Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 16:48 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

czy dać czas "dzikiemu sercu"

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez kukułka » 20 lutego 2006, o 20:38

Aha. To też jest super. mam te ksiązki w domu. wiele mnei nauczyły. polecam: http://www.vocatio.com.pl/ProductPresen ... qr=0&pid=1
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 20 lutego 2006, o 21:17

Zazdroszczę Ci!
Za propozycję dziękuję, ale jakoś po przygodzie z "Dzikim sercem" jestem sceptyczna wobec poradników....
co do tych książek:
1. a skąd autorzy tej ksiażki wiedza jaki jest mój, a jaki męza sekretny język milości - chyba jedynie że ja jestem kobietą a on meżczyzną i oto kolejna pozycja z gatunku Marsa i Wenus :wink:
2. co za lowelas na okładce(!) - czyżby ksiażka o biednych, słabych cierpiących mężczyznach....
3..... którymi mądre kobiety muszą sie zająć...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 11:45

1.Jest wiele jezyków miłości. Niezaleznych od płci. jak poczytyasz o kilku i to znajdziesz moze podobny do swojego i tgo, który ma twój maz. zresztą przeczytac nie zaszkodzi, sotosowac się do tego nie musisz.
2. Mnie interesuje treśc tej ksiązki a nie lowelas na okładce. To nie jest o biednych i ciepiących facetach.
3. Nie, kobiety nie musza się nimi zają, to jets o tym, ajk nie rezygnowa z siebie,a jednoczśnie byc dla tej drugiej osoby.

Ja mam cały czas wrażenie, ze ty ciągle chcesz brac, a nie dawac. Tak nie można. Albo ty nie wytrzymasz, albo on się wscieknie o ciągłe pretensje. No, chyba ze Twoj maz pretensje lubi. Bo mój nie.
I doceń wreszcie te kwiaty co miesiąc.....To naprawdę duzy gest....

A czego mi zazdrościsz..bo nie bardzo rozumiem... U nas docieranie się trwało jakis rok po slubie. nie bez trudnosci i bólu. Ale dotarliśmy się. ...Nauczyliśmy się cierpliwości, zrozumienia...
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 21 lutego 2006, o 12:15

o ksiażkach odniosłam takie wrażenie po opisach, które mi przesłałaś. TYtuł serii "Recepta na zycie" też trochę śmieszny. Ale jeśli Cię przekonuja to ok.
włąśnie uważam że daję - i trochę mam dość (pewnie mi powiesz, że jeśli mam dość, jeśli mi to przeszkadza, to nie daję prawdziwie...) faceta, który, mam wrażenie, przytula sie do mnie, by poprosić o kasę, bo jemu juz z pensji nic nie zostało... to że nie jestem milusia nie znaczy, ze jestem potworem.
Zazdroszczę bo jesteście normalni, a my nie i nie weimy jak żyć, bo zwyczajne recepty na męśkośc i kobiecość do nas nie pasują...
I zazdroszczę bo jesteście szczęsliwi, no to chyba jasne,
A jeśli zabrało Wam to rok, to czemu mnie tylko krytykujesz zamiast pobłażliwie powiedzieć trzymaj sie i czekaj, ułozy się.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Agania » 21 lutego 2006, o 13:11

abeba napisał(a):A jeśli zabrało Wam to rok, to czemu mnie tylko krytykujesz zamiast pobłażliwie powiedzieć trzymaj sie i czekaj, ułozy się.


abebo - nie można tak powiedzieć bo samo sie nie ułozy :!: musicie oboje nad tym pracowac i oboje chcieć zeby było dobrze. I nie ma cudownej recepty mówiącej - poczekaj rok po ślubie, a potem bedzie ok.

Ja jestem po ślubie 10 miesięcy i jest cudownie :) i mam nadzieję, ze zawsze tak będzie. Ale widzę, ze to że jest nam tak dobrze zależy przede wszystkim od nas i od tego, ze dbamy, zeby siebie nie ranic.
A czytając mam wrażenie, ze podniosłaś mężowi poprzeczkę - mówisz ze przed słubem było super a po ślubie to juz porażka. Czy nie jest tak, ze przed ślubem było podobnie tylko Ty traktowałas zachowanie narzeczoenego z pobłażaniem, a teraz chcesz wymagać, bo to przecież Twój mąż, wiec powinien się zachowywać tak i tak?

A co do tego, ze sie zobowiązał, że posprząta, a tego nie zrobił i przeprosił, ze nie zdązył - pytałaś go co w tym czasie robił? moze faktycznie robił coś innego i uznał, ze to co robi jest ważniejsze? a sprzątanie nie zając? Każdy ma przecież inne priorytety :)
Agania
Przygodny gość
 
