Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 20:42 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

noc poslubna:D

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez zosia_samosia » 12 marca 2008, o 23:26

Oczywiście, że wszystko zależy od ludzi!!
Ale czy można powiedziec na 100 procent, że sie wytrzyma, że bedzie się wiernym itd ?? Ja za siebie nie powiem tego :wink: Bo nigdy nie wiem co będzie!!!! I nie jestem na tyle naiwna, że będę pewna tego, że mój mąż mnie nie zastawi. Życie mnie tego nauczyło, bo kiedyś miałam też takie piękne wyobrażenie o ślubie i miłości. Ale zdanie musiałam zmienic i może nawet dobrze. Przynajmniej nie jestem dalej taka naiwna :wink:
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez milgosia » 13 marca 2008, o 16:13

Zosiu, wiadomo, sporo zależy od ludzi, ale chodzi o to, żeby zmienić niejako środek ciężkości swojego myślenia, zmienić nastawienie na "pozytywne" niejako. Przestać myśleć "nie będę tego robić, bo może się nie uda, po co ryzykować", na myślenie pt. "nie mam pewności, ale zrobię to, bo wierzę, że mi się uda i będę się starał ze wszystkich sił i wierzę, że Bóg mi pomoże".
A potem to przekłada się na konkretne decyzje. Po to jest sakrament, żeby tę wiarę i możliwości człowieka umocnić i uświęcić.

Jeśli ktoś myśli: "na wszelki wypadek nie biorę ślubu i nie ślubuję miłości do końca życia, bo skąd wiem czy wytrwam ja albo mój mąż... " - to taka postawa jest podszyta lękiem i brakiem zaufania także względem tej drugiej osoby, niepewnością decyzji co do swojej i jej miłości, a staje się w pewnym sensie miłością, która już trochę z założenia jest "nie-do-końca-wierna"... bo takiż fundament jej się postawiło.

Asekuranctwo w sprawach miłości w jakiś sposób ją okalecza, bo miłość to oddanie się sobie bez granic i do końca. Może jest to idealistyczne podejście, ale ... po pierwsze, całe chrześcijaństwo jest takim wielkim idealizmem ;-), a po drugie, jeśli ktoś nie wierzy w ideały, nigdy ich nie osiągnie :D.
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez NB » 13 marca 2008, o 16:53

Nikt niczego pewien być nie może bo jest z natury grzesznikiem. Można jednak usunąć ze swojego słownika słowo "rozwód" i starać się z całego serca żyć w miłości.
W małżeństwie do wielu rzeczy człowiek dorasta, potem go jeszcze ćwiczy rodzicielstwo i w ten sposób człowiek sie rozwija. Trzeba tylko mieć tego świadomość i być gotowym podjąć to ryzyko ;-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez dota321 » 29 marca 2008, o 10:19

Oczywiście, że wszystko zależy od ludzi!!
Ale czy można powiedziec na 100 procent, że sie wytrzyma, że bedzie się wiernym itd ??
ja sama, bez pomocy z góry, pewnie bym nie wytrzymała; ale po wypowiedzeniu przysięgi małżeńskiej w ślubie kościelnym jest wezwanie Pana Boga i całej rzeszy świętych na pomoc: "Tak mi dopomóż Panie Boze Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci"- i ja wierzę i widzę ich pomoc na codzień! Nie działam sama ja ani sam mój mąż, ale razem we dwoje, a właściwie we troje- bo zapraszamy Pana Boga, zeby z nami był, żeby pozwalał nam kochać siebie nawzajem tak mocno i głęboko, jak sami z siebie pewnie nie dalibysmy rady.
Oczywiście, wiem, że sporo osób bierze slub koscielny bo tak wypada, ze często za mały nacisk kładzie sie na przygotowanie do małzeństwa (i ze strony osób przygotowujących do małżeństwa, jak i ze strony samych narzeczonych)- zeby zdobyć zawód uczymy sie tyle lat, a do małżeństwa wiele osób chciałoby sie przygotować przez dwa dni, na weekendowym kursie! A potem jest wielkie rozczarowanie, bo nikt nie powiedział, ze psychika kobiety różni sie od psychiki mężczyzny, bo nikt nie nauczył młodych jak się mają ze sobą komunikować, bo nikt nie zasugerował nawet, żeby porozmawiać np. na temat swoich rodzin z których sie pochodzi, zwyczajów, wyobrażeń o podziale ról potem w małzeństwie, o dzieciach i ich liczbie- rzucam takie podstawowe tematy...
A dla mnie pod pewnymi względami sprawa jest jasna i prosta: skoro małzeństwo, to z miłości, jesli miłość- to DECYZJA pozostania z tym jednym konkretnym człowiekiem do końca zycia, czy nam będzie dobrze, czy nie, czy bedziemy klepać biedę, czy niekoniecznie, czy będziemy zdrowi czy nie... I w naszym małzeńskim słowniku nie ma słowa "rozwód"- to opcja kompletnie nie dla nas, nie zakładamy jej, nie bierzemy pod uwagę, nie straszymy sie nią nawzajem, dla nas po prostu nie istnieje.
Póki co jesteśmy ze sobą coraz szczęśliwsi, wszystko co sie dzieje jest coraz głębsze i piękniejsze- mam wrazenie że slub był takim zaczątkiem naszej miłości juz na innej płaszczyźnie :D Gdybym miała wybrać raz jeszcze zdecydowałabym tak samo :D
I Wam też tego życzę
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez fresita » 29 marca 2008, o 15:39

