Teraz, jak uchyliłas rąbka tajemnicy, to łatwiej można Ci coś poradzić. Zanim porozmawiasz z mężem, to idź do poradni rodzinnej. Ale nie pierwszej, lepszej, tylko jakiejś dobrej. Może zadzwoń do Wydziału Duszpasterstwa Rodzin w Warszawie i poproś o adres poradni rodzinnej, w której przyjmuje psycholog. Lepiej skorzystaj z pomocy w Warszawie niż w swojej miejscowości - nie chcę nikogo obrażać, ale w małych miejscowościach panie z poradni nie zawsze są kompetentne. No i łatwiej Ci będzie zasięgnąć porady tak, żeby mąż o tym nie wiedział, bo nie wiadomo czy mu się to spodoba.
Nie trać wiary w Wasze małżeństwo. Wczoraj w TV psycholog mówiła, że młode małżeństwa (nie wiem il jesteście po ślubie, więc tak strzelam w ciemno) często myślą o rozstaniu, nawet się rozstają, a potem do siebie wracają. Najważniejsze jest niepodejmowanie pochopnych decyzji.
Co do tego "weź się w garść" to Mąż daje Ci po prostu najlepszą radę jaką zna - typowo męski punkt widzenia. Moi rodzice często mi mówią: "denerwujesz się, bo chcesz", "nie becz, bo wpędzisz się w jakieś choroby" itp. a psychologia dla taty to to samo, co wróżenie z fusów
Na szczęście mój Mąż myśli inaczej. Postaraj się wybaczyć Mężowi te wszystkie "weź się w garść", choć to trudne, bo pewnie wydaje Ci się, że Cię nie rozumie. On chce Ci pomóc, tylko robi to w nieudolny sposób. Popatrz na swojego Męża jak na małego chłopca, który chce Ci pomóc np. myć okna i polewa je woda ze szlaufa. Chce dobrze, ale nie wie jak.