Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 12:40 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

dość dziwne pytanie...

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

dość dziwne pytanie...

Postprzez małe słoneczko » 1 czerwca 2008, o 22:14

Ja wiem, że to może dość głupio zabrzmieć. Ale ostatnio po rozmowie z moją przyjaciółką doszłam do wniosku, że teoretyczna wiedza o zasadach npr swoje, a w praktyce będzie pewnie zupełnie inaczej.
Tzn. już teraz zaczynam obawiać się schiz ciążowych i innych tego typu rzeczy. I jak sobie o tym pomyślę, to odechciewa mi się wszystkiego:(
Jak wy sobie radziłyście z czymś takim? I czy jestem odosobnionym przypadkiem?
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez strzyga » 1 czerwca 2008, o 23:13

Na początku pewnie każdy schizy przechodził :) a im dalej, tym lepiej :wink:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez marietta » 2 czerwca 2008, o 08:16

schizy można mieć także stosując środki antykoncepcyjne - nawet jeszcze bardziej niż przy npr. w npr to jest dobre, że można określić kiedy się poczęcia realnie spodziewać i móc być z dzieckiem bardzo wcześnie. ja też miałam tochę takie schizy. bałam się, że gdy tylko rozpocznę współżycie to od razu zajdę w ciażę. ten strach jest chyba jednak bardzo nie celowy, ponieważ nie tak łatwo o poczęcie (jak się może wydawać), a po za tym nie wiadomo wogóle czy dzieci mogę mieć (przecież nigdy w ciąży nie byłam jak do tej pory) więc po co mam się bać? czytałam na tym forum wyznanie pewnej kobiety, która podjęła decyzje, że jakiś czas po ślubie z mężem odłożą poczęcie, a gdy w koncu po kilku latach zaczęli się starać o dziecko okazało się, że wogóle ciąża się nie pojawia. a teraz żałuj, że nie zaczęli się starać odrazu po ślubie.
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez Kręciołek » 2 czerwca 2008, o 14:43

Dziewczyny ale tak od strony- ąe tak powiem - teologicznej:
przecież zawarcie małżeństwa wiąże sie z możliwością poczęcia dziecka.
Więc przecież trzeba się liczyć się z tym, ze jest to możliwe, choćbyśmy nie planowali.
Czemu więc mowa o "schizach ciążowych" na katolickim forum - i to u osób, które jeszcze dzieci nie mają?

A teraz od strony praktycznej: nie bójcie się dziecie, nie wiecie ile par stara się nieskutecznie.
Ja mimo, iż od razu po ślubie chciałam mieć dzieci i o nie się staraliśmy do tej pory (4 lata) nie doczekaliśmy się.
(nie jestem tą dziewczyną z postu marietty)
Ból niemożności jest dużo większy niż strach przed poczęciem. A jeśli od razu się nie uda kiedy to zaplanujecie? Dopiero będą pretensje do siebie, że się czekało.
Oddajcie to Bogu, On wie kiedy będzie dla Was najlepiej obdarzyć Was dzieckiem. Ufajcie :)
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez dota321 » 2 czerwca 2008, o 17:03

hmmm... stosujemy z mężem tzw. czysty npr, nie mam ani nie miałam zadnej "schizy", a nie wolno mi mieć dziecka dopóki nie uzyskam pięknych wyników badań lekarskich; straszono mnie, że czysty npr nie działa, że poronię albo urodzę potworka, jak się nie bedę zabezpieczać, tylko stosować ten zawodny npr (sorry, powinnam napisać "kalendarzyk", bo zaden z lekarzy inaczej npr-u nie nazwał; nie bedę komentować, bo po co mi kolejne nerwy?) i zajdę w ciążę wtedy, gdy wg. lekarzy nie powinnam;
wiec nie ma się co zamartwiać na zapas, fakt, ze w praktyce wygląda to wszystko troche inaczej, czasem pewnie trudniej- ale litości! PB wie co robi, a na żadną "schizę" nie zostawia mi juz miejsca :lol:
ps: właśnie pracuję nad moimi pieknymi wynikami badań lekarskich :wink:
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez Bright » 2 czerwca 2008, o 18:33

Kręciołek napisał(a):Dziewczyny ale tak od strony- ąe tak powiem - teologicznej:
przecież zawarcie małżeństwa wiąże sie z możliwością poczęcia dziecka.


Raczej to podjęcie współżycia seksulanego wiąże się z możliwością poczęcia. Dzisiaj, jak wiemy, seks i dzieci wielu ma bez ślubu.

