Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 13:12 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

kto zna- swięta/y od spraw sercowych?

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

kto zna- swięta/y od spraw sercowych?

Postprzez Krycha » 16 lipca 2007, o 18:42

pytanie zupełnie serio:
czy znacie jakieś miejsce gdzie ludzie sie modlą o pomoc, rozeznanie w sprawach sercowych. A jakby sie przy okazji ta/ten patronk/a opiekowała małżeństwami to tez by było miło. A jakby było jej miejsce kultu w zasięgu pół dnia drogi od warszawy to juz w ogóle znakomicie.
Chcemy sobie z przyjaciółkami zrobić weekendową wyprawę "w pewnej intencji", jedna z nich dotyczy zbliżającego sie slubu, co do którego są wątpliwości (nie mojego!).
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Ania x » 16 lipca 2007, o 23:06

Rozeznanie:
św. Antoni, który pomaga znaleźć nie tylko zagubione zegarki.. :)!

Patron dziewic i rodzin:
św. Józef we własnej osobie.
Jest świetne sanktuarium św. Rodziny w Kaliszu. Polecam. Przy okazji całkiem niedaleko (też w Kaliszu) jest sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa przy klasztorze jezuitów. Więc można sobie spacerować z jednego sanktuarium do drugiego;)
W tym Najświętszego Serca jest oryginalny jeden z 3 obrazów św. Faustyny. Jeden jest w Krakowie, jeden w Wilnie, jeden w Kaliszu. Najbardziej znany jest Krakowski. Mnie najbardziej się podoba Kaliski.
Jezuici mają dom rekolekcyjny, może udało by się tam wynająć pokój?
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez Krycha » 17 lipca 2007, o 09:28

Św. Józef jakoś mnie nie przekonuje (no ina pewno sprawa nie dotyczy dziewictwa, hehe).
Ale św. Rodzina w Kaliszu brzmi rewelacyjnie. Dzięki za pomysł.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez artura » 17 lipca 2007, o 10:08

Przykro, że piszesz o świętym, że Cię nie przekonuje....Nie rozumiem jak jeden święty może przekonywać a inny nie, przecież wszyscy święci wstawiają się za nami przed Panem
artura
 

Postprzez kuleczka » 17 lipca 2007, o 10:09

W pw. bł. Władysława z Gielniowa na Warszawskim Ursynowie znajduja sie relikwie św. Joanny Beretty Molli.
Patronke bardzo polecam :)
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez micelka » 17 lipca 2007, o 11:32

"Patron małżeństw, wspomaga w wypraszaniu potomstwa. Orędownik zakochanych."- http://www.dst.mkw.pl/andrzej/albercik.htm
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

Postprzez Pysia » 17 lipca 2007, o 14:19

Krycha napisał(a):Św. Józef jakoś mnie nie przekonuje

A szkoda.
Mnie pomógł znaleźć najlepszego męża pod słońcem - bo Jego wybrałam za orędownika w sprawie mojego małżeństwa, zanim jeszcze poznałam męża.
Radzę przemyśleć :)
Pysia
Przygodny gość
 
Posty: 45
Dołączył(a): 22 sierpnia 2003, o 18:39
Lokalizacja: Warszawa

kto zna- święta/y od spraw sercowych

Postprzez grak » 17 lipca 2007, o 20:37

[quote="Krycha"]Św. Józef jakoś mnie nie przekonuje (no ina pewno sprawa nie dotyczy dziewictwa, hehe).] :shock:
Przy takim podejściu proponuję zacząć od lektury I rozdziału księgi Izajasza wersy 15 i 16.
grak
Przygodny gość
 
Posty: 61
Dołączył(a): 14 lutego 2006, o 11:59

Postprzez kukułka » 18 lipca 2007, o 12:17

Pysia napisał(a):
Krycha napisał(a):Św. Józef jakoś mnie nie przekonuje

Jego wybrałam za orędownika w sprawie mojego małżeństwa, zanim jeszcze poznałam męża.

