Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 00:59 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Utrata pracy

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez abeba » 22 czerwca 2006, o 22:09

dziś pracowałam od 9. z minutami do 21. (fakt że po drodze miałam dwie około godzinne przerwy: np. w biegu na uczelnię do sekretariatu towarzyszył mi maż, a w mieście gdzie pojechałam w związku z pracą spotkałam sie z miejscową kolezanką). Padam z nóg. Muszę do wtorku rano poprawić prace mgr i nie mam kiedy. Jutro też pracuję do ok. 22. W weekend mam do wyboru wyprawę do męża który jest w rodzinnym miescie na praktykach albo samotne siedzenie nad magisterką( i wtedy go nie zobaczę do 1.07). W lipcu biorę 10 dni urlopu w czasie których mam obrone oraz i tak będę pracować jesli akurat tak sie złoży. Będę też musiała napisac pracę dodatkową. a cały sierpień przygotowywac zajęcia które nastepnie poprowadzę na własnym urlopie na poczatku wrzesnia.
A mąż mi pisze "wierz w siebie. musisz by silna. To ja jestem słaby. Bardzo Cie podziwiam za wsystkie Twoje osiągnięcia i strasznei Ci zazdroszczę."
Kurde, ja sobie nie zazdroszczę. Dlaczego to ten palant nie moze urodzić dzieci? Przynajmniej na cos by sie przydał.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez novva » 22 czerwca 2006, o 23:11

abeba napisał(a):Kurde, ja sobie nie zazdroszczę. Dlaczego to ten palant nie moze urodzić dzieci? Przynajmniej na cos by sie przydał.

Ej, abeba, miarkuj się waćpanna! Jak byś się czuła, gdyby on pisał na innym forum, że już z tą kretynką nie wytrzymuje, he? Wiem, że jesteś zmęczona i rozumiem to (mam teraz podobną sytuację w pracy), a jego słowa dodatkowo Cię pewnie obciążają emocjonalnie, ale...
novva
 

Postprzez abeba » 22 czerwca 2006, o 23:20

novva napisał(a):Jak byś się czuła, gdyby on pisał na innym forum, że już z tą kretynką nie wytrzymuje, he?

A niby dlaczego by miał tak napisać? Za dobrze mu ze mną! Poza tym jak jest ze mną to sie staram być miła (vide dzisiaj). Cackam sie z nim jak z jajkiem, i coś czuję że tylko to sie dla mnie źle skończy bo będę musiała wszystko robić sama.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez groch » 23 czerwca 2006, o 08:14

Abeba, co innego bycie miłym, a co innego szacunek do własnego męża... Myślę, że Twój mąż przez sam fakt bycia Twoim mężem nie zasługuje na tak przykre słowa...
Dlaczego to ten palant nie moze urodzić dzieci?

Nie chodzi o to, żeby mężowi nadskakiwać, ale o to, żeby poprzez szanowanie siebie nawzajem, swoich słabości i potrzeb dochodzić do kompromisów. Nikt z nas ideałem nie jest. I nie możesz mieć pretensji do męża ,ze jest słaby, bo my możemy Ci powiedzieć: przecież wiedziałaś na co się decydujesz, a jeśli nie wiedziałaś, to Twoja wina, trzeba było lepiej poznać tego człowieka... I co? Nie są zbyt przyjemne takie zarzuty, prawda?
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez Betsabe » 23 czerwca 2006, o 08:53

groch napisał(a):Nikt z nas ideałem nie jest. I nie możesz mieć pretensji do męża ,ze jest słaby, bo my możemy Ci powiedzieć: przecież wiedziałaś na co się decydujesz, a jeśli nie wiedziałaś, to Twoja wina, trzeba było lepiej poznać tego człowieka... I co? Nie są zbyt przyjemne takie zarzuty, prawda?


No wlasnie :?

