Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 11:06 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czystość przedmałżeńska, a moralność. Czy to ma sens?

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Czystość przedmałżeńska, a moralność. Czy to ma sens?

Postprzez Komornikpl » 24 czerwca 2009, o 10:27

Witam,

Nie mogę zrozumieć jednej rzeczy u wielu osób, które powstrzymują się od współżycia przed ślubem ze względów religijnych. Zauważyłem, że duża część tych osób pomimo, że powstrzymuje się od seksu, ma jednak na to ochotę (niektórzy mówią o tym wprost, niektórzy nie). I tu pojawia się moje pytanie: Jak z punktu widzenia religii oraz etyki waszym zdaniem wygląda różnica między dokonaniem czynu, a chęcią dokonania go?? Czy już samo pragnienie uprawiania miłości przed ślubem nie jest grzechem?
Porównując do innej sytuacji, to czym się różni osoba która chce lub próbuje kogoś zamordować, od osoby, która to zrobiła? Przecież o obu tych osobach można powiedzieć, że są "złe", prawda? W obu umysłach były te same negatywne, niewątpliwie grzeszne myśli.

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi ;)
Komornikpl
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 czerwca 2009, o 08:53
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Ingvarr » 24 czerwca 2009, o 11:15

Komornikpl: Moim zdaniem, masz absolutną rację :) Nie jestem w stanie w tej chwili przytoczyć cytatu, ale gdzieś było zapisane, że dla Boga, nasze myśli i uczynki są sobie równe, więc jeśli ktoś zgrzeszył myślą, jest to odbierane jak zgrzeszenie fizyczne :)

Ot, i to by było na tyle w kwestii "czystości przedmałżeńskiej", prawda? Eh, cała ta czystość jest tak bardzo sztuczna.. Ludzie chcą sami sobie udowodnić jacy to oni są czyści, katoliccy, i dobrzy, kiedy nawet nie chcą samodzielnie myśleć o swojej religii - przyjmują na siebie tę papkę, serwowaną przez księży, i Jedynego_Słusznego_Ojca_Rydzyka, nie poddając żadnego ich słowa w wątpliwość....
Ingvarr
Przygodny gość
 
Posty: 1
Dołączył(a): 24 czerwca 2009, o 11:02

Postprzez kami79 » 24 czerwca 2009, o 11:47

komornik,
roznica miedzy mysla a czynem jest zasadnicza. jezeli chodzi o czystosc przedmalzenska to grzeszymy wtedy gdy wspolzyjemy a nie wtedy gdy tego pragniemy. nasza seksualnosc jest integralna z nasza natura, to ze kogos kochamy i pragniemy z nim wspolzyc jest jak najbardziej normalne. normalne jest tez to ze napiecie seksualne i chec jego realizacji odczuwaja takze ksieza czy osoby konsekrowane. tym, ze czuja w sobie takie pragnienie nie grzesza. jestesmy skazeni grzechem pierworodnym i nasza natura jest slaba.czesto do glosu dochodza w niej rozne instynkty jak rowniez ten najsilniejszy, seksualny. czystosc przedmalzenska lub wogole czystosc (np. w przypadku ksiezy) ma na celu wlasciwie ukierunkowanie naszego popedu seksualnego (nie lubie tego okreslenia) tak aby sluzyl on milosci.
jesli chodzi o uczucia to nie podlegaja one osadowi moralnemu. zazwyczaj nie mamy na nie wplywu. to ze kogos pragne, nawet jesli nie jest to narzeczony a obca osoba, jest raczej meczace niz zle. od uczuc ciezko nam sie uwolnic i to tez wynk grzechu pierworodnego. podobnie gdy np. kogos nie lubimy i nie potrafimy tego zmienic. mozna sie modlic o to aby pan Bóg zabral on nas te uczucia, czesto sa one bardzo ciezkim krzyzem.
Ingvarr, z tego co piszesz wynika ze absolutnie nic nie wiesz na temat sensu czystosci przedmalzenskiej, pomijajac to ze malo tez wiesz na temat nauki plynacej z Bozego objawienia. to ze gdzies ktos cos napisal to za malo aby uznac to za oficjalne nauczanie Kosciola, ktore opiera sie scisle na Pismie Swietym i Tradycji.
to raczej Ty przyjmujesz papke serwowana przez dzisiejszy swiat ktory holduje cialu i jego potrzebom majac za nic sprawy ducha. Kosciol zachecajac do podjecia czystosci kieruje nasze mysli, pragnienia i uczucia ku temu co doskonalsze, ku prawdziwej milosci. wstrzemiezliwosc nie ma na celu tego by nas umordowac i wyjalowic z wszelkich ludzkich uczuc i odruchow ale by wskazac im wlasciwy kierunek.
sa tu osoby (ja tez sie do nich zaliczam) ktore podjely czystosc przedmalzenska i wcale od tego nie umarly ani sie nie odczlowieczyly. wrecz przeciwnie, odkryly prawdziwy sens milosci i piekno wspolzycia w malzenstwie.
duzo wiary zycze
kami79
Domownik
 
