Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 08:07 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

przyszła teściowa - problem

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

przyszła teściowa - problem

Postprzez anima » 29 maja 2007, o 12:50

Witam,

Ja i moja narzeczona za 3 miesiące bierzemy ślub. Mieszkamy od jakiegos czasu razem, w bloku w mieszkaniu mamy mojej przyszlej zony. Jej mama natomiast mieszka pietro wyzej. Odkad zaczelismy razem mieszkac jest wlasciwie tak, ze jej mama przychodzi praktycznie codziennie do nas, tak niby po nic, ale zawsze takie przyjscie to jest 1-2 godz. wysluchiwania jej problemow i tego co sie u niej zdazyle tego dnia w pracy, w zyciu ogolnie. Na poczatku jakos to wytrzymywalem, ale teraz juz nastapila zmeczenie materialu i zaczyna mnie to coraz bardzie wnerwiac. Moja nazyczona wie o tym, ale nie ma odwagi powiedziec mamie zeby nie przychodzila, albo przychodzila zadziej. Boje sie ze po slubie bedzie tak samo,albo i gorzej.

Niedawno bylismy na rekolekcjach dla narzeczonych, tak rowniez byl poruszany problem relacji z rodzicami i tesciami. Moja narzeczona zgodzila sie ze nalezy miec oddzielne zycie i zyc nim a nie zyciem rodzicow. Jednak to byla na rekolekcjach, po powrocie widze ze ma duzo problemow z przerobieniem mysli na czyny. Jakos nie potrafi porozmawiac szczerze z mama i powiedziec jej ze malzenstwo to sa dwie osoby a nie trzy, i ze chcemy miec wlasne zycie po slubie i nie wysluchiwac codziennie tego co do tej pory.

Moja przyszlo zona pochodzi z rodziny rozbitej, jej tato wyprowadzil sie kiedy miala 4 latka i od tej pory ona i jej siostra byla wychowywana tylko przez mame i kiedys jeszcze przez dziadkow, ale oni juz niestety nie zyja.

Czy ktos z was mial badz ma podobne problemy??Jakos sensownie je rozwiazal??Ja coz nie rozumiem do konca mojej przyszlez zony, moze dlatego ze nie mieszkam z rodzicami juz ponad 10 lat (studia, praca), nie rozumiem dlaczego ma takie problemy ze szczera rozmowa z mama. Chcialbym jej jakos pomoc, przekonac do tej rozmowy ale nie wiem szczerze mowiac jak :(

Prosze o pomoc i porade
Ostatnio edytowano 29 maja 2007, o 13:41 przez anima, łącznie edytowano 1 raz
anima
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 12:12
Lokalizacja: olsztyn

Postprzez strzyga » 29 maja 2007, o 13:06

Może boi się reakcji mamy ze względa na to, że mieszkacie jednak w jej mieszkaniu, a nie w waszym własnym...

ps. zerknij na tytuł tego działu i popraw co nie co, bo razi w oczy...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Coya » 29 maja 2007, o 13:34