Czytam od pewnego czasu, co pisze Abeba o swoim zwiazku i raczej nie zabieram glosu, bo nie chce byc niemila :? ale nieraz chce napisac:to po co wychodzilas za maz za tego czlowieka? jesli go wciaz kochasz, to dlaczego go nie szanujesz?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez abeba » 23 czerwca 2006, o 10:13

O co Wam chodzi? nie mówię mu tego w twarz, nie obrażam go.
Gdzieś sobie muszę ulżyć.
wychodzi na to, że on nic nie musi, może sobie siedzieć milutko w domu i czytać w necie o mundialu, a ja zasuwam. I jeszcze źle robię że mi sie nie podoba.
Wychodziłam za faceta który "żadnej pracy sie nie bał" - i co? mam bezrobotnego.
Wychodziłąm za faceta który, jak widziałam, pomagał w domu. I co? nie pracuje a i tak nie pozmywane gary śmierdzą, kibel przecieka itp. Jedno co to gotował (pewnie, każdy lubi gotować, tylko sprzątać nikt nie lubi)
Myślałam że on mnie kocha po prostu, że wreszcie ktoś nie będzie ode mnie wymagał harowania i udowadniania jak to jestem super. A teraz on zamiast mi pomóc - tylko mnie podziwia!
Pewnie wg Was to ok, bo mnie "szanuje"
Pytałam go wczoraj czy mam przyjeżdzać na ten weekend (planują nocną imprezę na powitanie lata) bo jestem zmęczona i mam robotę. A on na to: "a mozę sie powinnas rozerwać? przyjedz, proszę!"
Pewnie, czemu nie, co tam sen, co tam magisterka, jak mogę być na nogach kolejny wieczór z rzędu.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Betsabe » 23 czerwca 2006, o 10:40

abeba napisał(a):O co Wam chodzi? nie mówię mu tego w twarz, nie obrażam go.
Gdzieś sobie muszę ulżyć.

Wychodziłąm za faceta który, jak widziałam, pomagał w domu. I co? nie pracuje a i tak nie pozmywane gary śmierdzą, kibel przecieka itp.


No to dlaczego mu nie mowisz? Ja wrecz przeciwnie od razu mowie, co mi przeszkadza..
Jesli trezba, to prosze męża -umyj sedes, wyrzuc smieci, umyj talerze :roll:
no i wtedy nie musze sobie ulzyc, obgadujac meza na forum, jaki z niego niedolega :roll:

(wiesz, mi by bylo wstyd, takie rzeczy opowiadac o bliskiej mi osobie, to niczym jak zdrada :? )
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez Bratka » 23 czerwca 2006, o 11:07

a ja rozumiem że takie wskazywanie każdej czynności mężowi którą mógłby zrobic jest męczące- bo sprowadza sie do tego że to ona musi to dostrzec i wydac mu dyspozycje... A przeciez on tez ma oczy i potrafi przetwarzać informacje...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez abeba » 23 czerwca 2006, o 11:21

Bratka napisał(a):sprowadza sie do tego że to ona musi to dostrzec i wydac mu dyspozycje.

no własnie! to martwienie sie o wszystko jest najgorsze.
wczoraj jak usiadłam wieczorem przed kompem, nawet nei miałąm sił wstać, żeby sie rozebrać i położyć do łóżka. On mnie złapał na gg, trochę sobie wyjaśniliśmy i co? na dobranoc przypomniałam sobie że miał jechać nazajutrz zapisać sie na egz. na prawo jazdy. I że nie ma kasy na opłatę. Dlaczego to ja o 24 pamiętam że jego egzmain kosztuje i jak jest stan jego konta. Gdyby mi sie nei przypomniało to pojechałby na darmo! stanął przy okienku i ups, nie ma kasy. I piszę mu to a on, "coś bym wykombinował"! Poweidzcie mi jak można wykombinować 100 ileś pln! Albo masz albo nie masz.
(tylko nie mówcie że mu wydzielam kasę, po prostu mieliśmy tuż przed moją wypłatą taki moment, że mieliśmy w sumie ze 120 zlotych i trzeba było inteligentnie przelać pieniądze tak żeby na każdym pozostało choć 50 pln żeby każde mogło wypłacić w bankomacie)
i jeszcze, wczoraj zadeklarował że jest zły na moich rodziców że pomagają mojej młodszej siostrze a nie nam (biorą z nią kredyt na mieszkanie, moja siostra sama jest w lepszej sytuacji niż my dwoje), i na swoich rodziców, że nam cos obiecali przed slubem i nie dali (5 osób utrzymuje sie z zasiłku i pracy ojca jako stróża, bida aż piszczy, grosza od nich nei wezmę, prędzej trochę ciasta lub domowej kiełbasy). A na siebie samego jest zły dopiero na koncu, jak dopytałam. No jak tak można!!!!!!! odbiło mu!
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Bratka » 23 czerwca 2006, o 11:39

