Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 16:13 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

problem oddalenia

Tu można porozmawiać o trudnych doświadczeniach, które dotykają rodzinę (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

problem oddalenia

Postprzez 2kreski » 25 lipca 2005, o 11:10

Odkąd pamiętam żyję w poczuciu winy (wszystko robię nie tak jak trzeba, wyglądam nie tak, jak bym chciała,jestem do niczego i urodziłam chore dziecko...).
Od dwóch lat jestem mężatką. Wszystko w naszym wypadku potoczyło się błyskawicznie, pół roku znajomości, rok narzeczeństwa, ślub, rok potem syn, budowa domu.
I pogubiłam się.Zawsze miałam problemy z wyrażaniem swoich emocji,przeważnie je tłumiłam i zamykałam się szczelnie w sobie, a ten, który powinien być mi w tym okresie najbliższy- stawał się wrogiem nr 1.Walczę z tym. I z tym, by umieć mówić Mężowi o swoich lękach , kłopotach.To jest bardzo trudne.Narasta we mnie niepotrzebne napięcie i niszczy to co piękne między nami.Nie próbuję się usprawiedliwiać,nie. Żyję w ciągłym stresie, ciągle się czegoś boję, mam sporo lęków (np.jazda samochodem i wizje katastroficzne).To mnie niszczy.Obawiam się,że potrzebuję fachowej pomocy (to niepotrzebne, zdaniem mojego Męża, bo sama powinam się wziąć w garść), bo tak jak dziś nie mam już siły próbować być silną.
...Odkąd urodził się synek mam poważny problem z pogodzeniem się z jego chorobą a co za tym idzie popsułam relacje z Bogiem.Do tego doszła konieczność leczenia hormonalnego (co Kościół dopuszcza, ale mnie spokoju nie daje).Każda rzecz trudna jest dla mnie nie wyzwaniem a stresem, który mnie cofa.
Czuję,że oddalamy się od siebie z Mężem, że nasze drogi się rozchodzą. On ma inne marzenia, plany.Mnie nic nie cieszy, oprócz synka.Do problemów emocjonalnych doszły zdrowotne, które są naturalną konsekwencją stresu, w jakim żyję.
Wiem, że na wszystko pomaga rozmowa, ale nie umiem narazie sformulować tego, co mni trapi. I wiem,że najpierw powinnam naprawić relacje z Bogiem. Więc, jeśli mogę, to proszę Was o modlitwę w tej intencji...
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez biedronka » 25 lipca 2005, o 13:19

Obiecuję modlitwę.
Myślę, że duży etap rozwiązywania Twojego problemu już za Tobą. Zdajesz sobie sprawę ze swojego pogmatwania. Wiesz, czasem nasze lęki, urojenia, obawy, poczucie winy ma miejsce w naszym dzieciństwie. Czasem życie sprawia, że jesteśmy poranieni i wewnętrznie potłuczeni. Każdy z nas ma jakieś rany, bez wyjątku. Trzeba się modlić do tego, który ma moc sklejania tych potłuczonych kawałeczków. Jak nie wiadomo jak, to powtarzaj: Jezu, ufam Tobie. Mnie to zdanie bardzo pomaga kiedy jestem w rozsypana i nawet nie wiem jak mam sie modlić.Taką formę polecił mi spowiednik i to naprawdę działa.
Módl się cierpliwie o spokój dla siebie i jedność w Waszym małżeństwie.
I nie bądź dla siebie zbyt surowa. Jak piszesz, wychowujesz chorego synka. Do tego dochodzą problemy hormonalne, a stan hormonów ma wpływ na naszą psychikę. Na pewno nie jest Ci łatwo.
Jeśli uczciwie naprawisz relację z Bogiem z pewnością na wiele rzeczy spojrzysz inaczej. Z resztą sama to wiesz i słusznie od tego chcesz zacząć. Jeszcze raz obiecuję modlitwę.
Z Panem Bogiem
biedronka
Bywalec
 
Posty: 137
Dołączył(a): 8 lipca 2004, o 20:18

Postprzez Ami » 25 lipca 2005, o 15:32

Obiecuję modlitwę i życzę dużo siły!
A co do pogodzenia sie z chorobą synka-to niezmiernie trudna sytuacja i zwykle mijają lata,nim rodzice w pełni "dostosują się"do sytuacji i pogodzą z trudną rzeczywistością.Daj sobie więc trochę czasu,zobaczysz,będzie dobrze :wink:
Myślę,że rozmowa z życzliwym psychologiem to bardzo dobre wyjście.Oni po to są by pomagać w naszym zagmatwaniu,nie musimy na siłę próbować sami z niego wyjść.Zyczę Ci,żebyś znalazła kogos kto Cie wysłucha i pomoże!!
Ami
Przygodny gość
 