hehe, ja też. Poza tym modliłam sie tez nie tylko o męża, ale i za meża, gdy go jeszce nei znałam. Tak, za niego, tak jak się człowiek modli za kogoś sobie bliskiego - o to, by był dobry i otwarty na spotkanie ze mną, jesli bóg mi go przeznaczył itd. i o to, by był blisko Boga.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Re: kto zna- święta/y od spraw sercowych

Postprzez Krycha » 18 lipca 2007, o 20:11

grak napisał(a):
Krycha napisał(a):Św. Józef jakoś mnie nie przekonuje (no ina pewno sprawa nie dotyczy dziewictwa, hehe).] :shock:
Przy takim podejściu proponuję zacząć od lektury I rozdziału księgi Izajasza wersy 15 i 16.

auć, bolało! Moim zdaniem przesadziłaś.
po pierwsze na fakt, że osoba za którą chcemy sie pomodlic nie zachowała czystości do slubu nie mamy, jako przyjaciele, żadnego wpływu. Pod innymi moralnymi względami świeciła i świeci przykładem (lider duszpasterstwa, oddany opiekun chorych itp.) więc nawet nie smiałabym go pouczać.
po drugie - moja własna intencja nie dotyczy dziewictwa, bo jestem mężatką, proste. Do Maryi, która zaszła w ciazę jako dziewica niestety nie dorastam.
Po trzecie - chyba ma prawo mnie nie przekonywać jakiś rodzaj kultu? tak jest np. z cudami (niektórymi ?), czy objawieniami (wszystkimi?) - nie ma obowiązku w nie wierzyć. Takoż żaden rodzaj modlitwy nie jest obowiazkowy - jak ktoś nie lubi różańca, nie musi sie nim modlić.
Wreszcie, modlitwa ma być osobistą rozmową - więc chyba ważne czy "zaprzyjaźnię" sie ze świętym, z którym mam rozmawiać i powierzyć swe troski.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Re: kto zna- święta/y od spraw sercowych

Postprzez micelka » 18 lipca 2007, o 22:52

grak napisał(a):Przy takim podejściu proponuję zacząć od lektury I rozdziału księgi Izajasza wersy 15 i 16.

A możesz wyjaśnić, co Twoim zdaniem powinna zrobić Krycha w związku z tym cytatem?
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

czy znacie święty/a od spraw sercowych

Postprzez grak » 19 lipca 2007, o 13:37

Odpowiedziałaś na wszystkie posty, nie tylko na moje i nie tylko z tego forum, droga A.... Krycho. Odpowiadam tylko na to, co mnie dotyczy. Zabolało mnie to Twoje " HE HE". Grzeszyć- ludzka rzecz, trafia się też liderom duszpasterstwa i oddanym opiekunom chorym, ale jak ktoś to komentuje tak jak Ty, to jedyne co mi się nasuwa na myśl, to właśnie zacytowany tekst z Izajasza. Bo wtedy zamiast prosić, trzeba najpierw przeprosić. Masz prawo nie poważać jakiś form kultu, mogą Cię "nie pociągać" niektóre sylwetki świętych ( swoją drogą hagiografia wiele krzywdy wielu świętym zrobiła czyniąc z nich nierealne postaci ) ale zwróć uwagę na to, jak o tym piszesz. Bo możesz kogoś urazić, nawet jeśli nie masz takiego zamiaru, mi było przykro kiedy czytałam Twoje opinie o tym czy owym na tamtym forum. A święty Józef, w sytuacji, gdy para nie żyje w czystości a są wątpliwości czy ten skonsumowany związek ma związkiem sakramentalnym stać się, jak najbardziej jest na miejscu. Pozdrawiam.
grak
Przygodny gość
 
Posty: 61
Dołączył(a): 14 lutego 2006, o 11:59

Postprzez Krycha » 23 lipca 2007, o 18:45

a opinie że zachowałam się jak dziwka, która się tu kiedyś pojawiła uważasz za wyraz chrześcijańskiego miłosierdzia? nikt za nią nie przeprosił.
Przykre jest to, że narzeczeni więcej uwagi poświęcają zachowywaniu czystości za wszelką cenę, niż budowie mocnego związku emocjonalnego.
Przykre, że czystość jest w nauczaniu KK absolutyzowana jako wartość większa niz uczucie. Do tego stopnia - że spowiednik w takiej sytuacji potrafi ludziom wmawiac, że nie kochają kogoś (to pół biedy) albo że ta druga osoba ich tak naprawdę nie kocha (to juz cała bieda). Albo że są dziurawą skarpetą (tak tak, taką miłosierną odpowiedź zesłał mi raz Bóg ustami spowiednika).

