Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 17:56 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

My a nasi rodzice

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Kala22 » 3 listopada 2005, o 11:11

Ja mam taki problem z teściową. Ona jest złośliwa i bardzo kłótliwa co odbiło się teraz znacznie na naszym małżeństwie.
To bardzo przykre tym bardziej, że mieszkamy razem. :cry:
Kala22
Przygodny gość
 
Posty: 93
Dołączył(a): 13 września 2005, o 12:27
Lokalizacja: Kościerzyna/pomorskie

Postprzez sagitta » 3 listopada 2005, o 13:11

W pewnym sensie tak. Moj maz np. czasem wpada na pomysl, zeby kupic jakis drozszy prezent swojemu tacie na np. 50 urodziny, tymczasem nawet nie pomysli zeby kupic jakikolwiek mojemu na 75.............. No i ogolnie, smiesznie troche bo to moja tesciowa stara sie dbac, zebysmy wystarczajaco czesto odwiedzili rodzicow, wystarczajaco dlugo na wigili posiedzieli itd. (tesciowie i rodzice mieszkaja w tym samym miescie i jak przyjezdzamy to zatrzymujemy sie u tesciow). Ja zawsze staram sie pamietac o tesciach, zadzwonic z zyczeniami itd. a maz wymysla wymowki, zeby nie isc/zadzwonic do moich..............No ale jakos udaje nam sie dogadac, chociaz na poczatku mialam pewien zal do meza........
sagitta
Domownik
 
Posty: 339
Dołączył(a): 22 sierpnia 2005, o 17:12
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Minia_L » 28 sierpnia 2007, o 12:55

Nie wytrzymuję - pomóżcie !!
Przed ślubem było OK. Uważałam ze będę mieć "spoko" teściową. Niestety tak nie jest. Jest wręcz odwrotnie, bo już nie wytrzymuję.
Jesteśmy po ślubie 4 miesiące, i tyle też mieszkam z mężem i teściową. (ojciec T. zmarł 22 lata temu)
Przez 38 lat T. siostra mieszkała z matką oraz ze swoim mężem, i dwoma synami. Od półtora roku już tu nie mieszka, i teściowa nie może ich na bieżąco kotrolować. Podświadomie robi to nad nami - nade mną !! wkurza mnie to jak nie wiem. Nie wytrzymuję. Kobieta jest bardzo wybuchowa, ja nerwowa wiec mieszanka jest okropna !! ostrzegano mnie że teściowa to teściowa i z nią sie nie da w zgodzie żyć jeżeli mieszka się pod jednym dachem. Niestety mieli rację. Jak rozmawiamy z T. to jak cos usłyszy to zaraz pyta "o co chodzi, o co chodzi ?? " Tu już sie nauczyłam odpowiadać "o nic - rozmawiamy" albo "rozmawiam z mężem" I luz - odczepia się. Jak coś ugotuję inaczej niż ona przez całe życie (ma 62 lata prawie) to już kręci głową co ja robię wrrrr Nie jem kolacji od kilku lat - rodzice mi nie wmuszali skoro nie chciałam, a teściowa ? "tak nie można!' Kilka razy już jej powiedziałam co o tym myślę - przestała pokazywać jak jej się to nie podoba ale widać jedno ! jest zła że nie ma nade mną kontroli. Ostatnio jej to wygarnęłam - przepraszam, ale nie wytrzymałam !!
Robimy obecnie remont, sami z małą pomocą mojego taty. Nie mamy już sił, a został nam korytarz w planach. A teściowa wymyśliła ze chce żebyśmy jeszcze jej pokój pomalowali - ściąganie tapety malowanie itd itd... Jak do kobiety dotrzeć że nie damy rady ??
Kupiłam mopa - dlaczego taki ?? ona ma inny ?? no masakra !! ja nim będę myc ! sobie kupiłam żebym mogła sprzątać...
Powoli tracę oparcie w T. w kwestiach spornych z teściową. Dzisiaj powiedział że mam sama z nią porozmawiać, sam na sam, wszystko jej powiedzieć na "spokojnie" - ciekawe... jak ją znam, chociaż krótko, zaraz wybuchnie, ze coś wymyślam !!
Od jakiegoś tygodnia gdy razem się modlimy z T. ja dodaję jeszcze modlitwę żebyśmy dogadali się z jego mamą. Puszczają mi nerwy. Gdy to piszę to ryczę. Inaczej tego nie nazwę. Pomóżcie bo oszaleję !!
Siostrę z rodziną wyprowadzili, bo teściowa już nie wytrzymywała z nimi. Ciągłe kłótnie, krzyki, ja sama nie mogłam tam popołudnia wytrzymać. Kupiła kawalerkę i spłacają ja razem. A teraz ja.. ja sie meczę... wolałabym iść na tą kawalerkę - zamienić się z nimi... Ale T. się upiera. Bo jego mama z nimi nie wytrzyma. A przepraszam ja z nią ?? ja tez nie wytrzymuję !! CO mam robić, pomóżcie, próbowałam już z 2 księżmi rozmawiać podczas spowiedzi o tym, nie wiele mi pomogli... :(
Przepraszam ze tak dużo...
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez kamienna » 28 sierpnia 2007, o 13:22

