Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 08:44 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

co właściwie można, gdy nie można...?

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

co właściwie można, gdy nie można...?

Postprzez małe słoneczko » 11 listopada 2008, o 01:53

Nie wiedziałam, w którym miejscu umieścić to pytanie.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się "co można" czy na co można pozwolić sobie w kontaktach z mężem w II fazie, gdy odkłada się poczęcie.

Starałam się szukać podobnych postów tutaj, ale nie znalazłam satysfakcjonującej odpowiedzi... :oops:

Chodzi mi o to, że katechizm KK to przecież nie kamasutra, każdy ksiądz na spowiedzi jest inny i hmm... co tu dużo mówić, no chyba ksiądz na spowiedzi nie daje wskazówek technicznych :roll:

Pytanie: gdzie ta granica?

Mam nadzieję, że wyraziłam się komunikatywnie:) pytanie moje wzięło się z rozmyślań i z interpretacji moich wykresów, gdzie III faza ( tzn. czas na współżycie) to teoretycznie 8 dni...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Olenkita » 11 listopada 2008, o 11:39

Wejdz sobie na strone ks. Knotza www.szansaspotkania.net Generalnie jednak, to niewiele mozna, wg. moralnosci katolickiej, jezeli myslisz o zrekompensowaniu dlugiego oczekiwania na te 8 dni, niestety :?
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez małe słoneczko » 11 listopada 2008, o 14:11

my mieliśmy iść nawet na rekolekcje o. Knotza, ale ostatecznie słyszałam opinie, że tam jest bardzo "techniczne" podejście do sprawy, a ja na takie roztrząsanie chyba jeszcze gotowa nie jestem...

:oops:
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez arTemida » 11 listopada 2008, o 22:34

małe słoneczko, teksty o.Knotza mi pomogły rozwiązać ten problem, naprowadziły jak należy rozważać kwestie co można a co nie i to nie koniecznie pod kątem technicznym

to fragmenty ze strony szansy na spotkania

"Delikatni, czuli względem siebie małżonkowie pieszcząc się w okresie płodnym przeżywają miłość, bliskość, wdzięczność, podarowanie sobie intymnych chwil. Mają przy tym uczucie bliskości duchowej. Co jakiś czas może się tak zdarzyć, że w wyniku swojej słabości nadmiernie się rozbudzą, doprowadzając się do orgazmu. W takich przejawach bliskości fizycznej nie można dopatrywać się zaraz grzechu."

"Nawet gdy wola trwania w dobru jest stała, małżonkowie zbliżając się do siebie nie są w stanie przewidzieć jak bardzo się pobudzą, czy będą umieli przerwać niewinnie zapowiadające się czułości i pieszczoty."
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez mamazo » 12 listopada 2008, o 10:59

Hmmmm. My raczej unikamy w okresie płodnym, nawet niewinnie zaczynających się pieszczot, bo po prostu znając życie i siebie, wiemy, że w pewnym momencie trudno jest się zatrzymać.
Ponieważ w codziennym zabieganiu, przy 2 dzieci, czasem zapominamy o tych drobnych gestach, które jednak budują, wzmacniają miłość, w czasie płodnym staramy się pamiętać o wzajemnym adorowaniu, tak jak w okresie narzeczeństwa. To super sprawa, bo wtedy spotkanie małżeńskie jest wyczekane i z naładowanymi akumulatorami emocjonalnymi przeżywamy je jak wspaniały świąteczny obiad z kilku dań i oczywiście z opływającym czekoladą DESEREM.
To moje SUBIEKTYWNE podejście do sprawy. Nie każdy musi się z nim zgadzać, nie każdemu musi się podobać...
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez arTemida » 12 listopada 2008, o 13:01

mamazo mi się podoba i się z nim zgadzam :)
ale znam małżeństwa, które robią straszny dramat z tego jak coś im sie przydarzy w II fazie a nie powinno, więc lepiej żeby wiedzieli jak to wygląda od strony KK i uczyli się na własnych błędach
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez małe słoneczko » 12 listopada 2008, o 20:55

arTemida napisał(a):ale znam małżeństwa, które robią straszny dramat z tego jak coś im sie przydarzy w II fazie a nie powinno, więc lepiej żeby wiedzieli jak to wygląda od strony KK i uczyli się na własnych błędach