Adebo, co do pamiętania o wszystkim- u nas tez tak jest. Nic nie poradz ena to że wszystko mi się jakoś przypomina na czas a mężowi to niekoniecznie. Ale sama sie w to wkopałam bo zawsze bardzo mnie cieszyło że jestem mu tak pomocna- zresztą bardzo mnie za to chwalił, że może na mojej pamięci polegać...
Ale na całe życie??? Też mnie to męczy- próbujemy to zmienić- z średnim skutkiem. Głównie zmieniamy to przez moje pretensje- że "nie pomyślałeś o tym!", "czemu ja mam o wszystkim pamiętać?" albo wprost mówię mu- przypomnij mi o tym żebyśmy coś tam zrobili czy zobaczyli- oczywiście są to rzeczy raczej drugorzędne :wink: - o tych ważnych i tak nie potrafię zapomnieć... Staram się tez nie przypominac mu na ostatnią chwilę- lepiej wcześniej i niech sam pamięta o swoich sprawach- jak to coś istotnego to potem tylko się upewniam czy pamięta...

...A najgorsze że czasem o swoich sprawach zapomnę ale o jego to nigdy...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez kredka » 23 czerwca 2006, o 12:34

U mnie to wygladalo podobnie.Zawsze to ja musialam pamietac, nawet o tym, zeby zmienic olej w samochodzie. Bo mu zawsze sie przypominalo przed yjazdami i wtedy zaczynala sie litania "Przeciez mialas mi przypomniec!" itp itd.
No ale teraz jest troche lepiej. Oboje sie staramy - ja ciagle pamietac, ze moj luby juz taki po prostu jest roztrzepany. Nawet o kwiatach dla mnie musi sobie na kartce napisac, zeby kupic. Dobrze, ze chociaz o moich urodzinach pamieta. Nie wiem, co z rocznica slubu, bo ta pierwsz dopiero za 3 miesiace wiec sie przekonamy.
A teraz historyjka z zycia - maz mnie odwozil do kosciola. Jedziemy ja, on i tesciowa. Nagle tesciowa mowi - cos spadlo z dachu.
Moj maz - eee, to pewnie taka guma. Odpadl kawalek i spadlo.
Wiec jedziemy dalej, chociaz mama proponuje, zeby moze zawrocic. Ale po co?:)
Po powrocie z kosciola moj maz stwierdza brak portfela. No a za chwile zjawia sie pan i przynosi portfel, bo sie okazalo, ze to nie kawalek gumy odpadl tylko portfel, ktory se chlopak dla wygody przy otwieraniu samochodu polozyl na dachu:)
Dobrze sie wszystko skonczylo, choc kosztowalo to 100 zl - mily pan zazadal znaleznego, a ze portfel byl wypchany (bo maz nosi tam doslownie wszystko), wiec cena byla wysoka.
A na koniec, wiecie, co uslyszalam po powrocie z kosciola:
-Czemu nie sprawdzialas?:)
No i tak to wlasnie wyglada
kredka
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 6 czerwca 2006, o 09:53

