Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 15:54 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

TEMAT: Wstrzemięźliwość przed ślubem ma pewną wadę.

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Gość » 21 stycznia 2005, o 12:13

Svalbard!!!
to nie tak, że mi się nie podoba Wasz sposób na miłość!!! Po prostu dla mnie byłoby to nie do zaakceptowania!! I już. I tyle!
Pamiętam doskonale nasz pierwszy pocałunek(może przez to, że był to pierwszy w moim życiu).
Pisałeś, że polecasz na początku niecałowanie, a ja polecam rozwijanie swojego związku od początku na wszystkich płaszczyznach. A pocałunek dla mnie znaczył że nie jesteśmy już znajomymi, ale kimś bliższym.. Podobnie jak wraz z rozwojem naszej miłości byliśmy coraz bliżej fizycznie.. Dodam, że nie mieliśmy wcześniej żadnych doświadczeń, więc nie było dążenia do czegoś, co w poprzednim związku miało miejsce, nacisków...

I szczerze powiem, że argument o NPR(że będzie może łatwiej) mnie nie przekonał. Zwłaszcza że dla zgody na wstrzemięźliwość istotny jest sposób przeżywania seksualności, a nie rezygnowanie z niej.

sam doswiadczyłem takich momentów kiedy jej dotyk sprawiał ze najnormalniej budziło się we mnie pożądanie które sprawiało iż skupiałem sie jedynie na cielesności

My mieszkamy ze sobą i są sytuacje, gdy dotyk elektryzuje... Ale to nas cieszy :!: bo to sygnał naszych ciał, że jesteśmy dla siebie wciąż równie atrakcyjni (i żeby tak było do starości :-)). I następuje automatyczne "przekierowanie" na człowieka, który wywołuje te emocje, a który jest tak bliski, tak kochany. Nie utożsamiam popędu seksualnego, który jest czymś naturalnym dla każdej istoty, z pożądaniem, którego należy unikać.
Może więc i Ty, po przykrych doświadczeniach, boisz się zawczasu takich emocji? Może Tobie się tylko wydaje że skupiasz się tylko na cielesności? A jeżeli istotnie tak jest, to wytrenuj w sobie, by na myśl o ciele kochanej osoby przychodziła myśl dlaczego ją kochasz- połącz jej ciało z jej osobowością, z tym co do niej czujesz, z planami które macie.. Z czasem będzie to automatyczne i pragnienie ciała zamiast niepokoju będzie wywoływło radość...
Gość
 

Postprzez Svalbard » 21 stycznia 2005, o 12:43

Bertruda. Przepraszam jeżeli pouczułaś, że Cię oskarżam. Nasz pierwszy pocałunek też pamiętam. Był piekny, zresztą jak wszystkie kolejne ... z niecierpliwością też czekam kolejnych i tego pełnego oddania...
Może dlatego mi się tak podobał brak pocałunku bo nasza relacja nie wyrosła ze znajomości ale zaczeła się "nagle" jak to mówią "Miłość od pierwszego wejrzenia." I "abstynencja" nie była wymuszona, (oboje tak postanowilismy), to było bardzo naturalne i co więcej osobiście przeżywaliśmy to jako coś na prawdę niesamowitego, poprostu powoli się odkrywaliśmy, i może to bylo w tym takie piękne. Dziś mamy ustalone granice i ich nie przekraczamy. Ja wiem że jej dotyk, przytulenie i pocałunek sa wspaniałe bo są od tej jednej jedynej, są wyrazem naszego uczusia do siebie. Jestem szczęśliwy, że możemy siebie tak odbierać, czuję jednocześnie że z pewnymi rzeczami można poczekać. Nie chcę tu pisać o granicach co można a co nie to sprawa sumienia. My to czujemy tak, Ty inaczej i to że jesteśmy w tym wolni jest piękne.
Dzięki za to co napisałaś. Bardzo mi sie to podoba. Hmmm.
Myślę że obawa przed "starym" sprawia, że skupiam się na cielesności. jeszcze trochę muszę popracować nad "przekierowaniem". A może to mam tylko ja tego tak nie potrafię nazwać? Muszę się zastanowić. Dziękuję za twoja odpowiedź i prosze o więcej, podoba mi się ta dyskusja, pokazuje mi kilka rzeczy w nowym świetle.... [/quote]
Svalbard
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 20 stycznia 2005, o 18:50

Postprzez Svalbard » 21 stycznia 2005, o 12:57

madziulek napisał(a):Możesz wyjaśnić, gdzie tu niebezpieczeństwo, że Bóg zejdzie na drugi plan?