Nie wiem czy będziemy robili z tego dramat czy nie. Wydaje mi się, że w pewnym stopniu czystość małżeńska jest trudniejsza od tej przedmałżeńskiej...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez arTemida » 12 listopada 2008, o 21:39

małe słoneczko o tym dramacie to nie do Ciebie :)

a co do czystości małżeńskiej zgadzam się z Tobą że jest o nią trudniej walczyć
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Anusia21 » 13 listopada 2008, o 01:16

arTemida napisał(a):a co do czystości małżeńskiej zgadzam się z Tobą że jest o nią trudniej walczyć



mało pocieszające... :roll:
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez Misiczka » 13 listopada 2008, o 01:27

A ja wtrącę swoje trzy grosze co do tego wyznaczania technicznego - co wolno, a co nie... wydaje mi się że takie podejście jest trochę nie najlepsze, w pewnym wieku człowiek już doskonale wie, kiedy grzeszy, a kiedy nie (jeżeli jest wobec siebie uczciwy) - i tu też, jeżeli czujemy o co chodzi, to nie musimy sztywno wyznaczać granic, na pewno też będą one inne dla każdego małżeństwa.

Nasze doświadczenie jest bliskie temu co napisała mamazo - staramy się mówić sobie o tym, że się pragniemy, że czekamy, przytulać, także zajmować się wspólnie innymi rzeczami, które lubimy robić, rozmawiać, obejrzeć film na DVD itp., ale jednak nie "napoczynać", bo trudno tak nagle przestać. To takie chodzenie po linie.. tylko spaść można. Lepiej do tego, jak to mamazo ładnie określiła, deseru nie wtykać paluchów. A jak już się wetknie, to faktycznie nie robić z tego dramatu..
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez Olenkita » 13 listopada 2008, o 12:09

Wiadomo, ze wg. KK jakiekolwiek pieszczoty w okresie plodnym sa grzechem. Wiadomo tez, ze prawie wszystkie pary maja z tym problem. Co do wyjasnien ojca Knotza na ten temat to nie sa dla mnie one takie klarowne... To troche jakby chcial nas zrozumiec ale nie mogl wyjsc poza ramy moralnosci katolickiej i probowal problem obejsc. Tak to osobiscie odbieram ...
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez mmadzik » 13 listopada 2008, o 13:32

Olenkita napisał(a):Wiadomo, ze wg. KK jakiekolwiek pieszczoty w okresie plodnym sa grzechem.


Z tym się absolutnie nie zgodzę... Dla małżonków każdy czas jest dobry, aby obdarzać się czułością i pieszczotami - nie zawsze tylko jest dobry moment na współżycie. Ale to jednak duża różnica, a KK akurat jest bardzo za miłością, jednością i czułością w małżeństwie :)
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Olenkita » 13 listopada 2008, o 14:28

Owszem, ale trzeba sie liczyc z tym, ze pieszczoty moga doprowadzic do nieakceptowanego w tym czasie przez kosciol finalu.Rozne pary maja rozna wrazliwosc . Czasem wiec lepiej nic nie zaczynac, ale wtedy rodza sie spiecia, frustracje, nerwice, nie wszyscy widza w tym sens. Tym bardziej, jak sie mieszka pod jednym dachem, spi razem, bo oczywiscie nie widze sensu w tym, zeby wyprowadzac sie do drugiego pokoju na 20 dni :? A czasem tak byloby latwiej...
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez arTemida » 13 listopada 2008, o 15:09

w pewnym wieku człowiek już doskonale wie, kiedy grzeszy

w pewnym wieku może i tak ale małżeństwo z kilkutygodniowym czy kilkumiesięcznym stażem musi się dopiero tego nauczyć-inaczej się to sprawdzało przed ślubem a inaczej po gdy razem się mieszka, spi.
Dlatego uważam że takie postawienie sprawy przez o.Knotza jest cennym drogowskazem.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez strzyga » 13 listopada 2008, o 17:36

Olenkita napisał(a):.
Czasem wiec lepiej nic nie zaczynac

Wiadomo, ze wg. KK jakiekolwiek pieszczoty w okresie plodnym sa grzechem.