Postprzez Betsabe » 23 czerwca 2006, o 12:35

Hmm, to ja tylko moge dziekowac Bogu, ze mam tak swietnego meza. :D
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez abeba » 23 czerwca 2006, o 12:50

a najżałośniejsze jest to że już po niecałym roku od slubu znalazłam sie w takiej, tout proportions gardees, sytuacji jak moja mama.
Nie ukrywam, w maju było ok., on odżył, gdy odpoczął. Troszczył sie na tyle, że mogłam zająć sie wreszcie pracą magisterską. Byliśmy zakochani jak gołąbeczki. Ale od kilku dni nie mogę już tego wytrzymać, jak się bałam że jestem w ciaży po prostu miałam tak dojmujące uczucie że wszystko, absolutnie wszystko jest na mojej głowie i spoczywa na mojej odpowiedzialności. To mnie przerasta. Kiedyś ja sama byłam na mojej głowie a teraz 2 osoby. Co będzie jesli będzie nas wiecej? Znacie to powiedzenie, że radość dzielona z innym jest dwukrotnei większa a kłopoty- o połowe mniejsze? U mnie niestety też kłopoty są większe. A jesli pytacie dlaczego w to weszłam - dla tej większej radości, bo jak jest fajnie to jest super. Tylko niestety netto znów zeszło na minus.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Bratka » 23 czerwca 2006, o 13:13

No tak, ale może zwyczajnie sama bierzesz te odpowiedzialność na siebie- bo Ci się wydaje że musisz- bo mąż Ci nie pomoże... może mów mężowi i mu okazuj że jednak go potrzebujesz, że nie jesteś samowystarczalna- choćby nie okazuj mu że jesteś taka twarda- wręcz przeciwnie- skoro Ci źle, to pożal mu się że musisz tyle pracować że już sił Ci brakuje...
Spróbuj odpuścić w tych dziedzinach w których jak mąż coś początkowo zaniedba to nic strasznego się stanie- Ty mu tylko nawyrzucasz żeby mu się chciało lepiej przykładac i będzie ok... powoli i z cierpliwością...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez groch » 23 czerwca 2006, o 13:14

Abeba, ja rozumiem, że możesz mieć zal do męża, ale chodziło mi tylko o to, że raczej wydaje mi się, że nie powinno się o bliskich mówić w ten sposób... Nawet jeśli oni o tym nie wiedzą... Jakby się czuł Twój mąż gdyby jakoś zupełnym przypadkiem to przeczytał? Może taki już Twój charakter, ale mimo wszystko...

Wierzę, że możesz się wkurzać, że wszystko jest na Twojej głowie. Chyba wychodzi na to, że większość kobiet jest skazanych na taką sytuację, poza tymi wyjątkami, które trafiły na skarb...
Mi też bywa przykro, że tylko ja pomyślę, żeby umyć sedes, kuchenkę... ale jak wpadam w takiego doła, że psycha mi siada i nie mogę się pozbierać (a nierzadko mi się to zdarza) i ratuje mnie mąż to wtedy wiem że nikt inny nie mógłby być moim mężem... Myślę, że w relacjach małżeńskich bilans zawsze wychodzi na zero. "Żyli długo i szczęśliwie" to tylko w bajkach...
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez abeba » 23 czerwca 2006, o 13:23

kiedy wlasnie wczoraj zeszlam do poziomu ze juz nie wyrabiam, wrcalam z pracy z placzem. Napisalam do niego, oczekujac pocieszenia i co dostała? tekst jak od trenera: "Jesteś silna, poradzisz sobie, wiesz że wysiłek zaprocentuje." Tak samo było z pracą mgr, ryczałam nad tym rok, a on nic, zlewka, w końcu maja szepnął ze chciałby żebym już skończyła pisać i przestała sie męczyć. Mam wrażenie ze nasz związek objmuje tylko rozrywki czas wolny, zero prawdziwego życia, za wyjątkeim jednostronnego przepływu środków finansowych.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Bratka » 23 czerwca 2006, o 13:49

Adebo, naprawdę mów o tym- skoro Cię nie pocieszył to mu powiedz że chcesz żeby Cię wsparł, bo sobie nie radzisz. Bo już nie masz skąd wziąć sił... Naprawdę Adebo, mów mu to jak te jego trenerskie słowa działają na Ciebie- mów- w końcu dotrze że musi sie troszczyć o swoją kobietę! Ale oprócz mówienia okazuj mu to- że gdy Ci źle to on musi znaleźć sposób by Cię pocieszyć- MUSI I JUŻ!! i nie ma że nie umie! Niech sie stara a nie zbywa- to nie kolega z pracy który może powiedziec "będzie dobrze" i ma sprawę z głowy. Uświadom mu że masz prawo oczekiwac wsparcia u męża, bo niby u kogo innego :?:
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez groch » 23 czerwca 2006, o 13:51