Posty: 67
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:41

Postprzez abeba » 21 lutego 2006, o 14:34

rany, ale atak!
przed ślubem z nim nie mieszkałam, ok, bo jestsem katoliczką i nie mogłam!
To chyba wystarczający powód do zmainy zdania o kimś! Nigdy nei byliśmy razem na żadnej wycieczce, bo nie miał kasy. Wieć nawe w warunkach polowych go nei mogłam sprawedzić. Wysnułam wnioski że jest ok na podstawie jego domu rodzinnego i zachowania w meiszkaniu z kumplami - albo wnioski mylne, albo on po slubie sobie odpuścił bo ma żonę od "brudnej roboty"
on robi trochę rzeczy niepotrzebnych a jednocześnie mało kształcących (czyli nie elektronika, jak mąż kukułki, lecz gra sieciowa). Co dokładnie orbił wtedy - nie wiem. CZęść czasu spędzi na uczelni, po co tam polazł o 10tej, głupi, nie wiem, skoro osoba dająca wpisy miała być od 19... niewazne z resztą co robił. Chodzi io to że generalnie nie ma czasu by wykonywać prace w domu. Chodzi o to, że nie ma głowy, by po drodze z pracy zahaczyć o sklep pod blokiem i przynieść pare butelek mineralnej.
Czy możemy już to skończyć?
Mi już dół przeszedł, sama przeszłam do porzadku dziennego nad tym, że nie będę nigdy słodką żonką, a Wy mnie dalej krytykujecie.
PS Byłam słodką żonką w niedzielę przez 2h w ramach przepraszania go. Jak ja szalałam z odkurzaczem albo szorowałam kibel a on siedział w fotelu to sie czuł jak idiota. I oto mi chodziło!
PS2 gdzieś tu jeszcze pisałam, że mu zrobiłą awanturę bo zjadł pasztet, serku i słoik majonezu. No więc jak ktoś ma 15kg nadwagi to chyba nie powinien tyle tego zjadać w 1 tydzień. A mi zostawił ogórki kiszone, rzodkiewki i, całe, szczęście, krem czekoladowy.
Ostatnio edytowano 21 lutego 2006, o 16:24 przez abeba, łącznie edytowano 1 raz
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez HonoratA » 21 lutego 2006, o 15:48

Abeba! Doskonale Cię rozumiem. Mam podobny typ mężczyzny w domu juz od 14 lat! Praca, kompter i szklanki stojace na stole od poprzedniego wieczora! W dodatku mamy 2 dzieci więc bałagan robią 4 osoby nie 2! Dodam że to ja pracuję dłużej i po powrocoe z pracy słyszę "dobrze ze jesteś bo jesteśmy głodni" - tak, tak zamykam lodówkę na kluczyk i noszę go przy sobie! Po prostu faceci to taki naród! Ja nie robię słodkiej minki aby była miła atmosfera. Na stwierdzenie męża "trochę tu bałagan" odpowiadam "jak Ci przeszkadza to posprzataj". Nie będę latała ze scierką, sprzatała toalety, gotowała, robiła zakupów SAMA. Rodzina to związek DWOJGA ludzi i czasami daję to bardzo wyraźnie odczuć mojemu męzowi. Nie ma obiadu? A zrobiłeś zakupy? Byłeś w domu wcześniej! Gdzie moje spodnie? Tam gdzie zostawiłeś! NIE UPRANE! ? A wrzuciłeś do kosza z brudna bielizną? O związek powinny dbać Obie strony! I po czasie "takiej walki" nastaje czas gdy ja dziekuję mu za zrobienie zakupów a on mi za obiad. I jest ok. Ale zycie zmienne jest i zaczynamy cały cyrk od początku! Trzymam za Ciebie kciuki! A tak poza tym 5 miesięcy to krótko - dacie sobie radę!
HonoratA
Bywalec
 
