Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 17:25 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Utrata pracy

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Utrata pracy

Postprzez kasiama » 27 października 2005, o 13:41

Dziś mój mąż dostał wypowiedzenie, likwidują jego filię...
Proszę was bardzo o modlitwę - w intencji szybkiego znalezienia pracy i o to, żebyśmy my, jako małżeństwo, potrafili dobrze razem przez to przejść.
Nie przychodzą mi teraz do głowy lepsze sformułowania, ale wiecie chyba, co mam na myśli... :(
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Małgonia » 27 października 2005, o 13:56

Kasiama, będę się za Was modliła, razem z mężem. Codziennie. Bardzo współczuję. Życzę Ci niezłomnej wiary w pomoc Nieba. I niech Pan Bóg jak najszybciej powie: "Niech Ci się stanie według wiary Twojej".
Pozdrawiam.
Małgonia
Przygodny gość
 
Posty: 29
Dołączył(a): 21 września 2005, o 15:51
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez sagitta » 27 października 2005, o 14:07

Tez bede sie modlic. Wiem jak to jest. Moj maz starcil prace z dnia na dzien (mial umowe na czas okreslony i 31-ego powidzieli ze jej nie przedluza, bo likwiduja firme), ja bylam 2 miesiace przed terminem porodu (nie pracowalam), i wlasnie konczyl nam sie remont- perspektywa zaplacenia majstrom i urzadzenia mieszkania............. Bardzo Wam wspolczuje. Ale Pan Bog wie, co robi. Moj maz znalazl prace po miesiacu duuuuuuuzo lepiej platna, i dzieki temu ja nie musialam isc do pracy - moglam zajac sie dzieckiem. Trzymaj sie i wierz!
sagitta
Domownik
 
Posty: 339
Dołączył(a): 22 sierpnia 2005, o 17:12
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez NB » 27 października 2005, o 14:07

Przykro mi...
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasiama » 27 października 2005, o 14:12

Dziękuję :oops:
Przynajmniej na razie nie musimy się baaardzo przejmować finansami, bo jakieś tam niewielkie oszczędności mamy. Grzej z psychiką - i tego najbardziej się boję - żeby nie odbiło się to na nas, na naszym małżeństwie. Mężczyźnie jest bardzo ciężko, gdy nie ma pracy...
Na razie jednak się trzyma i ma nadzieję na znalezienie nowej pracy w ciągu miesiąca. Oby to się udało!
W każdym razie wasza modlitwa jest nam bardzo potrzebna...
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez sagitta » 27 października 2005, o 14:24

kasiama napisał(a):Dziękuję :oops:
Mężczyźnie jest bardzo ciężko, gdy nie ma pracy...


Ciezko, ale moze tym bardziej doceni jaka jestes dla niego podpora i umocni to Wasze malzenstwo.
sagitta
Domownik
 
Posty: 339
Dołączył(a): 22 sierpnia 2005, o 17:12
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Kinia » 28 października 2005, o 23:29

Obiecuję modlitwę...
A swoją drogą...może jesli powiesz nam w jakiej branży pracuje Twój mąż i skąd jesteście, to może akurat ktoś z nas będzie mógł Wam jakoś pomóc???
Mój Tata znalazł niedawno pracę po ponad 3,5 roku bezrobocia wlasnie dzięki znajomej...
Trzymajcie się dzielnie!
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez kasiama » 29 października 2005, o 11:04

Jesteśmy z Krakowa, teram mój mąż pracował w hurtowni motoryzacyjnej i w sumie ta branża go interesuje i ma w niej duże obeznanie. Ale jak nie ta, to inna może być - byle praca w miarę dobra była.
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Kinia » 2 listopada 2005, o 23:04

Podpytam znajomych z Krakowa...może przypadkiem...
A reszta naszych forumowiczek???? może któraś może pomóc Kasima????
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez kasiama » 3 listopada 2005, o 09:19

Dzięki wielkie Kinia :)
Trzymajcie kciuki, w poniedziałek wyklaruje się co z nową pracą - w tej samej branży, właściwie u konkurencji. Oni bardzo chcą go zatrudnić, problem jest tylko taki, jak będzie wyglądała umowa i czy w ogóle będzie (niech żyją prywaciarze...!).