Abebo, ja kapituluję. Albo nie umiecie ze soba rozmawiać, albo jedno z Was wykazuje się wyjatkowo złą wolą albo nie powinniście być małżeństwem. Chciałam przypomnieć sobie, co pisałaś, jak mąż pracował i przypadkiem trafiłam na wątek: Walentynki ( http://www.lmm.pl/forum/viewtopic.php?t ... sc&start=0 ) z retorycznymi pytaniami: miłość...? kocham...?

Nie wiem, czy ktokolwiek może Wam pomóc. Nie wiem -może Wy sami nie chcecie sobie pomóc. Może masz jakiegoś doła i nie możesz albo nie chcesz sobie z nim poradzisz, więc się wyżalasz na forum. A może po prostu tak masz, że lubisz sobie czasem ponarzekać, żeby w realu być zupełnie inna. Masz problemy - to niewątpliwe - jak każdy. Tyle, że może warto je zacząć rozwiązywać, zamiast opisywać na forum....
Ja ogłaszam kapitulację.

A wracając do głównego wątku:
Kasiama - bardzo się cieszę, że mąż znalazł pracę! Bóg jednak czuwa :-)
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez Bratka » 23 czerwca 2006, o 13:54

NA forum bardzo konkretnie określasz swoje emocje, z mężem tez powinnas być tak szczera- przynajmniej tak myślę...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez kredka » 23 czerwca 2006, o 14:34

Czasami wcale nie jest tak prosto okreslic swoje emocje twarza w twarz z ta druga osoba, ale chyba warto.
Tak sobie mysle, Abebo, ze w koncu powinnas sprobowac
powiedziec mezowi, czego od niego oczekujesz i jak najlepiej moze Cie wesprzec. Ja mojemu powiedzialam - musialam powtarzac kilka razy zanim sie nauczyl, ze "wez sie w garsc" i inne tego typu przebojowe teksty dzialaja na mnie jeszcze gorzej niz plachta na byka. Nie wytrzymalam, kiedy on na moje utyskiwania i lzy, ze nie napisze tej mgr (napisalam w koncu) i w ogole jak mi strasznie zle, jeszcze mnie ochrzanil, ze zachowuje sie tak, jakbym co najmniej nie miala reki albo nogi, czym zupelnie powalil mnie na kolana.
Sprobowac zawsze warto - nawet jesli na poczatku rozmawia sie przez zacisniete zeby.
W koncu cale zycie sie siebie uczymy.
kredka
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 6 czerwca 2006, o 09:53

Postprzez abeba » 23 czerwca 2006, o 14:39

no przecież piszę że mu wczoraj napisałam (on wyjechał na praktyki) że jest żle. On nie odpisał, dopiero po jakimś czasie że nie słyszał i że to zaprocentuje. To ja na to że to jest żadne wsparcie, a on znów że jestem silna a on słaby i mnie podziwia. Zrobiło mi sie jeszcze bardziej przykro. Zadzwoniłam - nie odbierał, po godzinie wlazł na gg i mówi ze wróci do starej pracy, bo widzi że źle znoszę jego bezrobocie. Jak zaprotestowałam, nie chcąc powtórki z tego co już mieliśmy, on stwierdzi że mnie nei rozumie, czego ja chcę. Czyli kręcimy sie w kółko! on nie widzi innego rozwiązania.
Już mam dość, czy 8 bukietów (jak widać juz przestał kupować co miesiąc) i miesiąc radości to wszystko na co zasłużyłam w tym małżeństwie???
A jak pojadę na ten weekend to co mam zrobić? mówić o kłopotach czy próbować nacieszyć sie byciem razem? bo potem czeka nas znów tydzień rozłąki. Wiec pewnie do niczego nie dojdziemy, tylko będzie miło, imporeza i do widzenia. Z perspektywą pociąg za kilka godzin nie udaje sie dojść do głębszego porozumienia. Nawet nie mamy KIEDY rozmawiać.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Bratka » 23 czerwca 2006, o 15:14