Posty: 157
Dołączył(a): 10 maja 2005, o 14:42
Lokalizacja: Lubin

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 16:59

A ja myslę, że warto, abebo, byś ty spytała męza dlaczego zcegoś nie zrobił. Mężczyzna może naprawe uznac, ze gra była ważniejsza i wtedy..trezba go wysłuchac, a potem poprosic raz jeszce by to zrobił,a potem niech wróci do swojje gry jak lubi. Zeby mężczyzna chciał wq domu pomóc, musi czuc sie w nim dobrze. To ma byc jego azyl, miejsce, gdzie się rozwija, a nei miejsce terroru. jak bedzie się czuł wiecznie o cos oskarżany, to może (ale nie musi) byc tak, ze z takiego domu ucieknie.
Ważna tez wydaje mi sie kwestia, dlaczego wzięłas z nim ślub i co dla Ciebie oznacza byc zona. Bo moze sie okazac, ze oboje oczekujecie czego innego od małżenstwa. A - jakby na to nie spojrzec, malżeństwo to coś więcej niz mieszkanie razem, legalne dzieci i legalny seks.
A z tymi spodniami, których twoj nigdy znaleźc nie moze to mozę byc tez tak, ze on Cie w pewien sposób prosi o pomoc. Moj mąz np doskonale wie gdzie są jego rzeczy, ale co mi szkodzi wyciągnąc z szafy jego spodnie, jesli ja akurat wyciągam swoje? a jego "dziękuje " jest wtedy naprawde bardzo miłe. zresztą jesli ja akurat sie kręce po domu,a on odpoczywa, to co mi szkodzi podac mu coś tam? A kiedy on widzi ze ja wypoczywam, nie każe mi przeciez się zrywac z kanapy.
Celowo nie pisze, poczekaj rok, to się ułoży. Bo moze się ułoży, moze nie. nie wiem, jaki charakter ma Twój maz, z Twoich postów na lmm trudno to wywnioskowac, ale widze, ze ty chyba jestes trochę uparta. Nie kazdy to trawi i np twój może zareagowac na upór uporem i jeszce gorzej będzie się dogadac. jesli go kochasz ( a kochasz? To pytanie trzeba by sobie zadac) to moze warto się dla niego zmienic?
Spórubuj się wsłuchac w niego, zrozumie go, co jest dla niego ważne, czym żyje...
A co do Honoraty i zakupów.. Mężczyzni są bardzo konkretni, dlatego nie wystarczy im powiedziec : Zrób zakupy. Moze dac kartkę ze szczególową listą...a zresztą, an zakupy jest wiele sposobów. ja np nie jeżdżę samochodem, więc zakupy robimy w supermarkecie obydwoje, raz na jakiś czas, takie wielkie, a drobne to aj robie po drodze z pracy. I mozna tak zyc.
Zresztą, abebo, trochę to dziwne, ze ktoś po 5 miesiącach po slubie mówi o swoim męzu "głupi". a poza tym , dziewczyny! czy wy jestescie bez wad? Nie. No to dlaczego oczekujecie, zę wasi faceci tez będą bez wad? A zresztą, jesli chcecie, by wasi faceci się zmienili, to nie łudźcie się, zę zmienia sie od razu. na to trzeba czasu. nikt nie zmienia nawyków tak hop siup. I po co, abebo, wkurzac się, ze mąz twój nie wie, ile jest makaronu na 1 a ile na 2 osoby. pzrecież wiadomo,z ę makaron suchy jest mniejszy objętościowo, wiec skąd on ma wiedziec ile?? Jak codziennie nie gotuje, to ma prawo nie wiedziec. A ty na oko wiesz, jaki klucz pasuje do jakiej śrubki w samochodzie? ja bym się śmieął z tego makaronu na Twoim miejscu i powiedziała mu po prostu ile, a nie wściekała się. Mój maz pomaga mi przy zakupach, jeżdzi ze mna tu i tam, ja gotuję, sprzątam npp w garażu, jesli on naprawia auto i jest juz padniety po całym dniu grzebania. i co? nie jest po równo, a wszyscy są zadowoleni. A zcas dla siebie i tak mam. is satysfakcję też. i jeszce jedno....taką siłę do bycia dla kogoś daje po prostu miłośc.
Aha, Honorato, ja myślę, ze w małżęństwie nie o to chodzi, by dac radę ( bo to nie ma byc męczarnia tylko w końcu związek na całe zycie), ale by wywalczy prawdziwe szczęscie i harmonię.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 17:07

Honorato, a czy krótko po slubie tez tak było u ciebie , jak jest teraz? na koniec jeszce nasunęła mi sie taka refleksja: zapytajcie siebie, zaobserwujcie, co o całej sytuacji myśli mąż. Zeby konflikt rozwiąza, trzeb patrze na niego z kilku punktów widzenia. Liczy się nei tylko wasze zdanie. mężów też.
Aha, abebo, recepty na meskośc i kobiecoś do nas też nie pasują. po prostu my to my. ksiązki mi pomogły, ale nei żyję wg nich.... pomogły mi zrozumie wiel sytuacji nie tylko z własnej perspektywy,a to jzu dużo. Abebo, mówisz, ze ok, bo dół Ci przeszedł. i świetnie, ale myślę, ze warto sprawę rozwiązac ( tzn Ty i maz ) do końca, bo w nastepnej podobnej sytuacji znów dopadnie cie dół i co? wkoło macieju znowu?
Aha, my jestesmy zszceśliwi, ale problemy ma każdy ( my tez - patrz ot chocby moje intencje modlitewne). kwestia tylko jak do tych problemów się podchodzi.
i uwiezr mi, nie chcę deprecjonowac nikogo i niczyich problemów, ale bywa tak, ze są w zyciu małżeńskim rzeczy ważniejsze niz pozostawione spodnie czy zjedzony pasztet.
Wiem , zęjestes osobą nerwowa, abebo, zapewne. ja tez byłam. A teraz jetsem pogodna. I są dni, ze wkurza mnie wsyztko. oprócz mojego meża...
I tak na koniec pomyslałam sobie jeszce. Ze może jak kiedyś bedziesz wcześniej w domu niż maz, zrób mu niespodziankę. Jak lubi ciasto, to upiecz ciasto. ajk lubi winko, kup winko, zrob pizze i przywitaj go usmiechem. spróbuj nie marudzi mu i nie złosci się 1 dzień. tylko spróbuj. a jesli będziesz miała ochote na niego ponarzeka, zrób to na necie. a w realu..spsróbuj go zrozumie i daj mu odpocząc po rpacy. w końcu on nei jest chyba aż taki zły skoro jets z tobą, to chyba cię kocha...
i jakos nei wierze, ze facet przytula się do Ciebie tylko dla kasy.... a poza tym..kasa i tak jest wspólna, nie am twoje moje.
Dało mi tez do myslenia to, zę on wychodzi tak wczesnie na uczelnię. moze juz po prostu ma dośc tej atmosfery, tego domu i.wychodzi do kumpla.... No chya że Ci to odpowiada, ale mnie byłoby przykro, gdyby nie chciał w domu byc przeze mnie. i zeby była jasnoś: niche odzi mi o to,z ę on będize zły o prośby o pomoc, tylko zły o twoje narzekania.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez ola78 » 21 lutego 2006, o 17:33

kukułka napisał(a): Żeby mężczyzna chciał wq domu pomóc, musi czuc sie w nim dobrze.