Przede wszystkim to Twój mąż musi rozmwiać z teściową a nie Ty - to podstawowa zasada. Teściowa musi wiedzieć, że mąż się z Tobą zgadza co do pewnych spraw iże stoi po Twojej stronie a nie mamusi albo w ogóle gdzieś z boku.

Poza tym z rodziacami zawsze latwiej się klocić niż z teściową, więc niech on rozmwia.

A Ty powinnaś być cierpliwa i najważniejsze: przypatrz się, czy przpadkiem nie reagujesz alergicznie tylko dlatego, że coś ci sie wydaje.. piszesz: "ona chce mieć nade mną kontolę" - to jest Twoje widzimisię, tak wcale być nie musi... może mówiąc, że ona ma inną miotłę nie sugerowała CI, że masz taką też mieć, ale może chciała wiedzieć w czym Twoja jest inna, może zwyczjanie buzię otwarła, żeby pogadać, a że nie miała o czym to rzuciła, że ma inną miotłę.

Zanim się odezwiesz, zrób długi oddech, zastanów się, czy nie kierują Tobą emocje i USPRAWIEDLIWIAJ teściową non-stop.

Spórbuj też zwyczajnie z nią rozmawiać: jak robi kotlety, gdzie lubi do spożywczaka chodzić, pochwal ją, że ma fajną bluzkę i że ta fryzura ladna.. czasm kup jej kwiatki... wiesz o kobietę trzeba zabiegać... Ty o jej przyjaźń też spróbuj... na pewno nie odpłaci CI zlem za Twoje dobro.. tylko bądź cicha, pokorna i cierpliwa... jak Maryja:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Minia_L » 28 sierpnia 2007, o 13:37

staram sie kamienna staram się !! wierz mi, a jak czytam Twoj post to znowu ryczę. uspokoję się i odpisze dalej. łącznie z ta miotłą i lepszymi przykładami.
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez Ania x » 28 sierpnia 2007, o 16:13

Miniu_L, a czy oboje pracujecie?
Może moglibyście sobie pozwolić na kredyt i na zakup kawalerki, nie nowej, takiej w której ktoś mieszkał- będzie taniej?
Teraz dużo osób przeprowadza się na przedmieścia i wcześniej zamieszkałe mieszkania pustoszeją.
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez GoÅ›ka » 28 sierpnia 2007, o 17:32

Widzę, że niezłą masakrę masz w domu Minia_L.

Moim zdaniem jest jedyna dobra rada: wyprowadzić się jak najszybciej. Jeśli macie zdolność kredytową albo stać Was na wynajem mieszkanka, to ja bym się na Waszym miejscu nie wahała nawet chwili.

Też mam nieprzyjemnie z moją teściową. U mnie na szczęście mąż wyraźnie stoi po mojej stronie, więc nie musze, go przekonywać, że to co robi teściowa jest nieprzyjemne dla mnie...

