Pisze ten temat jeszcze raz, chyba sie nie wyslal, moze wiec w skrocie.
Jesli moderator uzna, ze nie nadaje sie na forum publiczne prosze go skasowac, ewentualnie odpowiedziec prywatnie, nie chce nikogo gorszyc, ale moj problem, grzech nalogowy samogwaltu, a mam juz 30 lat, stawia pod znakiem zapytania, praktycznie cale moje zycie. Co z tego, ze chodze do spowiedzi, jak nie jestem w stanie sie z tego wyrwac.
Ostatnio nurtuje mnie problem, czy ja moge wogole (tzn. czy mam moralne prawo) myslec o malzenstwie ? Nie wierze, tym ktorzy twierdza, ze "to sie ureguluje w malzenstwie", bo jak z taka doza egozimu mozna cos budowac.
Nurtuje mnie kwestia uczciwosci wobec dziewczyzny, ktora mam na oku, przeciez nie moge jej o tym powiedziec (byloby to nierozsadne), ale z drugiej strony, czy z takim bagazem grzechu, moge powaznie o kims myslec ? CZY TO FAIR PLAY, CZY TO UCZCIWE ? prosze o pomoc.
Maciek