Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 00:47 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Poradnictwo rodzinne

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Poradnictwo rodzinne

Postprzez Gza » 9 marca 2009, o 13:04

Witam!
Mam problem:( Mam już 30 lat i za kilka miesięcy będę mężatką. Bardzo chcę miec dzieci i planuję miec ich jak najwięcej. Z narzeczonym czekamy na ten nasz pierwszy raz (tak, jestem dziewicą) i chcemy żeby był wspaniały.
Niestety czeka nas poradnictwo rodzinne, bardzo sie tego boję.
O npr trochę słyszałam ale nigdy nie stosowałam, po prostu chcę miec dzieci i nie chcę w czasie współzycia myślec o kolorze mojego sluzu.
Ale czego najbardziej się boje. Wstydu, upokorzenia przy narzeczonym. On nie zna mojego ciała i nie chcę aby zaczął je poznawać od koloru śluzu w pochwie, gdy będę o tym mówić obcej pani w poradnictwie. Jest to okropnie poniżające. Chcę aby nasz pierwszy raz był poznawaniem siebie, a nie mysleniem czy mam teraz owulację.
Niestety poradnictwo przedmałzenskie jest obowiązkowe:(
Czy nie moge chodzic na to sama, a najlepiej wtedy gdy będę tego potrzebować?
Przeciez ta metoda jest prokatolicka, więc dlaczego tak wazny akt małzeński sprowadza do poziomu medycznego.
Bardzo boję się, że to wszystko zepsuje.
Wiem, ze nie jestem młoda, ale chciałam zachowac czystośc właśnie dla tego jedynego, mam swoje marzenia i boję się, że seks w moich oczach stanie się techniką płodzenia dzieci. Tym bardziej nie chcę, aby narzeczony tez tak myślał. Chcę sama mu pokazac moje ciało, a nie żeby wczesniej nauczył się o nim od pani w poradnictwie rodzinnym.
A może jest gdzies miejsce gdzie sama mogłabym chodzić? Nawet nauczyłabym sie tej metody, tylko żeby nie z narzeczonym i najlepiej juz po slubie.
Znajome mężatki radzą, aby ściągnac z ineternetu tabelki i pokazac na poradnictwie i nadal brac pigułki( nie wiedzą, ze jestem aż takim okazem:)
Proszę o radę
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez Bright » 9 marca 2009, o 14:14

1. Może warto w końcu zaakceptować swoje ciało i jego fizjologię? Inaczej rozczarujesz się bardzo współzyciem, bo to nie są same westchnienia czy przeżycia duchowo-mistyczne.

2. Pani w poradni nie powinna wchodzić w intymne szczegóły Twojego ciała, ale powinna Wam rzetelnie przekazać wiedzę m.in. o NPR. Nabycie przez Was oboje wiedzy o fizjologii rozrodu człowieka nie jest niczym uwłaczającym godności! Jak w szkole uczyliście się o rozmnażaniu pantofleków, to też miałaś tak przesadzoną negatywną reakcję?

3. Wiedza nie boli, a przydać się może bardzo.
Masz 30 lat, więc stosowanie NPR może Wam pomóc:
- ustalić najoptymalniejszy czas na poczęcie, kiedy po paru miesiącach beztroskiego seksu nie będziecie w ciąży
- wykryć wcześnie pewne zaburzenia mogące stanąć na drodze do realizacji Waszego (mam nadzieję, że nie tylko Twojego) celu - dużej rodziny i leczyć je jak najwcześniej, bo niestety czas nie jest sojusznikiem w powiększaniu rodziny
- ustalać okresy niepłodne, kiedy kolejne poczęcie trzeba będzie odłożyć w czasie (po każdej ciąży organizm musi się zregenerować, a Ty wrócić do sił; każdą chorobę trzeba wyleczyć przed kolejną ciążą; Twój mąż niekoniecznie chce mieć na sobie psychiczny ciężar bycia jedynym żywicielem rodziny).
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez zielona » 9 marca 2009, o 16:47

Pani w poradni na pewno nie będzie wchodzić w szczegóły Twojej fizjologii. Na ten temat nie powie więcej niż oboje więcej, niż oboje wiecie z bioologii. Powie o hormonach i budowie wenętrznych narządach płciowych. Co do zewnętrznych - użyje penie określenia ujście pochwy (ale zaręczam, że nie będzie pokazywac obrazków).