Mam wrażenie kukułko, że zakładasz, że prace domowe to obowiązki kobiety, a mężczyzna ma w ich wykonywaniu POMAGAĆ. Taki podział ma racje bytu wtedy, kiedy kobieta nie pracuje zawodowo lub wykonuje znacznie lżejszą pracę. A jeżeli tak jak w małżeństwie abeby obie strony pracuja i studiują? To nie jest sprawiedliwe, żeby abeba wykonywała wszelkie prace domowe, a on wtedy, kiedy zostanie o to poproszony, będzie mu się chciało i nie będzie miał nic lepszego do roboty. To są wspólne obowiązki. Zgadzam się, że nie należy wprowadzać terroru, ale gdyby napisać: "kobieta, żeby pomóc w domu musi się czuć w nim dobrze" to brzmiałoby to prawie jak bluźnierstwo. Głęboko w nas jest zakorzeniony pogląd, ze prace domowe wykonuje kobieta, a mężczyzna może pomóc. Nie chodzi mi to, żeby obowiazki były wyliczone po równo co do jednego zmytego talerza czy odkurzonego dywanika :) . Chodzi mi tylko o zmianę sposobu myślenia, bo tak naprawdę to mycie garów to mały pikus w porównaniu z obowiązkami, które pojawią się wraz z dzieckiem. Jak będzie się czuła kobieta, która nie wie, czy może liczyć na męża, kiedy on obiecuje, że coś zrobi?
ola78
Bywalec
 
Posty: 138
Dołączył(a): 24 listopada 2005, o 15:45

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 17:38

tak, w pewnym sensie tak zakładam. Bo ja tez męzowi POMAGAM przy samochodzie, a zajmowanie się autem to głownie jego zadanie.
ja i mój maz też pracujemy. i jestem pewna, ze gdy bedzie dziecko, przy nim mi maz tez pomoże.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 17:42

A poza tym, ż tym męskim czuciem się dobrze w domu to niech panowie się wypowiedza, bo byc mozę nie am racji. A jesli meżczyzna rzezcywiście czuje, ze jak mu w domu źle, to i pomagac nie ma po co, to tez na siłe zmienic się go nie da. lepiej zmienic go dobrocią niz złoscią.
Niech panowie się wypowiedza, bo moz esię mylę...
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 21 lutego 2006, o 17:58

ale przecież juz pisałam ze w naszym domu nie ma "męskich" obowiązków, nie ma palenia w piecu, nie ma samochodu. Gdy kiedyś robiliśmy razem remont to sie podzieliliśmy: on macha cała ścianę i przesuwa szafy, ja dokładnie maluję kąty i futryny i sprzatam. Ok, nie twierdze, że wszyscy na wszystkich znamy się po równo i po równo jesteśmy uzdolnieni.
Mój mąż znakomicie gotuje, jak już gotuje. I dlatego uwaga, ze może nie wiedzieć, że makaron pęcznieje jest nieadektwatna. Uwierz mi, ile razy mam powtarzać, że nie oczekiwałam ze z wychuchanego jedynaka prosto z domu mamusi zrobię samodzielną gospodynię - nie, to by było nierealne - moim zdaniem miałam realne oczekiwania i dlatego przeszkadzają mi objawy męskiego lenistwa i chcę je zdusić w zarodku.
Dlaczego cały czas tak sie troszczysz o jego samopoczucie - a jak ja SIĘ CZUJĘ w brudnym domu? jak ja SIĘ CZUJĘ jak targam zakupy do domu?
I jak najbardziej narzekam bardziej w necie niż w realu :lol:
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Gosiaczek » 21 lutego 2006, o 18:09