hmm, to może wjedź mu na męskie ambicje- że to facet powinien być tym silniejszym. Nie wiem jak by zareagował, ale takie może trochę żartujące- że w końcu po coś wzięłaś sobie faceta a nie kobietę?
A z tego co piszesz to on się trochę zachowuje jakby zamiast samemu sie zastanowić nad swoim/waszym życiem grzecznie chce spełniać Twoje oczekiwania. Też bym nie wytrzymała!! więc sie Tobie nie dziwię.
A może nie jedź - powiedz mu że nie masz sił na imprezowanie- bo tak to on zobaczy że niby narzekasz ale jest przecież dobrze... Albo niech to on przyjedzie :?: Ty posiedzisz nad magisterką, mąż wysprząta dom, obiadek poda... a wieczorem się nacieszycie sobą...

Ps gdy dokładnie opisałaś reakcje męża myślę że trochę się czepiasz- przecież pisząc Ci że jesteś silna, właśnie chciał Cię podbudować, że nie ma się co zniechęcać, że sobie poradzisz... A jeżeli chciałaś usłyszec inne słowa to trzeba było mu wprost napisać... Bo skąd on ma wiedziec że to co powiedział to nie to...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez kasiama » 23 czerwca 2006, o 15:30

Grochu, dziekuję :) .
Nie jest łatwo mojemu mężowi w tej nowej pracy, bo każdego dnia mają tzw. "młyn" :wink: . Ale jeżdzi na szkolenia, jest z tego zadowolony. No być może jakąś podwyżkę dostaną od lipca - ale tego jeszcze nie wiadomo. W każdym razie najważniejsze jest chyba to, że to silna firma i duża. Nie tak, jak poprzednia: przypominało to historię Titanica - wiadomo, że zatonie, tylko nie wiadomo kiedy, a dodatkowo trzeba się starać nie pójść z nim na dno... Teraz jesteśmy spokojniejsi o przeszłość. W każdym razie po obronie pracy mgr ja będę się starała o znalezienie jakiejś przyzwoitej pracy - więc już na zaś proszę o modlitwę. Ostatnio była bardzo skuteczna :wink: .
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez abeba » 23 czerwca 2006, o 16:24

Ależ napisałam mu że mi się te słowa nie podobały: "niby czym zaprocentuje?????chyba zawalem. bo nei sadze bym sie czegokolwiek dorobila, nawet wakacji w glupiej tunezji, o pieniadzach na dziecko nie wspominajac" na to on że jestem silna blablabla. To ja mu na to "s..., mam tego dosc. Potrzebuje pomocy a nie podziwu". no już chyba bardziej wprost i po męsku nie można! A on nadal nie rozumie. Uważa że 100 pln mógłby "wykombinować" (cyt. dosłowny) a ja go traktuję "jak szczeniaka". Bratko czy ja mam mu mówić dosłownie co ma mi powiedzieć? nie przesadzasz? tak to można sie przekomarzać z dzieckiem "powiedz mamusi że ją kochasz,... a teraz zrób papa"
Chętnie bym nie jechała, ale sama mam ochote wyjechać z miasta, przejśc sie do lasu, zobaczyć z ludzmi i nie robić przykrości teściowej, która sie cieszy że przyjadę.

kasiama: To Titanic był wielki, mocny i miał być niezatapialny.... to tak ku przestrodze. Życzę owocnych poszukiwań.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Bratka » 23 czerwca 2006, o 16:39