Nie mieszkamy z rodzicami ani teściami, ale zdarza się, że przyżdżają z "wizytą" na kilka dni. No i wtedy jest masakra. Jak się słyszy, że zrobiło się coś ostentacyjnie, specjalnie i w ogóle, że jest się osobą niewychowaną (!), to ręce opadają.
Niestety są na świecie osoby, które uważają, że tylko i wyłącznie ich punkt widzenia jest słuszny, a jeśli ktoś myśli inaczej, to znaczy, że jest niewychowany, nierodzinny... Ja nie wytrzymuje z teściową 3 dni, a co dopiero mieszkać na stałe :shock:

Minia_L napisał(a):Jak rozmawiamy z T. to jak cos usłyszy to zaraz pyta "o co chodzi, o co chodzi ?? " Tu już sie nauczyłam odpowiadać "o nic - rozmawiamy" albo "rozmawiam z mężem" I luz - odczepia się.

Moja mama też tak robi. Nie przeszkadza mi to, bo przez całe życie się do tego przyzwyczaiłam... po prostu jest ciekawska, ma taki odruch, jak czegoś nie dosłyszy, to pyta (choćby coś nie było powiedziane do niej)

Opcję z mopem i kolacją też przerobiłam... "Jecie tylko 2 razy dziennie? Przecież to jest nienormalne, tak jest niezdrowo..." - w momencie gdy nie jedliśmy kolacji z rodziną :evil:

Także Maniu_L jeśli nie dostaniesz jakiegoś super kopa cierpliwości albo się nie wyprowadzicie, to słabo to widzę...
Życzę wygranej w totka, na mieszkanie albo masy cierpliwości.
pozdrowionka
Gośka
 

Postprzez kamienna » 28 sierpnia 2007, o 17:40

Acha, żeby nie było... też uważam, że najzdrowiej jest mieszkać samodzielnie od samego początku... moje rady dotyczyły sytuacji, kiedy to niemożliwe...

Jeszcze jedna uwaga: do nas wszystkich.. nasze teściowe jakie są takie są, a więc co zrobimy w sytuacji, gdy będą już stare, zniedołężniałe i samotne??? To nie bęzie już takie proste... dlatego uważam, że uładzić teściową trzeba zawczasu.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Ania x » 28 sierpnia 2007, o 18:53

Nie no Kamienna, z tym się zgadzam.
Nad relacjami trzeba pracować, rodzinę ma się jedną.

Pisałam o mieszkaniu osobno, bo wiem ze swojego doświadczenia, że jestem pomocą dla rodziców tak naprawdę dopiero wtedy, gdy jestem niezależna i gdy oni nie kontrolują mnie nadmiernie.

Mnie poprawiły się relacje z rodzicami, gdy się od nich wyprowadziłam.
Poza tym, uważam, że są wspaniali, tudzież moja teściowa.
Ale naprawdę nie wyobrażam sobie, przynajmniej na tym etapie (tzn. pączkowania naszego małżeństwa) mieszkania z którymkolwiek z nich. To byłby koszmar.

Oczywiście łatwo mówić "Kupcie sobie mieszkanie", ale a nuż Mini się to uda :)
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez klara bemol » 28 sierpnia 2007, o 20:39

Wiecie co, taka refleksja na marginesie, my też kiedyś będziemy teściowymi. Ciekawe, jakimi?

Współczuję takich teściowych. Ja mam normalną, przynajmniej wobec mnie (może też dlatego, że mój mąż ma trzy siostry i ja jestem tą jedyną, a co za tym idzie - najlepszą synową, co oczywiście przypominam).

Tak, najlepiej nie mieszkać z rodzicami/teściami. My mieszkaliśmy z babcią męża. Może takie rozwiązanie dałoby się uzyskać?

Trzymajcie się!!!
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez dzolka » 28 sierpnia 2007, o 20:46