Mezczyzna nie jestem ale i tak sie wypowiem :) Mysle,ze to wszystko zalezy od DWOJGA ludzi w malzenstwie. Kukulko jestes szczesliwa - to najwazniejsze ale ja bym w Twojej sytuacji chyba taka nie byla co nie znaczy,ze nie masz racji. To mysle swego rodzaju umowa miedzy obiema stronami. Ja nie wyobrazam sobie aby moj maz podczas gdy ja np. pucuje w pocie czola dom zajmowal sie swoim hobby (a tez je ma). Dlaczego ? Bo uwazam,ze oboje musielismy w pewnym sensie zmienic styl naszego zycia po slubie i zrezygnowac z pewnych "przyjemnosci" i dotyczy to obu stron. Zatem maz nadal poswieca czas swojemu hobby ale nie zabiera Mu to juz 99 % wolnego czasu jak przed slubem. Zrezygnowal z tego z wlasnej woli bo sam uznal,ze po slubie nie moze byc juz tak samo. Co do narzekan ... Oczywiscie nikt nie lubi smutasow w domu. Ale jesli cos mi lezy "na watrobie" to nie mam zamiaru tego ukrywac bo w koncu "zolc mnie zaleje" :) To tez dotyczy obu stron - ja moge miec zly nastroj i On tez - jestesmy tylko ludzmi. Czasem ja mowie:"dzis mnie wszytsko zlosci - przepraszam" i On to rozumie. Czasem wystarczy wtedy sie przytulic i juz jest lepiej. I nie uwazam aby prace domowe byly obowiazkami przypisanymi wylacznie kobiecie. To jasne,ze gdy nie jestem zmeczona i widze jak moj maz wrocil z pracy skonany to nie kaze mu wieszac prania. Ale tez gdy ja jestem zmeczona, gorzej sie czuje - bywa,ze On robi nazwijmy to "swoja i moja czesc". Z dziekowaniem sie zgadzam. My robimy to zawsze. Nawet jesli chodzi o drobne rzeczy. Nie zawsze nasza hierarchia wartosci jest taka sama. Czasem kupujemy cos co "przynalezy" do Jego hobby choc ja wolalabym wydac te pieniadze na cos innego - ale gdy widze zachwyt i radosc na Jego twarzy gdy sie na to zgadzam - to juz nie zaluje bo ciesze sie Jego radoscia... :wink: Czytajac posty w tym watku dochodze do wniosku,ze nie ma jednej recepty na szczescie w malzenstwie. Do tego dochodzi sie chyba tylko wspolnie, inaczej w kazdym zwiazku.
Gosiaczek
Bywalec
 
Posty: 172
Dołączył(a): 20 grudnia 2004, o 13:56

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 18:32

Złosc Ok - ma rację bytu, ale nie mówię, zę non stop. Chodziło mi o to, by nie byc wkurzonym wiecznie.
Że palenia w piecu nie ma tio wiedziałam, ale że samochodu - to nie 9 tu musz się więc obronic, zę podałam przykład z samochodem).
A jesli maz abeby naprawdę umie gotowac, to co innego. to znaczy ze skoro zadaje takie pytania to ewidentnie robi z siebie głupka i mu sie nie chce ityle. A co do sytuacji z malowaniem, pokazała ona, ze jednak potraficie się sprawiedliwie podzielic. więc chyab się da, tylko trzeba znaleź odpowiedni sposób podejścia do faceta. Ja preferuję "na zyczliwośc", ale jesli u ciebie nie działa ( bo albo tobie strategia nie odpowiada, albo mąz jest odporny), to ja juz nic nie poradze, bo po sobie i swoim małżenstwie wiem,z e to jest najskuteczniejsza metoda. ale nei u każdego musie byc to samo. Nie ma jednoznacznych recept, to prawda. szczęscie tez każdy rozumie inazcej. tak jak mówię, my tez mamy swe problemy - od lat ( w których intencji wciąz o modlitwe prosze0 , większe niż nieumyte gary, więc moze dzieki temu tez doceniam, co znaczy zwykła dobra atmosfera

Aha, Abeba, mozę zastanów się, co maz lubi robi w domu ( czy woli odkurzac czy gotowa z dwojga złego) i o to go poproś.
PS A tak na marginesie, to wyszło, zę jestem przedstawicielką jakiejs wymarłej rasy kur domowych.... dziwne..bo wcale się tak nie czuję. i nei czuje sie tka traktowana. zresztą, ajk męża o cos poproszę, to zrobi ( no chyba że mu coś wypadnie). i tu jest chyba róznic między mną a a bebą. nie w tym, ile która w domu robi, tylko ajkie ma poczucie bzpieczeństwa, ze gdyby co to mężczyzna się zajmie 9 dzieckiem - dzieci jeszceze nie mam wiec pisze tylko przykładowo- czy chorą żoną). zresztą..dla mnei tez pomoca - i to może większa niz umycie garów - jest rozminowanie przez męża mojego nastroju gdy wracam z pracy ( jestem nauczycielką) i jestem zła przez jakies wredne dzieciaki, gdy mnei coś boli itp. wiec to jest trochę tak, ze ja przymykam czasem oko na jego słabości, a on na moje. zresztą, on docenia to, co robię w domu, więc moze dlatego sprawia mi to tak radośc i nei zcuje się kura domową. Ale na tle forum wyglądam jak relikt minionej epoki..choc lat mam znowu chyab nie tak duzo :D :D
Abebo, a co sądzisz o pomysle z ciastem, tudziez o winku?
A co do kupowania przedmiotów związanych z hobby męza to..ja tez tak mam. ale zawsze wiem, ze jak będzie nastepna wypłata, to maz nigdy nie powie, ze nie kupimy czegoś dla mnie "Bo nie".
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Gagusia » 21 lutego 2006, o 19:33

Nie martw się kukułko, nie jesteś jedynym takim reliktem. Ja mam podobnie i też nie czuję się z tego tytułu jakoś strasznie źle. I też nie mam bardzo dużo lat. Mój mąż z biegiem czasu robi w domu coraz więcej, ale i tak większość domowej roboty robię ja, chociaż też ciężko pracuję. Niestety obydwoje wyrośliśmy w przekonaniu, że w domu są prace męskie i kobiece, mówię niestety, bo przez to może trochę dałam sobie wejść na głowę, ale myślę, że i tak udało nam się osiągnąć porozumienie. A dla mnie podobnie jak dla ciebie najważniejsze jest to, że po ciężkim dniu w pracy mogę się przytulić, wygadać i nabrać energii do działania. I jeszcze jedno: mój mąż nie oczekuje, że z automatu należy mu się np. obiad. Jeżeli powiem, że jestem zmęczona i nie mam siły działać w kuchni to albo zabiera mnie gdzieś na miasto, albo zamawia pizze. Dzięki temu z większą chęcią następnego dnia robię coś dobrego i wtedy on jest cały szczęśliwy
Pozdrawiam wszystkie "relikty minionej epoki" :) [/b]
Gagusia
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 12 grudnia 2005, o 17:48

