Teraz jest 21 maja 2024, o 16:52 Wyszukiwanie zaawansowane
jezeli chodzi o czystosc przedmalzenska to grzeszymy wtedy gdy wspolzyjemy a nie wtedy gdy tego pragniemy
nasza seksualnosc jest integralna z nasza natura, to ze kogos kochamy i pragniemy z nim wspolżyć jest jak najbardziej normalne
czystosc przedmalzenska lub wogole czystosc (np. w przypadku ksiezy) ma na celu wlasciwie ukierunkowanie naszego popedu seksualnego (nie lubie tego okreslenia) tak aby sluzyl on milosci.
jesli chodzi o uczucia to nie podlegaja one osadowi moralnemu
zakładam, że "naszą naturę" będziemy traktować jako twór Boga, a więc logicznie myśląc pragnienie współżycia będzie pochodziło od Boga. Więc co w takim razie w nim ma być złego?
Ochota na seks to jest coś naturalnego, wpisanego w naszą naturę podarowaną przez Boga.
Czy zatem małżeństwo, które "ma ochotę na seks" w fazie płodnej, choć z różnych przyczyn odkłada współżycie...
"Mieć ochotę na seks" nie jest źle! Pytanie co się dalej z tym robi: masturbacja? pieszczoty z orgazmem bez pełnego stosunku? To jest grzech!
Bo my przecież świadomie o tym rozmawiamy (o seksie w noc poślubną - przyp. Komornikpl), a tym samym w pewien sposób próbujemy rozładować jakieś nasze napięcie czy emocje
Tylko po co Bóg miałby dawać ludziom tą ochotę w okresie kiedy im jest wogóle nie potrzebna?? Powinien raczej dać ją w momencie ślubu, w końcu bierze w tym udział, prawda?
I tu dochodzimy do kolejnego istotnego punktu! Małżeństwo odkłada współżycie tylko po to aby nie mieć dzieci, czyli stosuje środek antykoncepcyjny i wypacza religijny sens seksu - zamiast służyć prokreacji służy tylko przyjemności. A z tego co wiem, to Kościół Katolicki jakoś średnio patrzy na antykoncepcje...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości