Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 19:56 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Bliskość...

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Olenkita » 12 stycznia 2009, o 13:01

No wlasnie, kochamy sie , bo wiemy , ze nie bedzie. Bledne kolo
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez fiamma75 » 12 stycznia 2009, o 13:42

A petting w ciąży? Trudno tu powiedzieć o mentalności antykoncepcyjnej :lol:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez eppl » 12 stycznia 2009, o 16:53

Z drugiej strony to tak jakbyśmy sie mieli kocha tylko po to zeby począc dziecko...A prawda jest taka,ze w 99% kochamy sie dla przyjemnosci i praktycznie nie zakladamy,że mogłybysmy zajśc w ciąze....To co tez mam grzech bo zakładam że nie bede w ciązy?
Powoli mam wrazenie,ze popadam w paranoje i wszystko co robie z męzem według tych zasad o których tu mowimy jest grzechem....
eppl
Przygodny gość
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 listopada 2008, o 23:47

Postprzez Natala » 12 stycznia 2009, o 17:09

zielona napisał(a):Jest coś takiego, jak współudział w grzechu współamałżonka, który nie jest obciążony karą grzechu. Zagmatwane już na starcie. Ale to, co pisała Natala jest prawdą. Choć ja słyszałam tylko o antykoncepcji.

Polecam: http://www.amid.alleluja.pl/tekst.php?numer=34502

Tam są też przypisy, szczególnie warto przeanalizować Vademecum dla spowiedników.

I sądzę, że nie wolno się samemu w ten sposób "zwolnić" z etyki seksualnej Kościoła, musi to być pod kierunkiem spowiednika, najlepiej stałym, bo ludzkie sumienie bywa przewrotne i też przyzwyczaja się do wygody.

Twój spowiednik, Natala, był chyba niezorientowany.
Chyba że miał na mysli co innego. Jest chyba różnica między sytuacją małżeństwa, w którym jedno zmienia poglądy (czy to w parze stosującej NPR, ktoś decyduje się na antykoncepcję, czy to w parze będącej na daleko od Kościoła jedna z osób się nawraca) i drugie zostaje postawione przed faktem dokonanym, a między sytuacją, kiedy dwoje ludzi DECYDUJE się dopiero zawrzeć związek małżeński, planując już zawczasu, że to "bardziej katolickie" (wybaczcie uproszczenia w nazewnictwie), będzie współżyło wbrew sumieniu, wykorzystując "moralne kruczki prawne".


Natala, nie odbierz tego jako zachętę do rozstawania się. Najwyżej do przemyśleń, przemodleń i dialogu. Pozdawiam i życzę wszystkiego dobrego.


Masz rację zielona i dziękuje:)
Mój narzeczony nie wie o takiej możliwości-współudzial w grzechu współmałzonak.Na razie wałkujemy temat czystości,a ja mam nadzieje ,ze kiedys zrozumie z Boża pomocą, tylko nie wiem jak długo to potrwa:(On twierdzi,że trudno mu teraz cokolwiek na ten temat powiedziec,co bedzie w małżeństwie np. w okresie płodnym.Co innego teoria, a co praktyka.Ja sama do końca nie wiem jak bede sie zachowywać.Chciałabym jednak życ zgodnie z nauka Kościoła.Jesli sytuacja byłaby trudna przedstawiłabym sprawe spowiednikowi i działala zgodnie z jego zaleceniami.Choc mysle,że nawet jesli spowiednik zgodzłlby sie na wpółudział to i tak wyrzuty sumienia nie dałyby mi dokonca spokoju.Zawsze jest ta watpliwosc czy to nie naduzycie...:/
Natala
Przygodny gość
 
Posty: 46
Dołączył(a): 29 marca 2008, o 12:59
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez julieta » 12 stycznia 2009, o 17:28

Pewnie podniesie się larum po tym co napiszę, ale dla mnie ustalenia KK odnośnie czystości małżeńskiej są nadużyciem i przejawem jego zagubienia w tym temacie. Nie jest szczytem hipokryzji unikając poczęcia kochać się jedynie w III fazie? Jakim "złem" jest unikanie poczęcia i pieszczoty kończące się orgazmem, wynik bliskości małżonków w II fazie? Czy przyczynek obu zachowań nie jest taki sam? Czy mianownikiem nie jest w obu przypadkach uniknięcie poczęcia? Z tym, że w pierwszej sytuacji nawarstwia się frustracja, która ludzi dzieli.
Dla mnie czystość małżeńska to brak zdrady, lojalność, oddanie. Może przemawia przeze mnie pycha, ale sądzę, że w tej kwestii kościół się myli. Dodam, że mówię w głębokiej zgodzie ze swoim sumieniem.
julieta
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 13 sierpnia 2008, o 09:58
Lokalizacja: podkarpacie

