Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 10:20 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

jak to powiedzieć rodzicom...

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

jak to powiedzieć rodzicom...

Postprzez małe słoneczko » 28 lipca 2008, o 19:59

Myśl o zaręczynach chodziła nam po głowie już dawno.
Jednak ostatnio mój ukochany postanowił to przemodlić. No i STAŁO SIĘ:) planujemy powiedzieć o tym rodzicom jak najszybciej, jednak bardzo boję się ich reakcji.

Wiadomo, że nie pobierzemy się wcześniej niż po moim licencjacie (za dwa lata), ale obawiam się, że to nie będzie wystarczający argument.

Ja jestem dość młoda- mam 20 lat, ale mój narzeczony:) jest o 5 lat starszy i to chyba już odpowiedni czas...
Wiem, że MOI rodzice mogą być troszkę zszokowani. Rodzice narzeczonego już jakiś czas temu przebąkiwali, że trzeba "coś z nami zrobić", więc o nich głowa mnie nie boli:)

Chcę, żeby obie strony dowiedziały się o tym jak najwcześniej, ale na wszelki wypadek poprosiłam mojego ukochanego, żeby nie prosił mojego taty o moją rękę:P tylko bardziej go poinformował;)

Napiszcie proszę jak zareagowali wasi rodzice, jak im powiedziałyście o swoich zamiarach, ile miałyście lat, gdy się zaręczałyście...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Re: jak to powiedzieć rodzicom...

Postprzez Małgoś » 28 lipca 2008, o 20:29

małe słoneczko,
przede wszystkim gratulacje i wszystkiego dobrego!! Zaręczyny to zawsze decyzja dwojga ludzi, którzy razem chcą iść przez życie. A poinformowanie rodziców to w zasadzie formalność, która czasem sprawia więcej lub mniej problemów...

Ja moim rodzicom powiedziałam przez telefon :) W zasadzie to głównie dlatego, że mój Ukochany oświadczył mi się we Francji (ale nie w Paryżu tylko w lesie :) ) ale w zasadzie to dobrze wyszło bo jakoś też obawiałam się im powiedzieć. I niestety ich reakcja wcale mnie nie ucieszyła. Byli w totalnym szoku, żadnych słów że się cieszą naszym szczęściem (w przeciwieństwie do rodzicó T. którzy zareagowali wspaniale). Ale jak po tygodniu pojechaliśmy do nich na "oficjalną rozmowę" okazało się, że naprawdę się cieszą i nawet od razu do organizacji wesela przystąpili :)
Tak więc wydaje mi się, że nawet jeśli od razu reakcja rodziców nie będzie zgodna z tym, co sobie wyobrażamy lub czego pragniemy, to nic straconego. Dla rodziców, a zwłaszcza dla ojca, zaręczyny a potem ślub córki to naprawdę ogromne przeżycie i czasem potrzebują czasu aby z nadchodzącymi zmianami się oswoić.
Ale się rozpisałam :) Życzę odwagi i powodzenia!! Wspierajcie się z Narzeczonym a wszystko się ułoży!!

ps. ostatnio byłam tydzień w domu. Do Naszego ślubu jeszcze 2,5 miesiąca a mój tato mówi: to nie sprawiedliwe, drugą córkę mi jakiś obcy kradnie! I zapytał, czy aby na pewno muszę za mąż wychodzić :) A to wszystko z tej olbrzymiej rodzicielskiej miłości :)
Małgoś
Przygodny gość
 
Posty: 67
Dołączył(a): 24 października 2007, o 12:40

Postprzez strzyga » 28 lipca 2008, o 23:29

Gratulacje!
wydaje mi się, ze gdzieś był podobny wątek :wink:

moja mama tej informacji nie przyjeła dobrze. Zaraz po tym, jak się dowiedziała (wieczorem) poszła spać i krzyczała przez sen "za te męki, za te bóle, porozwalam wszystkie ule". I dotąd, choć minął ponad rok od zaręczyn, nie przyjmuje do wiadomości tego, że za rok chcemy się pobrać. Po prostu jakby tego nie slyszała... :roll:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Olenkita » 29 lipca 2008, o 08:53

Male sloneczko! Gratulacje!