Możesz wcześniej na osobności (albo telefonicznie) poprosić panią z poradni o delikatność w omawianiu szczególnie intymnych elementów. Ale spokojnie - raczej nie będzie ona zadawać pytań na temat Twojego śluzu. Raczej będzie mówić o ogólnych zasadach, a o tym jak wygląda typowy cykl. A jeśli poprosi, by na następne zajęcia przynieść wykres - narzeczony zobaczy właśnie wykres i kilka znaków graficznych, a nie Twoje wargi sromowe, czy coś w tym stylu.

Nie obawiaj się - nawet jeśli nauczycie sie metody, to prawdopodobnie nie wbije się ona Wam do mózgu na tyle, aby słowo owulacja spędzało Wam sen z powiek i odbierało przyjemność współżycia. Szczególnie, jeśli początkowo nie macie zamiaru npru wykorzystać w praktyce.

Z Twojego posta wyziera przeświadczenie, że fizjologia kobiety jest czymś brudnym, niegodnym, a w najlepszym razie niepotrzebnym, dodatkowym czy prozaicznym. A Bóg własnie chciał z tej fizjologii uczynić sanktuarium życia ludzkiego i miłości małżeńskiej. Wasz seks nie będzie lepszy, kiedy oderwiecie go od tego, czym faktycznie jest.

Z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że znajomość fizjologii (nawet owego osławionego śluzu) w umyśle mężczyzny nie "bezcześci" kobiecości, ale uczy szacunku do niej, zachwytu nad nią itp.
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez mmadzik » 9 marca 2009, o 18:19

Ważne jest, aby przyszły mąż poznał Twoje ciało - nie w sposób fizyczny, bo na to przyjdzie czas w noc poślubną, ale teoretycznie, jego funkcjonowanie. Przykładowo - kiedy kobieta ma napięcie przedmiesiączkowe, mężowi, który nie ma pojęcia, co dzieje się w organizmie kobiety, jak działają hormony, itd., jest bardzo ciężko zrozumieć, dlaczego żona jest podenerwowana, płacze z byle powodu... Czasami dochodzi aż do obwiniania się za to, że żona taka jest. Zresztą nie wiem - mam przekonanie, że Twój narzeczony ma jakąś wiedzę o ciele kobiety - chociażby z lekcji biologii - i nie ma co robić z tego takiej tajemnicy! A jeśli nawet nie ma takowej, to chyba nawet lepiej, żeby przed nocą poślubną co nieco wiedział i nie był przykładowo zdziwiony, że istnieje coś takiego, jak śluz szyjkowy! Dziewczyny już pisały też o dobrodziejstwie npr w czasie starań o dziecko - niestety, często nie jest idealnie i małżeństwa muszą bardziej się o to postarać, poobserwować.

Ciało, organizm - zarówno u kobiety jak i u mężczyzny - nie jest rzeczą brudną, ani upokarzającą! Myślę, że warto byłoby jeszcze przed ślubem rozmawiać także o sprawach ciała, samopoczucia, płodności - to są sprawy ludzkie, a niedługo nie będą już Twoją osobistą sprawą, ale też sprawą Waszego małżeństwa.

Pozdrawiam! :)
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez arTemida » 11 marca 2009, o 13:05

Ja też uważam że skoro ktoś wymyślił uczestnictwo obojga narzeczonych w poradni to ma to sens.Ma to nauczyć narzeczonego bycia odpowiedzialnym za rodzine którą zakłada.Seksualność jest waszą wspólną sprawą i izolowanie go od tematyki płodności raczej mu na dobre nie wyjdzie.

Troche dziwi mnie Twoja postawa i sformułowanie że jest to zniżenie do poziomu medycznego.Przecież to Bóg nas takimi stworzył a medycyna jest tu tylko narzędziem pomagającym rozpoznać Boży plan.

a możesz napisać skąd jesteś?
Może będzie można podać namiary na jakąś sprawdzoną poradnie.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Gza » 12 marca 2009, o 08:50

Jestem z Trójmiasta.
Nie chcialam pisać, dlaczego mam takie podejście:( Mam złe doświadczenia z dzieciństwa(DDA), przeszłam terapię, było to bardzo upokarzajace i nie chcę do tego wracać. Wiem, ze moje pozycie w małżeństwie nie bedzie proste, ale nie chcę tego komplikować,
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez Krycha » 12 marca 2009, o 14:27