Postprzez eppl » 12 stycznia 2009, o 18:04

Julieta,jestem w stanie zrozumiec Twoją frustrację.Ja nie mowie jednak,że Kosciól nie ma racji,bo skoro do Niego należe staram sie zyc "Jego" zasadami.
Ale prawda jest też taka,ze kochamy sie (mowie to ogolnie,nie o sobie)w III fazie po to,zeby nie zajśc w ciąze czyli nie chcemy począc dziecka-to proste.i tak samo jest z pieszczotami w II fazie-tez nie chcemy począc dziecka,tylko maja one byc tak samo jak seks w III fazie okazaniem sobie milości,oddania itd.ja z czystym sumieniem moge powiedziec,że kazdy pocalunek,seks czy pieszczota w stosunku do mojego Meza jest z milosci do Niego,z tesknoty za Nim i poprzez to chce Mu pokazac jak dla mnie jest ważny i jak dużo dla mnie znaszy nasze małzenstwo.Niech mi ktos wytłumaczy dlaczego pieszczoty w II fazie,które niewatpliwie sa dla nas fizyczna przyjemnoscia sa złe?I w czym obrażają mojego małżonka,jesli ja to robie naprawde z milosci?Bo chyba oboje nie rozumiemy tego z Mezem...Choc zgadzamy sie co do czystosci przedmalzenkiej,ktora zachowalismy i stosowania npr-bo stosujemy.
eppl
Przygodny gość
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 listopada 2008, o 23:47

Postprzez Natala » 12 stycznia 2009, o 18:34

eppl napisał(a):Niech mi ktos wytłumaczy dlaczego pieszczoty w II fazie,które niewatpliwie sa dla nas fizyczna przyjemnoscia sa złe?I w czym obrażają mojego małżonka,jesli ja to robie naprawde z milosci?Bo chyba oboje nie rozumiemy tego z Mezem...Choc zgadzamy sie co do czystosci przedmalzenkiej,ktora zachowalismy i stosowania npr-bo stosujemy.


to wypowiedź jednego z księży,którą znalałam w necie...
Czy w małżeństwie pieszczoty [petting], które oderwane są od pełnego stosunku np. w o kresie płodnym kobiety są grzechem ciężkim?

Bez wątpienia małżonkowie mogą wyrażać miłość w rożny sposób — także poprzez pieszczoty — ale muszą przy tym zachować uczciwość wobec prawa Bożego, własnych sumień i siebie nawzajem. Żadne pieszczoty nie mogą zastępować małżonkom współżycia seksualnego. Mówiąc dokładniej, tylko w czasie współżycia seksualnego małżonkowie mogą przeżyć orgazm. Doprowadzenie się do orgazmu pieszczotami bez współżycia seksualnego narusza świętość aktu małżeńskiego i jest grzechem ciężkim. Okazując więc sobie czułość, obdarzając się pieszczotami małżonkowie muszą unikać takich pieszczot, które mogą doprowadzić ich do orgazmu. Niekiedy może się zdarzyć, że dojdzie w takiej sytuacji do orgazmu, mimo że małżonkowie wcale go nie pragnęli ani nie dopuszczali. Jeśli rzeczywiście tak było, jeśli orgazm nastąpił wbrew woli małżonków, nie popełniają oni grzechu - grzechem jest to, czego człowiek pragnie lub na co się godzi.
Natala
Przygodny gość
 
Posty: 46
Dołączył(a): 29 marca 2008, o 12:59
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez eppl » 12 stycznia 2009, o 19:01

Ja wiem Natala,że takie jest stanowisko Księzy (Kościoła)...
Ale dlaczego orgazm w czasie pieszczot oczywiscie małżonków,narusza świetośc aktu małzenskiego?Ja sama nie mam zdania do konca wyrobionego na ten temat,ale wiem z wiele par nie potrafi odpowiedziec sobie na takie pytanie...
eppl
Przygodny gość
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 listopada 2008, o 23:47

Postprzez Krycha » 12 stycznia 2009, o 20:36

bo go dostajesz bez ryzyka poczęcia. nagroda bez ryzyka:)
(to samo jednak sie stosuje do korzystanai tylko z III fazy, ale KK nigdzie nie nakazuje korzystanai tylko z III fazy....a niektórzy i to krytykują jako stosowanei npr jak antykoncepcji)
(a własciwie jak korzystasz tylko z III fazy to chociaż okupujesz tę przyjemność bez dziecka jakimś wyrzeczeniem)
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez zielona » 12 stycznia 2009, o 21:24

O! Krycha chyba ujęła w słowa to, czego mi się nie udało.