Kręciołek napisał(a):Więc przecież trzeba się liczyć się z tym, ze jest to możliwe, choćbyśmy nie planowali.
Czemu więc mowa o "schizach ciążowych" na katolickim forum - i to u osób, które jeszcze dzieci nie mają?


Jak nabardziej się liczymy, dlatego prowadzimy pilnie obserwacje i podejmujemy współżycie zgodnie z naszymi celami, licząc, że uda nam się je zrealizować.

Każdy ma swój bagaż doświadczeń plus minusy obecnej sytuacji życiowej i jak korzysta z NPR, by nie począć, a tu skok zdarzy się wcześniej, to normalnie zaczyna się bać... bo starań w tym czasie nie było.
Co z tego, że ktoś jeszcze nie ma dzieci - jak się zaczyna wspólne życie po ślubie, to warto mieć trochę czasu tylko we dwoje, żeby się dotrzeć i sobą nacieszyć zanim przyjdzie czas ciąży, który ze sobą przynosi pewne dodatkowe problemy. Poza tym zawsze mamy jakieś zobowiązania i ograniczenia, i z ich powodu też mamy prawo poczęcie odłożyć
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez strzyga » 2 czerwca 2008, o 20:57

Kręciołek napisał(a): Dopiero będą pretensje do siebie, że się czekało.
)

To myślenie na zasadzie: "gdyby icek wiedział, że się przewróci, to by się położył". Wielu rzeczy nie da się przewidzieć, a jednak npr czemuś służy - planowaniu rodziny. Gdybym nie wierzyła, że dzięki niemu mogę odłożyć poczęcie to bym się nim nie zainteresowała.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez małe słoneczko » 3 czerwca 2008, o 00:31

Widzę, że dyskusja się rozwinęła. Dziękuję za wszystkie posty:)
Wiem, że zawarcie małżeństwa wiąże się też z posiadaniem dzieci, ale ... może nie odkryłam w sobie jeszcze pokładów uczuć macierzyńskich. Wpływ na ten mój strach ma pewnie też otoczenie. Naprawdę nie mam nikogo wśród bliższych znajomych, kto by chociaż miał blade pojęcie o npr. Co gorsza często nawet moja mama powtarza, że w małżeństwie byłoby super, gdyby nie strach co miesiąc czy się nie jest w ciąży...

A co do lekarzy. W dzisiejszych czasach aż strach się przyznać, że będąc na studiach jest się dziewicą i że nie ma się zamiaru stosować pigułek, tylko npr...

Po prostu- czasem mam wrażenie, że jestem jakimś kosmitą w tych sprawach. I powątpiewam w to wszystko. Zastanawiam się " po co?".
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Tatuś » 3 czerwca 2008, o 01:18

Słoneczko - nie jestes sama! Ja tez mam schizy!

Strzyga - mam inne zdanie - z czasem jest coraz gorzej - bo bardziej stanowczo unika się ciąży!

Kręciołku - szanuję Twój ból - jego namiastkę tez poczułam w życiu. czekałam co prawda tylko sześć miesięcy, ale w międzyczasie lekarze znaleźli u mnie jakies paskudztwo na macicy, z którym sami nie wiedzieli co robic, bo i pozostawienie i usunięcie nie było korzystne w kontekście poczęcia. zdaję sobie jednak sprawę, że to naprawdę nic przy Twoich 4 latach!
Ale proszę nie generalizuj! Każda z nas jest inna - inaczej radzimy sobie w życiu, mamy inną kondycję psychiczną itp. Jedni się boją, inni nie. Problem tkwi raczej w tym, czego się boimy. Czy faktycznie dziecka z pobudek egoistycznych? Nie znamy przyszłości, nie wiemy co będzie jutro i mamy prawo się bać.
Ja na przykład stale się boję, że jak kiedys ciężar utrzymania rodziny spadnie na mnie, to sobie nie poradzę zupełnie i w swej bezradności usiądę i zacznę buczeć jak dziecko. Bo oprócz zajmowania się dziećmi, to w praktyce nie umiem nic - nigdy nie pracowałam - od razu po studiach zabrałam się za dzieci. I dlatego nie chcę teraz następnej ciąży... i dlatego mam schizy ciążowe... i dlatego tydzień po każdym seksie co rano ze schizą spoglądam na termometr, czy przypadkiem temperatura nie wzrosła (jestem nadal bez cykli po porodzie :( ) Chcę trochę "społecznie" stanąć na nogi, by jakby co móc się opiekować rodziną. Naturalne planowanie rodziny ma opierać się na rozeznaniu dobra małżonków i dzieci - i tych narodzonych i tych nienarodzonych jeszcze! ja się boję z troski o nich!!!

