Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 01:49 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Nakłanianie do rozwodu - czy coś za to grozi?

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Ewa M » 29 grudnia 2005, o 19:50

A moim zdaniem miałaś prawo odmówić. Być może użyłaś zbyt mocnych słów, czym wywołałaś nową awanture. I to nie jest dobre i na pewno się obróci przeciw tobie. Musisz uważać na to, co i w jaki sposób wypowiadasz. Bo musisz być miła (nie "jak Kuba Bogu..." ale "nastawić drugi policzek"), aby nie można ci było nic zarzucić. Wiem, że to bardzo trudne, zwłaszcza jak bierze złość.
Ale miałaś prawo odmówić, jeśli z ich strony spotkała cię tylko krzywda i czułaś, że ich chęć wybaczenia nie była szczera. Bo co innego pielęgnować do kogoś urazę i gniew (co jest grzechem), a co innego narażać się na kolejne zniewagi obciążenia psychiczne.
Ale jaki miała cel twoja teściowa to tylko ty wiesz lub podejrzewasz, więc osądz w swoim sercu, czy masz coś sobie do zarzucenia.
Ewa M
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 30 listopada 2005, o 15:38

Postprzez ola78 » 31 grudnia 2005, o 11:44

Ja też bym nie pojechała. Trudno cokolwiek powiedzieć znając tylko Twoją relację ale może Twoja sytacja odrobinke się poprawia, bo:
1) przez pół roku był spokój (dobrze rozumiem?)
2) mąż trzyma z Tobą, a więc teściowa zobaczyła, że niewiele wskóra
3) nie wiem jak wyglądało "wyparcie się przez nią wszytkich słów" ale czyżby nie zamierzała podtrzymywać swoich wcześniejszych obelg?
ola78
Bywalec
 
Posty: 138
Dołączył(a): 24 listopada 2005, o 15:45

Postprzez asiek » 6 lutego 2006, o 15:59

Nie żałuję, że nie pojechałam. A mąż - cóż, na pewno nie było mu miło, że nie mógł widzieć się z rodzicami w Święta, ale może to i lepiej - to były pierwsze jego Święta bez rodziców i na pewno ślad jakiś pozostawiły - mąż potraw przygotowywał ze mną, nauczył się lepić uszka i pierogi (!), samodzielnie oprawiać karpia. Poczuł się wreszcie jak facet! :)

Olu:
ad 1) "przez pół roku był spokój" bo ja schodziłam z drogi teściom, nie widywałam ich, unikałam miejsca gdzie mąż często przebywa (ze względu na hobby) a gdzie i oni często są.
ad 2) "mąż trzyma z Tobą, a więc teściowa zobaczyła, że niewiele wskóra" - to prawda, może takie sytuacje są właśnie po to, żeby mężczyzna przekonywał się o tym, jaki jest ważny i potrzebny dla kobiety.

Teściowa ma tak, że zruga człowieka i zrówna z ziemią, a potem nic nie pamięta i uważa, że wszystko powinno jej zostać wybaczone, bo ona ma słabe nerwy i jej się tak zdarza. Ja się teraz boję, że jej się znowu "zdarzy", a wtedy nie wiem co zrobię, ale być może coś głupiego. Wolę więc nie widywać się z nią.

Jedyna opcja, to obiad u nas. Na "moim (naszym) terytorium" gdzie nawet jeśli "zacznie się denerwować", to ją po prostu usunę za drzwi. :wink:
asiek
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 25 lipca 2005, o 11:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ewa M » 8 lutego 2006, o 10:06

Wobec tego gratuluje świąt.
Ale tak sobie myśle, że może warto raz na jakiś czas się zobaczyć, z powodu właśnie męża. Na neutralnym lub swoim, jak piszesz gruncie.
Wiem jak to jest z takimi ludźmi, jak twoja teściowa. Moja chrzesna jest taka sama. Naopowiada przykrości i myśli, że można nad tym przejść do porządku dziennego. Ale niech jej ktoś tylko coś powie lub zrobi jakiś nietakt...
Ale może warto choć raz ponowić próbę, jeśli jesteś na siłach.
Pozdrawiam.
Ewa M
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 30 listopada 2005, o 15:38

Postprzez Amazonka » 12 grudnia 2006, o 11:37

Wszędzie zdarzają się tego typu ludzie, którzy najpierw nagadają zmyślonych pretensji, nawyżywają się, a potem są zadowoleni, słodcy jak miód, jak gdyby nic się nie stało.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

na wyczerpaniu

Postprzez zona » 23 marca 2007, o 18:46

mam podobny problem..maz ma dwie siostry,ale pepowina jeszcze mocna mimo 4 letniego stazu malzenskiego,mamy 2 letnia coreczke,no ale coz,skoro jego rodzinka nigdy nie zaakceptowala faktu ze synus sie ozenil i ma wlasna rodzine...nasze malzenstwo wisialo na wlosku juz duzo razy..doszlo nawet do tego ze jego starsza siostra wykorzystala nasz trudny okres po narodzinach dziecka-brr..- i zaplanowala spotkanie jej przyjaciolki z moim mezem na dyskotece,potem ja odprowadzil i..a kiedy dowiedzieli sie tescie to..ojciec kazal mezowi dzwonic do narzeczonego tej panienki i go przepraszac ze uwiodl narzeczona, a tesciowa poszla osobiscie ja przeprosic..no i co? czasami wydaje mi sie ze jestem o krok od wariatkowa,aha!wnuczki w ogole nie znaja,chociaz mieszkamy w tym samym miescie...
zona
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 18:28

Postprzez s_biela » 30 października 2007, o 12:42

Mam a racze właściwie miałam taką sytucję. Słuchajcie to jest bardzo poważna sprawa i nie ma tu miejsca na półśrodki. My zerwaliśmy kontakt z rodziną. Mąż jest najważniejszą osobą w moim zyciu i niewyobrażam sobie, żeby miała postawić kogokolwiek (z wyjątkiem Boga) przed nim.
W moim przypadku mama już dowiadywała się o warunki unieważnienia małżeństwa, dostawałam sms-y w pogruszkami i informacjami o moim męzu (tak jakby ktoś go śledził), nachodziła nas o różnych porach w domu. Kiedy nie chciała wyjść poprostu wezwaliśmy policję.

Teraz nie zna naszego adresu, ale sutuacja się uspokoiła i można z moją mamą nawet czasem porozmawiać. Warto też jest się zastanowić nad terapią rodzinną, ale tego musi chcieć też reszta rodziny, a jeśli nie odetniecie ich od siebie, to nię będzie im zależeć.
s_biela
Przygodny gość
 
Posty: 24
Dołączył(a): 3 sierpnia 2007, o 16:13
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości

cron