Wszyscy wiemy, że Bóg niedopuszcza współżycia przed małżeństwem, jeżeli wykroczymy poza to przykazanie [zresztą jak i poza każde inne] bo nam się coś tam wydaje, że my niby kogoś kochamy to możemy mu się oddać nawet w przeddzień ślubu bo w końcu jutro i tak będziemy razem to co za różnica czy dziś czy jutro. To stawiamy moje widzimisię, stawiamy tę konkretną osobę ponad nauczanie Jahve i łamiemy nie tylko 6 ale i 2 przykazanie bo to my akurat wiemy lepiej od Boga co dla nas jest lepsze. I chodzi mi tu przede wszystkim o te pary, które znając stanowisko Kościoła do kwestii współżycia świadomie je podejmują nie będąc w związku małżeńskim i podkreślają przy tym że to z miłości do tej drugiej osoby. Może się mylę? Proszę o dyskusję.



madziulek napisał(a):Zgadzam się z Bertrudą, że w miłości musi być miejsce dla całego człowieka!! (a w końcu seksualność to integralna część człowieka


A czy ja temu zaprzeczam? Muszę zajrzeć do tej wypowiedzi i ja przemyśleć.

Dzięki za uwagi.
Pozdrawiam serdecznie.
Ostatnio edytowano 24 stycznia 2005, o 00:09 przez Svalbard, łącznie edytowano 1 raz
Svalbard
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 20 stycznia 2005, o 18:50

Postprzez madziulek » 21 stycznia 2005, o 14:14

Svalbard napisał(a):
madziulek napisał(a):Możesz wyjaśnić, gdzie tu niebezpieczeństwo, że Bóg zejdzie na drugi plan?


Wszyscy wiemy, że Bóg niedopuszcza współżycia przed małżeństwem, jeżeli wykroczymy poza to przykazanie [zresztą jak i poza każde inne] bo nam się coś tam wydaje, że my niby kogoś kochamy to możemy mu się oddać nawet w przeddzień ślubu bo w końcu jutro i tak będziemy razem to co za różnica czy dziś czy jutro. To stawiamy moje widzimisię, stawiamy tę konkretną osobę ponad nauczanie Jahve i łamiemy nie tylko 6 ale i 2 przykazanie bo to my akurat wiemy lepiej od Boga co dla nas jest lepsze. A może się mylę? Proszę o dyskusję.

Ale Kościół nie zabrania bliskości fizycznej!! Zabrania współżycia, pettingu i innych praktyk zaspokajania partnera. Ale bliskości fizycznej- nie- tylko trzeba pilnować granic. Przynajmniej mi to tak przedstawił spowiednik.

madziulek napisał:
Zgadzam się z Bertrudą, że w miłości musi być miejsce dla całego człowieka!! (a w końcu seksualność to integralna część człowieka


A czy ja temu zaprzeczam?

Dla mnie odrzucenie pocałunków jest takim odrzuceniem własnej natury.

Rozumiem że w Twoim przypadku to wynikało z Waszej relacji. Ale nie powiedziałabym, aby to było dobre dla innych.
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Svalbard » 21 stycznia 2005, o 14:15

madziulek napisał(a):Nie rozumiem związku? Nie słyszałam NIGDY!!! by Kościół pozwalął zakochanym TYLKO na pocałunek czy przytulenie!!! W końcu kiedy mają się nauczyć wspólnego przeżywania swojej seksualności??