Oleńkita, przecież to jedno wynika z drugiego. Skoro uważasz, że lepiej nic nie zaczynac, to przedstawiasz to sobie jako, że KK ustalił takie zasady, a wcale tak nie jest! To Twój wybór i Twoja wrażliwośc. Nie przedstawiaj tego jako prawdę obiektywną.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez małe słoneczko » 13 listopada 2008, o 19:15

Olenkita napisał(a):Czasem wiec lepiej nic nie zaczynac, ale wtedy rodza sie spiecia, frustracje, nerwice, nie wszyscy widza w tym sens.


Nie wiem czy dobrze robimy, ale nawet teraz- jako narzeczeństwo, często stąpamy po granicy...
Brak bliskości źle na nas działa, nieczystość jeszcze gorzej, dlatego ryzykując upadek ostatnio obdarzamy się większą czułością niż zwykle...

Myślę, że podobnie będzie w małżeństwie. Póki co udaje nam się przerwać wszystko w odpowiednim momencie. Traktuję to jako trening przed tym, co będzie w małżeństwie. Choć ostatnio mój narzeczony uznał, że mu będzie trudniej po ślubie- teraz wie, że nie jestem jego żoną i po prostu dalsze czynności należą się tylko małżeństwu...

a potem ja odpowiedziałam:) że dalszych czynności nie będzie, bo w II fazie w ciążę można zajść:P a to, że pewne obszary naszego ciała z racji tego, że będziemy jedno :lol: staną nam się bardziej dostępne, to tym lepiej...

oczywiście mogę się mylić, bo na razie wszystko przerabiam w teorii, dlatego założyłam ten temat:)
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez małe słoneczko » 13 listopada 2008, o 19:22

mmadzik napisał(a):Z tym się absolutnie nie zgodzę... Dla małżonków każdy czas jest dobry, aby obdarzać się czułością i pieszczotami - nie zawsze tylko jest dobry moment na współżycie.


mmadziku, właśnie sedno tkwi w tych pieszczotach... :)

Dodam tylko od siebie, że naprawdę trudno mi się pogodzić z tym wszystkim. Teraz tłumaczę sobie, że jest ok, bo nie jesteśmy małżeństwem, ale po ślubie? Jakoś mało naturalne mi się to wydaje i niestety czasem odbieram rozpatrywanie czy coś jest grzechem czy nie jako ingerencję w sprawy łóżkowe Kościoła...

Jakby nie było npr stosowany w celu odłożenia potomstwa też jest swego rodzaju antykoncepcją. Wydaje mi się, że idąc z mężem do łóżka w III fazie raczej nie będę nastawiona na potomstwo...

No nie wiem, tak troszkę poza temat wyjechałam, ale mam mętlik w głowie i najchętniej czasem rzuciłabym to wszystko w kąt i żyła po swojemu...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Olenkita » 13 listopada 2008, o 20:41

KK akurat jest bardzo za miłością, jednością i czułością w małżeństwie


Z pewnoscia. Okazywanie sobie czulosci i adoracja w 2 fazie, calusy i gorace przytulenia nie sa oczywiscie na czarnej liscie, zreszta rozwazanie ich w kategorii grzechu byloby skonczonym absurdem. Takie pieszczoty nie sa rowniez grzechem miedzy narzeczonymi ani w relacjach miedzy chlopakiem i dziewczyna. Ale mysle, ze malemu sloneczku chodzi o pieszczoty z podtekstem seksualnym, a tych KK nie akceptuje[/quote]
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez Olenkita » 13 listopada 2008, o 20:51

Male sloneczko, mnie tez trudno sie z tym pogodzic. O ile jestem w stanie zrozumiec zlo antykoncepcji i przyjac nauke kosciola w tej kwestii, o tyle jego nauczanie w sprawie pieszczot w 2 fazie zupelnie do mnie nie przemawia :cry: I teksty traktujace o swiadczeniu sobie przez malzonkow uslug seksualnych albo masturbacji we dwoje sa wg. mnie niesprawiedliwa nadinterpretacja...
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez mamazo » 13 listopada 2008, o 20:56

małe słoneczko napisał(a):Dodam tylko od siebie, że naprawdę trudno mi się pogodzić z tym wszystkim. Teraz tłumaczę sobie, że jest ok, bo nie jesteśmy małżeństwem, ale po ślubie? Jakoś mało naturalne mi się to wydaje i niestety czasem odbieram rozpatrywanie czy coś jest grzechem czy nie jako ingerencję w sprawy łóżkowe Kościoła...