Jeszcze dodatkowo przytoczę:

Humanae Vitae napisał(a):Następnie, gdy chodzi o wrodzone popędy i namiętności, to odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza konieczność opanowania ich przez rozum i wolę.

Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka.

(...)

Dlatego do zadań odpowiedzialnego rodzicielstwa należy, aby małżonkowie uznali swe obowiązki wobec Boga, wobec siebie samych, rodziny i społeczeństwa, przy należytym zachowaniu porządku rzeczy i hierarchii wartości.

Konsekwentnie, w pełnieniu obowiązku przekazywania życia nie mogą oni postępować dowolnie, tak jak gdyby wolno im było na własną rękę i w sposób niezależny określać poprawne moralnie metody postępowania; przeciwnie, są oni zobowiązani dostosować swoje postępowanie do planu Boga-Stwórcy, wyrażonego z jednej strony w samej naturze małżeństwa oraz w jego aktach, a z drugiej - określonego w stałym nauczaniu Kościoła.



To było bardziej na temat wykorzystywania tylko III fazy niż na temat pettingu.

O pettingu (choć nie wprost) też w HV jest, ale nie wiem, czy jest sens to wałkować po raz kolejny. Zaraz nam wątek zamkną.

Krycha, jeszcze odnośnie współudziału w grzechu. Tam są faktycznie podane przykłady alkoholizmu itp. ale nie tylko o nie chodzi. Wyobraź sobie, że żona "nawraca się" na npr, a mąż absolutnie nprowi nie ufa, boi sie dziecka i np. stosuje stosunek przerywany. Albo odmawia współżycia w ogóle. Współżycie jest dobrem małżeństwa i powinno się odbywać, myślę, że w takiej sytuacji można rozważyć tę możliwość. Albo kobieta po którymś porodzie boi się następnego i stosuje pigułki. Ona je bierze i mąż, choć jest przeciwny, wie o tym. I co? Ma z nią nie współżyć? Ma jej kategorycznie zabronić? Odejść od niej?
Różne rzeczy chodzą po ludziach...
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez arTemida » 12 stycznia 2009, o 21:29

Ale dlaczego orgazm w czasie pieszczot oczywiscie małżonków,narusza świetośc aktu małzenskiego?
m
Współżycie małżonków powinno zakończyć się w drogach rodnych kobiety, jako akt otwarcia na nowe życie wg zamysłów Boga.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez kasik_powraca_2 » 12 stycznia 2009, o 21:36

no w III fazie akurat nie ma mozliwosci na poczecie dziecka, wiec to bledna teoria.

zgadzam sie tez z tym co pisze julieta. widze, ze ona za swoje poglady (wbrew temu co sie tu pisze ) bana nie dostala, wiec wychodze z zalozenia ze i u mnie sie bez niego obedzie, o ostrzezeniu nie wspomne :lol:
kasik_powraca_2
 

Postprzez Fruzia » 12 stycznia 2009, o 23:05

Raczej wynika to z definicji współżycia, niż z otwarcia na życie. A jest nią: zjednoczenie fizyczne narządów płciowych (które jest rzecz jasna wyrazem jedności duchowej, miłości itp., ale teraz chodzi o odróżnienie od pettingu etc.).
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez Misiczka » 12 stycznia 2009, o 23:09

A pieszczoty to niby nie są wyrazem jedności, miłości itd.???? Nie trafia do mnie takie techniczne rozróżnianie.

Julieto, zgadzam się zwłaszcza z tym co piszesz na temat tego, co jest naprawdę ważne w małżeństwie.
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez Fruzia » 13 stycznia 2009, o 10:41

Misiczka napisał(a):A pieszczoty to niby nie są wyrazem jedności, miłości itd.???? Nie trafia do mnie takie techniczne rozróżnianie.