Po pierwsz dodałem etc. a to zmienia sens mojej wypowiedzi nie ograniczajac jej jedynie do sformuowania "pocałunek czy przytulenie". Po drugie najlepszym miejscam na to by uczyć się swojej seksualnosci, jest małżeństwo, ale o tym to niehc małżeństwa mówią, a po drugie to rodzina, bo seksualność to nie tylko akt płciowy ale każdy dodtyk drugiej osoby, matki dziecka ojca, usmiech miłe slowo, spojrzenie, zapach, relacja. [/quote]
Svalbard
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 20 stycznia 2005, o 18:50

Postprzez madziulek » 21 stycznia 2005, o 15:02

najlepszym miejscam na to by uczyć się swojej seksualnosci, jest małżeństwo, ale o tym to niehc małżeństwa mówią, a po drugie to rodzina, bo seksualność to nie tylko akt płciowy ale każdy dodtyk drugiej osoby, matki dziecka ojca, usmiech miłe slowo, spojrzenie, zapach, relacja.

Wiesz co,
1. ciężko zostawiać całą seksualność na po ślubie... bo w noc poślubną byłby problem-od czego zacząć? A może, żeby nie tak od razu,to przez pierwszy rok małżeństwa się tylko przytulać, potem coś więcej, a na finał poczekać kolejne 5 lat? Dla mnie zupełny nonsens, takie robienie z seksualności najwyższą śwętość. Uważam, że dobre jest wejście w małżeństwo w sposób płynny.. a nie dziś nic- jutro wszystko.. I cieszę się że w moim przypadku może tak będzie. Jako kolejny etap naszej bliskości.. że ten proces wzajemnego poznawania naszych charakterów, myśli, ale i ciał przebiega tak powoli, a nie wszystko na raz... Przecież narzeczeństwo po coś jest!! I tak jak chcesz poznać wnętrze drugiej osoby by wiedzieć, czy pasujecie do siebie, tak samo, uważam, należy poznać się od strony fizycznej- by wiedzieć czy to ta osoba!!.

2. odnośnie rodziny- relacje między mną i ojcem czy matką są totalnie różna od tej z chłopakiem. inaczej się przytulam do mamy, inaczej rozmawiam z siostrą, a inaczej te same czynności wyglądają w moim związku. Właśnie dlatego, że tu jest miejsce na tę różnicę!!!
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Gość » 21 stycznia 2005, o 22:42

Madziulek napisała:
Nie słyszałam NIGDY!!! by Kościół pozwalął zakochanym TYLKO na pocałunek czy przytulenie!!!

A słyszałaś kiedyś, że pozwala na coś więcej :?:
Gość
 

Postprzez madziulek » 24 stycznia 2005, o 11:29

Atka. Odpowiem Ci cytatem:


Dariusz Kowalczyk SI
"Zadziwiajace, jak w dzisiejszych czasach, z jednej strony, mówi sie tak duzo o wolnosci, a z drugiej chce sie uciec od odpowiedzialnosci. Poszukiwanie jasnego prawa, które by regulowalo bycie we dwoje przed slubem, jest czesto taka ucieczka od odpowiedzialnosci. Chrzescijaństwo nie polega doprawdy na perfekcyjnej znajomosci doskonalego prawa, ale na zywej relacji z Bogiem, która - obiektywizowana we wspólnocie Kosciola - umozliwia dokonywanie wlasciwych wyborów. Moim zdaniem, narazamy Ewangelie na smiesznosc, kiedy staramy sie - w imie Ewangelii wlasnie - okreslic, czy chlopak moze pocalowac tylko w policzek, a moze w kolano, a moze w udo, a moze w jeszcze cos innego, zeby nie bylo grzechu...
Przekroczenia granic w tak delikatnej kwestii jak kontakt z chlopakiem nie da sie wymierzyc za pomoca linijki. Trzeba tu wrazliwosci, wyobrazni i zywego kontaktu z Bogiem. Jeśli autentycznie sie modlisz, to bedziesz wiedziala... Rzeczywistosc grzechu to nie moralna matematyka. Co prawda, dawniej niektórzy moralisci starali sie precyzyjnie okreslic regiony ciala, gdzie mozna pocalowac druga osobe, a gdzie juz nie mozna, ale - na szczescie - to juz historia. Jesli sumienie cos ci wyrzuca, to podziel sie tymi wyrzutami ze spowiednikiem lub inna, doswiadczona w sprawach wiary osoba.(...)"