Z tymi rodzicami to jest tak, ze maja prawo do swoich emocji i czasami nie reaguja tak jak bysmy chcieli :wink: Moi na przyklad nie okazali jakichs wybuchow radosci, widzialam, ze bylo to dla nich zaskoczeniem. Tzn. nie zeby nie lubili mojego narzeczonego, albo zeby nie przeczuwali zupelnie, ze moze do tego dojsc. Ja mysle, ze gdzies w glebi duszy spodziewali sie tego KIEDYS. Ale sam moment jest zawsze zaskakujacy, sama nie wiem, jak bym zareagowala na taka wiadomosc, sprobujmy sie postawic w ich sytuacji. Ze mna jest jescze ten problem, ze decyzja o malzenstwie=pozostanie za granica, bo moj przyszly maz nie jest Polakiem. Wyjechalam studiowac do Francji ale zawsze z mysla o powrocie po studiach a tu takie cos...( zareczyny tez mialy miejsce we Francji :) Martwi ich tez kwestia finansowa, bo oboje mamy malo, uczymy, oboje w obcym kraju, mysle , ze bardzo to przezywaja mimo ze od zareczyn 2 lata mijaja... Ale z czasem jest lepiej, choc mysle, ze ta nasza sytuacja nie pozwala im jeszcze w pelni i beztrosko cieszyc sie z naszej decyzji, ale to wynika z ich milosci i troski o nas. Tak wiec daj im czas na przetrawienie i ochloniecie :P Pozdrawiam
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez Olenkita » 29 lipca 2008, o 09:00

No i tez nie wiedzialam jak im to powiedziec, gryzlam sie z tym dlugi czas. Moj narzeczony naciskal, bo on uz dawno swoim rodzicom powiedzial i bylo mu przykro, ze zwlekam ( jak zwykle ze wszystkim, stosuje strategie strusia, ktory chowa glowe w piasek ale juz taki mam sposob na walke ze stresem, pewnie nie najlepszy ). Tak wiec powiedzialam im to bedac na swieta Bozego Narodzenia w domu, ale dopiero w wieczor przed moim wyjazdem :wink: Nie sadze, zeby spali tej nocy 8)
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez małe słoneczko » 29 lipca 2008, o 14:29

Dziękuję dziewczyny:*

No jestem pewna, że wybuchów radości raczej nie będzie...:(
Mój narzeczony chciał powiedzieć jednym i drugim rodzicom jednocześnie. Tylko... "teściowie" na pewno będą się cieszyć, a moi... hmm... nieco mogą popsuć atmosferę.
Zaręczyny to była nasza i Pana Boga decyzja. Klękanie, pierścionek (choć nie wiem czy pierścionek będzie, i tak od kilku miesięcy nosimy srebrne obrączki- nie wiedziałabym co z pierścionkiem zrobić, bo ja nie lubię takich rzeczy:P) i cała przyjemna przecież otoczka jeszcze przed nami:)

Proszę gorąco o modlitwę:*!
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez kamyczek » 30 lipca 2008, o 15:40

Ja już gdzieś tu na forum pisałam jak było u mnie ale tak w skrócie powtorzę. Zaręczyłam się po maturze (miałam lat prawie 19 a mój luby 22).
Moja mama była zaskoczona i w ogóle się tym nie przejęła i nie przerwała nawet pracy którą się aktualnie zajmowała. Tata nie chciał uwerzyć na poczatku, ale później to było ok. Moja przyszła teściowa natomiast wystraszyła się trochę ale zaraz już się bardzo cieszyła :)

Myślałam że mojej mamie przejdzie i się w końcu zacznie cieszyć, ale bardo się myliłam. Od naszych zaręczyn minął juz ponad rok a ona się w ogóle nie cieszy i tylko w kółko mi wypomina wszystkei wady mojego narzeczonego. Tak mi strasznie plącze, że ja sama już zaczynam zwracać uwage tylko na te złe rzeczy.. Już nie mam siły jej udawadniać że ma on mnóstwo dobrych cech, bo i tak to splywa po niej jak po kaczce. :/

Przepraszam za wyżalanie się ale juz nie mogę. Mam nadzieję małe słoneczko, że u ciebie wszystko dobrze się ułoży.

Ps. O rany... dziś ostatni dzień gdy jestem nastolatką ;)
kamyczek
Bywalec
 
Posty: 158
Dołączył(a): 29 listopada 2006, o 01:25

Postprzez małe słoneczko » 30 lipca 2008, o 19:23

Kamyczku! Wszystkiego najlepszego zatem!

Ja przestałam być nastolatką 5 dni temu:) u mnie tak samo będzie z wygadywaniem pewnie tych zaręczyn...
Ale wpadliśmy na pomysł uprzedniego poinformowania starszego rodzeństwa- może oni coś sensownego poradzą, zawsze mieli większą siłę przebicia niż ja...