zgadzam sie z toba dota, czuje tak samo. mimo iz jestesmy ze sobia juz od 11 lat,a od 4 lat jestesmy malzenstwem, to tez czuje ze jakby od tej chwili zaczelismy nowy, wspolny, lepszy etap naszego zycia
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 29 marca 2008, o 16:02

zrobił się trochę off top ale bardzo mi się on podoba :) dota i fresita podbijam wasze wypowiedzi. wiem że z mężem nie jesteśmy sami w naszym małżeństwie- czasem patrzę na niego i sobie myślę, że po ludzku on się nie nadaje na mojego męża, przedzież do siebie "nie pasujemy"! skąd ja biorę miłośc do niego już 3 lata (w sumie to 6)... na pewno nie z siebie! bo miłość to umieranie dla drugiego człowieka, proszenie go o wybaczenie i wybaczanie kiedy coś zrobił nie tak. miłość to rezygnowanie ze swojej wygody, ze swojego wolnego czasu- bo uprać, ugotować itd...
czy człowiek sam z siebie jest w stanie robić te rzeczy tak poprostu za darmo? czy jest w stanie zapewnić kogoś czy siebie samego, że będzie umierał dla męża, żony tak sam z siebie bez pomocy PB i świętych? nie da się! jeśli ktoś wchodzi w małżeństwo myśląc damy sobie radę we dwójkę- to już na wstępie oszukuje sam siebie...

zosia samosia- pisałaś gdzieś że ciebie mąż zostawił- czy wiesz jaka była tego przyczyna? może właśnie taka- polegaliście na sobie...
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez zosia_samosia » 1 kwietnia 2008, o 12:37

zostawił, poszedł i nie wrócił. A powód ?? Nigdy mi nie powiedział.
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez dota321 » 1 kwietnia 2008, o 18:46

przykro mi, Zosiu :(
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez zosia_samosia » 1 kwietnia 2008, o 21:36

Teraz to już się nawet cieszę, że tak się stało. Spotkałam innego czlowieka i żyje nam sie cudownie :)
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez Dorotaa » 1 kwietnia 2008, o 21:40

to życzę powodzenia :P
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez mielikki » 4 kwietnia 2008, o 20:31

Niektórzy chcieli by, żeby wszystko tak łatwo przychodziło. Zero pracy, zero wysiłku. A tu niestety - miłość to DAWANIE siebie, ciągłe uczenie się, chęć dobra dla drugiej osoby. A do tego kobieta i mężczyzna tak bardzo się różnią... Ale wiekszość krzyczy za równouprawnieniem, nie próbując nawet poznać drugiej strony. I potem mają, co mają. Rozpadające się małżeństwa, rodziny.
Życie to ciężka praca, rozwój, a nie branie, same przyjemności i brak odpowiedzialności.

Pozdrawiam

Ps.
Tak mnie wzieło na refleksje. Jak kogoś uraziłam to przykro mi. :wink:
mielikki
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 4 kwietnia 2008, o 17:25

Postprzez strzyga » 6 kwietnia 2008, o 10:31

Tia... ostatnio właśnie czytałam artykuł pt: "emancypacja wypaczeniem kobiecego charakteru". :roll:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mielikki » 9 kwietnia 2008, o 22:54

strzyga napisał(a):Tia... ostatnio właśnie czytałam artykuł pt: "emancypacja wypaczeniem kobiecego charakteru". :roll:


Nie żebym była za "kobietą w kuchni". Wiadomo - równe płace na tym samym stanowisku, równe traktowanie itd, ale z wieloma rzeczami zgodzić się nie mogę: Feministki zamiast walczyć o równe prawa (nie mówię o prawie wyborczym, pracy itd) dla kobiet (ważność macierzyństwa - opieka nad domem to przecież CIĘŻKA PRACA - a jakże nie szanowana, wręcz wyśmiewana: "siedzisz w domu i nic nie robisz") to na siłę chciały być jak mężczyżni - silne, brudne, twarde =)

Ale nie o tym pisałam wyżej! Chodziło mi o to, że młodzi ludzie tak naprawdę nie "poznają się" nawzajem, nie próbują poznać swojej natury - wszak kobieta i mężczyzna różnią się ;)

http://www.daswroch.progpol.pl/przedmalzenskie.php

:lol: a tak niewiele trzeba, by małżeństwo było zgodne...
mielikki
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 4 kwietnia 2008, o 17:25