Posty: 486
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 15:36
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Postprzez klara bemol » 24 czerwca 2009, o 12:14

W pełni zgadzam się z Kami79! Wspaniale to opisałaś.
I jeszcze jedno - mówimy o czystości przedmałżeńskiej. PRZED - zakładasz, że ta osoba będzie na pewno Twoją żoną/mężem. Ale takie założenie jest z góry skazane na niepowodzenie - zdarzają się odejścia, wypadki, choroby i wybrana osoba nie będzie "twoja".
Ja akurat byłam zaręczona i te zaręczyny zerwałam, choć wszystko było już zaplanowane i wynajęte. I gdybym oddała wszystko, co zaniosłabym mojemu Mężowi?

Tu nie chodzi o umartwianie, tu chodzi o dar z siebie, jedyny i niepowtarzalny.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez kaja_denisek » 24 czerwca 2009, o 12:14

Nie mogę się z Wami zgodzić w powyższych kwestiach.

Chcieć dokonać jakiegoś czynu, ale nie robić tego ze względów religijnych (a tym samym mojego świadomego wyboru!) nie jest dla mnie tożsame z "chceniem i dokonaniem". Poza tym sama pokusa dokonania czynu nie jest grzechem. I mówienie o tym, że się "chce", ale tego nie zrobimy bo tak postanowiliśmy, też nie jest w mojej opinii grzechem, tylko walką z pokusą.

Powiem szczerze, że sama z moim narzeczonym często rozmawiamy o naszej nocy poślubnej (już za miesiąc ;) ), o naszym przyszłym spełnianiu małżeńskich obowiązków, i jak to już byśmy chcieli żeby ten dzień nadszedł, żeby móc w pełni cieszyć się tym prezentem zapakowanym przez Boga. I czy w tym momencie nasze rozmowy to jest grzech? Bo my przecież świadomie o tym rozmawiamy, a tym samym w pewien sposób próbujemy rozładować jakieś nasze napięcie czy emocje związane z czysto fizycznym przeżywaniem czystości. Chodzi mi o to, że takie rozmowy pozwalają nam właśnie powstrzymywać się od współżycia, które jest zarezerwowane dla małżeństwa. Powiem szczerze - nie widzimy w tym nic złego a wręcz przeciwnie (seks nie ma być tematem "tabu") - nauczyliśmy się mówić o "tych" sprawach. Mało tego, rozmawiamy również ze znajomymi parami narzeczonych jak to ciężko jest czekać, jak to by się chciało "już" itd. Ale zawsze ostatecznie stwierdzamy, że fajnie jest czekać.

"Mieć ochotę na seks" nie jest źle! Pytanie co się dalej z tym robi: masturbacja? pieszczoty z orgazmem bez pełnego stosunku? To jest grzech! Ochota na seks to jest coś naturalnego, wpisanego w naszą naturę podarowaną przez Boga.