Czy ja dobrze rozumiem, że trudno jest Ci się pogodzić z tym, że w którymś momencie małżonkowie nie mogą ze sobą współżyć? Ależ mogą. Mogą o każdej porze dnia i nocy. Tylko mając świadomość, że w okresie płodnym, z dużym prawdopodobieństwem poczną w ten sposób dziecko, w swej roztropności powstrzymują się od zbliżenia, bo z jakiegoś powodu nie jest to odpowiedni moment na poczęcie, albo z radością dokładają wszelkich starań, by dziecko począć, bo bardzo go pragną.

małe słoneczko napisał(a):Jakby nie było npr stosowany w celu odłożenia potomstwa też jest swego rodzaju antykoncepcją. Wydaje mi się, że idąc z mężem do łóżka w III fazie raczej nie będę nastawiona na potomstwo...

Oczywiście współżycie w III fazie nie może być nastawione na potomstwo, bo wiadomym jest, że do poczęcia dojść nie może.
I przecież wiadomo, że małżonkowie nie współżyją tylko po to, by za każdym razem spłodzić dziecko.
Chociaż oczywiście my się w ten sposób rozmnażamy, o czym niektórzy zdają się w dzisiejszych czasach zapominać. A że przy okazji płynie z tego przyjemność... hmmm, po prostu dobrze pomyślane. Nie to co na planecie K-PAX (polecam film pod tym tytułem, albo książkę).

małe słoneczko napisał(a):No nie wiem, tak troszkę poza temat wyjechałam, ale mam mętlik w głowie i najchętniej czasem rzuciłabym to wszystko w kąt i żyła po swojemu...


To ja zapytam wprost. Dlaczego nie rzucisz tego wszystkiego? Może warto się zastanowić. Bo co rodzina powie? Bo taka jest oficjalna nauka KK i trzeba się jej trzymać? Ale po co się trzymać? A poza tym czy oni (jacy oni?) mają rację? A poza tym co księża mogą wiedzieć o seksie, nie?

Wracając do pytania zasadniczego:
Wydaje mi się, że zdecydowanie jasne w pieszczotach jest to, że nasienie męża ma znaleźć się w pochwie żony, a nie gdzie indziej. Jeśli pieszczoty mają temu służyć i dąży się do wytrysku poza pochwą, to jest to grzech (i nie Papież to wymyślił, ale mówi o tym Biblia). Oczywiście jeśli stanie się to przypadkiem, to zupełnie inna sprawa. Jednak naprawdę w tej materii swoje intencje małżonkowie są w stanie rozeznać bez trudu.
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Olenkita » 13 listopada 2008, o 21:03

Takze nie przekonuja mnie tlumaczenia o potrzebie adoracji i romantycznych gestow w fazie plodnosci przy odkladaniu. Czlowiek to nie automat zaprogramowany-2 faza-kwiaty, calus na dziendobry, komplementy, pomoc przy dzieciach i piekne slowka, 3 faza-dziki seks. Moim zdaniem wszystkie te romantyczne elementy powinny byc obecne we wszystkich fazach na okraglo, a nie tylko w tej 2, jezeli tak nie jest to nie wrozy to dobrze o zwiazku. Uwazam, ze nie trzeba wszystkim przypominac o potrzebie romantyzmu. Jedno drugiemu nie przeszkadza i wcale nie jest tak, ze pary, ktore obdarzaja sie bardziej zaawansowanymi pieszczotami lub te ktore maja mniej wstrzemiezliwosci calkowitej sa pozbawione romantyzmu lub wykorzystuja sie wzajemnie.
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez małe słoneczko » 13 listopada 2008, o 21:39

mamazo napisał(a):
To ja zapytam wprost. Dlaczego nie rzucisz tego wszystkiego?


Bo jednak jakoś tam staram się żyć swoją wiarą. To raz.
Dwa: mimo wszystko to akurat ja jestem tą mniej wierzącą połową w naszym związku, ale kocham mojego narzeczonego i naprawdę wiele jestem w stanie dla niego zrobić. Jestem pewna, że gdybym była z kimś innym to nawet przez myśl by mi nie przeszła taka rzecz jak "czystość" przed i małżeńska.
Trzy: szukam odpowiedzi na moje wątpliwości właśnie na forum,ponieważ chcę dowiedzieć się jak to naprawdę jest, bo ja nie pochodzę z bardzo katolickiej rodziny.