Ale nawet w książce mojej córci "Opowiedz mi, Jezu" jest napisane, że odważny też się boi, tylko idzie dalej w słusznej sprawie!!!

Oczywiście trzeba się starac o większą wiarę, jako jedyną drogę do ufności, ale póki co trzeba ten strach przyjąć jak krzyż i iść dalej słuszną drogą!!!

To moje zdanie
Tatusiowa
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Bright » 3 czerwca 2008, o 08:30

Kręciołek napisał(a):Ból niemożności jest dużo większy niż strach przed poczęciem. A jeśli od razu się nie uda kiedy to zaplanujecie? Dopiero będą pretensje do siebie, że się czekało.


Według mnie "wiecznie starający się" nie zrozumieją tych, co w ciążę szybko zachodzą (przy odkładaniu takie musisz mieć założenie), a nie chcą mieć dużo dzieci czy w krótkich odstępach. Po 3 tygodnie wstrzemięźliwości w każdym cyklu (seks w trakcie miesiączki nie dla wszystkich jest akceptowalny), zwłaszcza w młodym małżeństwie też jest cierpieniem i z zewnątrz nie da się ocenić, która sytuacja rodzi więcej bólu i frustracji.

W przypadku nieplanowanego poczęcia, gdy nie naciągało się reguł, też pojawiają się pretensje. Do siebie samej - że się gdzieś w obserwacjach nie było wystarczającą uważną, nie wyeliminowało wszystkich czynników zakłócających, źle zinterpretowało np. zignorowało jeszcze trochę ciagnący śluz w dniu 1 wyższej temperatury, bo za długa wstrzemięźliwość zrobiła juz swoje. Pretensje o to, że się popsuło czyjeś plany, złamało zobowiązania np. dopiero co podpisałaś umowę na nieokreślony w pracy.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez marietta » 3 czerwca 2008, o 08:52

ja na przykład lubię mieć kontrolę nad swoim życiem i chciałabym mieć wpływ na to co się w nim dzieje. też nie chciałabym mieć dużo dzieci w kródkich odstępach. jedna z moich koleżanek ( nie wiem czy stosowała, stosuje npr - w każdym razie jeszcze nie mężatka) powiedziała mi kiedyś, że nie ma nic niedorzecznego niż planować dziecko. i coś w tym chyba jest. chcę mieć realny wpływ na swoje życie i jkiś mniej lub bardziej precyzyjny plan posiadam, ale w tym planie nie jest uściślone czy dziecko za 2, 3 lata czy może już w przeszłym roku na wiosnę. owszem chcieli byśmy pobyć po ślubie przez jakiś czas tylko we dwoje - ale jaki to czas trudno mi dzisiaj powiedzieć. tak do końca nie da się żyć według planu. jutro może zdarzyć się coś co wywróci nasze życie do góry nogami i nie konieczne musi to byc wiadomosć o poczęciu dziecka. inna moja koleżanka. mężatka od dwóch lat od niedawna w ciąży. wyznała mi, od samego dnia ślubu starali się o to dziecko. to znaczy kochali się zawsze gdy mieli na to czas i ochotę po prostu byli ze sobą, a wszyswtko inne było na drugim planie. starali się wbrew logice - naewt ja tak sobie pomyślałam. kredyt na mieszkanie wzięli deweloper przesuwa termin, mieszkanie w zamkniętym stanie odda niewiadomo kiedy, mieszkać nie ma gdzie. ktosby wydał sąd - nie poważne, nie mądre. prawda jest jednak taka, że oni mają za sobą dwa cudowne i nie zapomniane lata małżeństwa. chcieli dzieci nie za wszelką cenę - ale na tyle mocno żeby być coraz bliżej siebie.
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez marietta » 3 czerwca 2008, o 08:58

słyszałam kiedyś, że na dziecko nigdy nie ma odpowiedniej pory zawsze jeśli nie praca to coś tam innego co przemawiałoby za tym by teraz nie. jak dotąd był dla mnie nieodpowiedni czas, bo nie miałam męża. wybrałam stuprocętową i sprawdzoną metodę - wstrzęmieźliwości przedmałżeńskiej - tak chyba najrozsądniej. a teraz? no cóż? teraz wszystko się zmieniło
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez Kręciołek » 3 czerwca 2008, o 11:39

Wiedziałam, że będzie burza w szklance wody :wink:
Tatusiowa ja nie generalizuję, bo napisałam wyraźnie, że chodzi mi o małżeństwa, które jeszcze dzieci nie mają, a nie o takie które odkładają kolejne poczęcie.

