Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 07:05 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Pomóżcie i poradźcie!

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Pomóżcie i poradźcie!

Postprzez Augusta » 25 listopada 2004, o 15:21

Koleżanka chce się rozstać z swoim narzeczonym, a tworzą cudowna parę, dopasowani są do siebie! A powodem jest to że ona nie może już znieść poczucia odpowiedzialności za nich (rozwój duchowy, ciągłe zaczynanie (poważnej) dyskusji tylko z jej strony, ciągłe propozycje ulepszenia ich związku wychodzące od niej właśnie) kochają się bardzo mocno, ona nie wyobraża sobie życia bez niego, a jednak ta sprawa ją do tego stopnia frustruje że jest skłonna zerwać związek. On jest taki troszkę zamknięty w sobie, bo taka bolesną miał przeszłość. Ona prosi mnie o pomoc... Co mogę jej doradzić, jak rozmawiać, co powiedzieć?
Augusta
Przygodny gość
 
Posty: 74
Dołączył(a): 20 listopada 2004, o 23:09
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Gość » 25 listopada 2004, o 16:49

Witam
Nie bardzo rozumiem :shock: . Piszesz że się kochają, że są wspaniała parą.. ale ona nie chce być z nim dłużej bo on
1. nie zaczyna poważnych dyskusji (chyba ważniejsze niż kto zacznie jest jak taka rozmowa przebiega)
2.nie widzi potrzeby zmian w ich związku :shock: :?: (pewnie jest mu z nia tak dobrze, że nie zastanawia się nad tym)
Może najlepszą radą byłoby by się zastanowiła co dla niej u mężczyzny liczy się najbardziej. I szczere odpowiedzenie czy jej pragnienia nie są sprzeczne z męską naturą. Bo podane przez Ciebie "powody" wydają mi się strasznie sztuczne i niedojrzałe.
Gość
 

Postprzez Augusta » 25 listopada 2004, o 17:14

ona mówi że poprostu tylko ona jest w związku aktywna,(np. dba o ich rozwój duchowy)
nie powiem jej że jest niedojrzała.......
Augusta
Przygodny gość
 
Posty: 74
Dołączył(a): 20 listopada 2004, o 23:09
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Kinia » 25 listopada 2004, o 23:15

Jeśli chodzi o rozwój duchowy, to jest to zupełnie normalne, że kobieta ma większe potrzeby w tym względzie...to nie znaczy, że faceci nie są głęboko wierzący...oni to inaczej przeżywają i często kobieta musi pomóc im pogłębiać te relacje, bo ona ze swej wrażliwej natury ma łatwiejszy kontakt z Bogiem...
Trochę niejasno to wytłumaczyłąm , ale tak mnie uczyli na psychologii religii...a życie to potwierdza.
Niech się nie zraża tym, że to od niej wypływają udoskonalenia związku...to naturalne, a siły...nich czerpie od Boga, naprawdę daje :)
Jeśli kochają się, to warto powalczyć o miłość....
A swoją drogą, to mówiła mu o swoich trudnościach??? bo może on tego nawet nie wie??? a jeśli wie to jak reaguje???
Powodzenia!!!! i czekam na wiadomości!!!
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez wika » 25 listopada 2004, o 23:19

z tego co piszesz wynika jedna rzecz bardzo jasno, narzeczony pisałaś jest po przejsciach, zamkniety itd. dla niego samo bycie z Twoja kolezanka jest na pewno wielkim szczęściem, kolezanka nie ma takich niedobrych doswiadczeń , otwarta, łaknąca rozwoju duchowego itd. i tym sie zasadniczo różnia, wydaje mi sie że ona powinna nie tylko dostrzegać te różnice ale przede wszystkim je zaakceptować, spróbowac go zrozumiec, i nie próbowac zmieniac go na siłę ,on nigdy nie bedzie myslał, pragnął, czuł tak jak ona, bo sa dwoma różnymi ludzmi i to jest własnie piekne :D -wzajemne poznawanie i akceptowanie siebie , pracowanie nad sobą ale nie przez wymuszanie czegokolwiek -wg mnie na tym miedzy innymi polega miłość i myslę że to Twoja koleżanka powinna zastanowić sie nad swoją relacją do narzeczonego, powinna szczerze z nim porozmawiać, przedstawić swoje oczekiwania, poznać jego i wtedy się zastanowic czy ten związek ma jakies szanse.I myslę że to ona ma problem a nie jej narzeczony.
wika
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 30 października 2004, o 00:16
Lokalizacja: Łaziska Górne-Śląsk

Postprzez Augusta » 26 listopada 2004, o 22:22

bardzo dziękuję Kini i Wice, myślę że z tego co mówicie będę mogła jakoś porozmawiać i poradzić jej, o efektach powiadomie :D
Kiniu, z tego co wiem to ona z nim rozmawaiła, ale nie wiem czy o wszystkim.

pozdrawiam i jeszcze raz serdeczne dzięki :!:
Augusta
Przygodny gość
 
Posty: 74
Dołączył(a): 20 listopada 2004, o 23:09
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez rybka » 27 listopada 2004, o 02:38

Augusto - pocieszaj i wysłuchuj (kobiety tego potzrebują!). nie da się nic wiecej zrobić.

a zakochanym chyba przyda się porządna awantura - muszą sobie sporo wyjaśnić.
pociesz koleżankę, że mężczyznom (i nie tylko, mi na przykład też :wink: ) ciężko przychodzi mówienie o ważnych sprawach, co nie znaczy, że są dla niech nie ważne. ale to z kolei nie znaczy, że nie mogą i nie powinni się uczyć.
i niech nie przemilcza czegoś tylko po to, żeby go nie zranić. to jest prawdopodobnie to, co najbardziej boli ją, a jego - niekoniecznie.

nie jest możliwy związek bez szacunku. świadomość konieczności opieki, jednostronnej opieki, nad drugą stroną odbiera jej szacunek.

zresztą - co tu pisać. sami się muszą dogadać. koleżanka potrzebuje mówić do kogoś, Ty też... więc dobrze, ze jest forum. ale konkretne rozwiązania znajdą się dopiero w praktyce.


...oni to inaczej przeżywają i często kobieta musi pomóc im pogłębiać te relacje, bo ona ze swej wrażliwej natury ma łatwiejszy kontakt z Bogiem...

to by dyskwalifikowało wszystkie zakony męskie... swoją drogą to jeśli chodzi o literaturę dotyczącą wiary to jest tylko o kobietach i kapłanach. nie ma wypracowanej męskiej religijności. i my-kobiety jej nie wypracujemy. jest to inna wrażliwość... i wszelka pomoc w tej dziedzinie jest zagrożona mimowolnym wciąganiem mężczyzny w kobiecy sposób przeżywania religii. widziałam na spotkaniach religinych sceptycznych mężów rozentuzjazmowanych żon. ale kiedy nie wymagano od nich zachwytu Małą Drogą Tereski z Lisieux wypowiadali się wyjątkowo trzeźwo i rozsądnie. mówili zupełnie innym językiem.
przydałyby się jakieś męskie grupy religijne. kobiety łączą sie samoczynnie, jakoś tak utarło się, że sa kółka różańcowe itd, jeśli mężczyzna też chce pogłębiać swoją wiarę to też przyjdzie na te spotkania, ale nie dlatego, że mu naprawdę odpowiadają, ale dlatego, że innych nie ma.
(jeśli pisze głupio, to przepraszam, jest już późno)
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości

cron