Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 14:52 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Cierpię bo musimy czekać tyle lat na ślub

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez kartofelka » 19 stycznia 2005, o 15:01

patrze na to wszystko racjonalnie i uwazam ze skoro na świecie nie ma nic pewnego to w sprawach miłości także.. związek który dla was wydaje sie byc wbrew rozsądkowi może sie okazać przyszłościowy....

dlaczego piszecie że to namiastka i ze on nie może być tym na którego czekałam ?
a może tamto małżeństwo to była pomyłka, a tak naprawde to my jestesmy dla siebie stworzeni ?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Kręciołek » 19 stycznia 2005, o 15:50

Nie wbrew rozsądkowi tylko wbrew Bogu, to taka różnica.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez madziulek » 19 stycznia 2005, o 16:21

Kartofelko!
Jeżeli faktycznie Twój chłopak popełnił błąd żeniąc się z inną, to niestety ale tym samym zamknął sobie drogę do szczęścia z Tobą... Rozumiesz- odpowiedzialność - człowiek ponosi skutki swoich wyborów...

Piszesz że ten związek może okazać się przyszłościowy. Mogłabyś to uściślić? Bo dla mnie przyszłość związku kojarzy się ze ślubem, domem, dziećmi, radością na starość, że tak dobrze przeżyliśmy czas naszego życia... I jakoś nie umiem sobie połaczyć tego z konkubinatem albo papierkiem urzędowym...
...bez błogosławieństwa Bożego- jak rowijać miłość w oderwaniu od jej źródła...?

A może chcesz Bogu zrobić na złość?! Bo skoro nie dał Ci wolnego mężczyzny, to zwiążesz się rozwodnikiem!
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez kartofelka » 22 stycznia 2005, o 18:36

dlaczego fatalna pomyłka ma przekreslac szanse na szczęście?

nikomu nie robie na złość...wcale nie uwazam żeby to było wbrew Bogu....
może tak musialo byc, ze w końcu sie spotkaliśmy....nie tylko wasze spotkanie z przyszlym mężem musialo byc owiane mgiełką przeznaczenia....

co do planow zwiazanych z dziecmi i "spokojną starością" to skąd wiadomo, czy i my takich nie snujemy.....?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Niania » 22 stycznia 2005, o 18:58

kto raz zostawił żonę (skoro żona - to musiał coś do niej czuć) dla innej, to i tą inną zostawić może dla trzeciej....
nie ma ideałów na ziemi- więc nie spełnisz wszystkich wymogów tego mężczyny... a wtedy uznać może że i Ty jestes jak ta pierwsza....
musisz się z tym liczyć. :?
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez kartofelka » 22 stycznia 2005, o 19:33

nie zostawil jej dla innej, po prostu w pewnym momencie stwierdzili że nie będa razem....to była obopolna decyzja....

a tak w ogole to dlaczego z góry zakładasz że to on zostawił żonę?
a żona to nie może męża zostawić ?

a może my naprawde jestesmy dla siebie?
skoro nie spotkalam dotąd nikogo tak wyjątkowego i odpowiadajacego moim pragnieniom ?
może to jedyny człowiek z którym moge byc?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Maria » 23 stycznia 2005, o 20:41

W tym momencie Kartofelko trzeba ustalić jedno. Albo wóz, albo przewóz. Obojętnie co każdy z nas osobna myśli, zgadza się z Tobą czy nie, nauka Kościoła jest jednoznaczna. I tego nie przeskoczysz. Nie będziesz miec i męza rozwodnika i zycia sakramentalnego. I dopóki jeszcze mozesz wybrać, zdecydować to zrób to. Za chwilę nie będzie odwrotu.
Jeżeli pragniesz być z tym mężczyzną to musisz pogodzić się z konsekwencjami, i nie miej tu pretensji do Boga.
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez Niania » 23 stycznia 2005, o 22:10

kartofelka napisał(a):nie zostawil jej dla innej, po prostu w pewnym momencie stwierdzili że nie będa razem....to była obopolna decyzja....

no dobra, niech będzie - to Wy w pewnym momencie stwierdzicie że jesteście nie dla siebie i się rozejdziecie za obópólną zgodą. :?
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez Maria » 23 stycznia 2005, o 22:18