Żyjąc w takim klimacie, sama niemal zwątpiłam że to Bóg chciał bym na swojej drodze spotkała kogoś kto mnie pokocha. Nawet gdy jeden kapłan próbował mi zwrócić na to uwagę, jak wielkim dobrem była w moim życiu miłość mojego obecnego męża, nie byłam w stanei mu zaufać, tylko zaprzeczałam, że ten człowiek spowodował mój grzech i upadek. Totalne odwrócenie hierarchii, tego co ważne a co nie. Błona wazniejsza od dobra.
to przez takie nauczanie nadal nie mogę cieszyć sie małżeństwem, życiem,, a każde niepowodzenie odczuwam jako karę za moją przeogromną winę pójścia z kimś do łóżka. Dzięki że mi o tym przypomniałaś, pędzę do psychoterapeuty.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez kukułka » 23 lipca 2007, o 18:55

Że co? Że skarpeta?? :lol: :shock:
ja uważam tak, ze wstrezmięźliwosc przed malzęństwem moze byc rzeczą cenną, ale nie należy jej absolutyzowac. mam na mysli współzycie narzeczeńskie oczywiscie, a nie takie modne dzis na prawo i lewo z kim popadnie.
osobiscie uwżam, zę przez wstrzemięźliwosc przed małzeństwem cos się zyskuje, ale tez sie coś traci (widze to na własnym przykładzie). cos bardzo waznego dla zwiazku i póxniejszeog malzeństwa. to,z e współzycie przedma klzeńskie rozwala KAZDE małzeństwo i KAZDĄ milosc jest podobną demagogia jak stwierdzenie,z ę antykoncepcja rozwala KAZDY związek i zamyka na KAZDE zycie. tak mozę być,ale nie musi. Zreszta, nie przesadzajmy, w zyciu sa grzechy gorszego kalibru niz wspólzycie dzień przed ślubem z ukochaną osoba.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Ania x » 24 lipca 2007, o 16:18

kukułka napisał(a):Że co? Że skarpeta?? :lol: :shock:
Zreszta, nie przesadzajmy, w zyciu sa grzechy gorszego kalibru niz wspólzycie dzień przed ślubem z ukochaną osoba.


Też tak uważam. Tzn. nie bagatelizuję, tego, że wspólżycie przed ślubem jest ciężkim grzechem. To tak jak, kiedyś spowiednik powiedział mi, że tak naprawdę w życiu popełniamy wiele ciężkich grzechów, ale się z nich nie spowiadamy bo nie zdajemy sobie z nich sprawy, nie zauważamy ich, bo nie chcemy ich zauważać i nikt nam nie powiedział, że TO JEST GRZECH.

Jeśli ktoś popełnia obiektywnie grzech ciężki (piszę "obiektywnie", bo teologowie do dziś nie mają pewności, czy jakikolwiek grzech spełnia kryterium "świadomości", niektórzy uwzględniają nawet taką wersję wydarzeń, że w związku z powyższym piekło może być puste) nie znaczy, że już zupełnie nie ma w nim Boga i miłości. Owszem jak zdarzało mi się popełnić grzech cięzki, a później przystępowałam do spowiedzi, widziałam, jak wielka przemiana się we mnie dokonała. Ale to nie znaczy, że do tego czasu byłam zła i wszystko co robiłam było złe.
Przecież to jest sprzeczne z doświadczeniem! Znam ludzi, którzy obiektywnie żyją w grzechu ciężkim, ale jest w nich też mnóstwo dobra i to niejednokrotnie więcej niż u tych którzy prawie codziennie są w kosciele.

Bóg nikogo nie osądza (zrobi to dopiero na sądzie ostatecznym), my też nie mamy się osądzać. Mamy szukać w sobie i w innych dobra.

Nie chodzi o to, że mamy zaprzeczać grzechowi.
Kiedyś mi jeszcze inny spowiednik powiedział, że to, co mam to mój grzech i dzięki niemu mam szansę bardziej korzystać z Bożego miłosierdzia.
"Im wiekszy grzech, tym wieksze miłosierdzie". (św. Faustyna)
Moc w słabości się doskonali, jeden krok do tyłu dwa do przodu.
Miałam kiedyś praktyki w ośrodku dla narkomanów. Pamiętam, że mówili, że bardzo się cieszą, że niektórzy terapeuci są byłymi narkomanami, bo bardziej potrafią ich zrozumieć. Dzięki temu, że terapeuci podnieśli się z narkomanii, mogą teraz skuteczniej pomagać innym.
Pismo św. mówi o "błogosławionej winie".
Hallo, przecież nasza wiara jest dla grzeszników nie dla świętych. Nie wolno słuchać oskarżeń (bo wiadomo kto jest Oskarżycielem), tylko uznać swoją słabość i ufać Panu Bogu.
itp., itd.
Mozna byłoby napisać elaborat
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez Krycha » 24 lipca 2007, o 18:16

dziurawa skarpeta to dziurawa kobieta czyli niedziewica.
Takiej to i św. Józef nie pomoże bo jest poza jego "zakresem kompetencji";)
Krótko mówiąc jestem uczulona na to zagadnienie, bo w rozumieniu "ideologii dziewictwa" przegrałam swoje zycie w wieku 21 lat i nic poza wstąpieniem do RCS nie może mnie uratowac. Zas moje małżeństwo jest skazane na porażkę, niewazne że sakramentalne, Duch Świety i te sprawy, ważne, że "narzeczona była dziurawa". Najgorsze, ze własciwie, to udało im się mi to wmówić...
Bardzo bym chciała się pomodlic za mojego przyjaciela, by mu Bóg oszczędził takich uczuć. Niestety, nie potrafię.
Ostatnio edytowano 25 lipca 2007, o 09:09 przez Krycha, łącznie edytowano 1 raz
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez kukułka » 24 lipca 2007, o 19:45

Krycha, to jakieś straszne spustoszenie w Tobie - to, co opisujesz. przeciez to kompletnie bez sensu. Wierzyc mi się nei chce, ze ktos na serio Ci nawmawiał takich bzdur. jak z siebie tego nei wykorzenisz, to będziesz sie męczyc do końca zycia.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Krycha » 1 sierpnia 2007, o 16:51

Chyba nie złamię tajemnicy spowiedzi jesli napiszę, że kapłan uznał post od grak z cytatem z Pisma Św. za klasyczną strategię dobijania człowieka stosowaną przez szatana.
jakoś mi się zrobiło lżej. Szczególnie z czytaniami z tamtej niedzieli http://www.mateusz.pl/czytania/20070729.htm
szczególnie - (Łk 11,1-13).
Zobaczymy czy warszawski św. Andrzej ma jakieś "chody" w sprawie zakochanych...
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez milgosia » 2 sierpnia 2007, o 10:15

Wybacz Krycha, ale ... niezależnie od tego, że przyznaję Ci trochę racji i jak bardzo czujesz się zraniona, nie powinnaś używać cytatów ze swojej spowiedzi do odgryzania się innym, chyba nie po to ona była, prawda?
Generalnie nie zaleca się ujawniwnia szczegółów ze swojej spowiedzi także penitentom, chyba, że mają służyć dobru kogoś trzeciego. Kąśliwość raczej do tego nie należy.

A co do wypowiedzi Grak, to ... bez przesady, co ona takiego znowu w tym poście napisała? Że istnieje Twoje Alter Ego? O to chodziło?

Z całym szacunkiem do kapłana, ale ja tu nie widzę nic szatańskiego..

To raczej alter ego jest zastanawiające, choć już teraz wiedząc o nim traktuję je raczej jako swego rodzaju nieszkodliwą grę, jak na mój gust trochę dziwną i tyle ...

Żałuję tylko, że się gdzieś tam zaangażowałam w pomoc, także emocjonalnie na jakimś etapie, po prostu głupio czuć się wystawionym do wiatru.

Obraźliwe uwagi, które gdzieś pojawiły się na tym forum pod Twoim adresem zasługują na potępienie. Nikt o nikim nie powinien w ten sposób pisać, bo to zwyczajnie nikomu nie pomaga i jest tylko poniżaniem człowieka. A jeśli pisze i to w stosunku do osoby, która czuje się w danej materii głęboko zraniona, to sam o sobie wystawia paskudne świadectwo... i zwyczajnie łamie zasady tego forum...

Niestety, trudno jest zachować takt, jeżeli osoby pojawiają się pod wieloma postaciami... Bo skąd mamy wiedzieć, że pani A to ta sama osoba, co pani B, której historię mniej więcej już znana i w stosunku do której nigdy by nie przyszło do głowy coś takiego powiedzieć, tym bardziej, że wiadomo, że to akurat jest jej czuły punkt? To jest ryzyko bycia na forum w takich postaciach, z jednej strony szansa na to, aby jeszcze raz spojrzeć bez obciążeń na dany problem, ale też że można zostać... no właśnie, nierozpoznanym i usłyszeć o jedno słowo za dużo...

Mam dla Ciebie dużo sympatii i bardzo lubię czytać Twoje inteligentne i zabawne posty, bo na forum istniejesz dłuzej i uważam, że Twój głos w tej ogólno forumowej dyskusji mi samej pozwolił się sporo nauczyć. Ale Mnie też dotykają niektóre Twoje kąśliwe uwagi na temat świętych, i przykro mi, że to, co dla innych jest godne szacunku, dla Ciebie może być przedmiotem uszczypliwości. I niezależnie od tego, że wiem, iż ironia to po prostu część Twojego charakteru i że autentycznie szukasz pomocy, to ... ja też poczułam się jak ... muzułmanin, którego elementy religii ktoś prześmiewa. Może nie miałaś takich zamiarów, bo wiem (alter ego ;) ), że starasz się podchodzić do wiary poważnie i zwyczajnie obchodzi Cię, co myślą tam Na Górze pomimo wszystkich wzlotów i upadków .... Ale ja Twoje uwagi tak odebrałam, bo akurat bardzo lubię Św. Józefa i nie tylko Jego i traktuję Jego wstawiennictwo w róznych sprawach bardzo poważnie. Dla mnie to nie jest tylko bajka albo figurka w kościele, tylko autentyczna rzeczywistość, w którą po prostu trudno jest nam czasami rozpoznać, ale ona istnieje i można się o tym przekonać na własnej skórze. Ja się przekonałam, mam tam swoich Przyjaciół.

A co do świętych, to polecam znakomity - jak dla mnie oczwiście - film JASMINUM.
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez milgosia » 2 sierpnia 2007, o 11:32

A co do współżycia przed ślubem ... to w oczach Boga nikt nigdy nie jest przegrany, bo Jego Miłosierdzie jest większe i głębsze, niż możemy pojąć. To tylko Szatan wmawia ludziom poczucie winy (w różny sposób), żeby przpadkiem nie uwierzyli, że mogą się z tego grzechu podnieść i że mogą nadal żyć piękną i czystą miłością w małżeństwie i że Pan Bóg ma moc zaleczyć WSZYSTKIE RANY POWSTAŁE PO GRZECHACH, JAKIE SĄ W NASZYCH SERCACH... Przecież szatanowi dokładnie na tym zależy...To własnie w tym poczuciu winy, które nieustannie wraca przy każdej okazji podjęcia tego tematu, w tym jest coś złego, ono gnębi i odbiera radość ze współżycia... i drwiąco wisi nad każdą próbą wyjścia z sytuacji i wzmaga poczucie bezsensu spowiedzi, starania się bycia lepszym... I żeby było jak w zaklętym kole, to odpowiedzialnością za to poczucie winy obarcza się Kościół (to się nazywa projekcja), żeby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy, że to jego sprawka....
Przecież takie poczucie winy, odbieranie sensu życia, miłości, współżycia, sensu małżeństwa, rozpacz, smutek, przygnębienie... to nie pochodzi od Boga, który jest Miłością i chce, żebyśmy żyli szczęśliwi, z pokojem w sercu nie tylko w niebie, ale już tu, na ziemi!


PAN BÓG NIE DRWI Z CZŁOWIEKA. NIGDY!
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Anusia21 » 2 sierpnia 2007, o 18:21

masz rację, Miłgosiu.. Szatan mistrzowsko wykorzystuje ludzkie wyrzuty sumienia, wmawiając mu jego beznadziejność, pokazując mu w drastyczny sposób zło, które w nim tkwi i zamykając oczy na miłosierdzie Boga. A przede wszystkim chce koniecznie odebrać nadzieję, że może być lepiej, że można wygrać z grzechem, że można żyć z wolą Bożą.
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez Krycha » 2 sierpnia 2007, o 18:29

Alez milgosiu właśnie opisałaś dokładnie tę strategię, na którą zwrócił mi uwagę spowiednik: szatan dowodzący człowiekowi, ze grzechy nie są wybaczone, ze nie mozna sie podnieśc i ze już nie warto dalej wierzyć i sie modlić. I to - dowodzący tego słowami Kośioła lub Pisma Świętego! Ja nie oskarżam o szatanskość tego co grak napisała od siebie - natomiast proponowanie osobie, która ma intencję się pomodlić ale wątpi że to ma sens i myśli że Bóg jej może nie wysłuchać "za karę", cytatu o Bogu odwracającym się od człowieka naprawdę nie jest dobrym pomysłem!
Piszesz milgosiu, że ujawnianie ma sens tylko jeśli może komuś pomóc. No więc mój wniosek z tej historii, mam nadzieję, że będzie dla kogoś przestrogą: Jesli ktoś Słowem Bożym w Ceibie uderza i Cię pognębia, zamiast podnieść na duchu i skierować na dobrą drogę, to używa go niezgodnie z jego przeznaczeniem!!! Gdybym po przeczytaniu tych słów się poddała i zarzuciła zamiar modlitwy - czyż szatan nie osiągnąłby swego celu? To miałam na mysli pisząc o szatańskiej strategii - posłużenie się Pismem Świętym w złym celu.
Całe szczęście na niedzielę Bóg przygotował co innego: nawet my, źli poproszeni możemy dawać dobro, więc cóż dopiero dobry Bóg! to mi dało odrobinę nadziei.
A co do zmiany nicka - to nie jest drwina z Was, ani z zaufania. Nie przekreślam dawnej korespondencji ani nie nadużywam wyniesionej z niej wiedzy. Ale z większościa osób juz nie mogłam rozmawiać - bo z góry mnie oceniali jako tą "grzeszną" i "nie kochającą swojego męża". Nicka właśnie dlatego zmieniłam, by nikt nie brał pod uwagę tego co pisałam wczesniej, ani na minus, jak grak, ani na plus, żeby sie nie litował ani nie nadinterpretował. Niestety, w głupim "hehe" mozna widocznie znaleźć ogrom moich win z całego życia - i jak tu wierzyć w możliwość zmiany, skoro ciągle Ci ktoś je wypomina... Uważam, że to niesprawiedliwe wypominać komuś seks przedmałżeński 2 lata po slubie. I to w sytuacji gdy ta osoba z tego grzechu zdała sobie sprawę i przez następne 3 lata do ślubu z nim walczyła. niesprawiedliwe, niesprawiedliwe, niesprawiedliwe. No ale jak dla kogoś decydujący jest czyjś ironiczny styl wyrażania się, to ani zmiana nicka, ani 100 spowiedzi nie pomoże. tylko czekam az ktoś do Krychy napisze, ze dobrze jej tak, ze nie moze zajść w ciazę, bo to kara za to co robiła ze swoim chłopakiem i za to że jej sie podobało. Tego chciałąm uniknąć. :cry:
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Ania x » 2 sierpnia 2007, o 18:55

Krycha napisał(a):A co do zmiany nicka -



W chrześcijaństwie, zmiana imienia wiąże się z przemianą serca ;)
Więc chyba wszystko jest ok :D !