Posty: 18
Dołączył(a): 21 czerwca 2005, o 08:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez NB » 25 lipca 2005, o 16:07

Jezus jest jedynym lekarzem, który potrafi uleczyc nasze wszelkie zranienia. Dlatego obiecuję modlitwę w Twojej intencji. Nic nie przychodzi od razu, trzeba czasu i cierpliwości. Jeśli nie potrafisz mówić o swoich uczuciach, to zacznij o nich pisać. Zacznij pisac listy do męża, nie z pretensjami, nie z przeprosinami ale takie od serca. O Tobie i o Nim . To łatwiejsze niż rozmowa, ale w końcu don iej prowadzi. Napisz tez sobie na kartce ile rzeczy potrafisz robić, czego już dokonałaś - zobaczysz, że uzbiera się tego mnóstwo. Pozwoli Ci to spojrzeć na siebie w innym świetle, jesteś wartościową osobą, masz z pewnością wiele talentów, prawda?
Ja tez kiedyś miałam wiele lęków, prawo jazdy mam od ponad 10 lat, a dopiero od pół roku jeżdżę samodzielnie. Uwierz w siebie i przestań się wszystkiego bać. Życie trzeba brac za rogi i warto nauczyć się czerpać z niego . Zobacz masz Męża, pewnie dobrego i przystojnego, synka , dom. To bardzo wiele.
O ile pamietam jestes po Depo -Proverze- to ten specyfik może Cię nastrajać depresyjnie, jeśli w ogóle masz skłonności do tego , to on może je potęgować. Ale to minie . Głowa do góry i pisz :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez KP » 25 lipca 2005, o 19:53

Mam dwie konkretne propozycje:
1. wyjazd na weekend prowadzony przez ruch "Spotkań małżeńskich" http://www.spotkaniamalzenskie.pl/terminy.html To jest taki czas gruntownego przeglądu i odnowienia życia małżeńskiego.
2. włączenie się do kręgu Domowego Kościoła http://www.warszawa.oaza.pl/dk/ lub http://www.wpraga.oaza.org.pl/rejony_dk.php To jest miejsce systematycznej pracy między innymi nad jednością między małżonkami.
Te dwie propozycje są ze sobą niesprzeczne - to znaczy można wyjechać i na weekend i włączyć się do kręgu.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez 2kreski » 26 lipca 2005, o 10:11

Moje problemy tkwią głęboko w dzieciństwie. Raz na jakiś czas to wychodzi na wierzch i dokucza.Niby zaleczone, a jednak...Doskonale wiem co je spowodowało, nie winię tej bliskiej mi osoby - chciał dobrze.
Do tego depo provera - od niej się zaczęło. Jak jest dobrze to wszystko mi się układa, jak się coś "sypie" wszystko jest do niczego.Tak żyję między "górą" a "dołem".Skłonności do czarnych myśli mam spore, zawsze widzę ciemną stronę sprawy(Mąż - odwrotnie), teraz są jeszcze czarniejsze.
Bardzo chciałabym pojechać na rekolekcje dla małżeństw, już dawno o tym myślałam, ale to nie jest takie proste z naszym Maluchem, choć za tydzień kończy roczek. Wychowałam się w oazie i brakuje mi bardzo przynależności do jakiekolwiek ruchu. Mieszkamy na wsi, wszędzie mamy daleko...Zawsze coś :( ...
Dziękuję Wam bardzo za słowa otuchy i wsparcie modlitewne, bardzo tego potrzebuję. Chciałabym za kilka dni móc napisać coś pozytywnego i podziękować Wam ....
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez Tori » 9 września 2005, o 13:42

witaj 2kreski,

trochę czasu minęło od Twojego postu, czy coś się zmieniło :?:
Jak Twoje samopoczucie?
Piszę, bo bardzo dobrze wiem, że czasem pomoc specjalisty jest nieodzowna. Nie pomagają rady wszystkich wokół pt "weź się w garść", "wszystko zależy od Ciebie" itp.... włsna walka i zmagania z lękami/depresją tylko pogarsza sprawę i wykańcza...czasem trzeba pomocy psychologa lub psychiatry. I jest lepiej. Czy rozważałaś taką możliwość :?:
Dobrze, że jak piszesz, Twój Mąż widzi jasne strony :)

pozdrawiam Cię serdecznie, trzymaj się i daj znać
Tori
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 8 września 2004, o 15:01
Lokalizacja: Trójmiasto


Powrót do Problemy w rodzinie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości

cron