ostatnio przeczytałam w MIŁUJCIE SIĘ ze tak jak dziecko nie może się dalej rozwijać zanim nie opuści brzuszka mamy, tak małżeństwo nie moze się rozwijac gdy mieszka z jednymi czy drugimi rodzicami. W Piśmie Św. jest napisane że "opuści człowiek ojca i matkę..." więc to opuszczenie jest znaczące skoro jest wymienione w Biblii jako pierwszy krok do założenia rodziny. Nie zdawałam sobie z tego sprawy 6 lat temu gdy brałam ślub ale dziękuję Bogu za instynkt który nie pozwolił mi przyjąć ówczesnego zaproszenia teściowej do wspólnego mieszkania (teściowie mieli wtedy jeszcze wielkie mieszkanie, prawie 100 m2 i mieszkali sami z siostrą męża); tłumaczyła nam że skoro będziemy się budować to zaoszczędzimy na wynajmie. Bardzo cieżko było przekonać męża że święty spokój i mieszkanie osobno jest ważniejsze dla mnie niż super szybkie wystawienie chaty. Nie obyło się bez awantur. Ale się uparłam i postawiłam na swoim. Budowa może i z tego powodu trwała dłużej niż się spodziewaliśmy (rzeczywiście potrzebowaliśmy dużo kasy miesiecznie na wynajem i utrzymanie a można było to wpakować w dom) ale te lata osobnego docierania się bez wtrącania się kogokolwiek są dla mnie bezcenne. Dlatego współczuję wszystkim małżeństwom które znoszą trudy mieszkania z teściami/rodzicami a tego nie chcą. I modliłabym się tu nie o to by jakoś dogadać się z teściową tylko o błogosławieństwo żeby Bóg umożliwił samodzielne zamieszkanie choćby to nie wiem jak niemożliwe się wydawało.

Jarek
- wracając do Twojego pytania: tak, mam problemy z równym traktowaniem moich Rodziców i tesciów. Przez kilka tygodni po ślubie nie mogłam powiedzieć do teściowej MAMO i zwracałam sie bezosobowo, teraz po 6 latach nadal unikam tego słowa i odzywam się na "ty" (np. "chcesz herbaty" zamiast "chce mama herbaty"). Nie umiem inaczej. moa tesciowa niby nie jest taka jak w złośliwych dowcipach czy jak w postach powyżej ale mam z nią zupełnie inny problem. Oględnie pisząc jest "zbyt życzliwa". Podaruję sobie szczegóły bo tylko się wkurzę przy pisaniu :twisted:
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez kamienna » 28 sierpnia 2007, o 20:54

Jeszcze raz powtarzam, że się całkowicie z tym zgadzam:

I modliłabym się tu nie o to by jakoś dogadać się z teściową tylko o błogosławieństwo żeby Bóg umożliwił samodzielne zamieszkanie choćby to nie wiem jak niemożliwe się wydawało.


My też się uparliśmy, żeby od pierwszego dnia być u siebie, choć obie rodziny bardzo na to nalegały żebyśmy zamieszkali z nimi...
Powiem więcej, my nawet ograniczaliśmy niedzielne wizyty, bo wychodziło na to, że co niedziele u którychś rodziców, którzy tego oczekiwali, a już ze znajomymi to nie bylo kiedy się spotkać...

Moja teściowa też jest dobra. Ale to wynika jej i moich starań o dobre relacje. Bywa że ona mnie nawet przepraszam (ja tego jeszcze nie umiem, ale staram sie inaczej dbać o te relacje). dużo ze sobą rozmwiamy, śmiejemy się, pochwalę czasem, raz jej wyhaftowałam obrusik i takie tam bzdety...
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez patusia21 » 28 sierpnia 2007, o 22:30

no to macie fajnie ci którzy mieszkacie sami...
ja musze mieszkać z moją babcią i na razie nie mam żadnych sznas żebyśmy się przeprowadzili bo po ludzku nie mamy kasy... ja robię teraz studia zaoczne i szukam dopiero pracy... też mi się marzy własne mieszkanie ale jaka jest rzeczywistość w Polsce to każdy wie, ja niestety mam tą mniej kolorową...
Minia_L łączę się z tobą w bólu, bo wiem co przeżywasz, bo mimo że ja mieszkam z moją babcią to mam coś podobnie w domu jak ty, więc wiem o czym piszesz i wiem że tak się długo nie da żyć i można się wykończyć nerwowo... ja mam teraz może trochę brutalną ale skuteczną metodę na moją babkę :twisted: po prostu jednym uchem wpuszczam drugim wypuszczam.... i tak jest chyba najlepiej...robię to co chcę i jak chcę i żyję sobie w własnym świecie :) i tak masz dobrze że mogliście remont zrobić bo my nie możemy nic tknąć poza pokojem w którym mieszkamy :x


