napięte relacje przez babci stosunek do tego małżeństwa, z wesela babcia, wuj i ciocie z tamtej strony rodziny wyszli ok. 22 (!), jesli zajdę w ciążę to też uslyszę ze się marnuję (choć babcia sama urodziła mojego tatę na studiach, potem ciocię i mimo to zrobila doktorat). Przewiduję reakcję typu: "no wiesz, chcieliśmy wam pomoc, a wy tego nie doceniacie".
Co zrobić? Czy mi sie wydaje, czy mamy dwie drogi prowadzące do obrazy i jedną (mieszkanie grzecznie i długo u wujcia) - prowadzącą do marnowania przez nas pieniędzy na mieszkanie (i przez to także oddalającą w czasie dziecko, bo wolałabym nie wnosić brzucha a potem wózka do kawalerki na 4.piętrze bez windy). Mieliscie kiedyś taką sytuację z (nie)wygodnym korzystaniem z życzliwości rodziny? jakieś wnioski czy przestrogi?
Mam tylko takie pomysły:
- postawić sprawę jasno na poczatek, ze to nie bedzie na parę lat, bo mamy pewne plany
- zaoferowac pomoc w wynajęciu mieszkania jak sami sie wyniesiemy tak by wujek z innego miasta sie nie musiał o nic martwić (ale to wielka odpowiedzialnośc, jesli np znajde kogoś kto zniszczy, nie zapłaci..)