Tak więc Atko, Kościół nie zabrania bliskości fizycznej przed ślubem. Wymaga jedynie, by tę bliskość opierać na własnym, stale formowanym, sumieniu.
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Gość » 25 stycznia 2005, o 15:28

pewnie, że nic od linijki...
Ale np. petting się w żaden sposób nie mieści, choćbyś uważała moje sumienie za najgorzej uksztaltowane...
Gość
 

Postprzez madziulek » 25 stycznia 2005, o 19:39

Atka, przecież ja napisałam- kilka postów przed Tobą:

Ale Kościół nie zabrania bliskości fizycznej!! Zabrania współżycia, pettingu i innych praktyk zaspokajania partnera. Ale bliskości fizycznej- nie- tylko trzeba pilnować granic. Przynajmniej mi to tak przedstawił spowiednik.


więc nie rozumiem Twojego "świętego oburzenia"


Atka napisał(a):Ale np. petting się w żaden sposób nie mieści, choćbyś uważała moje sumienie za najgorzej uksztaltowane...



Na przyszłośc proszę Cię, byś zamiast wmawiać mi jakieś sądy, dokładniej czytała, to co napisałam.
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Gość » 25 stycznia 2005, o 19:54

Ok, napisałaś, mea culpa, nie zauważyłam. Po co te nerwy?
Jednak dla mnie te zdania są jakos niekompatybilne: z jednej strony nie słyszałaś, że KK nie pozwala na więcej niz pieszczot czy przytulenie a z drugiej, że zabrania współżycia, pettingu i innych praktyk zaspokajania partnera. Oczywiście, można by się czepiac o stopnie bliskości i definicje, ale jakoś mi to nie pasowało.

Nie bedę gorsza, też cytat: "Oczywistym przykładem nieprzekraczalnej granicy dla par niezwiązanych małżeństwem jets stosunek seksulany. (...) Podobnie i gesty mające na celu pobudzenie ciała i przygotowanie go do stosunku (gra wstepna, pieszczoty, przedłużające się pocałunki) nie są pzrejawami czułości odpowiednimi dla osób nie będących małzonkami" (C. West, Dobra nowina o seksie i małżeństiwe, s. 107 - autor wyjaśnia teologią ciała Jana Pawła II).

Svalbard, podobają mi sie Twoje wypowiedzi.
Gość
 

Postprzez madziulek » 26 stycznia 2005, o 09:47

I doszłyśmy do punktu, w którym się zgadzamy. :-)
Ja również uważam, że jeżeli narzeczeni rezygnują ze współżycia przed ślubem, to musi to pociągać odpowiednie zachowanie. Bez mataczenia!! Dokładnie tak jak w przytoczonym przez Ciebie cytacie. Bo jakoś ciężko mi wyobrazić sytuację, gdy narzeczeni robią wszystko, by przygotować swoje ciała do stosunku, a potem STOP!! Jaki cel miałoby takie działanie?

I może to jest dobrze określone kryterium, którym powinni się kierować narzeczeni- nie jakieś ogólnie przyjęte normy, ale uczciwa odpowiedź, jaka jest reakcja naszych ciał.

Bo to jest jednak sprawa indywidualna. Dlatego ja odrzucam stwierdzenia, że "to wolno, a tego nie"(poza kwestiami oczywistymi). Każda para musi sama określić granice bliskości fizycznej swojego związku..

Dzięki Atka za ten cytat, bo on wyraża to, co myślałam o bliskości przed śllubem, ale brakowało mi odpowiednich słów, by przekazać innym swoje zdanie.
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Gość » 31 stycznia 2005, o 11:50

Svalbard, myślę, że rozumiem to, o czym pisałeś w związku z I przykazaniem. Przeczytałam wczoraj takie zdanie: Nawet miłość niszczy, jesli przesłania Boga. Nie wierzę, że można być poukładanym, zadowolonym tak naprawdę bez stwierdzenia, że Boża nauka jest ważniejsza jako moja reguła życia niż moje pomysły (chodzi tu o kwestie moralne). Kiedy stawiam własną przyjemność ponad relację z Bogiem to jest to przeciw I przykazaniu, albo jak kto woli przeciw przykazaniu miłości Boga.
Też sobie kiedyś z narzeczonym, na kilka miesięcy przed ślubem, zrobiliśmy post od całowania. Wcale nie uważam, żebyśmy coś przez to stracili; wręcz przeciwnie. Co najmniej jedna rzecz była pozytywna: nie było żadnych problemów z zachowaniem czystości.