A jeśli chodzi o to, że pewne sprawy mimo tego, że zaszła juz zmiana do człowieka wracają, to już tak jest, licho nie śpi, uzdrowienie zresztą to proces. Kiedyś bardzo lubiłam łacińskie przysłowie "Sanato vulnere cicatrix manet" (Rana się goi blizna pozostaje), bo często już niby zagojona rana otwierała mi się na nowo. Minęło już sporo wody i rana przestała dawać się we znaki.
Nie poddawaj się Krycho:)!
Pan Bóg przecież to wszystko monitoruje 8)
Będzie dobrze:)!
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez milgosia » 2 sierpnia 2007, o 20:06

Wiesz co Krycha? Fajna z Ciebie kobitka ! Cieszę się, że wyjaśniłaś swoje stanowisko. Nie jestem w Twojej sytuacji, ale myślę, że troszkę zaczynam Cię rozumieć, bo sama wiem, jak to jest, jak się człowiek stara, a zbiera baty. Masz dobre serce i to jest najważniejsze :) .

Tylko nie wmawiaj sobie znowu że nie możesz zajść w ciążę, bo X lat temu zrobiłaś to czy tamto... To jest kompletna bzdura, znowu myślenie w stylu, przepraszam, pięciolatka:

Pan Bóg mnie na pewno pokarze, bo byłam niegrzeczna... wrrr... ;).

To kolejne masakrowanie się pseudowyrzutami sumienia, na pewno nie pochodzącymi od Boga. Pan Bóg nie chce nasz zniszczyć, nawet jeśli nas upomina, chce żebyśmy wzrastali i cieszyli się życiem, miłością, małżeństwem, współżyciem... chce, żebyśmy byli płodni i rozmnażali się... a takie myślenie odbiera całą radość, a daje lęk i poczucie bezsensu dobra, o które, jak piszesz, staraliście się walczyć ... "Po owocach ich poznacie (...)" - zobacz, jakie owoce wydaje takie myślenie, co rodzi w człowieku, czy daje Ci nadzieję, czy buduje, czy też przeciwnie... a dowiesz się, od kogo pochodzi...
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Ania x » 2 sierpnia 2007, o 20:26

a apropo owoców, zgadzam się, warto się im przyglądać.
I przyszła mi jeszcze jedna myśl do głowy.

Zobacz Krycha jakie dobre owoce przyniosło Twoje małżeństwo! To na pewno Ci pomoże. Wypisz je sobie, wymaluj.
Jakiś czas temu zmarła pewna znana mi osoba, która obiektywnie odeszła od Kościoła, była nawet antyklerykalna. I choć obiektywnie można uznać, ze żyła w grzechu cieżkim, jej życie przyniosło mnóstwo dobrych owoców. Dodała nadziei wielu ludziom. A jej śmierć, przyniosła tych owoców jeszcze więcej, prawie jak śmierć JPII, pociągnęła za sobą pewną bardzo dobrą inicjatywę.
Jak próbuję się za nia modlić, mam takie odczucie, że lepiej modlić się za kogoś innego bo ta osoba i tak jest już w niebie i zamiast prosić mam ochotę dziękować i wielbić. Nie wiem skąd to odczucie, może to moja własna projekcja (choć nie sądzę) a może to od Pana Boga.
Tak czy siak, jeden grzech nie przekreśla całego życia!