Jak się wyjaśni, dam wam znać.
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez annie » 3 listopada 2005, o 20:39

Uszy do góry,trzymam kciuki i pamiętam w modlitwie! :)
annie
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 200
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 23:31

Postprzez Nicka » 11 listopada 2005, o 11:54

Hej Kasiama, znów się spotykamy :)
Mam nadzieję, ze Twój mąż znalazł już pracę, a mój niedługo ją znajdzie :cry: Niestety, nie przedłużyli mu umowy (też branża motoryzacyjna, ale on świeżo się "przekwalifikował", wcześniej był nauczycielem..), no i teraz jest dośc nerwowo, mam nadzieje, ze to nie potrwa za dlugo. W dodatku mamy w planach dziecko, ale w tej sytuacji chyba nie bedziemy za badzo sie starac.
Nicka
Bywalec
 
Posty: 109
Dołączył(a): 10 listopada 2005, o 16:49

Postprzez abeba » 4 maja 2006, o 13:12

witam wszystkich po majówce
bardzo, bardzo sie boję.
28.04 promotorka uswiadomila mi ze 35 stron (ponad polowa tego co juz mialam) mojej magisterki sie do niczego nie nadaje. Moja praca mgr "cofnęła" sie w rozwoju o miesiąc. Musze o tym zaraz powiedziec szefowi, i cala sie trzęsę. Prawdopodobnie nie przedluzą mi umowy, bo centrala (za granicą) wymaga ukonczonych studiów. Strasznie sie boje, najbardziej tego, zeby przyznać się ze zawaliłam sprawę i sie nie sprawdziłam.....
a dodatkowo mąż zrezygnował z wykonczającej go pracy i teraz szuka nowej, są szanse ale poki nie ma kontraktu....
i do tego jutro mam urodziny, jesli dozyję..........
nawet nie wierzę, że na to modlitwa cos pomoże, za późno. Po prostu musiałam gdzieś wyrzucić ten strach.....
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kasiama » 4 maja 2006, o 14:19

Abebo, rozumiem twój strach, ale na pewno wszystko się ułoży. My też mieliśmy nerwówkę, ale na szczęście mój mąż szybko znalazł pracę - zarobki nie jakieś imponujące, ale lepsze, niż w tej pracy, którą stracił. I atmosfera w pracy też lepsza - choć nieraz pracy więcej. Ty jeszcze nie widzisz rozwiązania i tego, co będzie dalej, ale Bóg już je zna - więc módl się o to, żeby ci je wskazał. Będzie dobrze, naprawdę w to wierzę!
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez micelka » 4 maja 2006, o 15:44

abeba napisał(a):a dodatkowo mąż zrezygnował z wykonczającej go pracy i teraz szuka nowej, są szanse ale poki nie ma kontraktu....
i do tego jutro mam urodziny, jesli dozyję..........


Abebo, wszystkiego najlepszego! Uszy do góry, na pewno będzie dobrze!
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

Postprzez micelka » 4 maja 2006, o 15:47

abeba napisał(a):a dodatkowo mąż zrezygnował z wykonczającej go pracy i teraz szuka nowej, są szanse ale poki nie ma kontraktu....
i do tego jutro mam urodziny, jesli dozyję..........