Co do czystości przedmałżeńskiej, owszem każda para musi swoje granice znac i reguły ustalić, ale uważam że są pewne obiektywne sfery "chwilowo zakazane" tzn. intymne części naszego ciała (są wg mnie pewnym tabu przed ślubem organy seksualne, piersi). Także zaliczam tu nagość. I nie trzeba się martwić, że w noc poślubną nie będzie wiadomo, co robić!
I jeszcze wypowiedź Madziulka: "należy poznać się od strony fizycznej- by wiedzieć czy to ta osoba!!" A wydawało mi się, że już dawno obalono mit dopasowania seksualnego.
Gość
 

Postprzez Maria » 1 lutego 2005, o 11:50

Luna napisał(a):I jeszcze wypowiedź Madziulka: "należy poznać się od strony fizycznej- by wiedzieć czy to ta osoba!!" A wydawało mi się, że już dawno obalono mit dopasowania seksualnego.


A ja jestem przekonana, że nie o to Madziulkowi chodziło! Nie o dopasowanie, a o poznanie, o którym już wcześniej była dość długa konwersacja.
A dopasowanie seksualne nie jest mitem, wiele z nas wie o tym bardzo dobrze. Nie tyle fizyczne, bo to najmniejszy problem, ale dopasowanie pscychiczne, temperamenty, upodobania. Sfrustrowani małżonkowie, którzy jak się okazuje całkowicie rozmijają się w odbieraniu seksualności. Okazuje się, ze jedno nie przepada za współżyciem a drugie strasznie cierpi.Docieranie trwające lata! I ja tu mowię o małżeństwach stosujących NPR, aby ewentualne z góry uprzedzic zarzut, ze pewnie antykoncepcja napsuła.
Uważam, ze nie traktowanie swojej seksualności NATURALNiE, jako część składową siebie, nie zaprzyjaźnienie się z nią, prowadzi potem do problemów. W długiej koszuli bo inaczej to grzech, zgas swiatło, bo to grzech, nie dotykaj mnie tam, bo to grzech.Seksualność nie jest wrogiem, z którym się walczy! Akceptowana seksualnośc łatwiej da się okiełznać. :wink: Znam wiele osób, które tak usilnie walczyły z tą sferą, że teraz nie są w stanie się nią cieszyc.
Nie chcę być źle zrozumiana. Nie mówię o współzyciu czy pettingu przed ślubem, nic takiego.

Ale ze swoją seksualnośią trzeba się oswoić, a po ślubie będzie zdecydowanie za późno. Możemy mocno zranic kochaną osobę.
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez Gość » 1 lutego 2005, o 13:11

Całkowicie się zgadzam, Mario, że trzeba swoją seksualność zaakceptować, tak jak i całego siebie. [Nie pisałam nic przeciwnego.]
Mam nadzieję, że w poznawaniu siebie nawzajem, swoich temperamentów i upodobań większą rolę odgrywają szczere rozmowy niż próbowanie, która pieszczota komu lepiej odpowiada. [Tu chodzi mi o poglądy ogólnie, Ty napisałaś, co myślisz].
A dopasowanie i tak, uważam, trwa latami.
Gość
 

Postprzez Maria » 1 lutego 2005, o 13:58

Luna ja wiem, że Ty masz zdrowe podejście, to :wink: widac. To o akceptacji było ogólne, a nie do Ciebie :wink:

Dopasowanie trwa długo, to jasne, tym bardziej, że z biegiem lat gusta i temperamenty się zmieniają. To moze się zdarzyc u pary nie wiem jak wspaniale zgranej we współżyciu.
Trudniej jest, kiedy jak pisałam jedno z małżonków nie lubi i nie chce, dopatruje się grzechu lub ma ciągłe opory. Młodej żone lub mężowi niezwykle trudno jest to znieść, tym bardziej, że jakże często wini siebie, swoją atrakcyjność i cierpi bardzo.
Bardzo fajnie, że wspomniałas o rozmowie! Ja w ogóle uważam, że na te tematy w narzzeczenstwie powinno się sporo rozmawiać, a nie omijać szerokim łukiem - jak wiele par czyni bojąc się wywołania nieskromnych myśli :? To jest własnie wg mnie ta nieakceptacja, strach, a nie traktowanie jak czegos normalnego, części ukochanej osoby również. Nie wiem, ja tak to widzę, bo rozmowy o seksualności nie wywoływały u mnie niezdrowych emocji. A wiem z własnego doświadczenia, że kiedy tak bardzo się tej sfery bałam (to trwało do 18-19 roku życia) to byłam NAPRAWDĘ przekonana, ze nie będę potrafiła inaczej niz przy zupełnie zgaszonym świetle i w dłuuuugiej koszuli. Teraz to może jest śmieszne, ale od słowa seks czerwieniały mi uszy. :lol: Biologia w liceum to był dla mnie koszmar. Słowo pochwa przez gardło mi nie przechodziło, a oglądanie obrazków w podręczniku to pierwszy krok do grzwechu nieczystości. Kochani uwierzcie, nie byłam jedynym takim przypadkiem!
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez Martelka » 2 lutego 2005, o 14:57

A to wszystko takie naturalne i fantastyczne....
I tak wlasnie w malzenstwie trzeba sie oddac i poddac i dac sie odkryc tak do konca z ufnoscia i miloscia do tej drugiej osoby, nie pomjajac obecnosci Boga. :wink:
Martelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 274
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 14:30
Lokalizacja: k/Krakowa- Wielka Brytania

Postprzez madziulek » 2 lutego 2005, o 16:59

Droga Luno,
Svalbard napisał(a):
------Czw Sty 20, 2005 6:22 pm-----
a kwestia dotyczy drugiego przykazania.


--------Czw Sty 20, 2005 6:22 pm------
łamiemy nie tylko 6 ale i 2 przykazanie


Natomiast Ty w pierwszej swojej wypowiedzi w tym temacie piszesz
Luna napisał(a):Svalbard, myślę, że rozumiem to, o czym pisałeś w związku z I przykazaniem

W KTÓRYM MIEJSCU SVALBARD WSPOMINIAŁ COKOLWIEK O PIERWSZYM PRZYKAZANIU?

---------------------------------------------

Przypuszczam, że moich wypowiedzi również nie przeczytałaś zbyt uważnie skoro skomentowałaś je
Luna napisał(a):A wydawało mi się, że już dawno obalono mit dopasowania seksualnego.


Nie będę Ci wyjaśniać "co autor miał na myśli", bo słowa Marii ukazują, że jednak można zrozumieć sens moich wypowiedzi.

Luna napisał(a):Mam nadzieję, że w poznawaniu siebie nawzajem, swoich temperamentów i upodobań większą rolę odgrywają szczere rozmowy niż próbowanie, która pieszczota komu lepiej odpowiada.

Luno, szczere rozmowy wkraczają baaardzo często w najintymniejsze nasze zakamarki...

Dlaczego więc uważasz, że dla narzeczonych zapraszanie nie-małżonka w te "rejony" naszego serca, umysłu są w porządku, ale jakakolwiek intymność w sferze fizycznej jest nie na miejscu..

------------------------------------------

Luna napisał(a):Też sobie kiedyś z narzeczonym, na kilka miesięcy przed ślubem, zrobiliśmy post od całowania.


Przepraszam, ale dla mnie to nie jest normalne!! I kojarzy mi się z radą przeczytaną w Cosmo: żeby przed ślubem osoby zaręczone zaniechały współżycia na kilka tygodni po to by "poczekać" na noc poślubną, by przypomnieć sobie pierwsze uniesienia..

Luna napisał(a):Wcale nie uważam, żebyśmy coś przez to stracili; wręcz przeciwnie. Co najmniej jedna rzecz była pozytywna: nie było żadnych problemów z zachowaniem czystości.

A my się całujemy, nie unikamy siebie, i też nie mamy żadnych problemów z czystością. A jak się pojawia wątpliwość to u księdza jest wyjaśniana..