Mój pomysł jest taki, byś wczesniej porozmawiała sama o swoich problemach z panią z poradni i poprosiła ją by wasze spotkania/pogadanki były mało techniczne a bardziej ogólne i przyjazne.
Ale to wymaga znalezienia fajnej poradni, a nie tylko takiej która chce odbębnić, albo w której są spotkania dla kilku par naraz (słyszałam o takim czyms!).
nie znam nikogo z trójmiasta, ale wierzę że się da! nasza pani była taka fajna, że jeszcze przez rok sie u niej zjawiałam z rozterkai małżeńskimi bardziej niż z wykresami.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez oreada » 12 marca 2009, o 14:31

Myślę, że dlatego tym bardziej warto, żebyś poszła z narzeczonym. Będziecie mieli naturalny pretekst do rozpoczęcia rozmowy na tzw. "te" tematy. Bo seks zaczyna się przecież dużo wcześniej niż noc poślubna - no, o pewnych rzeczach sie po prostu rozmawia z przyszłym mężem/żoną. A jeśli, jak rozumiem, tobie jest trudno o tym mówić - to takie spotkanie na temat npr będzie przydatne.
Tym bardziej, że będzie mowa o npr, a nie technice, czy rozmnażaniu królików. A to temat, który, uwierz mnie i innym dziewczynom z tego forum, warto zgłębić jak najszybciej, poznać, przemyśleć i przećwiczyć - najlepiej jeszcze przed ślubem. Dla własnego zdrowia, przyszłego poczęcia, okresu po porodzie, etc.
oreada
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 254
Dołączył(a): 7 listopada 2005, o 20:22

Postprzez Misiczka » 12 marca 2009, o 17:54

A moze u dominikanow? Pewnie jest szansa ze tam troche lepiej niz przecietnie, my chodzilismy normalnie do parafii i bylo tak sobie.. (tak ze "mojej" pani z poradni nie polecam..)

Gza, dziewczyny mądrze Ci mówią, to naprawdę ważne żeby zacząć się uczyć rozmawiać o Tych Sprawach, to nie przychodzi od razu, ale warto się zacząć uczyć jak najszybciej (mówiąc nieco obsesowo - jeśli będziece ze sobą na tyle blisko, by uprawiać seks, to również powinniście umieć o tym rozmawiać). Takie spotkania w poradni, to faktycznie może być dobry punkt wyjścia.

Piszesz, że Ty chcesz mieć jak najwięcej dzieci, a czy jesteście w tym zgodni? Rozmawiacie o tym? Takie rzeczy naprawdę warto ustalić wcześniej (acz oczywiście plany potem się neiraz weryfikują "w praniu")
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez Gza » 12 marca 2009, o 18:38

Tak, oboje chcemy duzo dzieci. (on oczywiście 11 bo jest piłkarzem:). Akurat o wychowaniu dzieci duzo rozmawiamy, mamy takie samo marzenie, żeby stworzyć kochajacą sie rodzinę. On nawet często powtarza, ze jak bedzie trzeba, bo będzie zarabiał na całą rodzinę, moja praca pozwala również na pracę w domu.
O naszy współżyciu na razie mówi, że chce abym to było dla nas wspaniałe przezycie, ze jeżeli będę się bała, to poczekamy, będzie powoli, rozmawiać, uczyć się. To bardzo wrażliwy facet.
Często ze sobą śpimy i myślę, że znamy się dośc dobrze, oczywiście wykluczając sferę seksu.
Ok, zgadzam się, ze npr jest przydatne i pewnie trzeba się przełamać, tak jak z pierwszą wizytą u ginekologa. Ale po co to mojemu mężowi? Nie wystarczy, ze sama się tego nauczę?
U dominkanów byliśmy na naukach, na prawdę super. Przeor od razu powiedział, że u nich poradnia jest bardzo szczegółowa, nie wypuszczą nikogo, kto nie nauczy się tej metody.
Spróbuję umówic się z jakąś kobietą, że na wstępny "wykład" przyjdziemy razem, a szczegóły i omówienie moich wykreów przyjdę sama. Mam nadzieję, że tak się da.
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez arTemida » 12 marca 2009, o 19:14

Ale po co to mojemu mężowi?