Jarek ja to dopiero jestem okropna, bo zawsze jakoś miałąm na uwadze swoich rodziców... mimo że teściów mam oki ( tzn teściową bo teścia jakoś hmmm...nie wiem nie umiem z nim znaleźć wspólnego języka), ale jak się na tym złapałam to jakoś zaczęłam się opanowywać i teraz traktuję ich po równo (szczególnie w kwestii świąt prezentów itp b mąż w ogóle nie ma do tego głowy)
nie wiem jak wy ale ja myślę, że to normalne że się jednak do swoich ciągnie bo to jednak RODZICE a nie TEŚCIOWIE... ale oczywiście traktować należy ich jednak po równo...
patusia21
 

Postprzez Minia_L » 29 sierpnia 2007, o 08:07

Widzicie.. problem z mieszkaniem jest tego typu:
Tomek ma 2 siostry (bliźniaczki). Jedna z nich od początku swojego małżeństwa 17 lat temu mieszkała z mamą i z T. na 3 pokojach. Mama jeden, Tomek drugi a oni trzeci. Mają dwóch synów. Rodzice nie wychowywali swoich chłopaków jak nalezy wiec babcia (moja tesciowa) wtrącała się non stop. Aśka - siostra, nawet nie gotowała, bo nie umiała i tak nauczyła swoją mamę że ona robiła to za nią. Aśka co chwilę tylko mówiła "ja pozmywam"
To jest 1 problem który przerzuciła na mnie - nie dociera do niej że potrafię gotować, potrafi w ugotować makaron dużo wcześniej niż my będziemy jeść i wyjść do pracy a my mamy go potem odgrzać.Wkurzam się bo co to za filozofia ugotować sobie makaron, aby był ciepły i smaczny a nie podgrzewany przez zalanie wrzątkiem (pomijając że podczas gotowania go rozgotowuje wrrr a to jeszcze mam podgrzewać?? ) Prosiłam ją kilka razy aby nam nie gotowała, że sama to zrobię po powrocie, ale ostatnio już nie wytrzymałam. "Olałam" tamten makaron i ugotowałam świeży. Była zdziwiona na drugi dzień jak zobaczyła. I wtedy jej delikatnie wytłumaczyłam że potrafię gotować makaron !! (wrr) a co z tym co w lodówce ?? zrobiłam zapiekankę na winie (szybka nauka bo wcześniej tego nie robiłam - jedyny plus z tej sytuacji)
Kolejna sprawa. Aśka z rodziną mieszkała w tym mieszkaniu ok. 17 lat - nie mieszka od półtora roku bo ani T. ani teściowa ani nawet sami "zainteresowani" nie wytrzymywali ze sobą. Ta nieciekawa rodzinka bez przerwy na siebie wrzeszczała, nic poza tv nie było w życiu rodzinnym, teściowa we wszystko właziła buciorami i dawała kolejne powody do awantur że się wtrąca. Wychodziła do pracy i mówiła "idę odpocząć". Byłam tam wiele razy jak Aśka z rodziną tam jeszcze mieszkała, i na prawdę nie można było wytrzymać. W końcu T. namówił mamę aby poszukała mieszkania dla nich. Znalazła, na osiedlu obok... no i po co ?? byłoby dalej, było by jeszcze więcej spokoju... ale nie, bo ona musi ją mieć na oku ! Kurde, kobieta ma ponad 38 lat a teściowa ma mieć ją na oku ? Bez przesady !! No cóż - nic nie zrobię. Wzięli kredyt wspólnie - teściowa i Aśka z mężem, na teściową i spłacają razem. A to najlepsze !! wymyślili że Tomek ma spłacać kredyt z nimi !! 1/3 !! wybiliśmy im to bardzo szybko z głowy. Jak tylko się wyprowadzili, usłyszeliśmy w windzie od sąsiadki "czy ja dobrze słyszę że już nie słyszę??" ale miałam ubaw :)
Zatem - jak tylko przychodzi Aśka to teściowej, to zaraz tesciowej włącza się inny program - na krzyki, opieprzanie jej, "w co Ty się ubrałaś", "co dałaś Darkowi do ubrania? jak on wygląda" "jak to nie wyprałaś? dlaczego??" i tak wiecznie...
Przed ślubem była na prawdę fajna. Mogłam bez problemu tak powiedzieć osobom trzecim, I się przejechałam. Teraz się ze mnie niektórzy nabijają że przecież "taka fajna była"
Wczoraj przyjechali do nas moi rodzice - tata wykańczał panele z T. a ja miałam nadzieję że pogadam sobie z mamą. Zrobiłam jej herbatę, zaniosłam do pokoju, nagle patrzę, a teściowa niesie swoją herbatę, rozsiadła się u nas na kanapie i zaczęła gadać. "No to nara" pomyślałam... to sobie pogadam. Wyszłam z pokoju... Wpadł mi do glowy pomysł, że T. nie zapłacił fv za telefon więc wyciągnełam mamę na mały spacer i sobie pogadałyśmy. To był kolejny raz takiego wejscia teściowej do nas. Ja rozumiem że ona chce sobie pogadać, ale ja mam prawo pobyć chwilę sam na sam ze swoją mamą z którą nie mieszkam tak jak z teściową... Pogadałyśmy sobie - dobrze ze ten bank jest na drugim końcu osiedla :!:
Jak wróciłyśmy już nam dała spokój i mogłyśmy się sobą zająć.