Możesz napisać co oprócz braku trudności w zachowaniu czystości, dał Wam tamten "post" ? I czy będąc małżeństwem często coś podobnego praktykujecie?
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Gość » 3 lutego 2005, o 11:33

Bo to właśnie pierwsze przykazanie mówi o tym, żeby nikt i nic nie było ważniejsze od Boga (wynikalo z wypowiedzi Svalbarda, że o to chodzi, a nie o wymawianie imienia Bożego nadaremno).
Reszta bez komentarza.
Gość
 

Postprzez madziulek » 3 lutego 2005, o 12:08

Szkoda... liczyłam, że po stwierdzeniu

Co najmniej jedna rzecz była pozytywna: nie było żadnych problemów z zachowaniem czystości.


jest miejsce na ciąg dalszy... i że faktycznie mogę usłyszeć coś co zmusi mnie do zastanowienia nad wartością takiego "eksperymentu"...

Ale widać się przeliczyłam...
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Niania » 3 lutego 2005, o 12:41

madziulek, od obraź się na te osoby, każdy ma swoją osobowość swoją płciowość i swój charakter, ogólne normy sa takie same, ale szczegóły zależą od wrażliwości osób, od ich opanowania itd. dla jednych koniec musi być po pocałowaniu się w policzek dla innych po czułym przytuleniu... każdy musi sam zgodnie z własnym sumieniem od naleść granicę za którą nie powinien zaglądać. Bybelby nią nie był tylko sam brak całkowitego współżycia. Dlaczego? Hm. Jakoś tak dziwnie się zkłada że jakaś tajemnica do ślubu oprócz tego całkowitego zjednoczenia jest pozytywny6m spoiwem związku. Ale znowu nie mówię o tym byście siedzieli jedno w jednym kacie pokoju drugie w drugim. Tu granicy trzeba się nauczyć i jest to tylko Wasza granic.
takie jest moje zdanie. nigdy mnie ono nie zawiodło.
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez madziulek » 3 lutego 2005, o 13:47


Mnie po prostu zastanawia podejście do fizyczności jako czegoś najważniejszego w związku dwojga ludzi... Zostawianie tej sfery dopiero na małżeństwo..
Czy po latach małżeństwa to ma jakieś znaczenie czy zaczynaliśmy przed czy po?


Dlaczego zawsze mówi się żeby ciało zostawić dla ślubnego, a nie znalazłam propozycji by coś z "duszy" również zostawić tylko dla tego jedynego...


Gdybym rozstała się z moim chłopcem i później poślubiła innego, to myślę że bardziej bolałoby mnie, że wpuściłam innego w zakamarki serca niż to że dotykał moich piersi... że był przed mężem ktoś, kto mnie znał i rozumiał- bez reszty... (Ale póki jesteśmy ze sobą to fakt, że znamy się tak doskonale, jest źródłem szczęścia i nadziei, że będziemy fantastycznym małżeństwem...)


madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Aga » 3 lutego 2005, o 13:58

To nie tak. Gdyby chodziło o samą fizyczność, nie byłoby problemu. Ale cała sprawa jest właśnie w tym, że owo wejście w fizyczną intymność tak mocno angażuje całego człowieka, jego psychikę, jego ducha itd. Nagość tutaj ma wymiar nie tylko fizyczny, ale bardziej duchowy. Mówi się o tym, że małżonkowie stają przed sobą całkowicie odsłonięci - i to we wszelkich wymiarach. To naprawdę nie ciało jest tutaj najważniejsze, tylko właśnie duch. A odsłonięcie ciała dotyka ducha do samej głębi.
Krzysztof (korzystający z zalogowania żony)
Aga
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 16
Dołączył(a): 15 października 2003, o 15:23

Postprzez madziulek » 3 lutego 2005, o 14:23


Ja nie mówię żeby liczyć randki i ustalać od której co wolno, ale jeżeli już duchem jesteśmy prawie jedno, to czemu i fizycznie się nie zbliżać do siebie? Co dobrego może wyniknąć z tego na przyszłość?

Aga napisał(a): Ale cała sprawa jest właśnie w tym, że owo wejście w fizyczną intymność tak mocno angażuje całego człowieka, jego psychikę, jego ducha itd.