1. Nie sugerowałam, że nie są. Wszystkie gesty mają wynikać z miłości, prawda?
2. No chyba rozróżnienie jest jasne: kiedy współżycie płciowe (powtórzę: zjednoczenie narządów), a kiedy petting czy inne pieszczoty.
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez Krycha » 13 stycznia 2009, o 11:04

zielona, ale z tego co napisalas wynika ze jak para się nie dogaduje, ma poważną różnicę zdań, to jedno może nalegać na antykoncepcję, drugie musi ulec, i mają seks bo "współżycie musi sie w końcu odbywać". Zaś jesli ktoś jak np. mój mąż, uważa że NPR nie jest ok, wolałby go nie stosować, mało tego, ma sensowne arumenty za tezą że reżim npr nam nie służy, ale jednocześnei jest na tyle wyrozumiały by uszanować mój wybór i nie nalegać - to seksu nie ma tygodniami (bo np. poporodowa reguał szczytu) albo jest -ale okupiony poczuciem grzechu!!!! uważasz że to fair? bo mi sie to nie klei. oczywiscie można napisac ze lepiej miec wyrozumialego męża i z nim nie móc sypiac niz miec bezlitosnego, upartego partnera i seks - ale czy na pewno powinno się karac tych co się lepiej dogadują?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez zielona » 13 stycznia 2009, o 13:25

Rozumiem, co masz na myśli, ale absolutnie nie umiem postrzegać tego w takich kategoriach...

Ja to widzę jako otwarcie się Kościoła na problemy nie do pokonania, deska ratunku, a nie nagroda...

Wiesz co? Czy dla kogoś, kto jest przekonany, że antykoncepcja mu nie służy ani fizycznie, ani duchowo, taka "furtka" jest odbierana jako nagroda? Chyba raczej jako kolejne wyzwanie.
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez Krycha » 13 stycznia 2009, o 16:07

...może jako pokusa i żródło frustracji? mi niestety żadna metoda nie służy psychicznie a na 18 dzieci mnie nie stać żeby cieszyc sie ciągle wolnością okresu staran/ciazy/laktacji
wiem, jestem człekiem małej wiary, że wolałabym uprawiać seks na ostatneij desce ratunku niż z czystym serce trzymając sie za rece zmierzać do nieba.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez admin » 13 stycznia 2009, o 16:22

Drodzy,
Pięknie ubijacie tę pianę. Mimka z sierpnia zeszłego roku, czy co innego - każdy pretekst dobry. Zastanawiam się, skąd bierzecie tyle czasu i samozaparcia?

Przy okazji: co ostatnie posty mają wspólnego z pierwotnym tematem tego wątku? Każde szanujące się forum dawno by to już skasowało, ale my jesteśmy tolerancyjni i cierpliwi.

pozdrawiam
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Postprzez Krycha » 13 stycznia 2009, o 16:30

admin napisał(a):skąd bierzecie tyle czasu i samozaparcia?

z braku seksu, czysta sublimacja popędu - przynajmniej w moim przypadku :)
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez małe słoneczko » 13 stycznia 2009, o 22:29

Ja tutaj tak podczytuję doświadczone mężatki i wpadam w coraz głębszy dołek.

I mam taką czarną wizję tej sfery w moim małżeństwie, że aż szkoda gadać.

Może ktoś napisać coś pozytywnego?
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że Kościół niestety wchodzi z butkami do sypialni małżonków. Niestety w naszym związku to tylko moje wnioski, narzeczony albo naprawdę jest ortodoksyjny i brak mu własnego zdania, albo zmieni się o 180 stopni po ślubie.

Chyba tylko ja jestem w takiej sytuacji, że to facet jest bardziej za "czystym" nprem niż kobieta :roll:

Czasem myślę, że zbyt teoretyzuję, ale mam już pewien przedsmak tego, co mnie (nas) czeka.
I już teraz boję się npr-u w praktyce, boję się, że wszystko będzie na siłę, już teraz to mierzenie temp. u mnie to na siłę, bo ja chyba mam stwardniałe sumienie czy coś... :(
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Amazonka » 13 stycznia 2009, o 22:45

Gdybyś stosowała inną metodę, to nie byłoby "na siłę"?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Misiczka » 14 stycznia 2009, o 00:39

małe słoneczko napisał(a):
Chyba tylko ja jestem w takiej sytuacji, że to facet jest bardziej za "czystym" nprem niż kobieta :roll:



W sytuacji typowej (powtarzam typowej, nie poporodowej etc., czyli przerwa max. 2 tygodnie) w zasadzie facetowi jest łatwiej, bo on ma popęd równomierny - przerwa to przerwa, nie ma tego elementu, że jak się chce to nie można, a jak już można to się nie chce... o ile oczywiście sprawia mu przyjemność seks z żoną której się nie chce (a raczej nie sprawia..)
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez małe słoneczko » 14 stycznia 2009, o 00:52

Amazonka napisał(a):Gdybyś stosowała inną metodę, to nie byłoby "na siłę"?



No nie byłoby strachu, bo jakoś nie mam zaufania do samej siebie.
Ale to jak już wspomniałam, teoretyzowanie, może jeszcze mi się odmieni.

Na razie postanawiam sobie nie wkręcać nic.

A miało być pozytywnie...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Fruzia » 14 stycznia 2009, o 13:08

małe słoneczko napisał(a):Coraz częściej dochodzę do wniosku, że Kościół niestety wchodzi z butkami do sypialni małżonków. (


Małżeństwo ochrzczonych i wierzących jest Kościołem domowym. Kościół jest również w sypialni. Jesteśmy członkami Kościoła i on jest tam, gdzie my. Spróbuj tak na to spojrzeć - że Kościół nie jest czymś zewnętrznym wobec Ciebie.
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez eppl » 14 stycznia 2009, o 20:49

Misiaczka,ale to chyba nie zawsze jest tak,ze jak mozna to sie nie chce a jak sie chce to nie mozna.Ja mam tak,ze jak nie mozemy to nie mozemy,jest trudno,ale wiemy ze tak trzeba,tesknota rosnie,a jak pozniej mozemy to nie mozemy przestac i robimy to codziennie-po prostu cieszymy sie tym...Ja tak mysle po przeczytaniu wypowiedzi Misiaczka,ale moze sie myle i ona chciala powiedziec cos innego :wink:
eppl
Przygodny gość
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 listopada 2008, o 23:47

Postprzez Monika C. » 14 stycznia 2009, o 20:58

Tak sobie czytam jakiś czas wasze posty i chyba powinnam mieć "wyrzuty" , że mnie i mojego męża npr nie frustruje :wink: Na naukach przedślubnych zapoznałam się z tą metodą, potem sama ją zgłębiałam i stosuję prawie 6 lat. W moim przypadku- skuteczność 100 procent. Przyjęliśmy to z mężem jako coś normalnego i choć czas abstynencji czasami jest długi to okazujemy sobie czułość w inny sposób i naprawdę nie jesteśmy z tego powodu sfrustrowani, ani nie mamy wobec siebie pretensji że jest tak a nie inaczej. Ten czas kiedy nie współżyjemy uczy nas panować nad własnymi pragnieniami. I choć w naszym życiu nie brakuje trudnych doświadczeń, to jesteśmy bardzo szczęśliwi i umiemy się sobą cieszyć, nawet wtedy, gdy współżyć nie możemy, a takich okresów też nam nie brakuje: czas po poronieniach, po porodach, w czasie zagrożonej ciąży, itp. Ale przecież życie w małżeństwie nie zaczyna i nie kończy się na seksie! Życzę wszystkim tyle miłości ile mieści się w naszych sercach. :wink:
Monika C.
Przygodny gość
 
Posty: 31
Dołączył(a): 6 sierpnia 2008, o 13:55

Postprzez Misiczka » 14 stycznia 2009, o 21:15

eppl napisał(a):Misiaczka,ale to chyba nie zawsze jest tak,ze jak mozna to sie nie chce a jak sie chce to nie mozna.


No na szczęście nie zawsze, ale niestety w niektórych cyklach tak.
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez Misiczka » 14 stycznia 2009, o 21:16

admin napisał(a):Drodzy,
Pięknie ubijacie tę pianę.


Adminie, możesz to nazywać biciem piany, a można po prostu zauważyć że wiele z nas ma z tym problem i dlatego temat wzbudza żywe reakcje..
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez eppl » 14 stycznia 2009, o 21:48

Zgadzam sie,bo jesli o tym rozmawiamy to znaczy,że to gdzieś w nas jest :wink:
eppl
Przygodny gość
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 listopada 2008, o 23:47

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości

cron