Codziennie wieczorem, pytaj się Pana Boga, co dobrego dziś zdziałał w Twoim życiu i przez Ciebie, to na pewno Ci pomoże! Gwarantowane!
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez kamienna » 2 sierpnia 2007, o 20:44

Krycha czytam sobie akurat książke Marcina Jakimowicza "Pelne zanurzenie". Mam dla Ciebie 2 cytaciki:) Może się w nich odnajdziesz:0

1. "W rodowodzie Jezusa Mateusza wymienia z imienia tylko cztery kobiety. Pogardzana nierządnica Rachab. Tamar, ktora siedziala u wrot miasta jako prostytutka. Mająca niewiele praw cudzoziemka i wdowa Rut. maryja, której ukryte życie i niespodziewane narodziny dziecka wzbudzały w Nazarecie plotki. Na kogo Syn Boży chce zwrócić moją uwagę?"

2. "To niesłychane. Bóg na matki wybawicieli izraela wybiera niepłodne kobiety: Sarę, Annę, Elżbietę i matkę Samsona. Z tego, co było ich największym przekleństwem i hańbą, czyni największą chlubę".

Przeglądaj się w slowach Boga. Nie ludzi.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Krycha » 3 sierpnia 2007, o 13:14

niezłe, dzięki!
Może coś mnie wewnętrznei mądrego kierowało do zmiany nicka...?
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Krycha » 29 sierpnia 2007, o 18:42

wracając do tematu głownego, u sw. Andrzeja na pl.Teatralnym było dosć przyjemnie i wnioskując z dobrego humoru małzonków, chyba zadziałało...a odbyły sie tam w sumie 2 indywidualne modlitwy, bo nie mogłyśmy sie zebrać razem.
Więc dziękuję za rady
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez pinky » 30 sierpnia 2007, o 21:51

A ja szczerze polecam modlitwę do swojego patrona oraz do patrona z bierzmowania. O nich rzadko się pamięta.
A co do św. Józefa, to ja trochę podzielam zdanie Krychy - nie bardzo mnie on przekonuje. Zastanawia mnie zwłaszcza fakt, że skoro tak mało o nim wiemy (w Biblii jest dość mało), skąd ta cała otoczka z nim związana??
A co do cytatów z Biblii, uważam, że naganne jest stosowanie wyrwanych z kontekstu fragmentów i odnoszenie ich do określonej sytuacji. To zakrawa na świadków jehowy. W pełni rozumiem oburzenie Krychy na ten cytat z Izajasza. Zwłaszcza, że Bóg trzymał Żydów solidnie w ryzach i był Bogiem dość srogim. Dziś więcej się nakłada nacisku na miłosierdzie.
Jeśli zaś chodzi o cytaty z Izajasza, to udręczonej duszy polecam cały 54 rozdział. Bardzo optymistyczny. A na deser Iz 43, 1-7. Po takim deserku dla duszy, śpi się bardzo spokojnie.
pinky
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 22 lutego 2007, o 15:38

Postprzez kamienna » 30 sierpnia 2007, o 22:20

Ja tam do świętych jakoś w ogóle nie umiem mieć atencji, ale tow sumie mój problem.

Chciałam napisac o św. Józefie... Przecyztała ostanio Dobraczyńskiego "Cień ojca"... dobraczyński jak wiadomo ma przesr...ne z powodu giertycha, ale ja jednak byłam ciekawa kto zacz ten Dobaczyński i przecyztalam Listy Nikodema i Cień ojca. Listy Nikodema pokazują jezusa. Cień - pokazuje właśnie Józefa. Książki są niezwykłe, czyta sie latwo, wciągająco i co najważniejsze - mają ducha, każą rozmyślać, medytować, rozmawiać z Bogiem..

Co prawda Cień ojca to fabularyzowana opowieść o Józefie, może i nie do końca prawdziwa, ale dla mnie Józef, opiekun Jezusa w końcu przestał być papierową postacią. Pieknie ukazane sa jego rozterki, jego ludzkie wahania... wyobrażam sobie, że właśnie tak mogło być... na pewno tak bylo...

Przeczytajcie:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Następna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości

cron