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 19:49

Tak tak, z tym obiadem, który wcale nie musi by z automatu, u mnie jest tak samo. zresztą, gotuję zazwyczaj 1 danie, bo oboje tak lubimy :) Zgadzam się z toba gagusiu, całkowicie. Moze z jdnym "ale". ja nei czuję się, jakbym sobie dała wejśc na głowę,. mnie jest dobrze tak jak jest. i nie zalezy to chyba od wychowania.
Zresztą, to co pisałam o docieraniu się, to bynajmniej nie chodziło o gotowanie itp. Bo z tym akurat jest dobrze tak jak jest więc nawet zadnych kompromisów w tym względzie nie tzreba było spcjalnie wypracowywac:)
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 21 lutego 2006, o 20:24

A kiedy sie nie chce robic obiadu to jest jszce taki wspaniały wynalazek jak frytkownica do której mozna wrzucic frytki z torebki i nie packac sobei całej kuchni, nie myc garów po oleju ( bo we frytkownicy olej mozna zostawic)....
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Gagusia » 21 lutego 2006, o 20:50

obiad był tylko jednym z przykładów. o frytkownicy pomyślę, dzięki.
a gary to u nas od kilku miesięcy myje zmywarka - cóż to jest za cudowne urządzenie :D
mój mąż ma poczucie, jakby conajmniej dzikiego zwierza dla mnie upolował (chociaż oczywiście kupiliśmy ją za wspólne pieniądze i była to wspólna decyzja), a ja zamiast stać przy zlewie mogę się z nim powylegiwać na kanapie :)
Gagusia
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 12 grudnia 2005, o 17:48

Postprzez abeba » 21 lutego 2006, o 21:51

Ad ciasto - już pisałam że mieszkam w wynajętym mieszkaniu z 30letnim yposazeniem i piekarnik nie nadaje sie do użytku - chyba że nastepny miesiąc spędziłabym na szorowaniu rdzy i brudu po pokoleniach lokatorów.
Ad winko - kupiliśmy wczoraj. efekt, nie dokończyliśmy sie kochac, bo zasypiałam. po 1 kieliszku.
Ad zmywarka - fajnie macie! ale weicie co? moja mama odkąd sie dorobiła zmywarki wcale nie ma mniej roboty, bo np. rodzina brudzi wiecej naczyń, np. dolewkę soczku nalewa się do czystej szklanki (tzn teraz mama ma usty prawie dom, wiec to uwaga z przeszłości). Badania (cyt. za Ulrichem Beckiem) wykazaly, że statystyczna niemiecka gosodyni w latach 1990tych spędzała na praniu tyle samo czasu, choć faktycznie pracując lżej, co w epoce przed pralkami automatycznymi - bo przybyło rzeczy do uprania!
Może te róznice w zachowaniu wynikają z wyniesionego z domu i z aspirowanego poziomu życia? to co dla mnie jest męczącą wynajętą klitką, dla niego jest fajnym mieszkankiem?
wiecie, mi tak brak wiary w męża, mówię że głupi... on się zajmuje sieciami komputerowymi. Studiuje bibliotekoznawstwo i informację naukową (bo na informatyce sam stwierdił że sobie nie poradzi). Tam mozna wybrać rózne specjalizacje, myslałam że zrobi intenetową i bazy danych.... a jego ciagnie na historię bibliologii!!!! Mówi, że dlaczego ma sie ciągle zajmować tym samym....Mysłałam że wychodzę za przyszłego admina sieci, a skończę z jednym z tych zakurzonych cichych panów kótrych znamy z czeluści uniweryteckich bibliotek...Ręce mi opadają, jak ja mam sie odważyć zajść w ciaze z kimś tak nieżyciowym?

Oto dzisiaj teścik: otrzymawszy wiadomośc że maż wróci ok. 20, sama po 8h pracy (w planie miałam 3,5, ale termin sie zbliża) i padając z głodu udałam się do supermarketu (dzięki, Boże, za Arkadię- prawie w centrum!). Zrobiłam zakupy za ok.80pln (czyli wyobraźcie sobie ile to ważyło). O 19:30 byłam w domu. Zdążylam zrobić pranie, pozmywać po wczorajszym obiedzie (pamiętacie, zasnęłam), przekąsić placki ziemniaczane (kupiłam przezornie wiedząc, że do obiadu nie wytrzymam), ugotowalam rybę, obrałam ziemniaki. I czekam. Poprosiłam smsem by kupił wodę (nie udzwignęłabym) i cytrynę (nie chcialo mi sie wracać do stoiska z wagą), więc będę czekać o 20min wiecej. Zobaczymy o której przyjdzie i czy usłyszę dziękuję. Ciekawe co będzie z seksem, bo wczoraj obiecałam że nadrobimy, a z drugiej strony on ma w czwartek poprawkę z logiki.
Zobaczymy...