Abebo, wszystkiego najlepszego! Uszy do góry, na pewno będzie dobrze!
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

Postprzez kukułka » 4 maja 2006, o 22:31

Po pierwsze; Przyspieszone "wszystkiego najlepszego z okazji urodzin". Po drugie: moi znajomi mieli taką sytuację. krótko po slubie ona bez pracy (nic nie mogła znaleźć), nie obroniła sie jeszce wtedy, a jej maz zrezygnował z pracy, bo go szefostwo zle traktowało. 3 miesiace nie pracowali, ani ona, ani on. Dla mnie koszmar i bzdurna, moim zdaniem, decyzja tego chlopaka o rezygnacji z pracy. w dzisiejszych czasach.... Potem, on znalazl prace w firmie dosc niezlej, ona pracuje w domu tlumaczac teksty. Ale 3 miesiace pocierpiec musieli, a rozwiazanie sie jednak znalazlo. Wiec, takie sytuacje sie zdarzaja a ludzie z tego jakos wychodza. mam nadzieje ze ta swiadomosc Ci pomoze.
Po trzecie: Warto by sie zastanowic nad Twoja magisterka, skoro Ci tak wolno idzie to mozę to kwestia nastawienia, moze nawet czegos w rodzaju depresji czy ogolnej niemocy wynikajacej z innych zmartwien, rodzinnych, ktorych, ajhk wiemy z forum, mialas dosc sporo ostatnio, wiec moze to sygnal, by jakos sie "do kupy", choc na sile pozbierac. Zreszta, skoro maz jest teraz w domu to moze by Ci pomogł? nie wiem, czy cie to pocieszy, ale ze swojego doswiadczenia wiem, ze jak siadziesz i sie uprzezs, zacznies zpisac, to w tydzien cała prace spokojnie napiszesz ( jesli oczywiscie masz pozbierane materiały).
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 5 maja 2006, o 10:16

dzięki za wsparcie dziewczyny!
więc tak: rozmowę przetrwałam, okazało sie że jednak nie wylecę, szef sie trochę biurokratycznie nagimnastykuję, ale jest naukowcem i wiekszy kładzei nacisk na jakosć tej pracy niż na termin. Uffff
A magisterka sie wlecze od dawna. Calą jesień i pol zimy nic nie zrobiłam, zresztą żoną też wtedy byłam okropną i zdołowaną, w ogole to byl czas jakoś wyrwany z życiorysu. Nie weim czy to depresja, nawet pytałam mojego psychoterapeutę (rany, jak to brzmi, jak u Woody'ego Allena, za to na NFZ!) ale nic nie odpowiedział. Teraz to juz paralizuje mnie presja czasu. To takie wymęczone pisanie ,i jeszcze ten rozdział do bani, miesiąc roboty w plecy.... to był "cios"! Wszyscy mi mowią weż sie w garść, spręż sie, napisz. Ja koleżance z roku też tak mówię - a sama nie potrafię. Siadam przed kompem i nic.... albo robie wszystko inne cały dzień by siaść jak najpóźniej i wtedy juz po prostu padam ze zmęczenia i też nic nie mogę wykrzesać. Ehhh, moja mgr ma chyba mniej stron niż moje posty na forum od listopada...
Mąż niech sie zajmie swoimi studiami, bo mamy tylko jeden komputer
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fresita » 5 maja 2006, o 13:00

abebo 100 lat- najlepsze zyczenia urodzinowe :D
ja jak chodzilam od listopada z moja praca do promotora to pial z zachwytu, wszytko bylo cudowne, jak mu oddalam calosc w kwietniu (obrona byla w czerwcu) to tyle mi poskreslal i powyrzucal, ze mi oczy z orbit wyszly - wniosek:wczesniej nawet do niej nie zajrzal albo tylko czytal wybiorczo, myslalam, ze zawalu dostane, bo nie zdaze jej poprawic i sie do obrony nauczyc, na dodatek on jeszcze wyjechal, stresu mialam pelne gacie, ale sie udalo :D glowa do gory :wink:
buziaki :)
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez novva » 5 maja 2006, o 13:56

Przede wszystkim, abebo, wszystkiego najlepszego, żeby wszystko Ci się układało - nie tylko w pracy :) - żeby kazdy problem znajdował najlepsze z możliwych rozwiązań i żeby w Twoim życiu było jak najwięcej nadziei, miłości i szczęścia!
Cóż, mój promotor nawet nie przeczytał mojej pracy... Nawet nie wie, o czym ona jest, nie mówiąc już o tym, że mnie nie kojarzy. Teraz się strasznie boję (obrona w lipcu chyba), że recenzent stwierdzi, że połowa pracy się nie nadaje. A promotorowi to wisi i powiewa... Chyba wolałabym, żeby mi wcześniej odrzucił to, co się nie nadaje, niż żeby mi to powiedział na obronie. :evil:
novva
 