Gza małżeństwo to dwie osoby a więc wszystko co go dotyczy jest sprawą obojga a tym bardziej tak ważna dziedzina jak współżycie i płodność.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez oreada » 12 marca 2009, o 20:35

Gza napisał(a):TAle po co to mojemu mężowi?



Żeby miał choć blade pojęcie o co chodzi, jak mu potem będziesz tłumaczyć czemu dziś lub nie dziś. :) I tak się dokładnie nie nauczy, ale coś tam wiedzieć powinien. Bo to jest WASZA sprawa, nie twoja.
oreada
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 254
Dołączył(a): 7 listopada 2005, o 20:22

Postprzez Gza » 12 marca 2009, o 22:33

Właśnie o to chodzi, że nie chcę aby było" dziś lub nie dziś". Chcę żeby było to naturalne, tak jak Pan Bóg stworzył. Chcę po prostu kochać męża bez zastanawiania się kiedy mogę, kiedy nie mogę. Czytam teraz sporo o metodzie i coraz mniej mam ochotę ją stosować. A jeżeli Pan Bóg chce abym miała dzieci a ja swoim małym móżdzkiem wymyslę, że nie chcę? Dlaczego nie mogę kochac się z przyszłym mężem zgodnie z naturą, instynktami, one najczęściej podpowiadają czego najbardziej nam potrzeba. Mamy duzy dom, samochód, dobre prace i oszczędności, czujemy że chcemy być rodzicami, dlaczego nie możemy pozwolic Panu Bogu decydować co dalej.
Miałam poważną operację wycięcia torbieli na jajniku, moje szanse na zajście w ciążę są małe, zwłaszcza że jestem po 30stce. Ja nie mogę decydować, ale pozwolić życiu działać mogę.
Jestem zdecydowanie na nie. I to coraz bardziej. Chcę nawet przesunąć slub z tego powodu.
Przyznam, ze nie lubię jak ktos mi "wciska" produkt. Wolałabym sama wybrać czy chcę, kiedy chcę.
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez Krycha » 12 marca 2009, o 22:40

Ha, jak tak no to powiedz pani w poradni wprost, że nie masz zamiaru stosować metody bo ufasz w 100% Bogu że co będzie to będzie. Możesz nawet sie powykłócać, że NPR to hipokryzja, "naturalna" antykoncepcja i brak zaufanai Bogu...
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Gza » 12 marca 2009, o 22:49

"NPR to hipokryzja, "naturalna" antykoncepcja i brak zaufania Bogu"
Tylko że ja tak wcale nie uważam. To jest jedna z metod. A ja jako dorosła osoba mam prawo decydować o metodach w moim zyciu. Nauczyłam się tego na terapii.
"ufasz w 100% Bogu"
Nie, nie ufam. Ale chcę.
Kłócić się tez nie będę. Postaram się przedstawić argumenty.
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez Tatuś » 12 marca 2009, o 23:00

Gza!
Pan Bóg po to dał nam mozliwośc rozpoznawania płodności, byśmy w przypadku gdy są ku temu słuszne powody mogli odkładać poczęcie (no i oczywiście po to, a może przede wszystkim po to, by wiedzieć jak i kiedy się starać, gdy spontan nie wystarcza)

Sa sytuacje w zyciu gdy odpowiedzialność za rodzinę będzie wymagać odłożenia kolejnego poczęcia. materialnie czujecie się ok, więc ten problem odpada. Ale co ze zdrowiem... koniecznością zregenerowania organizmu po porodzie itp. tego nie możesz przewidzieć!
Przeciez to dla dobra kolejnych dzieci i tych które są i tych które będą, dla dobra małżonka powinnaś wtedy odłożyć poczęcie!!! Bo musisz dbać o to, żeby być ZDROWĄ matką, żeby Twój organizm była na tyle silny, żeby urodziło się ZDROWE dziecko itd. Na tym polega odpwoiedzialne rodzicielstwo!!!

Nasz Kochany pediatra - Boży Człek - właściciel katolickiego wydawnictwa, z którego ksiązki pewnie każda z Was zna, powiedział mi ostatnio, że z medycznego punktu widzenia optymalna jest 2,5 - letnia różnica wieku między dziećmi. W takim okresie przeciętnie regeneruje się organizm kobiety, by przyjąć pełnią sił kolejne potomstwo. Oczywiście jako zwolennik metod naturalnych ufa, że jeżeli dziecko pocznie się wcześniej, to jest to palec Bozy. jednak odpowiedzialny rodzic powinien uwzględnić osiągnięcia i wiedzę medycyny planując rodzinę!!!