Widzisz Nianiu, niekoniecznie. Ponieważ za taką zgodą rozstało się w tym wypadku małżeństwo sakramentalne. Zresztą niestety niejedno. Jest wiele małżeństw niesakramentalnych, które żyją zgodnie i szczęśliwie...problem leży w fakcie, że często ceną za to szczęście jest ogromny ból i tęsnota. Za Bogiem, Kościołem, sakramentami. Setki listów na forum opoki, jeżeli ktoś chce poczytać...
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez Gość » 23 stycznia 2005, o 22:32

Kartofelka napisała: a może my naprawde jestesmy dla siebie?
skoro nie spotkalam dotąd nikogo tak wyjątkowego i odpowiadajacego moim pragnieniom ?
może to jedyny człowiek z którym moge byc?

Jakoś nie wierzę w połówki pomarańczy. W to, że to jedyny czlowiek, z którym możesz być. Pewnie niejednej osobie się tak wydawało, że to ten jedyny, a potem następowało rozstanie, a potem slub z kims innym.
Gość
 

Postprzez kartofelka » 31 stycznia 2005, o 09:42

ja nigdy nie tęskniłam za sakramentami i Kosciołem...... i nie tęsknie....wręcz przeciwnie....wiec to akurat żaden problem .....
co do kwesti, czy to ten jedyny...no coż....zobazcymy.....
a nawet gdyby...to i tak przebywanie z nim daje mi wiecej radości i szczęścia niż samotność w ktorej bylam skazana na i tak milczącego Boga....
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Gość » 31 stycznia 2005, o 11:25

"Zawsze bowiem, gdy człowiek oddala się od Boga, doznaje w konsekwencji wielkiego rozczarowania, któremu toworzyszy lęk. A jest tak dlatego, że w wyniku oddalania się od Boga czlowiek zostaje sam i zaczyna odczuwać bolesną samotność, czuje się zagubiony. Lecz z tego lęku wylania się w końcu poszukiwanie Stwórcy, gydż nic nie potrafi zaspokoić owego głodu Boga tkwiącego w człowieku". Jan Paweł II
Gość
 

Postprzez kartofelka » 31 stycznia 2005, o 15:46

owszem..ciekawa koncepcja...choć ja to widze raczej tak, ze lęk jak juz moze pochodzic od tego wzbudzania w człowieku poczucia winy ze jest się kims gorszym bo sie nie robi tego co dyktuje Kościół.....

jak bylam sama to tez mialam w sobie lęk przed Bogiem i tymi Jego "pseudoplanami".....
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Maria » 31 stycznia 2005, o 16:55

Kartofelko, sama chyba rozumiesz, ze Twoją obecność na tym konkretnym forum można uznać za trochę zakłamaną. Bo swoje i tak wiesz, i tak nikogo nie posłuchasz. Twoje prawo, Twoje życie, Twoje wybory i Twoja wiara. Ale to forum jest przede wszystkim dla tych, dla których Bóg i Jego plany nie są "pseudo". Można mieć problemy, załamania i masę wątpliwości.Nożna nawet wcale nie być katolikiem. Tyle,że na tym forum mamy również szacunek dla Boga. Po prostu szacunek.
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez rybka » 11 lutego 2005, o 03:06

powiało chrześcijańskim miłosierdziem, nie ma co! :roll:

jak przyznał pewien ksiądz, pytany o to czy zawieranie powtórnych małżeństw nie jest uzasadnione tym, że mogą być one szczęśliwsze - są one zwykle szczęśliwsze, bo wchodzi się w nie już z doświadczeniem, bez wygórowanych żądań, stąpając po ziemi. więc związak Kartofelki może trwać do późnej starości. nie wszyscy mają to szczęście, że wychowali się w szczęśliwej i wierzącej rodzinie, która im tę wiarę w Dobrego Boga przekazała, niektórym zajmuje to kilkadziesiąt lat... dlatego ludzie żyją po 80 lat - tyle nam czasu trzeba.

kilka dni temu umarł człowiek... miał koło 70. miał uraz do kościoła - jakiś podły ksiądz spotkany w dzieciństwie... krótko mówiąc: człowiek zraniony. miał żonę - ślub cywilny - i 7 dzieci. był dobrym człowiekiem. tuż przed śmiercią przyjął sakrament chorych i... sakrament ślubu. tyle lat trzeba było żeby wrócił na "dobrą" drogę kościoła katolickiego, gdy raz został z niej zepchnięty.
a wielu ludzi zostało zepchniętych, w różnych okolicznościach - to są naprawdę diabelskie sztuczki. przez wszystkie posty Kartofelki oprócz lęku przed samotnością - dość charakterystycznego dla pokolnia wykształconych kobiet - przewija się zdeformowana postać Okrutnego Boga-Mściciela. nie wiem jak do tego doszło, to pewnie bardzo osobiste pytanie, ale to nie jest obojetność na sprawy Boże, to jest właśnie WYPACZONY obraz - bardzo silny, i ważny dla całego zycia. chyba nie wymyślono jeszcze żadnego duszpasterstwa dla ludzi cierpiących z powodu wypaczenia Obrazu Boga.

a na koniec umoralniająca historyjka:
była pewna dziewczyna, która długo czekała na "tego jedynego". i zdarzyło sie, że zakochała się z wzajemnością w koledze z pracy. on był żonaty, choć oczywiście "nie było szczęścia w małżeństwie" itd, itp - wiadomo co się wtedy mówi. ale jej zależało na małżeństwie i nie chciała rozbijać rodziny, więc chodziła do spowiedzi choćby codziennie... i przetrwała. i znalazła ego jednynego "księcia z bajki", który umiał wszystko, wszystko co sobie wymarzyła będąc dziewczyną (a wymagania miała - jak łatwo zgadnąć skoro tyle czekała). nie pamiętam dobrze dat, ale za mąż to chyba po 30 wyszła... no i mają już dziecko, więc tylko zawiesić amerykańską flagę na małym domku jednorodzinnym i będzie prawdziwy hollywoodzki happyend :wink:

sakramentów nie można cofnąć: ani chrztu, ani komunii, ani spowiedzi, ani bierzmowania ani sakramentu chorych, ani ślubu ani kapłaństwa. tak już jest: Bóg łaski nie cofa. można najwyżej orzec o nieważności sakramentu... choć ostatnimi czasy wnioski o unieważnienie małżeństwa stały się tak liczne, że już niewiarygodne... warto pamiętać, że świadomie i dobrowolnie podjęta decyzja tez może się okazać chybiona.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez Kinia » 11 lutego 2005, o 20:43

Rybko!!!
napisałaś, że decyzja może być chybiona...jasne...tyle że łaska i tak działa. I Pan Jazus może nawet tego "chybionego" przemienić w Księcia z Bajki...jeśli jesteśmy wierni Bogu. Niestety jeśli człowiek stwierdzi, że z Bogiem to on nic wspólnego mieć nie chce...no to i Pan Bóg jest bezsilny...bo wbraw woli człowieka, to On działać nie może...
Eh, co ja tu będę gadać...sama wiesz i wiekszość tutaj też wie...
Życzę wszystkim dobrych wyborów!!!
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez Kinia » 11 lutego 2005, o 20:44

Rybko!!!
napisałaś, że decyzja może być chybiona...jasne...tyle że łaska i tak działa. I Pan Jazus może nawet tego "chybionego" przemienić w Księcia z Bajki...jeśli jesteśmy wierni Bogu. Niestety jeśli człowiek stwierdzi, że z Bogiem to on nic wspólnego mieć nie chce...no to i Pan Bóg jest bezsilny...bo wbraw woli człowieka, to On działać nie może...
Eh, co ja tu będę gadać...sama wiesz i wiekszość tutaj też wie...
Życzę wszystkim dobrych wyborów!!!
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez rybka » 12 lutego 2005, o 02:06

oczywiście chodziło sprawy orzekające o nieważności sakramentu - ludziom się zdaje że jak nie wyszło, to znaczy, że wszystko było źle od początku, a tymczasem można popsuć wszystko później, po zawarciu sakramentu...

a co do Łaski... jak mawia prof. Świderkówna: najważniejsze to nie psuć Panu Bogu roboty.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Poprzednia strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości

cron