Dlaczego Twoja narzeczona nie chce porozmawiać z mamą? Skoro to była rodzina rozbita, dziewczyny (czyli Twoja narzeczona i siostra) były wychowywane tylko przez mamę, to są z nią niesamowicie silno związane emocjonalnie. Twoja narzeczona wie (albo jakoś podswiadomie czuje), że jej mama boi się tego, że straci córkę, że znowu zostanie sama (nie piszesz w jakim wieku jest siostra Twojej narzeczonej, czy mieszka w domu rodzinnym czy nie itd). Twoja narzeczona ją kocha i nie chce zranić, bo wie, jak bardzo mamę zaboli nawet sugestia (źle sformuowana), żeby nie przychodziła tak często. Wie, że mama odbierze (albo może odebrać) to jak stwierdzenie: Moja córka mnie nie kocha, nie interesuje się mną, jestem złą matka itd. Wiem, że może to wydawać się przesadzone, ale kobiety tak mają. Zwłaszcza kobiety, które zostały porzucone przez mężczyznę, z którym były i którego kochały.
To bynajmniej nie znaczy, że takie wizyty są w porządku i macie się na nie godzić. Trzeba będzie mamie wytłumaczyć, z MIŁOŚCIĄ i TROSKĄ, że nie traci córki, tylko zyskuje syna, choc teraz te relacje będą trochę inaczej wyglądały. Dobrze byłoby, gdybyści epostarali sie znaleźć mamie jakieś zajęcie "między ludźmi" (tzn nie zmuszać, ale zaproponować), żeby miała kontakt z kimś poza pracą, żeby mogła porozmawiać o tym, co się wydarzyło w danym dniu itp. Kobiety bardzo potrzebują bycia wysłuchanymi :)
Musicie znaleźć jakiś kompromis, bo też mimo wszystko nie wolno wam całkiem zerwać czy jakośbardzo drastycznie ograniczyć kontaktów z mamą. To prawda, Twoja narzeczona zostanie Twoją żoną i to wasze małżeństwo ma być dl aniej najważniejsze, ale nie przestanie miec mamy. I waszym obowiązkiem jest zadbać o potrzeby mamy (oczywiście jeśli nie jest ich w stanie sama zaspokoić), nie tylko materialne, ale też psychiczne.
Musicie sobie tez zdawać sprawę, że dla mamy każda próba ograniczenia kontaktu z córką (nawet ta najbardziej uzasadniona) będzie bolesna i na to też trzeba się przygotować. Musicie po prostu z miłością wyznaczyć granice.
Oczywiście internet to nie miejsce na udzielanie dokładnych porad, bo nie znamy dokładnie waszej sytuacji. To tylko takie moje refleksje, dlaczego może być tak, jak opisujesz, ze jest. Radziłabym jednak porozmawiać z kimś w realu, aby wybrać optymalny sposób rozwiązania sprawy.
Powodzenia! :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kamienna » 29 maja 2007, o 13:51

ja się zgadzam z Coyą.
Jedna mała sugestia. Po tych wszystkich rozmowach - warto zwyczajnie odwrócić role: niech twoja narzeczona chodzi do matki z wizytą. Ty posiedzisz w domu, odpoczeniesz po pracy. Wilk syty i owca cały. Coś mi się tylko zdaje, że i to Ci się nie bęzie za bardzo podobało:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez anima » 29 maja 2007, o 13:53

Bardzo dziekuje za madra podpowiedz.
A co do szczegolow, to siostra mojej narzeczonej jest od niej 2 lata mlodsza i nie mieszka juz w domu, wyjechala na studia do innego miasta jakis czas temu.

Przyszla tesciowa chodzi miedzy ludzi, ma duzo znajomych na miejscu i w internecie :) takze nie jest osoba jakos osamotniona, jak tak patrze to ma wiecej znajomych ode mnie i mojej narzeczonej razem :)

Z tego co wiem to u nich w domu bylo tak, ze od dawien dawna mama ich zawsze po przyjsciu do domu sie im zwierzala, o to odkad dziewczyny mialy 15 lat. I tak mi sie zdaje ze sie przyzwyczaila, tylko co 15 czy nawet 18 letnia dziewczyna moze wiedziec i pomoc na powazne problemy 50 letniej kobiety. Pewnie nie wiele a do tego sama jeszcze moze przez to chodzic zestresowana, martwiac sie mama. Ja uwazam ze takie postepowanie jest zle i samolubne, tzn. zrzucanie swoich problemow na barki dzieci. I wydaje mi sie ze nie mozna tego usprawiedliwic tym ze kobieta byla sama.