Swoją drogą smutne to, że gdyby była u nas "wpadka" to zaręczyny i ślub byłyby bardziej na miejscu (wg. dzisiejszego świata) niż zaręczyny z potrzeby serca...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez kamyczek » 30 lipca 2008, o 21:15

małe słoneczko napisał(a):
Ja przestałam być nastolatką 5 dni temu:).


O to też wszystkiego najlepszego życzę :) nie dość że w tym samym wieku to jeszcze lipcowe :) chociaż ja to ledwo się na ten lipiec załapałam ;)

małe słoneczko napisał(a):Swoją drogą smutne to, że gdyby była u nas "wpadka" to zaręczyny i ślub byłyby bardziej na miejscu (wg. dzisiejszego świata) niż zaręczyny z potrzeby serca...


Dokładnie, też miałam takie przemyślenia :( Ale już tym całym światem przestaje się przejmować...

Starsze rodzeństwo rzeczywiśćie może Ci doradzić i pomoże zalagodzić szok w rodzinie :) Mam nadzieję, że obędzie się bez ofiar :)
Pozdrawiam[/quote]
kamyczek
Bywalec
 
Posty: 158
Dołączył(a): 29 listopada 2006, o 01:25

Postprzez strzyga » 30 lipca 2008, o 22:57

Wszystkiego najlpeszego kamyczku!
U mnie niestety w domu podobnie. Właśnie myślę nad strategią przyprowadzenia do domu chłopaka, który jest "kompletnym pomyleniem pojęć" i przedstawienia go jako swojej nowej miłości. Może wtedy mama przejży na oczy :?
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez małe słoneczko » 30 lipca 2008, o 23:52

kamyczku, lipcowe dzieci najlepsze! Żeby było weselej- mój narzeczony też lipcowy! I przyjaciółka też:)

strzyga u mnie problemem nie jest narzeczony. Mój paskudny charakter nim jest;)
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez strzyga » 31 lipca 2008, o 08:13

małe słoneczko, ja pisałam do kamyczka :wink: odnośnie:
Myślałam że mojej mamie przejdzie i się w końcu zacznie cieszyć, ale bardo się myliłam. Od naszych zaręczyn minął juz ponad rok a ona się w ogóle nie cieszy i tylko w kółko mi wypomina wszystkei wady mojego narzeczonego. Tak mi strasznie plącze, że ja sama już zaczynam zwracać uwage tylko na te złe rzeczy.. Już nie mam siły jej udawadniać że ma on mnóstwo dobrych cech, bo i tak to splywa po niej jak po kaczce. :/
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kamyczek » 31 lipca 2008, o 10:29

strzyga napisał(a):Wszystkiego najlpeszego kamyczku!
U mnie niestety w domu podobnie. Właśnie myślę nad strategią przyprowadzenia do domu chłopaka, który jest "kompletnym pomyleniem pojęć" i przedstawienia go jako swojej nowej miłości. Może wtedy mama przejży na oczy :?


Dziękuję bardzo za życzenia :) Ta strategia to dobry ponysł... ehh Mam jeszcze nadzieję, że do ślubu coś drgnie w mojej rodzicielce :)

małe słoneczko napisał(a):Żeby było weselej- mój narzeczony też lipcowy! I przyjaciółka teżSmile


Mój brat, przyjaciółka i najlepsza siostra cioteczna też :) narzeczony zaś styczniowy :P
kamyczek
Bywalec
 
Posty: 158
Dołączył(a): 29 listopada 2006, o 01:25

Postprzez strzyga » 31 lipca 2008, o 23:26

ja też lipcowa :D
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez małe słoneczko » 1 sierpnia 2008, o 12:02

To ja może trochę pesymistycznie...
Nie wiem jak powiemy o tym rodzicom, bo na horyzoncie pojawił się problem z pracą.
Zaczęło mi już wszystko powolutku zwisać nieładnie mówiąc. Chyba bez względu na okoliczności rodzice dowiedzą się zupełnie bezceremonialnie. Najwyżej narażę się na wypominanie tego kroku do końca życia.