Nikt nie jest idealny, a człowiek nie jest herosem. Nie jest z drewna. Ale ma też uczucia, pragnienia. I wątpliwości i chwile zwątpienia.

I chyba dobrze, że mam te chwile przed ślubem, kiedy da się na " coś tam" przygotować, a nie jak już będzie "po ptakach" i przyjdzie rozczarowanie...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez mamazo » 13 listopada 2008, o 21:43

Olenkita - zgadzam się, że tak być powinno, ale z perspektywy mamy dwójki małych dzieci i żony dość zapracowanego męża, stwierdzam, że to bardzo idealistyczna wizja. Co nie zmienia faktu, że do ideału trzeba dążyć. Aczkolwiek momentami, po prostu, zwyczajnie, po ludzku - nie mam siły.
Dlatego z utęsknieniem czekam dnia, aż nasze dzieci wreszcie dorosną i najlepiej się wyprowadzą, abyśmy znów mogli mieć z mężem więcej czasu tylko dla siebie. A zważywszy, że planujemy jeszcze dwójkę, to prędko to nie nastąpi.
Dlatego jeśli mam już na coś spożytkować energię w II fazie, to wybieram romantyczne gesty, na które "szkoda czasu" w I i III - w uproszczeniu.


Poza tym często podczas dyskusji wokół tematu powstrzymywania się od współżycia w II fazie, przypomina mi się, to, co ktoś kiedyś słusznie zauważył. To czas, w którym małżonkowie mają się nauczyć jak okazywać sobie miłość, bez podejmowania współżycia. W życiu naprawdę nie brakuje momentów, kiedy okazuje się, że współżycie jest niemożliwe - część można z góry przewidzieć, części oczywiście nie. Choćby po porodzie - minimum 4 tygodnie, jak nie 6, albo i dłużej. Z resztą chyba nie muszę tłumaczyć, że zajmując się noworodkiem 24 godziny na dobę kobieta może stać się lekko przygasłym wulkanem seksu. Nawet jeśli dziecko będzie wyjątkowo spokojnym egzemplarzem.
Albo ciąża zagrożona. Ileż to czasu trzeba wytrzymać bez współżycia? Często nawet bez pieszczot, bo przecież wszelkie "zabiegi" na sutkach kobiety to wyrzut oksytocyny i co za tym idzie możliwość rozpoczęcia poronienia, czy przedwczesnej akcji porodowej (podkreślam, że piszę o ciąży zagrożonej). Albo po prostu choroba jednego z małżonków - od przeziębienia, poprzez grypę ... na nowotworach kończąc. Nigdy nie wiadomo ile choroba będzie trwała.
I co się może zdarzyć? UWAGA- nie piszę do nikogo personalnie. Jeśli choroba dotyczy kobiety, bo ciąża i poród, no to innej opcji nie ma - małżonek nieprzywykły do okresu wstrzemięźliwości, zaczyna miotać się jak lew w klatce. I jeśli trafi na typa o wyjątkowo słabym charakterze, to zdrada gotowa.
I to naprawdę się zdarza, opowiadał o tym terapeuta z poradni rodzinnej.
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Olenkita » 13 listopada 2008, o 22:39

Mamazo, jasne , ze nie brakuje momentow, kiedy trzeba sie powstrzymac od wspolzycia. Ale liczy sie motywacja. Normalna, kochajaca sie para przyjmie do wiadomosci fakt, ze po porodzie lub w trakcie ciezkiej choroby, wypadku itd. trzeba zrezygnowac ze wspolzycia. Bo maja odpowiednia motywacje. Mezczyzna to nie zwierze , zeby musial sie za wszelka cene zaspokoic kosztem kobiety. Wierze, ze moje przekonanie nie jest wyidealizowane. Zdarzaja sie przypadki opisane przez Ciebie, oczywiscie, ale nie generalizujmy. Gorzej jest , kiedy sie nie widzi takiej motywacji. Jedno nie ma wplywu na drugie, trzeba to rozroznic. Podobnie w przypadku stosowania antykoncepcji. Jak pisalam, uznaje nauke KK w tej kwestii, ale argumentacja w stylu, ze przy stosowaniu tych srodkow dochodzi do naduzyc i przedmiotowego traktowania wspolmalzonka jest chybiona. Czasami ludzie wspolzyja tyle samo co ci stosujacy npr, ale robia to w dogodnych warunkach nie podyktowanych faza nieplodna. A czy wykorzystywanie na sile III fazy bo przepadnie itd. nie zakrawa czasami na przedmiotowe traktowanie?
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez Misiczka » 13 listopada 2008, o 22:49

mamazo napisał(a): Jednak naprawdę w tej materii swoje intencje małżonkowie są w stanie rozeznać bez trudu.