A co do relacji miedzy mna a przyszla tesciowa, to sa one rozne. Raz lepiej, raz gorzej, nie raz juz bylem swiadkiem i doswiadczylem zazdrosci matczynej. Niestety nie bylo na to reakcji ze strony mojej narzeczonej. I tak sie zastanawiam czy w malzenstwie bedziemy siebie bronic przed rodzicami.
anima
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 12:12
Lokalizacja: olsztyn

Postprzez kamienna » 29 maja 2007, o 14:01

anima napisał(a):tylko co 15 czy nawet 18 letnia dziewczyna moze wiedziec i pomoc na powazne problemy 50 letniej kobiety. Pewnie nie wiele a do tego sama jeszcze moze przez to chodzic zestresowana, martwiac sie mama. Ja uwazam ze takie postepowanie jest zle i samolubne, tzn. zrzucanie swoich problemow na barki dzieci.


Ja Cie rozumiem, ale tak piszesz, jakbyś sam nigdy samolubny, zazdrosny i źle zachowujący się nie był...
Mało tego, wydaje mi się, że jesteś zły na sytuację, bo sam jesteś trochę zazdrosny o swoją narzeczoną, że Ci ją jakoś zabiera.
Twoje zachowanie też jest samolubne, bo nawet 1-2 h dla drugiego czlowieka poświęcić nie umiesz.
Nie piszę tego, żeby Cię dobijać, ale żeby Ci pokazać, że najczęsciej denerwuje nas w drugich ta cecha, którą sami posiadamy i która nas w sobie samych wkurza.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez anima » 29 maja 2007, o 14:09

Nie bede tu ukrywal ze pewnie jak kazdy to i sam jestem w jakims stopniu samolubny.
Boje sie tylko po prostu tego, ze taka sytuacja sie nie skonczy nigdy, i ze nasze zycie bedzie wygladalo tak, ze moja przyszla zona bedzie sie zajmowala mama, i stawiala ja na pierwszym miejscu, a dopiero potem jak juz zaspokoi potrzeby swojej mamy bedzie dla niej wazne malzenstwo.

Poza tym to nie chodzi o to ze nie potrafie dla drugiej osoby 2 godzin poswiecic, tylko ze jak sie tak czlowiek zastanowi, ze okolo 16 wraca sie z pracy, cos tam sie zje i co potem trzeba poswiecic mamie 1-2 godz, czyli w najgorszym przypadku ma sie czas dla siebie od 19-20, a przeciez kazdy tez jest w jakims stopniu zmeczony, wiec np. moze juz nie miec sily na owocna rozmowe z meżem/żona. Albo trzeba sie i zajac innymi rzeczami domowymi, to wtedy sie dzien coraz bardziej rozmywa na prace, mame i dopiero potem jak czasu i sil starczy to na malzenstwo.
anima
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 12:12
Lokalizacja: olsztyn

Postprzez kamienna » 29 maja 2007, o 14:23

Anima,
jeszcze raz Ci proponuję, żeby to żona przyszła chodziła do teściowej a nie na odwrót (bęziesz mógł sobie wtedy odpocząć).
A o to, że żona woli mamę od Ciebie to się zawczasu nie przejmuj. Kobiety są raczej takie, że za mężem w ogień by wskoczyły.

Rozmawiajcie!!!!! Rozmawiajcie!!!! Także Ty z narzeczoną.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez anima » 29 maja 2007, o 14:34

Troche nie rozumiem Ciebie, to wg. tego co piszesz to zona powinna miec codziennie czas dla mamy??a dopiero potem dla meza i rodziny??

I ze niby mam sie nie przejmowac jak zona woli mame od meza??Dla mnie to juz troche chore jest jezeli jest taka sytuacja. To po co jej maz skoro woli mame??
anima
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 12:12
Lokalizacja: olsztyn

Postprzez kamienna » 29 maja 2007, o 14:49

Źle mnie zrozumiałeś (skróty myślowe). Napisałam wyżej, że najpierw macie porozmawiać, a potem po tych rozmowach zmienić role. Oczywiście, że nie codziennie!!!