Postprzez kukułka » 5 maja 2006, o 16:22

Abebo, my tez mamy 1 komputer, rozumiem co to znaczy, ale chodizło mi o to, ze może niech maż cos ci sprawdzi, doradzi, mozę jedno neich dyktuje, drugie piusze. Zawsze to szybciej, raźniej.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 6 czerwca 2006, o 19:19

wieści z planu boju:
mgr prawie oddałam, raczej będę pracować dalej.
Za to niezbyt mi wesoło jesli chodzi o męża. Pierwszym miesiąc sie cieszyłam ze mam go w domu, ale powoli..... na studiach i tak ma pewne problemy, mimo ze mógł się teraz uczyć 10h na dobę. dochodziło do tego, że nie mogłam po powrocie z pracy siąść do magisterki bo on jeszcze nie napisał czegos na jutro i musiałam mu ustąpić komputer.
Zaczynamy ruszać oszczędności na mieszkanie. W sumie - po co nam one, skoro i tak nie będziemy mogli na razie (na pewno nie w 2006) wziąć kredytu:(.
Jesli wypali ta pracą, gdzie był na rozmowie, to zacznie od sierpnia najwczesniej (musi wczesniej zrobić prawko!). Jesli nie wypali - to czarno widzę.... on nie stara sie nic innego znaleźć! Juz mowi, że będzie musiał wrócić do dawnej firmy (jakby to była jedyna W Wwie!!!!) albo pojechać z jakąś robotą na Ukrainę z pracodawcą z jego dawnego maista (oczywiscie na lewo). Nie wspomina o serwisach z ofertami i pisaniu CV.
Jestem już mocno przerażona. ciąży mi utrzymywanie rodziny. Nie mogę sie powstrzymać przed kąsliwymi uwagami, że coś nie jest zrobione albo że się więcej uczyłam i teraz mam pracę nie jak niektórzy. Po prostu nie potrafię.
Najbardziej mi przykro, ze się nam oddala w czasie własny kąt, dziecko. Wiem że z czasem coraz trudniej to będzie osiągnąć :cry:
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez juka » 6 czerwca 2006, o 22:10

opowiem ci małą historyjkę o tym , jak oduczyłam się "czarno - widzieć"....

około rok temu, byłam w połowie trzeciej ciąży - niezaplanowanej. za soba miałam 3 miesiące leżenia pod kroplówką z powodu "niepowściągliwych wymiotów ciężarnej" - ważyłam 10 kg mniej i nie miałam siły podnieść głowy. pracowałam wczesniej na kontrakcie, więc zus wypłacał mi jedynie marny zasiłek. nie wiedziałam, czy szef-psychol kompletny- przyjmie mnie do pracy po macierzyńskim. i wtedy przyszedł mój mąż z informacją, że prawdopodobnie zostanie zwolniony... jakimś cudem dotarło do mnie, że albo się zbiorę do kupy, albo użalanie się doprowadzi nas wszystkich do szaleństwa. zaczęlam myśleć o tym co mogę zrobić i modlić się o to co nie zależało ode mnie.
no i... mamy Julcię, która jest naszą największą radością, mąż znalazł pracę zanim został zwolniony, ja po macierzyńskim byłam tak zdeterminowana, że wynegocjowałam 30 proc. podwyżki, a 4 dni temu opuściłam na dobre wspomnianego psychola i pracuję sto metrów od domu, na lepszych warunkach :D .
to oczywiście nie znaczy, że "zawsze się ułoży" albo że "jakoś to będzie". staram się jednak w takich razach stosować modlitwę o pogodę ducha - pewnie znaną ale przytoczę:
Boże, użycz mi pogody ducha
abym godził się z tym czego zmienić nie mogę,
odwagi, żebym zmieniał to zmienić mogę,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez mateola » 7 czerwca 2006, o 07:34

juka napisał(a):Boże, użycz mi pogody ducha
abym godził się z tym czego zmienić nie mogę,
odwagi, żebym zmieniał to zmienić mogę,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.