I nawet obserwacji nie chce mi się przeprowadzać. Wolę się wyspać:(

Gdzie się podziała moja wiara, nadzieja... Dobrze, że choć trochę miłości jest...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez małe słoneczko » 4 sierpnia 2008, o 11:58

Powiedzieliśmy rodzicom przy sobotnim grillu. Były kwiaty dla mamy i tort dla taty:) no i wspaniała obstawa mojego rodzeństwa (wszystko zostało uwiecznione za pomocą kamery).

Mama była bardzo zaskoczona, ale widać, że łezka kręciła się jej w oku. Tata nic nie odezwał się na ten temat, tzn. za wyjątkiem: " Są dorośli, niech robią co chcą".

Rodzice narzeczonego wzruszeni i zadowoleni.

A jednak nie taki diabeł straszny:)
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Olenkita » 4 sierpnia 2008, o 12:13

No widzisz! I po sprawie! Gratulacje!
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez strzyga » 5 sierpnia 2008, o 00:28

No i super. zazdroszczę. :D
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mmadzik » 5 sierpnia 2008, o 15:57

No widzisz - i wszystko ułożyło się świetnie :) Gratulacje! :D
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez małe słoneczko » 5 sierpnia 2008, o 22:46

mmadzik, a jak przygotowania:)? ogromnie zazdroszczę!
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez mmadzik » 7 sierpnia 2008, o 16:21

małe słoneczko napisał(a):mmadzik, a jak przygotowania:)? ogromnie zazdroszczę!


Przygotowania zdecydowanie w toku. Czasami ciężko mi uwierzyć, że zostały dwa tygodnie tylko... Ale roboty nieziemsko dużo. Stwierdzam, że to prawda, że biednemu zawsze wiatr w oczy - jakbyśmy mieli kupę kasy to poszlibyśmy do jakiegoś domu weselnego, zażyczyli sobie full serwis i mielibyśmy luzy, a tak trzeba samemu za wszystkim latać, załatwiać, kupować i jeszcze angażować tłumy ludzi, bo sami nie dajemy rady. Także z tą zazdrością to nie ma co przesadzać ;) Ale fakt faktem, że doczekać się już nie mogę :)
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez kamyczek » 17 sierpnia 2008, o 20:54

Cieszę się małe słoneczko że wszystko dobrze się potoczyło :) Ja właśnie się dowiedziałam, że mój starszy brat się zaręczył :) Ale fajnie!
kamyczek
Bywalec
 
Posty: 158
Dołączył(a): 29 listopada 2006, o 01:25

Postprzez azorek » 15 października 2008, o 11:31

dziewczyny mam ogromny problem. znam swojego pyszczka 7 lat, razem jestesmy 3 lata, a zareczeni jestesmy juz ponad rok. problem:moi rodzice nie zgadzaja sie na slub. zawsze mowilam ze nie mam rodzicow tylko mame i tate bo od samego poczatku ich malzenstwo bylo nieudane i choc sie nie rozwiedli razem tez nie sa. mama nie sprzeciwiw sie problemem jest tata ktory mam srednie wykszlalcenie i traktuje mnie jako srodek do zrealizowania swoich niespelnionych ambicji WNIOSEK: nie chce miec wkladu finansowego w moje wesele a mnie jako polskiego biednego studenta nie stac na wesele. noi jeszcze jeden problem mojego taty to taki ze mam 21 lat? moj pyszczek ma 24. czy jestem za mloda na slub?bardzo go kocham i jak na swoj wiek jestem bardzo dojrzala tymbardziej ze przy swoich rodzicach mialam szkole zycia. chce miec wlasna rodzine ktorej tak naprawde nigdy nie mialam czy to zle??powinnam ulec ojcu czy isc dalej w kierunku mojego slubu??
azorek
Przygodny gość
 
Posty: 30
Dołączył(a): 15 października 2008, o 11:23

Postprzez Anusia21 » 15 października 2008, o 12:31

azorku, możesz tylko spróbować porozmawiać z tatą, przekonać go, że małżeństwo nie sprawi, że rzucisz studia itp. U mnie sytuacja była podobna - ślub miałam brać rok temu, ale rodzice przekonali nas, żeby jeszcze rok poczekać, też głównie ze względu na studia, które w marcu kończę. Finansowo też było u nas krucho, nie mogliśmy liczyć na pomoc rodziców, ani jednych, ani drugich, ale dlatego, że po prostu im się nie przelewa. Więc zgodziliśmy się na ten rok czasu, ja znalazłam pracę, mój M. otworzył firmę i powoli stajemy na własnych nogach i planujemy ślub za własne pieniądze.
W sumie cieszę się, że nie muszę na nikim polegać, liczyć na niczyje pieniądze. Jest to ważne.