To jest tak jak z tonącym. Przepływa jedna łódź obok niego, on nie wsiada, bo ufa i czeka aż go Bóg uratuje i tak samo z trzecią, czwarta itd. W końcu tonie i pyta Boga, czemu mnie nie uratowałeś!!! A Bóg na to, przecież przysłałaem Ci te łodzie, które obok Ciebie przepływały, mogłeś wsiąść!!!

Bóg po to nam daje NPR, tę wiedzę, żebyśmy z niej korzystali. A gdy wstępujemy w związek małżeński oczekuje byśmy byli odpowiedzialni za naszą rodzinę - za współmałżonka i dzieci!!!
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Tatuś » 12 marca 2009, o 23:10

Gza, jak pisałam poprzedniego posta nie było jeszcze Twojej ostatniej wypowiedzi, więc uzupełniam:

Moja poprzednią wypowiedzią chciałam Cię przekonać, że nawet jeśli teraz nie chcesz stosować npr, to warto się tego nauczyć. Bo są w sytuacje w życiu, gdy to będzie Ci potrzebne (bo rozumiem, że wszelkie inne metody zapobiegania ciązy nie wchodza w rachubę)!

Co więcej z doświadczenia Ci powiem, że Mąż powinien też się przynajmniej w minimalnym stopniu nauczyć. Bo jak mu wytłumaczysz, gdy po np. cesarskim cięciu, zgodnie ze wskazaniami lekarza powinnaś unikac kolejnego poczęcia, a objawy płodności są mało wyraźne i trudno interpretowalne. Jak mu wytłumaczysz wtedy wielotygodniową abstynencję???

Wiem, wiem, zaraz padnie tysiąc przykładów kiedy rok po cesarce ktoś urodził dziecko i wszystko jest ok. Jasne, skoro metoda zawiodła, to była to Boża wola. Ale PLANOWANIE takiego poczęcia jest nieodpowiedzialne!!!
Bo będąc żoną i matkę decydujesz nie tylko o sobie. I nawet jeśli Ty chcesz ryzykować i się poświęcać, to musisz uwzględnić dobro tych, za których jesteś odpowiedzialna!!!
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Gza » 13 marca 2009, o 09:03

Dziękuję!
Argumenty są rzeczywiscie przekonujące. Dobro moich dzieci przede wszystkim.
Napisałeś ważną rzecz: że mąż powinien w minimalnym stopniu się nauczyc. No własnie mąż, a nie narzeczony. Przeszkadza mi fakt, że jestem dziewicą. Nie jestesmy jeszcze na etapie rozmawiania o seksie, on nie mówi mi, że w noc poślubna spenetruje moja pochwę. Mówimy o wypełnieniu naszego zwiazku, o akcie miłości.
Po ślubie oczywiście podzielę się z nim wszystkim, jak mnie boli w czasie miesiaczki, o sluzie i innych sprawach dotyczących mojego ciała. Ale teraz nie jestem gotowa o tym mówić, sam seks będzie dla mnie trudny(na poziomie zaufania), ale już mówienie o mojej pochwie sprawia, ze czuję się gwałcona.
Jest to dla mnie próg nie do pokonania, oczywiście przychodzą mi różne pomysły: żeby przyspieszyć ten pierwszy raz, dopiero później pójśc na poradnictwo, ale otwarcie się przed meżczyzną jest równiez ogromnym problemem.
Moje dziewicto jest raczej wynikiem lęku przed facetami nabytego w koszmarze alkoholowego dzieciństwa, ochrona mojej prywatnosci była priorytetem. Terapia polega na powolnym, bez przymusu, małymi krokami zaufanie facetowi. Narzeczony bardzo mi w tym pomaga. Jednak przymus mówienia na poradnictwie rodzinnym jestem pewna, że cofnie mnie do nieufności równiej tej przed terapią.
Pozdrawiam
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez AgaM » 13 marca 2009, o 09:24