Dla mnie przysięga małżeńska w sferze dzieci wiąże sie z zaufaniem Bogu - nie lekkomyślnością (bo w końcu npr działa :-)), ale nie ze strachem, żeby tylko za wszelka cenę nie być w ciąży (podkreslam - chodzi o małżeństwa jeszcze nie mające dzieci). Chyba Bóg lepiej wie kiedy dla nas będzie lepiej kiedy nas dzieckiem obdarzy (jeśli obdarzy), prawda?
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez marietta » 3 czerwca 2008, o 11:58

zgadzam się.
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez strzyga » 3 czerwca 2008, o 13:47

Tatusiowa, szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem z czym tu można mieć inne zdanie, jeśli pisałam o sobie... :wink: czy o tego icka Ci chodziło?
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez NB » 3 czerwca 2008, o 13:49

Wszak wszystkie włosy na naszej głowie są policzone. Nie jesteśmy panami życia czy nam się to podoba, czy nie. Niektórzy z nas stali się niewolnikami planowania, wszystko muszą mieć zaplanowane, a gdzie miejsce na Boga, na miłość?
Polecam: http://npr.pl//index.php/content/view/286/42/
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez małe słoneczko » 11 czerwca 2008, o 19:38

Wiem, że może przynudzam ostatnio i sama tworzę sobie problemy, za dużo pewnie myślę o tym wszystkim...
Czuję, że przerasta mnie czystość, że przerastają mnie obserwacje, że przeraża mnie perspektywa tego, co mnie czeka w przyszłości...
Może mam za mało odwagi?
Jejku, jak bardzo chciałabym być taka "z natury grzeczna". A czasem aż mi wstyd po prostu:(
Kiedyś ksiądz na spowiedzi powiedział mi, że jeśli mam duży temperament to powinnam wyjść za mąż... no jasne. Tylko nie wiem gdzie byśmy mieszkali i za co byśmy żyli...
Kochane forumowiczki, nie ogarniam tego, co się dzieje. Z tego, co czytam większość z Was to mężatki, wydaje mi się, że jesteście ode mnie trochę starsze. Proszę więc o jakieś rady, bo mi chyba skrzydełka już odpadły...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez marietta » 11 czerwca 2008, o 20:41

małe słoneczko a ile masz lat?
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez Anusia21 » 11 czerwca 2008, o 21:01

ja mężatką jeszcze nie jestem, więc rozumiem Twoją frustrację :) a lat też mam niewiele - 22 (jeszcze tydzień;))
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez małe słoneczko » 11 czerwca 2008, o 21:50

Nie wiem czy aby nie jestem najmłodsza na tym forum... mam 20 lat:) wiekiem natomiast nadrabia mój luby- 25.

Moje problemy są aż tak gówniarskie, że o wiek jestem pytana:P? Oczywiście nie obrażam się, bo jakby się nie spojrzało z boku to faktycznie piszę czasem jak nastolatka w fazie najgorszego buntu...
A myślałam, że na studiach i w pracy się z tego wyrasta :lol:
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez strzyga » 11 czerwca 2008, o 22:29

małe słoneczko, mam 21 lat i bardzo dobrze Cię rozumiem. Twoje problemy nie są gówniarskie, raczej zwyczajne początkującej osoby. Boimy się tego, czego nie znamy. A nie taki daibeł straszny jak go malują :wink:
przechodzi z czasem, trzeba tylko ptraktować jak coś naturalnego i przypiosanego porządkowi rzeczy. jak się stosuje npr trzeba rano zmierzyć tempkę, jak się stosueje antykoncepcję hormonalną - trzeba pamiętać o tabletce itp. itd., a że to nowość, to trzeba dać sobie czas na oswojenie się.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mmadzik » 11 czerwca 2008, o 22:37

małe słoneczko - ja i mój Narzeczony mamy po 21 lat, także nie tylko Ty jesteś tu młoda :) My bierzemy ślub za dwa miesiące - myślimy, że po prostu trzeba zaufać Bogu i "wypłynąć na głębię". Nie ma innej metody na to... Ale przyznaję - ciężko jest.

Czystość też nam "ciąży" już bardzo... Ale oboje wiemy, że nie wchodzi w grę żadna inna opcja.

Wspieram Was w modlitwie i proszę o to samo :)
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez małe słoneczko » 11 czerwca 2008, o 23:01

Oj, mmadzik jak Ci zazdroszczę!