Może Twój tata ogólnie obawia się, że mimo ślubu dalej będą Cię utrzymywać, że nie jesteście gotowi, żeby ponieść odpowiedzialność (także finansową) za własne życie.
Przemyśl te wszystkie kwestie.
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez azorek » 15 października 2008, o 15:42

nie to nie kwestia pieniedzy. moj narzeczony pracowal za granica przez kilka lat i jesli chodzi o finanse z jego strony stac go na nie jedno wesele.gorzej jest ze mna, bowiem co zarobiw ywdam na studia a kwoty ktore odkladam nie wystarcza na tak wielkie przedsiewziecie jakim jest wesele.niechce Aby moj narzeczony za wszystko placil chce aby moja rodzina tez miala w tym wklad. mam wrazenie ze moj ojciec chcialby mi wybrac meze a moj narzeczony nie spelnia jego oczekiwan. ojciec wrecz rzada ode mnie aby zaczac drugi fakultet ale bez przesady nie sama nauka czlowiek zyje przeciiez studuije czego jeszcze chce. nie wiem ile bede zyla a jesli moja aspiracja jest wlasna rodzina to dlaczego mam z tego zrezygnowac dla jakis stereotypow ktore zreszta wyznacza moj ojciec?
azorek
Przygodny gość
 
Posty: 30
Dołączył(a): 15 października 2008, o 11:23

Postprzez strzyga » 15 października 2008, o 16:28

A ja tego za bardzo nie rozumiem: wymagasz od ojca, żeby Ci Twoje wesele opłacił? I dziwisz się, że się denerwuje i ma sprzeciw? A co ma do tego Twoja rodzina? To Twój ślub i to chyba Ty powiennaś na niego zapracować, albo urządzić skromniejszy jeśli chcesz szybciej, albo dać się wykazać swojemu facetowi. Przyjąć dorosłość i odpowiedzialność ze wszystkimi konsekwencjami, także finansowymi.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mmadzik » 15 października 2008, o 17:03

Chyba zgodzę się ze Strzygą - mi to trochę wygląda na unoszenie się honorem, i to w dodatku nie swoim. Co ma do rzeczy, kto ile zapłaci za wesele?...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez małe słoneczko » 15 października 2008, o 21:02

Przychylę się do zdania mmadzika i strzygi.

W niektórych rodzinach przyjęło się, że wesele urządzają rodzice. U mnie tak nie jest. I moje rodzeństwo musiało sobie jakoś radzić. I my sobie jakoś poradzimy.

Poza tym sakrament małżeństwa to nie jest wesele!My np. doskonale wiemy, że nie stać nas na wystawne wesele itd. rozważaliśmy nawet możliwość ślubu a potem po prostu kawy i ciasta dla najbliższych lub agapy dla wspólnoty, albo po prostu weekendu we dwoje:)

Gdyby mój narzeczony miał pieniądze pewnie pobralibyśmy się wcześniej i nie miałabym skrupułów- nie chodzi o to, że jestem jakaś pazerna, ale to przyszły mąż, a intercyzy chyba nie przewidujecie? A od rodziców i tak nie wezmę ani grosza.

Niestety jest tak, że oboje mamy mało płatną pracę, ja do tego dzienne studia. Dla mnie będzie się liczyło to, że mogę nazwać mojego ukochanego "mężem", moi rodzice są przeciwni naszemu związkowi właśnie z powodu pieniędzy, a raczej jego braku. Więc nawet na pomoc w postaci własnego pokoju nie będziemy mogli liczyć...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez kasik_powraca » 15 października 2008, o 22:17

strzyga, brawo, madrze gadasz :idea:
kasik_powraca
Przygodny gość
 
Posty: 58
Dołączył(a): 30 sierpnia 2008, o 22:44

Postprzez strzyga » 15 października 2008, o 22:22

dzięki :wink:
po prostu tak czuję. W życiu by mi nie przyszło do głowy nawet prosić, a co dopiero wymagać od rodziców finansowania wesela itp. U nas miało być tak, że większość miał wyłożyć M. /ma liczniejszą rodzinę/, a mniejszość ja (jeśli w ogóle coś). Zresztą jakieś takie przeliczanki uważam za bezsenswone, bo co za róznica ile kto wyłoży na ten jeden wieczór, jak od tego momentu i tak już będzie wszystko wspólne :?:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Następna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

cron