przez grak » 8 marca 2006, o 09:31
Myślę, że tu jest potrzebny własny przykład, to jest najważniejsze. Jeżeli malec widzi was modlących się to i sam będzie to uważał za naturalne. Tylko nie uczcie trzylatka od razu małego katechizmu, niech to będzie modlitwa własnymi słowami, i niekoniecznie w sytuacjach " na klęczkach". Dobrze byłoby, żeby Pan Bóg naturalnie był obecny w Waszym codziennym życiu, zabawie itd. Co do Mszy... Moja córcia też w tym wieku rozrabiała w kościele. W pewnym momencie zrobiliśmy przerwę, chodziliśmy z mężem na zmianę, akcentując, że ona nie idzie, bo przeszkadzała. Tak się tym przejęła, że w końcu zaczęła się dopominać i problem zniknął. Z synkami było inaczej, Z drugim, który ma wyraźnie religijną naturę chodziłam na msze w tygodniu, gdy pierworodną zostawialiśmy w zerówce. Siadałam z nim z tyłu, więc nikomu nie przeszkadzał, ale szybko się nauczył, jak należy się zachowywać. Najmłodszy nie miał wyboru, wszyscy szli i on też, choć długo, bo aż do I Komunii był to przymus dla niego. Oni wszyscy już są teraz dorośli, wiem na pewno, że ważny był w tym wszystkim nasz przykład. Myślę, że dla chłopców szczególnie przykład męża. Trzeba też być na bieżąco z wiedzą religijną, żeby umieć odpowiedzieć na pytania , które będą się stale pojawiać. No i ważne jest, żeby naszym życiempotwierdzić to, co się wyznaje. Tak mi się teraz przypomniało, czytałam w jakiejś ksiązce, tytułu nie pamięta, że jeżeli dziecko widzi, że rodzice mają nad sobą Autorytet, to ławtwiej jest im być autorytetami dla dziecka. Myślę, że to się sprawdza.