Ale wiem jedno.. następnym razem zaproszę rodziców w taki dzień w którym teściowa będzie na popołudnie. Ona ma co chwilę jakąś koleżanke w domu wiec ma towarzystwo, a ja i mama nie. Dawno nie rozmawiałyśmy, potrzebowałyśmy „poplotkować” !
Gdy próbuję T. powiedzieć jak mi ciężko z jego mamą, że wolałabym mieszkać osobno, może jednak ?? to nie... bo on nie chce żeby ona mieszkała sama. SUPER !!!! jasne... wychodzi na to że bardziej o nią sie troszczy niż o moją psychikę.. cóż to jego matka, ok, ale jak to wspominałyście „Opuści ojca swego i matkę swoją...” Odnoszę wrażenie, że zapomniał o odcięciu pępowiny w dniu ślubu. Ale ona ma już 32 lata !!!!!! Ale mnie nosi !!
I widzicie... tak źle i tak nie dobrze...
„dlaczego nie wsypałaś do naleśników proszku do pieczenia?” - bo chciałam sprawdzić, czy faktycznie dużo daje – wg mnie chyba nic... Ale już musiała zrobić głupie miny. Krytykuje moją kuchnię, którą wyniosłam z domu rodzinnego. Bo ona dodaje jeszcze to i to i to !! Ale to ona ! a nie ja !! ona i tak gotuje po swojemu, chociaż wie że niektórych rzeczy nie lubię, a cebuli w plackach ziemniaczanych na słodko to już kompletnie. Ale dodaje, więc ich nie ruszam. Nie marudzę. Ale ona się nie obędzie bez tego.
Bo ona ma takiego mopa że ma taką końcówkę więc dlaczego kupiłam takiego ??
No i dobrze że ma ! a ja mam takiego, bo takiego chciałam cholipka !! Czy to problem ??
Czekamy na decyzję o wykup mieszkania spółdzielczego. Marzy mi się aby – jeżeli się uda- sprzedać to mieszkanie i kupić dwa mniejsze. Ale nie ! bo T. nie chce aby jego mama mieszkała sama. Pozostaje wygrać w totka, wybudować dom, z osobnym pokojem, kuchnią i łazienkami oraz wejściem dla niej.
Co do tego jak się do niej zwracam. Na weselu powiedziałam kilka razy p.Basiu – zrozumiałe bo jak mam się tak od razu przestawić – po prostu się myliłam, to już robiła aferę „nie mam synowej !! nie mam synowej !!” i musiała ciotkom rozpowiadać. Niby żart, ale wkurzał mnie jak nie wiem ! Mówię do niej „mamo” kiedy trzeba ale to tylko ze względu na T. Nie wiem jednak czy jakoś tego nie zmienię. Od kilku tygodni mówię po prostu „chcesz herbatę” unikam tego słowa. Ale czasami trzeba. Co ja mam zrobić ? to nie jest histeria... to jest wołanie o pomoc... nie mam sił.... T. wczoraj obiecał mi że z nią porozmawia. Nie wiem kiedy to zrobi. Ale wczorajszy dzień źle się dla nas skończył. Powiedzieliśmy sobie „suche’ dobranoc i zasneliśmy. Rano przez 10 minut w ogóle nie rozmawialiśmy, aż przyszedł do mnie do łóżka mnie przytulić i przeprosić za to jaki był wieczorem nie miły. (nie chcę już o tym pisać)
„Ile Ty masz butów !! „ o przepraszam... nie wiele w porównaniu z tym co ona – zajmuje całą szafkę na korytarzu z 4 półkami. Zamierzamy dla siebie zrobić inną abym nie trzymała butów przy łóżku, ale to po remoncie.
Kocham go, ale wkurza mnie że nie potrafi opowiedzieć się za żoną. Czy jeżeli postanowię się wyprowadzić – czy pójdzie ze mną ?? nie wiem...
Mamy swoje dwa pokoje, ale wspólną kuchnię i łazienkę...szkoda. Nawet musiałam konkurować z jej pustymi butelkami w całej łazience („bo Czesia tak ma ładnie - dużo butelek”) no masakra... a ja kosmetyki w pokoju... czasami musze jakąś butelkę czy tubkę postawić w łazience, ale nie było gdzie. W końcu poprosiłam T. i kilka rzeczy wyrzucił. Nic nie powiedziała... hmmm Denerwuje mnie ta gonitwa i przepychanka....
Co do remontu – mamy już dość przez panele, które położyliśmy w całym mieszkaniu, nawet u niej w pokoju. A jej mało... „kiedy pomalujecie mój pokój??” „ w przyszłym roku, bo nie damy rady” i wielkie obrażanie się i głupie dogadywanie ! A ja mam co raz gorzej ze zdrowiem. Jestem wyczerpana, a urlopu już nie mam. Zawroty głowy, sesność non stop, w pracy juz komentarze co się ze mną dzieje ? „źle wyglądasz” itd... A musimy jeszcze zrobić korytarz – remont ścian – bez niego nie zrobimy szafy na korytarzu i nie wypakuję ubrań itd. z kartonów...
Nie wyolbrzymiam, po prostu już sobie z nią nie radzę. Wczoraj chyba zauważyła ze nie miałam najmniejszej ochoty z nią gadać. Omijałam ją wielkim łukiem. I dobrze, bo jeszcze mogłabym coś jej powiedzieć głupiego ze złości na nią !!
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez Ania x » 29 sierpnia 2007, o 11:46