Właśnie to miałam na myśli pisząc, że dorosły człowiek wie kiedy grzeszy, a kiedy nie - naprawdę jesteśmy świadomi, czy naszą intencją jest obdarzyć się czułością , czy też nasze gesty służą podnieceniu. Oczywiście te sfery się przenikają - podczas przytulania rodzi się często napięcie seksualne (to normalne, rzecz w tym, że tego nie realizujemy), a pieszczoty nie są przecież czymś mechanicznym, lecz są pełne czułości.. stąd nieraz wynika pewne pomieszanie.

Dla nas największym problemem jest w sumie to, że moja ochota jest bardzo uzależniona od hormonów (podobno nie u wszystkich kobiet jest to tak wyraźne) - mój mąż śmieje się nieraz, że mogę spokojnie wyrzucić te wszystkie zapiski, bo wystarczy patrzeć, czy mam wzmożoną ochotę (to wtedy na pewno nie możemy), czy już mi przeszło (już możemy)..

Mamazo, jednak jest różnica między normalnym czekaniem a czasem, gdy wiemy że nie można z ważnych wskazań medycznych, wtedy gdy przesłanki są "racjonalne", łatwej to sobie wytłumaczyć, niż w sytuacji, gdy jedyną przyczyną jest własny światopogląd (łatwiej wtedy o pokusę, by to wszystko- jak pisze małe słoneczko - rzucić).
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez mamazo » 13 listopada 2008, o 23:52

Oczywiście jeśli ktoś dopuszcza antykoncepcję, to argument, że ze współżycia w II fazie może począć się dziecko, nie jest żadnym argumentem.
Jednak dla mnie i mojego męża bardzo odpowiednią, racjonalną i rozumową motywacją do nie współżycia jest właśnie możliwość poczęcia kolejnego dziecka, a z tym zamierzamy jeszcze poczekać. Ot co.
A jeśli o wykorzystywaniu na siłę III fazy i przedmiotowym traktowaniu to do mnie, to nie pisałam o robieniu czegokolwiek na siłę.
OFF TOPIC
Jeśli chodzi o stosowanie antykoncepcji, to najbardziej przemawia do mnie argument zdrowotny, wczesnoporonny oraz to, że ludzie stosujący ją, żyją w nieustannym stresie, że jednak mogło dojść do ciąży. Czytałam kiedyś taka analizę wypowiedzi na forach o antykoncepcji i aborcji, którą przeprowadziła psycholog. Bardzo dobry artykuł. Cieszę się, że ja nie muszę się tak stresować :lol:
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Olenkita » 14 listopada 2008, o 00:00

Mamazo, nie pilam do Ciebie, to tak ogolnie.
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez Natala » 14 listopada 2008, o 11:44

A czy któraś z WAS jest w sytuacji, którą opisuje O.Knotz...jedno z małżonków po konsultacji ze spowiednikiem może przyjmować Komunie Św. nawet jeśli w okresie płodnym uprawia petting z mężem, ponieważ druga połówka nie uznaje tego za grzech.
Żona nie akceptuje tego ale ze względu na dobro małżeństwa zgadza się na tego typu pieszczoty.
Chciałam wiedzieć czy to tylko teoria czy tego typu pary naprawdę istnieją?
Pozdrawiam.
Natala
Przygodny gość
 
Posty: 46
Dołączył(a): 29 marca 2008, o 12:59
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez fiamma75 » 14 listopada 2008, o 11:50

Istnieją nawet pary, gdzie oboje małżonków nie uznają tego za grzech :)
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Natala » 14 listopada 2008, o 13:04

Fiamma75 pewnie masz rację...
Mnie raczej chodziło o to czy księża często zgadzają się na takie rozwiązanie?
Natala
Przygodny gość
 
Posty: 46
Dołączył(a): 29 marca 2008, o 12:59
Lokalizacja: Śląsk

Następna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

cron