O rety, myślałam że z pracą to tylko mój mąż tak ma a tu sie okazuje że to częste jest... Czyżby mężczyznom nie zależało albo zależało mniej niż nam?
Abebo, faktycznie nie może być tak że kobieta tyra, a facet nic. Ja też się na to nie zgadzam
Chyba jedynym wyjściem są proste i jasne komunikaty: idź do sklepu po zakupy, zrób mi śniadanie. Tylko tak jak piszesz to budzi wyrzuty sumienia - u mnie też. Więc robię coś z umęczoną miną, cały wieczór jest zepsuty, mąż chodzi i dopytuje co się stało. Chyba nigdy by nie pomyślał, że mogę zepuć cały wieczór tylko dlatego, że to ja pozmywałam gary, a nie on. Nie wiem czy jest na to jakaś skuteczna metoda... Rozmawiać??? Ja jak robię obiad to po prostu wołam męża, że ma np. obrać ziemniaki, pokroić warzywa itp. Jak robię pranie i prasowanie to kładę mu ciuchy na wierzchu i każę schować sobie do szafy. Może to nie jest luksusowa sytuacja, ale chcę, by mąż też miał poczucie, że coś w domu zrobić musi (bo pracujemy zawodowo tak samo ciężko). Myślę, że to problem wychowania już od maleńkości: dziewczynki są uczone odpowiedzialności, dojrzałości, są wdrażane w domowe obowiązki. A kto w swoim towarzystwie nie zna mężczyzn, którym mamusia do ślubu prała skarpetki i stawiała gorący obiadek pod nosem? Pewnie większość z nas powie: znam, nawet mogę powiedzieć, że jest dziś moim mężem
Z drugiej strony, na mężczyznach czasem spoczywają inne obowiązki. Moje kochanie zajmuje się np. samochodzikiem i wszelkimi domowymi naprawami. I jestem mu za to wdzięczna, bo ja miałabym z tym nielada kłopot.
Abebo, a może przechodzisz (przechodzicie?) jakiś kryzys. W życiu i związkach tak bywa, że przez jakiś okres jest bardzo fajnie, a potem ma sie wrażenie,że nie jest już tak dobrze "jak kiedyś". Widać po Tobie, że jesteś trochę smutna i rozgoryczona... Może znajdź dla siebie chwilkę czasu, usiadź w spokoju i sama - bez męża i dla siebie - zrób taki "rachunek sumienia:". Dlaczego jesteś z tym właśnie mężczyzną (bo przecież coś musiałaś w nim widzieć skoro jesteście małżeństwem, nierawdaż?), co w nim cenisz. Nie myśl otym, co Cię drażni (bo jak widać nad tym nie musisz myśleć, bo samo się nasuwa
) tylko o pozytywach. Potem co jest w Was razem fajnego? Potem pomyśl, czego pragniesz Ty jako Ty - w kwestii pracy, życia rodzinnego, własnej osoby. I zastanów się jak to zrealizować. Takie poukładanie sobie w głowie pewnych spraw pomaga. Bo my na forum nie znamy Was - można powiedzieć, że w ogóle - dlatego nasze rady zawsze będą ogólne i niekoniecznie dające się zastosować...
Czasem robimy wiele rzeczy, bo uważamy, że tak trzeba, wypada, bo inni od nas tego oczekują. Zarabiasz pieniądze - wydaj je tak jak chcesz. Może jak nie starczy na jedzenie to Twój mąż się obudzi? (to już taki drastyczny pomysł...). Wcale nie jest powiedziane, że to Ty musisz utrzymywać cały dom. A pytałaś męża jak on sobie to wszystko wyobraża? Nie przeszkadzają mu odrapane ściany? Jak nie, to przeznacz na farbę ze swoich pieniędzy, a on niech robi zakupy spożywcze w tym miesiącu. Może zapomniał że chcieliście mieć dzieci? A może nie zapomniał tylko myśli: jakoś to będzie... Czasem my kobietki musimy naszym panom otworzyć oczka: jak będzie, gdzie postawisz łóżeczko dla dziecka? gdzie zmieści się wózek? skąd weźmiesz na leki jeśli dziecko zachoruje? co zrobisz jeśli (tfu tfu) stracę pracę? Czasem to pomaga.
W sumie to ciekawe, bo przez takie bezstresowe podejście mężczyźni powinni żyć dłużej...