przez Misiczka » 6 kwietnia 2009, o 13:23
Azorku, napiszę Ci to, co usłyszałam wczoraj w kazaniu (o. Jacek Krzysztofowicz oczywiście) pomyśl, że:
Jezus umarł na krzyżu po to, by nikt z nas zwracając sie do Niego w naszych cierpieniach, nie mógł Mu zarzucić - bo Ty nie wiesz jak to jest. Kiedy się do Niego zwracamy w takich chwilach, gdy czujemy że doszlismy do jakiegoś kresu, że przed nami jest tylko ściana, On nie pociesza tak jak ludzie którzy mówią "będzie dobrze" chociaz nie wiedzą przecież jak będzie, On mówi, wiem, co czujesz, znam to i daje siłę by przez to przejść.
I co jeszcze ważniejsze - daje nadzieję, bo zmartwychwstając, pokonując tę sytuację końcową, graniczną, ostateczną, pokazał nam, że nie ma w życiu takich sytuacji, które rzeczywiście są końcem, nawet jeśli w danej chwili tak czujemy - to są tylko progi, przez które możemy przejść.
Jeszcze jedno - nie obarczaj Boga odpowiedzialnością za swoje wybory życiowe. To naprawdę pomaga, jeżeli uświadomisz sobie, że to Ty zdecydowałaś najpierw związać się z tym chłopakiem, a potem od niego odejść.
Pozdrawiam Cię serdecznie, wierzę że jeżeli będziesz się naprawdę modliła (a nie przedstawiała Panu Bogu swoje żądania..), to On na pewno Ci pomoże przez to wszystko przejść.