Czy zatem małżeństwo, które "ma ochotę na seks" w fazie płodnej, choć z różnych przyczyn odkłada współżycie, ale z drugiej strony rozmawia o tym co w danej chwili czują i jak bardzo to oni by chcieli być ze sobą blisko - to też jest grzech?...
kaja_denisek
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 22 kwietnia 2009, o 11:23

Postprzez Komornikpl » 24 czerwca 2009, o 12:50

jezeli chodzi o czystosc przedmalzenska to grzeszymy wtedy gdy wspolzyjemy a nie wtedy gdy tego pragniemy


Szczerze mówiąc, stwierdzenie to dla mnie jest całkowicie nietrafione. Przecież jak coś powoduje grzech i jest zabronione, to myśli o tym, dzięki którym odczuwamy przyjemność, również nie są moralne. To tak jakby cieszyć się na myśl o wyrządzeniu komuś krzywdy. Moim zdaniem czystość przedmałżeńska nie powinna być dla nas wyrzeczeniem, powinno być to naturalny etap związku (którego para chce sama z siebie), jednak większość osób przymusza się do tego i wogóle tego "nie czuje".

kami79 piszesz:

nasza seksualnosc jest integralna z nasza natura, to ze kogos kochamy i pragniemy z nim wspolżyć jest jak najbardziej normalne


zakładam, że "naszą naturę" będziemy traktować jako twór Boga, a więc logicznie myśląc pragnienie współżycia będzie pochodziło od Boga. Więc co w takim razie w nim ma być złego?

czystosc przedmalzenska lub wogole czystosc (np. w przypadku ksiezy) ma na celu wlasciwie ukierunkowanie naszego popedu seksualnego (nie lubie tego okreslenia) tak aby sluzyl on milosci.


Hmmm, jestem bardzo ciekawy w jaki sposób popęd seksualny księdza ma służyć jego miłości?????????

jesli chodzi o uczucia to nie podlegaja one osadowi moralnemu


Tu się zgadzam, uczucia z moralnością niewiele mają wspólnego. Być może jednak dlatego, że nasze uczucia są odbiciem egoistycznego podejścia całej reszty istoty ludzkiej poza jej świadomością.
Komornikpl
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 czerwca 2009, o 08:53
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kaja_denisek » 24 czerwca 2009, o 13:19

zakładam, że "naszą naturę" będziemy traktować jako twór Boga, a więc logicznie myśląc pragnienie współżycia będzie pochodziło od Boga. Więc co w takim razie w nim ma być złego?


Wg mnie:

1. Bóg dał ludziom zjednoczenie w akcie seksualnym, ale zarezerwował to dla małżeństwa. Bóg każe cieszyć się radością współżycia i odczuwać z tego nie tylko przyjemność ale pełne zjednoczenie się ze współmałżonkiem. I wtedy pragnienie współżycia pochodzi od niego.

2. Szatan potrafi wykorzystywać nasze pragnienia w zupełnie inny (zły) sposób, np. poprzez brak zachowania czystości przedmałżeńskiej. Pokusa współżycia przed ślubem już nie pochodzi od Boga - Bóg może jedynie "przywolić", żeby szatan próbował nas "sprawdzić". Poza tym w tym momencie odzywa się grzech pierworodny i słabość człowieka. I wtedy pragnienie współżycia niekoniecznie pochodzi od Boga.
kaja_denisek
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 22 kwietnia 2009, o 11:23

Postprzez Komornikpl » 24 czerwca 2009, o 13:26

kaja_denisek napisała:

Ochota na seks to jest coś naturalnego, wpisanego w naszą naturę podarowaną przez Boga.


Tylko po co Bóg miałby dawać ludziom tą ochotę w okresie kiedy im jest wogóle nie potrzebna?? Powinien raczej dać ją w momencie ślubu, w końcu bierze w tym udział, prawda?