Nic dodać, nic ująć, Juko!
Abebo, trzymam kciuki.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez abeba » 7 czerwca 2006, o 12:36

od 9 mcy siedzę na tym forum, ale widać jesteście dość nowe bo jeszcze sie nei zorientowałyście ze pozytywne myslenie to jest jedyna rzecz, ktorej nie jestem w stanei sie nauczyć. Już lepiej by mi poszło gdybym musiała nagle opanować jęz. japoński.
A na tę modliitwę, podobnie jak na "Dezyderatę", mam uczulenie (by tego nei okreslić bardziej dosadnie) więc proszę mi jej nie cytować.
Jestem nieuleczalnym przypadkiem.
Włąsnie skończyłam czytać "Portret damy" Jamesa i nei mam zbyt pozytywnej wizji małżeństwa.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 8 czerwca 2006, o 10:15

To nie czytaj wiecej, abebo tkaich ksiażek. Jak bedizesz mówic, zęs nieuleczalny przypadek to nic nie zmienisz w swoim zyciu. to mi na depresję zakrawa...
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kuleczka » 8 czerwca 2006, o 15:17

Nie moge teraz pisac, ale chciałm poprosić Was o modlitwe w sprawie mojej pracy. Sytuacja nie wygląda dobrze. I do tego wpadam w przygnebienie. Nie moge sie skupic, płacze i czuje niesprawiedliwość....
generalnie bardzo kiepsko sie czuje, a cierpi i na tym moje życie osbiste....
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez groch » 9 czerwca 2006, o 13:46

Droga Abebo!

Pamiętam, jak cieszyłaś się, że mąż nie będzie dłużej pracował, tam gdzie go wykorzystywano. Ale wygląda na to, że pojawił się przed Wami nowy problem.

Ośmielam się pisać, bo sama jakiś czas temu miałam taki problem i wiem, że jest to dość poważna sytuacja. Wiekszość mężczyzn niestety nie ma w sobie takiego poczucia obowiązku jak kobiety i dlatego nie przeszkadza im, że siedzą przy kompie cały dzień choć jutro np. czeka ich egzamin i powinni się uczyć.

Co do szukania pracy - mi to wygląda na to, że Twój mąż nosi w sobie jakiś lęk (boi się szukać nowej, obcej pracy). No chyba że po prostu nie wpadł na to, że może jej szukać np. w necie. To sprawa prosta: wystarczy mu powiedzieć, prawda? Ale pewnie to nie to. Dlatego sugerowałabym, żebyś może porozmawiała z mężem i spróbowała się dowiedzieć jaka jest prawdziwa przyczyna tego, że możliwości pracy zawęża tylko do tych dwóch byłych pracodawców... To są często lęki, które siedzą w nas głęboko, może nawet często nieuświadamiane, ale jeśli nie chce się stosować metody 'zmuszę go i będzie spokój' to to wyciągnięcie tych lęków, obgadanie ich i próba znalezienia sposobu na ich przezwyciężenie to chyba jedyna metoda. Wiem, że często masz inne zdanie i ogólnie raczej sceptyczne nastawienie do takich rad, ale może skorzystanie z moich sugestii mogłoby Wam trochę pomóc... To może być np. strach przed oceną obcych osób, albo strach przed nowymi nieznanymi obowiązkami - w sensie, że się im nie sprosta - albo coś jeszcze zupełnie innego.
może się też niestety okazać, że trzeba 'zmusić' męża do aktywności w dziedzinie poszukiwania pracy. To w końcu nie jest nic złego - każdy chętnie siedziałby w domu i robił to co lubi ale skoro ma się rodzinę to do czegoś to zobowiązuje, prawda? Powiedzieć mu, gdzie ma szukać pracy (na jakich stronkach, w jakich gazetach), pomóc mu napisać cv na zasadzie: a teraz siadamy i piszemy, codziennie pytać ile aplikacji wysłał. Może się okazać, że po takim kopniaku mąż 'dojrzeje'. Nie chciałabym się tu wdawać w dywagacje: co jeśli nie dojrzeje. Ja widziałam przemianę mojego męża i życzę tego Tobie.