No i kto Ci powiedział, że żona woli męza od mamy??? Twoja narzeczona?

Nie ma innej rady jak rozmowa, ale jeśli podjedziesz do tematu na zasadzie: ma być tak, jak ja chcę, to CI z góry mówię, że ladujesz się w problemy. Musisz też iśc na jakiś kompromis względem przyszłej teściowej. uważam, ze jak żona od czasu do czasu pójdzie do matki to Ci będzie latiwje niż jak matka zejdzie do was.

Poza tym, tak między Bogiem a prawdą - mówię o swoim przykldzie - to mąż jak przychodzi po robocie to naprawdę nie ma ochoty ze mną gadać i jakbym tak codziennie wyszła do mamusi (czego nie robię) i zabrała w dodatku dzieciaka ze sobą to byłby chyba w siódmym niebie:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez anima » 29 maja 2007, o 15:15

Heh my nie jestesmy na tym etapie na razie, zebysmy chcieli zeby ktores z nas wychodzilo i drugie jeszcze z tego powodu czulo ulge.

Ja wiem ze musimy porozmawiac, i wcale nie chce zamykac naszych drzwi na mame mojej narzeczonej, chodzi mi o ograniczenie wizyt, bo codzinnie to juz troche perwa, i tak do konca zycia :(((. I nie wazne kto do kogo przychodzi, czasem milo jest porozmawiac z druga osoba jak sie jej nie widzi przez jakis czas, ale jak sie codzinnie jej slucha to czasem juz troche czlowiek ma dosc (nie chodzi oczywiscie o narzeczona :)) )
anima
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 12:12
Lokalizacja: olsztyn

Postprzez Mysza » 29 maja 2007, o 21:24

Pewne jest to, że miłość do teściowej wzrasta z kwadratem odległości ;) i w takiej sytuacji, w jakiej jesteście, od razu powinniście wyjaśnić sobie, jak powinno wyglądać wasze życie (wasze i teściowej) po ślubie. Może warto podrzucić teściówce rady np. w postaci książki Pulikowskiego "Warto pokochać teściową", po uprzednim przeczytaniu tej książki? Dla obu stron na pewno coś to wniesie.

Może dobrym rozwiązaniem byłoby ustalenie jakiegoś Dnia Wizyty, żeby mama z córką mogły się wygadać? Może raz u Was, a następnym razem u mamy? Świetny argument podałeś w tym, co przed chwilą napisałeś - bardzo miło jest z kimś pogadać, jeśli się tego kogoś nie widzi przez jakiś czas. Myślę, że śmiało możesz go użyć w rozmowie z teściową.

Możecie z narzeczoną przygotować jakoś szczególnie tą rozmowę z Mamą - jakiś poczęstunek, kwiaty, czy coś w tym stylu - i na luzie pogadać, może też pożartować na ten temat - tak, żeby wyjaśnić sobie wszystko, ale też zminimalizować to, że mama może poczuć się odrzucona. Może na pociechę kupisz teściowej jakiś perfum, albo czekoladki na osłodę?
Mysza
Domownik
 
Posty: 643
Dołączył(a): 9 stycznia 2005, o 12:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Bratka » 30 maja 2007, o 08:22

A jak wyglądały Wasze spotkania przed wspólnym zamieszkaniem? Skoro żona od "zawsze" wysłuchuje mamy to też nie miała czasu dla Ciebie? Jak wówczas reagowałeś na to, że jestes na drugim miejscu?
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez anima » 30 maja 2007, o 10:19

Coz jak bylem na drugim miejscu to czasem bylo mi przykro, czasem mnie to wkurzalo a czasem po prostu sobie myslalem ze maja jakies tam swoje sprawy wiec pewnie dlatego musza cos tam pogadac, czy porobic razem.

A co do wygadywania sie to wygadywanie sie jest jednostronne, tzn. wygaduje sie mama, a corka slucha. Bardzo czesto te ich wspolne rozmowy to jest tak na prawde monolog mamy mojej narzeczonej, i tak podobno jest juz od ponad 10 lat.