Czy zatem małżeństwo, które "ma ochotę na seks" w fazie płodnej, choć z różnych przyczyn odkłada współżycie...


I tu dochodzimy do kolejnego istotnego punktu! Małżeństwo odkłada współżycie tylko po to aby nie mieć dzieci, czyli stosuje środek antykoncepcyjny i wypacza religijny sens seksu - zamiast służyć prokreacji służy tylko przyjemności. A z tego co wiem, to Kościół Katolicki jakoś średnio patrzy na antykoncepcje...

Tutaj piszesz:
"Mieć ochotę na seks" nie jest źle! Pytanie co się dalej z tym robi: masturbacja? pieszczoty z orgazmem bez pełnego stosunku? To jest grzech!


Dowodzisz, że zaspokajanie potrzeb seksualnych przed ślubem, to grzech! Ale sama dalej piszesz:

Bo my przecież świadomie o tym rozmawiamy (o seksie w noc poślubną - przyp. Komornikpl), a tym samym w pewien sposób próbujemy rozładować jakieś nasze napięcie czy emocje


Czyli tak naprawdę zaspokajacie się seksualnie, tyle że w inny sposób i trochę na mniejszą skalę. Ale cel ten sam, tylko kaliber inny...
Komornikpl
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 czerwca 2009, o 08:53
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kaja_denisek » 24 czerwca 2009, o 13:44

Komornik.pl:

Zaspokajanie potrzeb seksualnych poza małżeństwem - to jest grzech. I mówię tu o takich rzeczach jak masturbacja, pieszczoty bez pełnego współżycia czy wreszcie współzycie przed ślubem. CZYNY. Konkretne czyny popełnione z pełną świadomością dążenia do pełnego zaspokojenia (orgazmu).

Rozmawiając o naszym przyszłym małżeńskim seksie w pewien sposób "uspokajamy" nasze emocje, które wyrażone są w słowach (nie raniąc nikogo!) a nie w czynach. Mówiąc "chciałabym byż z Tobą blisko cieleśnie" mówię jednocześnie "szanując Ciebie i Boga - odłożę to do chwili zjednoczenia się z Tobą w Sakramencie Małżeństwa". To nie jest tak, że po rozmowie napięcie seksualne znika całkowicie, ono jest tylko nieco "osłabione" przez wyrażenie swoich emocji. Nie wiem jak to opisać w inny sposób...

Tylko po co Bóg miałby dawać ludziom tą ochotę w okresie kiedy im jest wogóle nie potrzebna?? Powinien raczej dać ją w momencie ślubu, w końcu bierze w tym udział, prawda?


może dlatego, że ona jest wpisana w naszą naturę, a nie w "naszą naturę PO ŚLUBIE"...

I tu dochodzimy do kolejnego istotnego punktu! Małżeństwo odkłada współżycie tylko po to aby nie mieć dzieci, czyli stosuje środek antykoncepcyjny i wypacza religijny sens seksu - zamiast służyć prokreacji służy tylko przyjemności. A z tego co wiem, to Kościół Katolicki jakoś średnio patrzy na antykoncepcje...


małżeństwo ma prawo wykorzystywań NATURALNY cykl kobiety, a odkładanie poczęcia dziecka może być związane np. z problemami zdrowotnymi. W pozostałych kwestaich zachęcam do poczytania całego forum.
kaja_denisek
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 22 kwietnia 2009, o 11:23

Postprzez NB » 24 czerwca 2009, o 13:46

Proszę przeczytać regulamin naszego forum i stosować się do niego.
To jest forum pomocy a nie dyskusji.


http://www.npr.pl/forum/viewforum.php?f=17

"Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5, 27-2)

Odpowiedzi na nurtujące pytania proszę poszukać w Piśmie św.,encyklice Humanae Vitae oraz na portalach:

http://www.czystysex.pl/

http://www.szansaspotkania.net/
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

cron