Mysle ze nikt cie nie bedzie zmuszal doprzyjscia na poradnictwo bez narzeczonego. Wiem ze jest to mozliwe. Nikt tez nie mowi w taki sposob jak ty to opisujesz o penetracji pochwy itp...
Co na to Twoj narzeczony? To znaczy na Twoj pomysl aby nie isc na poradnictwo z narzeczonym? Jesli rzeczywsicie jest to dla Cebie tak duzy problem to na pewno mozesz bez narzeczonego tam isc. Poradnictwo przedmalzenskie na prawde nie jest takie straszne a z drugiej strony odbycie czy nie odbycie nauk przedmalzenskich na pweno nie wplywa na waznosc malzenstwa a tojest tu najwazniejsze...
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez AgaM » 13 marca 2009, o 09:29

W trojmiescie dzial bardzo preznie Stworzyszeni Psychologow Chrzescijanskich... moze to bylaby tez odpowiedz na Twoje pytania... to jednak fachowcy i to boży fachowcy :)
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez Gza » 13 marca 2009, o 09:55

Miałam terapię własnie z nimi, przez 4 lata. Powiedzieli mi, ze jestem już w stanie wyjsc za mąż. Ale teraz juz wiem, że nie mogę. Skoro panicznie boję się rozmawiania z obcymi ludzmi o moim intymnym zyciu, to cos jest nie tak. Jeżeli pójdę teraz do nich z tym problemem( a jest to problem, bo już od kilku dni nie spię) to wznowią mi terapię, więc będę musiała przełożyć ślub i szanse na rodzine maleją.
A co narzeczony? zaproponował, ze sam będzie chodził, że komus zapłaci, ze ściągnie wykresy z intenetu, jak trzeba poczeka na żonę jeszcze rok... On jest silny, to ja mam problemy emocjonalne(chociaz już z rok nic mnie az tak bardzo nie poruszyło).
Przez 4 lata terapeuci przekonywali mnie, ze mam prawo stworzyć szczęsliwą rodzinę, że moja przeszłość juz była, a ja mogę zacząc wszystko od nowa. Teraz już wiem, ze tak nie jest.
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez zielona » 13 marca 2009, o 12:38

Spokojnie Gza. Z tego, co zauważyłam, to problemem nie jest trudność w rozmawianiu na tematy intymne z obcymi ludźmi, bo to chyba nic złego i nie przeszkadza w małżeństwie. Chodzi o to, żeby umieć o tym rozmawiać z narzeczonym.

A my Ci tu radzimy jak najlepiej umiemy, ale to jest forum internetowe, nie wyrocznia. Na podstawie naszych wypowiedzi nie zmieniaj życiowych decyzji.

Podejmuj te decyzje razem z narzeczonym - on lepiej niż my zna Ciebie i Twoją sytuację, a także Wasz związek.

Może spróbuj pokazać mu ten wątek - podchodzisz bardzo emocjonalnie do tego (skoro kilka dni nie spałaś), a to nie sprzyja obiektywizmowi - może jemu będzie łatwiej ocenić, co z naszych wypowiedzi będzie dla Was przydatne, co nie.
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez oreada » 13 marca 2009, o 13:31

Gza napisał(a):Miałam terapię własnie z nimi, przez 4 lata. Powiedzieli mi, ze jestem już w stanie wyjsc za mąż. Ale teraz juz wiem, że nie mogę. Skoro panicznie boję się rozmawiania z obcymi ludzmi o moim intymnym zyciu, to cos jest nie tak. Jeżeli pójdę teraz do nich z tym problemem( a jest to problem, bo już od kilku dni nie spię) to wznowią mi terapię, więc będę musiała przełożyć ślub i szanse na rodzine maleją.
A co narzeczony? zaproponował, ze sam będzie chodził, że komus zapłaci, ze ściągnie wykresy z intenetu, jak trzeba poczeka na żonę jeszcze rok... On jest silny, to ja mam problemy emocjonalne(chociaz już z rok nic mnie az tak bardzo nie poruszyło).
Przez 4 lata terapeuci przekonywali mnie, ze mam prawo stworzyć szczęsliwą rodzinę, że moja przeszłość juz była, a ja mogę zacząc wszystko od nowa. Teraz już wiem, ze tak nie jest.