Żona=kucharka+służąca+tragarz+praczka+sprzątaczka+dziwka
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fiamma75 » 21 lutego 2006, o 22:15

Abebo, naprawdę Ci współczuję. Nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż mnie tak traktował. Mój też nie jest szczególnie przebojowy, taki typ trochę ugodowca (mnie to denrwuję, bo mam inny charakter) , ale życiowy jest.
W mieście, gdy mieszka się w bloku, naprawdę trzeba by było się gimnastykować na podział prac na damskie i męskie, zresztą to nie o to chodzi. Niech każdy robi to, co lubi lub to, co mu lepiej wychodzi.
Mój mąż świetnie gotuje, więc to on gotuje obiady (poza weekendami, zresztą teraz to jest różnie), piecze fenomenalnie (jutro zamierza upiec 100 pączków :shock: Kto to zje :?: :!: ) i lubi to robić, jest to dla niego odprężenie (a ja nie znosze gotować), nie przepada za to za zmywaniem, więc ja zmywam. Ja piorę (tzn. pralka) i prasuję (ale jak trzeba to on też to dobrze zrobi), nieraz sam sobie coś ręcznie przepierze, bo mu potrzebne a nie chce czekać na większe pranie. Zakupy robi obecnie on (nie mogę dźwigać), przedtem komu pasowało, listę ustalam ja, ale on ją modyfikuję wg swoich potrzeb. Za to mam na głowie całą papierkową robotę typu rachunki. Ciężkie sprzątanie zawsze on robił, mi pozostawało to lżejsze typu: kurze, łazienka, itp. Nikt nie ma do nikogo pretensji. Traktujemy obowiązki jako wspólny element naszego życia. A jaka ulga wiedzieć, że mąż sobie ze wszystkim świetnie poradzi, gdy się jest chorym albo jak leżałam przez miesiąc z powodu zagrożonej ciąży.
Aha, no i ma swoje hobby, które zajmuje trochę czasu (zwł. wolne dni), ale ja się cieszę i dzielnie mu kibicuję. Staram się go zachęcać i mobilizować :)

Abebo, może spróbuj z mężem ustalić, co on lubi robić a czego nie i w ten sposób dojdziecie do jakiegoś kompromisu.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez abeba » 21 lutego 2006, o 22:22

no właśnie ja bylam przekonana, że on też by sobie poradził, ale teraz po tym makaronie mam wątpliwości...:)
myślę, że nie ma tak, że on nie robi bo nie lubi, tylko on nie rezerwuje czasu na to...
jestem taka zmęczona...
jego nadal nie ma, chyba zjem sama:(
9:30 wrócił. Podziękowałam za cytrynę i wodę ("nie ma za co") niestety nie udało mi sie uśmiechnąć ("Jesteś na mnie zła?"). Na "dziękuję" czekam, bo póki co sie kąpie.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Gagusia » 21 lutego 2006, o 23:29

Abeba,
jeżeli twój mąż studiuje bibliotekoznastwo to ostatnio (wczoraj) widziałam na stronie warszawskiego urzędu pracy ofertę pracy, która mi się z tym majaczy. chyba płacą 1700 zł. nie pamiętam strony urzędu, ale jak wpisałam w Google urząd pracy warszawa to strona się znalazła, są oferty z obu warszawskich filii. wiem, że facetowi czasem ciężko pomóc, ale może zajrzyj tam i ewentualnie zarzuć mu to tonem luźnej propozycji? a nuż się uda... i jeszcze jedno, niech robi w życiu to co go interesuje, bo inaczej będzie nieszczęśliwy i sam nie będzie wiedział dlaczego. jak chce historię bibliografii to może takie jego przeznaczenie, nie staraj się zanadto tego zmieniać, bo nic dobrego z tego nie wychodzi
miłego wieczoru
Gagusia
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 12 grudnia 2005, o 17:48

Postprzez annie » 21 lutego 2006, o 23:43

Gagusia napisał(a):i jeszcze jedno, niech robi w życiu to co go interesuje, bo inaczej będzie nieszczęśliwy i sam nie będzie wiedział dlaczego. jak chce historię bibliografii to może takie jego przeznaczenie, nie staraj się zanadto tego zmieniać, bo nic dobrego z tego nie wychodzi
miłego wieczoru

A abeba sama zarobi na ich rodzinę?Będzie ją ktoś pytał,czy robi coś,co ją interesuje?A co z ew.dzieckiem?Jeśli mąż ma szansę zarobić zaraz po studiach czy na 1700zł to nie jest tak źle,ale jeśli pieniądze są naprawdę beznadziejne, to co?Facet ma pracować dla satysfakcji a kobieta dla pieniędzy?
abeba,wybacz,że oddzywam się w Twoim imieniu,mam nadzieję,że się nie gniewasz,nie mogłam się powstrzymać.
annie
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 200
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 23:31

Postprzez abeba » 21 lutego 2006, o 23:48

o nie, już w zeszłym tygodniu przyniosłam dwie oferty i nie dosć ze nie usłyszalam dziekuję, to była obraza, bo go zmuszam do pisania cv i mu radze jak lepiej (juz tu pisałam gdzies...)
1700 to nie jest źle? 1700 brutto to on teraz ma i z tego zostaje na rękę 1100, czy jestem nie normalna że nie wyobrażam sobie utrzymania z tego 2, nie mówiąc o 3 osobach (w wwie)?
za obiad podziękował, za zakupy nie, w ogóle nie skumał, nie zauważył, myslał że rybę kupiłam za rogiem. Powiedziałam że byłam w carrefourze, może mysli ze po samą rybkę 0,25kg
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 22 lutego 2006, o 00:43

Abebo, widzę, ze Ci nie pomogę chyba, choc bardzo bym chciała., naprawdę. Pamiętam o Was ciepło w każdym razie. i Ciebie prosże o to samo. Pisałaś żeś katoliczka, więc osmielę się prosi Cie o szczególna modlitwe za mojego męża i za mnie. Taką naprawdę szczególna. Bo własnie się okazało, że byc może w naszych sprawach teraz potrzebujemy tej modlitwy bardziej niż kiedykolwiek, a samej..tak jakos cięzko się modli, gdy zcasem ma się wrażenie, że ta modlitwa niewiele znaczy i że więcej moze wymodli, wyprosi ktoś inny niz ja sama. Bóg zna intencję i nasz esprawy, więc ja po prostu tylko o szczególną za nas modlitwe prosze. i zapewniam o swojej modlitwie za Was.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 22 lutego 2006, o 00:47

Aha, abebo. Tak jeszce sobie pomyslałam o Waszych problemach zzakupami. Może wyciągnij go na wspólne zakupy. We dwoje da się unieśc więcej siatek, a i zakupów starczy na dłużej i nie bedziesz musiał ich robi codziennie po drodze z pracy. A ciasto..można kupic albo upiec u mamy lub teściuowej, jesli nie masz do niej daleko. zresztą zanm świetne przepisy na ciasta w mikrofalówce. piecze się je 10 minut i sa dobre. jak chcesz, daj znac, podeśle prezpis.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Tomek » 22 lutego 2006, o 00:47

Abeba, poczekajcie, aż kupicie sobie samochód. Wtedy będzie: Ja się nadźwigałam, a ty samochodem jeździsz i zakupów nie mogłeś zrobić! :D

Wiesz co, nie licz, że on sam zauważy, że się nadźwigałaś. Takowa umiejętność wymaga zwykle intensywnego ćwiczenia.

Ja to widzę tak, że generalnie facet się stara i mu zależy na Tobie, ale ... coś jakby nie przeżył jeszcze szoku związanego z tym, że będzie miał rodzinkę. :-] Tak mi się coś wydaje, że mu narazie te 1700 wystarcza i jest z tego narazie zadowolony. Możliwe, że ruszy się do roboty jak będzie widział jakiś cel; chęć kupna mieszkania nie każdego zmotywuje, podobnie narodziny dziecka. Możecie zgadzać się co do ogólnych kierunków zbierania kapitału (np. na mieszkanie), ale Ty będziesz zbierać wszystko na mieszkanie, a on by sobie z chęcią coś nowego do kompa kupił.

Może za bardzo przyrównuje do swoich doświadczeń. Moja narzeczona, jak dla mnie, za bardzo się koncentruje na zabezpieczeniu materialnym. Generalnie gdy się dowiedziałem jakie ma 'wymagania' i zestawiłem to z ścieżkami ich realizacji ... taaak, będą 'kłopoty' :-]

Pozdrawiam Cię serdecznie Abebo oraz inne dyskutantki!
Tomek
Tomek
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 22 stycznia 2006, o 02:21
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postprzez abeba » 22 lutego 2006, o 00:57

Tomek napisał(a):Możliwe, że ruszy się do roboty jak będzie widział jakiś cel; chęć kupna mieszkania nie każdego zmotywuje, podobnie narodziny dziecka. Możecie zgadzać się co do ogólnych kierunków zbierania kapitału (np. na mieszkanie), ale Ty będziesz zbierać wszystko na mieszkanie, a on by sobie z chęcią coś nowego do kompa kupił.

to jaki to ma być cel, jak nie dom lub przyszłosć dzieci?????????
najnowszy model iPoda?????????????
teraz jestesmy na etapie, że jemu przykro bo mi przykro, mi przykro bo jemu przykro, tylko że nic to w naszym układzie nie zmienia :evil:
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Tomek » 22 lutego 2006, o 01:06

abeba napisał(a):to jaki to ma być cel, jak nie dom lub przyszłosć dzieci?????????

Nie o to mi chodziło. Jest sobie cel i jest percepcja tego celu. Cele możecie sobie takie same ustalać ale widzicie inaczej drogi do ich osiągnięcia, np. pod względem perspektywy czasowej, ilości wyrzeczeń, itd.
Dodatkowo - tak upraszczając - Tobie jest źle, więc dążysz intensywnie do zmiany, jemu jest w miarę dobrze, więc dąży wolniej ;-)

"Wiem, że nic nie wiem"
Tomek
Tomek
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 22 stycznia 2006, o 02:21
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości

cron