Nie znam Ciebie i Twojego męża. Nie wiem czy cokolwiek, co tu napisałam miałoby zastosowanie u Was... To co napisałam oparłam na własnej wiedzy i doświadczeniach i fajnie jeśli u Was to by zadziałało.
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez abeba » 10 czerwca 2006, o 10:14

Dzięki za konkrety!
Szczerze muszę przyznać, że bólu braku pracy nei znam (odpukac) i nie rozumiem. Sama utrzymywałam się dzięki rodzicom i wielkim stypendiom naukowym. A jak już zdecydowałam sie na pracę to zaczęły sie zjawiać po 3 propozycje. Więc bólu zawodu, na marne wysłanych cv nie znam. I dlatego tak trudno mi to znieść.
Nasza sytuacja jest też o tyle złozona że niby praca potencjalna jest, spodobał sie na rozmowie, tylko że w bliżej nieokreslonej przyszłości. I przez ten czas ciężko cokolwiek robić innego. Tzn maz robi prawo jazdy, chce jak najszybciej a tu instruktorowi zepsuł sie wóz i kicha, nie jeździł od wtorku. Prawko będzie miał najszybciej na sierpień, no powiedzmy że go ten pracodawca przyjmie i zacznie szkolić jak tylko zda egzamin. Ale co tu robić przez ten czas? Wymyslam malowanie, może naukę angielskiego, ale to ja to wymyślam a on siedzi...
Nie iwe gdzie szukać - wie, gdzieśtam jest zarejestrowany (ale nawet nei sprawdza skrzynki czy są oferty!) Strach? pewnie tak. Luby ma bardzo nierówne poczucie własnej wartości i trochę nie widzi co jest na jego siły a co nie. Jak się poznaliśmy miał kłopoty z podejsciem do matury, a jednoczesnie uparcie marzył o Akademii Teatralnej (bo mu dobrze sie grało w szkolnych kabaretach). CV - ściąga jakieś wzory z internetu, kiepskiej jakości, nie wierzy że mógłby napisać sam. Niestety na moje uwagi żeby cos przesunać czy wyróżnić reaguje nerwowo, obraża sie i zniechęca :(
Dziwna będzie ta sytuacja, tym bardziej że ja najprawdopodobniej zacznę mieć cały etat, więc kontrast sie będzie nasilał.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez groch » 22 czerwca 2006, o 20:26

trochę z małym poslizgiem czasowym ;-) Hmmm macie faktycznie średnio ciekawą sytuację... Ale wiesz, ja się już przekonałam, że czasem niestety trzeba wyluzować.... nie wiem jak to jest z facetami ale oni jednak chyba w wielu przypadkach nie są tak twardzi jak baby. Może po prostu musisz przetrzymać te 2 miesiące aż mąż zacznie pracę... moze jemu ten czas jest w jakis sposób potrzebny -mężczyźni nie mają podzielnej uwagi, może umie się skupić tylko na robieniu prawo jazy ;-)... Jeśli mielibyście walczyć te dwa miesiące ze sobą tylko dlatego że on nic nie robi to może lepiej przetrzymać -skoro mówisz, że pracę powinien dostać. Trzymam tylko kciuki żeby praca była prawdziwa, bo prawdę mówiąc jakoś nie mam zaufania do takich obiecanek, że tylko zrobisz to i tamto a my cię przyjmiemy... ale to tylko mój chory brak zaufania więc się tym nie przejmuj.
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Następna strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości

cron