przez Małgosia74 » 2 stycznia 2008, o 21:22
Mam 33 lata. Przez całe życie walczę z różnymi chorobami i z tego powodu, iż mam słabe zdrowie, uważałam, że małżeństwo po prostu przekracza moje możliwości fizyczne i psychiczne, choć tęskniłam za prawdziwą miłością. Myślałam też o życiu zakonnym. A los sprawił, że poznałam mężczyznę, który mnie pokochał, a który również nie jest najlepszego zdrowia i prawdopodobnie nie może mieć dzieci, a chce zawrzeć ze mną małżeństwo. Wiele nas łączy i na dzień dzisiejszy nie wyobrażamy sobie życia bez siebie. Ale pojawił się m. in. problem z mojej strony. Zawsze miałam problemy z akceptacją siebie, zwł. seksualności, przeżywam wszystkie te sprawy z ogromnym lękiem i poczuciem winy. Trudno dostrzec mi w tym piękno, jak wokół tyle nieładu, wulgarności w tej dziedzinie życia, poza tym mam złe przeżycia tej sfery życia, sama doświadczam wiele cierpień cielesnych z racji słabego zdrowia, że czasami wręcz nienawidzę tego wszystkiego, co wiąże się z ciałem. Przez to też cierpi mój chłopak, że ja tak podchodzę do tych spraw i odciągam przez to małżeństwo. Jak mogę sobie pomóc? Jest na to jakieś "lekarstwo"?