Przecież po ślubie- chyba- nadal rozwija się swoją miłość i więź. I jest to możliwe "pomimo" współżycia..

madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Niania » 3 lutego 2005, o 14:30

madziulek, sądzę każde bycie ze sobą na powaznie zaczyna się rośnięciem w swerze duchowej, potem ponieważ człowiek jest istotą cielesno-duchową dochodzi bliskość fizyczna chcąca dogonić ducha. I jest OK. ale swera duchowa "wydaje się" łatwiejsza i daje szybszą przyjemność więc po pewnym czasie może ona przodować, a swera duchowa może zostać w tyle... - ważne jest by dojść do dnia ślubu bez tego rozdwojenia.
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez madziulek » 3 lutego 2005, o 16:06

Ale przecież narzeczonym nie grozi(przynajmniej nie bardziej niż w małżeństwie), że ciało stanie się ważniejsze niż wnętrze ukochanej osoby. Rozumiem że na początku znajomości lepiej się nie spieszyć...

Nianiu, zgadzam się z Twoim słowami odnośnie rozdwojenia, gdy rozwój duchowy zostaje w tyle. Ale czy dobrze jest gdy to rozdwojenie jest w drugą stronę (duchem prawie mąż-żona a ciałem kolega-koleżanka)...

Uważam, że małżeństwo oparte na znajomości tylko ciała jest nieporozumieniem. Podobnie myślę odnośnie wyboru opartego tylko na zgodności ducha..
Nikt nie spędzi życia tylko w łóżku.. ale w końcu małżeństwo to też nie klub dyskusyjny by wybierać męża dlatego, że nam się ze sobą dobrze rozmawia..

Czemu więc ma służyć powstrzymywanie się osób kochających się od pocałunków i innych gestów? (poza strachem przed zajściem za daleko) Czy w późniejszym małżeństwie jest to doceniane z innych powodów? Czy ma to dla małżeństwa jakiś "głębszy" sens?
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Niania » 3 lutego 2005, o 16:23

madziulek napisał(a):Nianiu, zgadzam się z Twoim słowami odnośnie rozdwojenia, gdy rozwój duchowy zostaje w tyle. Ale czy dobrze jest gdy to rozdwojenie jest w drugą stronę (duchem prawie mąż-żona a ciałem kolega-koleżanka)...


tak masz rację- musi wszystko iść razem.
Ale nigdy nie bedzie przed ślubem mąż z Tobą tak blisko duchowo jak po nim... tak samo cieleśnie powinno być.
Dlaczego nie będzie? Bo nie jesteście z sobą tak czesto, nie łaczą Was pewne sprawy - np. rachunki, zakupy czy remont...
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez Aga » 3 lutego 2005, o 17:38

madziulek napisał(a):
Aga napisał(a): Ale cała sprawa jest właśnie w tym, że owo wejście w fizyczną intymność tak mocno angażuje całego człowieka, jego psychikę, jego ducha itd.

Przecież po ślubie- chyba- nadal rozwija się swoją miłość i więź. I jest to możliwe "pomimo" współżycia..
[/size]

Owszem, ale tylko wtedy gdy najpierw zbudowana jest mocna więź na wszystkich innych płaszczyznach. Małżeństwo automatycznie tego nie załatwia, natomiast małżeństwo stwarza warunki do budowania i doskonalenia takiej więzi. A oczywiście jest to argument (jeden z) za tym, by do małżeństwa sie przygotować i nie zawierać go pochopnie. Czyli najpierw tę więź zbudować.
To jest obszerny temat, ja tylko przypomnę, że zabrałem tu głos, bo zredukowałaś intymną więź do spraw fizycznych.
Krzysztof
Aga
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 16
Dołączył(a): 15 października 2003, o 15:23

Postprzez madziulek » 3 lutego 2005, o 18:04

(...) przypomnę, że zabrałem tu głos, bo zredukowałaś intymną więź do spraw fizycznych.
Krzysztof


:shock: :shock: :shock: w którym miejscu? :shock: :shock: :shock:
madziulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 29 listopada 2004, o 11:46

Postprzez Maria » 3 lutego 2005, o 21:17

Może jednak warto dokładnie przeanalizować słowa Madziulka? :wink:
madziulek napisał(a):A my się całujemy, nie unikamy siebie, i też nie mamy żadnych problemów z czystością. A jak się pojawia wątpliwość to u księdza jest wyjaśniana..


Przecież z jej wypowiedzi wynika, że zachowują czystość, a Wasze posty są troszkę "krzyczące" na nią jakby pytala co złego w seksie przed ślubem :!:
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości

cron