MAKG napisał(a):
I oto dotarło do niego, że nie zobaczymy się przez prawie 2 tygodnie...
[/quote]
To rzeczywiście dłuuugooo
Ja nie wiem z kolei czy to normalne, ale widzimy się z moim narzeczonym praktycznie codziennie.
[/quote]
Dziewczyny, chyba każdy by chciał spotykać się codziennie:) ale moje dzienne studia i praca i praca oraz zaoczne narzeczonego, wykluczają takie spotkania.
Często jest tak, że po przyjściu z uczelni mam godzinkę na zjedzenie obiadu, a potem jestem w pracy prawie do północy.
Myślę, że ta sytuacja (mówię o ultimatum i cała awantura o rekolekcje) dużo nas nauczyła. Jak tylko się spotkamy, przegadamy całą sprawę oko w oko. Widzę jak dużo nas dzieli, ale chyba nie tak wiele, by się rozstawać.
Zresztą chyba dobrze, że docieramy się teraz niż po ślubie. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi!
I na temat wspólnoty też musimy pogadać. Bo dobija mnie argument, że bycie we wspólnocie obliguje do danego sposobu formacji. A gdzie tu miejsce na wolność?
Coś wydaje mi się, że niedługo przestanę być jej członkiem... niestety.