Widzę teraz, że problem jest rzeczywiście dużo bardziej złożony, niż by to wynikało z pierwszych postów... :(

Masz prawo do własnej rodziny i własnego szczęścia, mam wielką nadzieję, że Pan Bóg wyprowadzi wasz związek i ciebie na prostą drogę do nich!
oreada
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 254
Dołączył(a): 7 listopada 2005, o 20:22

Postprzez Gza » 13 marca 2009, o 14:20

Ależ Zielona to nie wasze wypowiedzi. Wy mi duzo pomagacie. Jak widać po moich wypowiedziach, ja nadal nie wiem gdzie jest problem. Dlaczego czuje az tak paniczny strach przed poradnią rodzinną i jestem gotowa zrezygnowac ze ślubu.
Problem jest bardzo złozony. Sporo przezyłam w swoim 30letnim życiu, mam mnóstwo doświadczeń i pewnie one wszystkie na to się nakładają.
Narzeczony już wie, że jeżeli mnie się do czegoś zmusza, to mogę już nigdy tego nie zrobić. Tak działam. Myślę, że poprze mnie w przełożeniu ślubu, chociaż będę próbowała namówic go na zmianę kandydatki. Jestem za trudna osobą na tak poważne życie i decyzje.
Dzięki wszystkim za pomoc
Pozdrawiam
Gza
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 marca 2009, o 12:45

Postprzez Tatuś » 13 marca 2009, o 14:49

Gza, dziewczyno!!! Przerażasz mnie!!!
Ty masz prawo do rodziny, do szczęścia

Ja nie mam żadnych złych doświadczeń na koncie (przynajmniej uświadomionych), a też nie lubię gadać o moim życiu intymnym z obcymi. Dlatego jak mam kłopoty z interpretacją wykresów, to staram sięuzyskac pomoc on-line, zamiast spotykać się oko w oko z kimś!!!
Do tego o tych Paniach z kościelnych poradni rodzinnych nie mam dobrego zdania - przedstawiają najczęściej zakłamany - przelukrowany - obraz npr. Taka tania reklama, która wprowadza w błąd kupującego!!!
Ale to już inna sprawa!

Przed ślubem też nie poszłam do poradni - włąsnie z tego powodu co Ty - nie maiałąm ochoty z obcą Kobietą gadać o moim śluzie! Podpis bez problemu mogłam sobie załatwić u znajomej! Potem miałam jednak wyrzuty sumienia (bo w końcu to obowiązek przedślubny) i poszłam po ślubie. I z prespektywy czasu stwierdzam, że jak bym tę kobietę jeszcze raz spotkała, to bym na niej suchej nitki nie zostawiła za te głupoty, które nam opowiadała...!!!

U mnie było jednak inaczej w czasie rozmów z narzeczonym. Obcych się wstydziałam, ale z nim rozmawiać umiałam, nie stanowiło to problemu!

A może zaopatrzcie się w jakieś książki o npr i od tego zacznijcie. Tak się oswoicie oboje z tematem. A Ty nie będziesz musiała patrzeć w oczy Narzeczonemu, gdy ten będzie zgłębiał tajniki Twojej płodności!!!

Te książki nie są pisane językiem "medycznym", którego Ty się obawiasz. Dobrze się je czyta.

Co do otwarcia się przed facetem, to każda z nas ma opory. Przeczytaj przy okazji wątek o "pierwszym razie". Każda z nas się bała, wręcz walczyła z Ukochanym, nim doszło do pełnego zjednoczenia.
Wiele z nas przez długi okres po slubie męczył problem wstydu. ja jestem już 6 lat po ślubie, a paradowanie nago przed Mężem jeszcze z dwa lata temu było dla mnie problemem!!!

Głowa do góry! Pokonasz lęki! Nie strać owoców terapii i zaufaj!!!

Tatusiowa
(P.S. poprzednie posty też pisałąm ja - żona Tatusia :D; korzystam z nicka męża. On tu założył konto gdy w depresji spowodowanej wielomiesięczną abstynencją poporodową szukał pomocy. To kolejny dowód na to, że facet też chce i powinien coś o npr wiedzieć! Myślę, że naprawdę książka - choćby Kippleyowie według LMM - bedzie dobra)
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Olenkita » 13 marca 2009, o 15:04

Gza, ja tez mysle jak moje poprzedniczki. Nie daj sie demonom przeszlosci! Byle nie wstecz! Do przodu przyj, dziewczyno!!! :D Trzymam za Was kciuki.
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości

cron