A powiedzcie mi w ogole jak sobie radzicie z planami rodzicow wzgledem was, tzn. rodzic sobie cos tam w glowie pouklada i zaplanuje wam ze bedzie tu i tu mieszkac, tak i tak robic itd.
anima
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 12:12
Lokalizacja: olsztyn

Postprzez strzyga » 30 maja 2007, o 23:05

poczytaj trochę moich postów to się dowiesz ;)
ogólnie ciężko jest.
ja przynajmniej nie wyobrażam sobie mieszkać w mieszkaniu mojej mamy, doksłanie dlatego, żeby nie doprowadzić do identycznej sytuacji.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kukułka » 31 maja 2007, o 08:27

Mieskzalismy 2,5 roku w domu jednorodzinnym - parter -moi dziadkowie, pietro - rodzice z siostra, a wykonczony strych - my. NIGDY WIECEJ W ZYCIU. NIGDY. Jkaie moja rodizna miala plany? wykonczyc nam ten strych idealnie,z robic tam kuchnie, kafelki wlazeince i nas tam uziemic, ale my mieszkalismy tam tlyko na przeczekanie,z braku laku. teraz jzu pol roku ammay swoje mieszkanie i w nim mieskzamy. Zyc nie umierać! i włąsciwie tez ze względu na mieskzanie chcielismy poczekac z decyzją o dizecku i zdecydowaliśmy sie dopiero teraz - u mnie moja rodizna by sie za bardzo wtracała do dizekca. tego bym nei zniosła. a tak mieskzaja 30 km dlaej, wciaz maja pretensje,z e za malo im sie pzrze telefon spowiadam, co sie u nas dzieje,ale trudno, ich problem. Dla mnei moja rodzina (czytaj: maż i dziecko, które jest w drodze) są ważniejsi niż palny moich rodziców. W koncu: "opuści człowiek ojca i matkę".
Krzywdy im nie dam zrobić, jak będą starzy, chorzy, potrzebujacy pomocy, ale na co dizen jetsesmy odrębna rodizną i spotykamy sie na kawie ewnetualnie pomagamy sobie raz długi czas w dużych remontach itp.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 31 maja 2007, o 08:31

kamienna napisał(a):Poza tym, tak między Bogiem a prawdą - mówię o swoim przykldzie - to mąż jak przychodzi po robocie to naprawdę nie ma ochoty ze mną gadać i jakbym tak codziennie wyszła do mamusi (czego nie robię) i zabrała w dodatku dzieciaka ze sobą to byłby chyba w siódmym niebie:)

Tu musze sie nei zgodizć. nie każdy meżczyzan tak ma. Mój byłby niezadowolony. Zreszta, ja też nie.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez anima » 31 maja 2007, o 15:31

Zazdroszcze Ci tego ze moglac w zycie wcielic rozdzial twoich rodzicow i twojej rodziny. Mam nadzieje ze moja przyszla zona tez bedzie potrafila po slubie zostawic swoja mame i zaczac zycie w rodzinie wspolnie ze mna i naszymi przyszlymi dziecmi.

Na razie niestety widze ze ma wachania, raz tak, raz siak mysli, chyba boi sie reakcji mamy. No i niestety jakos nie potrafi zobaczyc negatywnych sytuacji zwiazanych z mieszkaniem obok mamy i zyciem rodzinnym, wychowywaniem dzieci itd. No a moje argumenty jakos nie za bardzo trafiaja do niej :( yhhh chyba za glupi jestem zeby moc i potrafic jakos to jej wytlumaczyc i mam wrazenie ze puki na wlasnej skorze nie doswiadczy to nie uwierzy :( a szkoda
anima
Przygodny gość
 
Posty: 8
Dołączył(a): 24 maja 2007, o 12:12
Lokalizacja: olsztyn


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości

cron