Adebo, nie chodziło żebys mu napisała dosłownie co ma Ci powiedziec a potem to przeczytała w sposób: kopiuj/wklej... (Choć gdyby raz czy drugi coś powiedział ze świadomościa że włąsnie takiego dokładnie zdania oczekujesz to łatwiej- tak na przykładzie by mu było zrozumieć o co Ci chodzi) Miałam na myśli jednoznaczne ujęcie sprawy- ale widze że pomimo twojej jednoznaczności do niego nie trafia... Współczuję, ale nie poddawaj się, może w końcu go olśni..
A tak swoją droga to skoro umie tak kasę kombinowac- to niech ją kombinuje- po co wypłacać z banku? :wink: A może naprawde by coś wykombinował- a Ty go tak gasisz... Uwierz, że Twój mąż to nie dziecko i jak będzie musiał to potrafi kombinowac!! ...jak każdy...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez abeba » 23 czerwca 2006, o 16:44

ja nie chcę by kasę kombinował tylko by ją uczciwie zarabiał - to takie dziwne?
Czemu on sie znow taki zrobił? od 2,5 roku sie tak nie zachowywał. Małżeństwo chyba nam obojgu szkodzi.
A propos, bo jesteśmy koncu na forum npr, chyba jadę tam jutro głównie z nadzieją na seks (5dc). Jemu już nawet na tym wydaje sie nei zależeć.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez NB » 23 czerwca 2006, o 17:01

Abebo, wakacje się zbliżają, wykorzystajcie je i pojedźcie na jakieś rekolekcje dla małżeństw.
http://www.fitnessduchowy.pl/index.php? ... je&dzial=2
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gam » 23 czerwca 2006, o 17:50

Abebo mam za sobą znacznie większy staż małżeński z przebojami i często prześladującym nas widmem bezrobocia, nie mogę jednak powiedzieć, że małżeństwo nam szkodzi. Owszem są frustracje, chwile załamania, pretensje ale to da się przetrzymać bo się kochamy, bo jesteśmy dla siebie przyjaciółmi. Abebo ja wiem, że jest Ci trudno czasem ręce opadają i chce się wyć z bezradności, braku siły ale nikt nie obiecuje nam że będzie łatwo i tylko przyjemnie.
Zajrzyj proszę na PW może poprawi Ci cię humor :)
gam
Przygodny gość
 
Posty: 48
Dołączył(a): 30 maja 2006, o 10:42

Postprzez kukułka » 24 czerwca 2006, o 13:00

Jak małżeństwo skzodzi to znaczy, ze coś jest nie tak. Z małzęnstwem, nie tylko z nim lub z toba, abebo. po drugie - gdanie co nie pasuje to jedno, a robienie czeo to drugie. jak cię wukrza, ze mu musisz o wsyztkim przypominac, to przestań pzrypominać. najwyżej bedize bez kasy, raz czy dwa, potem sie nauczy moze, ż etrzeba pamietac. nie traktuj go jak 5-latka, pozwól mu się sparzyc, na drugiraz pomysli.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 26 czerwca 2006, o 01:21

kukułka napisał(a):Jak małżeństwo skzodzi to znaczy, ze coś jest nie tak. Z małzęnstwem, nie tylko z nim lub z toba, abebo.

trochę nie rozumiem, bo, logicznie rzecz biorąc, malżeństwo może być tylko dobre! łaska, sakrament itp. Wiec to moje i jego postepowanie jest złe, ale co jest nie tak z małżeństwem?
Co do nieprzypominania: naprawdę trudno mi się powstrzymać. Wiem że powinnam odpuścić głupoty, drobiazgi. Ale nie potrafię odpuscić spraw kluczowych dla znalezienia przez niego pracy - bo po prostu każde przegapienie czegoś - to kolejne, dni, tygodnie bez pracy, a to oznacza że ja powinnam pracować wiecej, by to nadrobić. Tak mam, że włącza mi sie to automatycznie. I co? on będzie sobie siedział w domu i czekal na pracę z nieba, a ja wezmę cały etat, moze coś dodatkowego. Poproszę o kolejną umowę typu zlecenie zamiast - zaoferowanej mi - umowy o pracę, dlatego że zamiast składek= zabezpieczenia na emeryturę czy np. czas ciąży, będzie 300pln więcej w kieszeni. Czy to zdrowy układ?nie uważam! i dlatego sie buntuję.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości

cron