Dziś już troszkę popłakałam sobie i chyba wszystkie nerwy ze mnie spłynęły. Fajnie, że jesteście:*
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez marietta » 12 czerwca 2008, o 09:00

o wiek zapytałam z ciekawości :oops: też Cię rozumiem. sama to niedawno przechodziłam - chociaż może trochę inaczej.
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez mamazo » 12 czerwca 2008, o 09:06

Małe słoneczko! Proponuję zacząć obserwacje już teraz i przekonać się, że nie są przerażające i w ciągu dnia nie zajmują więcej niż 3 minuty. Jak teraz nabierzesz wprawy, to póxniej temperaturę będziesz mogła mierzyć tylko kilka dni w cyklu, a nie codziennie.
A jeśli chodzi o schizy ciążowe, to nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale masz na myśli obawy o nieplanowaną ciążę? No wiesz, taka możliwość zawsze istnieje, ale jeśli się obserwujesz, to przynajmniej obawy pojawiają się wtedy, gdy są uzasadnione. I nie stresujesz się, że nie ma miesiączki 5 maja, a miała być, bo wiesz, że owulacja była później i miesiączka też będzie później.
mamazo
Domownik
 
Posty: 300
Dołączył(a): 18 grudnia 2006, o 12:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Olenkita » 12 czerwca 2008, o 09:47

Mamazo

Nie rozumiem z ta temperatura, to mozna sobie tak odpuscic i mierzyc tylko kilkakrotnie? A czy to bedzie miarodajne? Powiedz cos blizej na ten temat , ile razy bedac doswiadczonym mozna mierzyc i kiedy w ciagu cyklu? Jak narazie obserwuje swoj drugi cykl i musze przyznac, ze jest to dla mnie pewne obciazenie. Chodzi o ranne wstawanie. Normalnie spie do 9 bo mam prace popoludniowa a tak musze sie zrywac o 7 , bo pozniejsze pomiary nie wchodza w gre. Wiem , ze niby potem moge spowrotem spac, ale to juz nie to samo :cry: Nie moge juz zasnac i w efekcie juz od dwoch cykli chodze jak snieta, z podkrazonymi oczami...
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez marietta » 12 czerwca 2008, o 09:53

tak zwane postępowanie uproszczone, po osiągnięciu wprawy można mieżyć temperaturę tylko do momentu stwierdzenia trzeciej lub czawretej wyższej temperatury, a później do miesiączki już się nie mierzy.
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez marietta » 12 czerwca 2008, o 09:59

u mnie też minęło sporo czasu zanim przyzwyczaiłam się do mierzenia temperatury ( to znaczy ciągle próbowałam - raz mierzyła, innym razem nie, o różnych porach, różnymi termometrami) i w końcu się udało mam już termometr, który mi najbardziej odpowiada. mierzę o piątej rano także dlatego, że mój mąż o tej porze wstaje do pracy. także razem się budzimy. on podaje mi termometr, ja mierzę, później on zapisuje. trochę porozmawiamy między czasie. po wyjściu męża często jeszcze spię do 8 rano, gdyż nie muszę wstawać tak wcześniej. nie upraszczam sobie postępowania z mier5zeniem temperatury; mierzę przez cały cykl - pomiar termperatury pozwala zdiagnozować ciążę w bardzo wczesnym stadium - co dla mnie jet bardzo istotne.
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Postprzez strzyga » 12 czerwca 2008, o 10:14

ja, jak mierzę to przeważnie nawet oczu nie otwieram, żeby się nie rozbudzić i potem prawie natychmiastowo zasypiam :) bo jak otowrzę to różnie bywa...
wykres czasami mam bardzo dzirawy, ale na szczęście do poprawnej interpretacji wystarczy 6 niższych i 3-4 wyźsze. (czyli w praktyce to ja mogę sobie mierzyć np. co drugi dzień aż do wzrostu)
A wczesne 'wykrycie' ciąży to mozna chyba po porstu zacząć mierzyć ok. dnia spodziewanej @, nie? bo wcześniej to, co to da? wiadomo, ze tempka będzie wyższa i to niezależnie od ciąży. czy chodzi o wyłapanie spadku implanacyjnego :?:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez marietta » 12 czerwca 2008, o 10:20

niby tak, ja jednak wole mieć wykres cały uzupełniony - bez dziur:-)
marietta
Bywalec
 
Posty: 114
Dołączył(a): 22 kwietnia 2008, o 13:38

Następna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

cron