Ja popieram pomysł spowiedzi generalnej przed ślubem.
To jest takie zamknięcie pewnego rozdziału przed nowym, ważnym etapem życia i warto go praktykować. I wchodzi się w nowy etap czystym, powierzając całkowicie Bogu ten cały bagaż dotychczasowego życia, grzechów, skłonności, pokus, nieuporządkowanych do końca spraw, które mogą mieć wpływ na małżeństwo.
To też okazja, aby spojrzeć na swoje życie naprawdę całościowo, zobaczyć, jakie drogi nas doprowadziły do tego punktu, co po drodze się zdarzyło, co nas ukształtowało.
Sama przeszłam taką spowiedź (choć trochę się jej bałam
), ale teraz widzę, jaka była ważna, że ostatecznie zamknęła za mną pewne niedokończone sprawy i żyję teraz już na nowy rachunek.