Miniu,
jeśli Twoja teściowa jest obłożnie chora, np. sparaliżowana lub ma Alzheimera to nie może mieszkać sama.

Z tego, co jednak piszesz, wynika, że tak nie jest. Jeśli chcecie mieć możliwość zaglądania do teściowej, to faktycznie można byłoby zamieszkać jakoś bardzo blisko. Ale:
1. przecież jej córka mieszka bardzo blisko, więc Twoja teściowa nie musi mieć koniecznie wszystkich dzieci pod bokiem
2. ew. można byłoby zamieszkać w tym samym mieście, ale w innej dzielnicy
3. z tego co piszesz o swoim mężu, to dobrze byście się wyprowadzili do innego miasta.

Wiem o czym piszesz, mój tato miał taki układ ze swoją nieżyjącą już matką. To był koszmar dla naszej rodziny. Moja mama czuła się niekochana przez tatę, a my - dzieci czułyśmy się niekochane przez rodziców, mimo, że obiektywnie niczego nam nie brakowało.
Pewnie relacja taty z babcią nie była jedyną przyczyną powyższego stanu, ale na pewno znacząco na niego wpływała.

Dla męża po Panu Bogu najważniejsza jest żona, a dla żony po Panu Bogu mąż. Później idą dzieci. Reszta świata jest daleko w tyle, co nie oznacza, że nie należy jej kochać.
Dzieci są dopiero po współmałżonku, dlatego, że jeżeli między nimi nie będzie właściwej jedności i miłości, a pozornie dziecko na pierwszym miejscu, wbrew pozorom wcale nie otrzyma wystarczającej miłości. Bo nie można nikomu nalać z pustego dzbana.

Wiesz, mój kolega wyjechał do Anglii, pracuje na zmywaku. I dopiero teraz jest w stanie pomóc rodzicom, przyjeżdża coś im wyremontuje, wspomoże pieniężnie.

Człowiek, który najpierw się nie uniezależni i nie zajmie się swoim życiem nie pomoże innym. Teściowa na tym nie zyskuje tylko traci.
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez Minia_L » 29 sierpnia 2007, o 11:54

Ania x napisał(a):Miniu,
jeśli Twoja teściowa jest obłożnie chora, np. sparaliżowana lub ma Alzheimera to nie może mieszkać sama.

Jest zdrowa. Nawet dorabia na emeryturze !! biega po pracy od pokoju do pokoju (higienistka stomatologiczna) i nie wyobraża sobie nie pracować.
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez kamienna » 29 sierpnia 2007, o 14:22

Popieram to, co napisała ANia X.

Problem pierwszy który musicie rozwiązać, to kwestia podejścia Twego męża do matki. Rozmawiaj z nim o tym. Żona jest ważniesza od matki. Rozmawiając z nim pamiętaj, że to jego MATKA:
1. nie obrażaj jej przy nim
2. nie mów o niej źle
3. wskaż, dlaczego chcesz się wyprowadzić
4. zrób plan, jak często bęziecie ją odwiedzać (żeby mąż widział, że nie chcesz odwrócić się do niej plecami)

Staraj się nie kierować emocjami i nie kłocić się. Nie stawiaj też warunku, że się sama wyprowadzisz (to jest nieskuteczne i złe dla Was).

Powodzenia:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Minia_L » 29 sierpnia 2007, o 14:58

Dzięki Kochane za rady. Będę próbowała cokolwiek zrobić by polepszyć sytuację - nie pogorszyć... Zobaczymy co z tym będzie... Będę pamiętać o tym co pisaliście
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez milgosia » 29 sierpnia 2007, o 15:18

Miniu, kup sobie książkę Jacka Pulikowskiego: "Warto pokochać teściową" i... podsuń ją mężowi !

To jest naprawdę znakomita książka, dużo wprost opowiedzianych sytuacji, opisane problemy klasyczne i nieklasyczne z teściowymi, teściami, o tym, jak to męzczyżni stają w obronie matek i jak to może się skończyć, o problemie oderwania się od matki itd... Bardzo dobra książka, bardzo polecam. Może po jej lekturze (a jest bardzo dosadnie napisana), Twój mąż zacznie patrzeć na problem nieco inaczej?
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez patusia21 » 29 sierpnia 2007, o 21:39

Minia_L najpierw "odpępowuj" męża :) a później bierz się za teściową, bo sama nie dasz rady... mąż musi być po twojej stronie i musi to zrozumieć że tak ma być i koniec... pamiętam w modlitwie :!: i pozdrawiam :!:
patusia21
 

Postprzez Minia_L » 30 sierpnia 2007, o 07:53

milgosia napisał(a):Miniu, kup sobie książkę Jacka Pulikowskiego: "Warto pokochać teściową" i... podsuń ją mężowi !
Może po jej lekturze (a jest bardzo dosadnie napisana), Twój mąż zacznie patrzeć na problem nieco inaczej?

Poszukam i kupię, bo pewnie tej nie mamy. Dobrze że T. ma dobre zdanie o p.Jacku Pulikowskim to nie będzie oporny :)
Raczej grzecznie czyta co mu podsunę. Jeszcze nie miałam okazji podsunąć mu tego wątku ;)
Dzięki jeszcze raz dziewczyny !! Tobie też Patusiu ! (ps. do zobaczenia ! po niedzieli koniecznie ! )
Minia_L
Bywalec
 
Posty: 181
Dołączył(a): 13 sierpnia 2007, o 08:27

Postprzez Amazonka » 30 sierpnia 2007, o 08:48

Gdybyś nie znalazła tej książki w realu, jest tutaj:
Warto pokochać teściową
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości

cron