Postprzez strzyga » 9 kwietnia 2008, o 23:55

ale w dalszej części było jeszcze o tym "niegodnym zrównaniu niewiasty z mężczyzną" :wink:
to było z książki, którą kupiłam sobie na rozterki duszy :lol:

brrrr... Pulikowski, aż mną trząchło...

wydaje mi się, że dość daleko odeszliśmy od tematu...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mielikki » 11 kwietnia 2008, o 17:01

hmm... możliwe

ale jakaż cudna musi być noc poślubna, kiedy mężczyzna zna potrzeby kobiety, a kobieta mężczyzny...

komunia ciał i dusz :wink:
mielikki
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 4 kwietnia 2008, o 17:25

Postprzez Jeanne » 11 kwietnia 2008, o 19:45

wracając do temtu....to przede mną noc poslubna za niecałe 3 tygndnie- nie powiem stresuje sie. mam w związku z tym pytanie do bardziej doswiadcoznych juz męzatek, o dogodne pozycje-tzn nie chodzi mi tu o doznania, bo na to pewnie trzbe bedzie poczekac, ale takie pozycje, w których mozna jakos uniknąc lub zniwelowac bół podczas tego pierwzego rzu.
będe wdzieczna za podpowiedzi- równiez techniczne :oops:

Obrazek
Jeanne
Przygodny gość
 
Posty: 24
Dołączył(a): 23 lutego 2007, o 16:07
Lokalizacja: małopolskie

Postprzez Amazonka » 11 kwietnia 2008, o 20:00

Zobacz tu: Ten pierwszy raz
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez mmadzik » 11 sierpnia 2008, o 19:44

Odświeżam temat, bo moja noc poślubna już za niecałe 2 tygodnie! :oops: Nawet wygląda na to, że nam się trafi III faza akurat, więc początek wymarzony akurat dla nas... Kupiłam już sobie elegancką bieliznę, szukam jeszcze ładnej koszulki nocnej. Moja przyjaciółka - mężatka upieczona przed miesiącem - poradziła mi jeszcze kupić sobie jakiś żel nawilżający, albo coś w tym stylu. Dziewczyny - co jeszcze? :oops:

:D
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez arTemida » 11 sierpnia 2008, o 21:19

Dużo świec, najlepiej zapachowych jesli lubicie:)
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Olenkita » 11 sierpnia 2008, o 21:55

Moja noc poslubna juz w tym tygodniu :shock: I aczela sie 3 faza, ale chyba zaczekamy do nastepnej 3 fazy :wink:
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez Dorotaa » 11 sierpnia 2008, o 22:40

Koniecznie intymne i samotne miejsce:)
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez NB » 12 sierpnia 2008, o 07:12

Można pod pośladki podłożyć poduszkę, żeby miednica była lekko uniesiona.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Tatuś » 12 sierpnia 2008, o 08:18

dać sobie duuużo czasu... My chyba za szybko chielismy posmakowac jak to jest i zbyt się spieszylismy... (to taka analiza po czasie :wink: ). pomimo całego ogromu miłosci i oddania ciało kobiety stwarza jakieś bariery i potrzeba duuuużo czasu, żeby się powoli otworzyło...

Żelik popieram - odkrylismy dopiero niedawno - inna jakość, duzo lepsza..., mimo, że ja z natury nawet w III fazie mam cos tam sluzu!
Świece też. Z poduszką nam jakoś nie szło :cry:

A i może oprócz bielizny dla siebie jakieś fajne bokserki dla męża... 8) sam pewnie nie będzie do tego przywiązywał wagi. Ostatnio czekajac w jakiejs poczekalni z nudów czytałam babskie pisma i było o tym, że nie ma nic gorszego jak facet wchodzacy do sypialni w starych i o 3 numery za duzych gaciach :wink:
Oczywiście przejaskrawione jak zwykle w takich pismach, ale wtedy po raz pierwszy przyszło mi do głowy, że fajnie by było gdy ON też był jakos szczególnie przygotowany do tego wieczoru. Kiedyś wydawało mi się, że elegancka bielizna to atrybut kobiety, a teraz pomysłam, że może jednak nie tylko...
A takie tam blubranie "starej" zony... :wink: :wink: :wink:
Wszystkiego dobrego mmadzik!!!
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Krycha » 12 sierpnia 2008, o 11:26

Jak masz III fazę to masz wszystko czego trzeba.
Ja miałam wszystko poza III fazą i było do kitu.
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez Kasiulaaa » 12 sierpnia 2008, o 11:44

a ja miałam pierwszą fazę i teoretycznie mogliśmy, ale nie chciałam ryzykować, a teraz z perspektywy czasu i już długich obserwacji moich cykli widzę, że mogliśmy, ale mimo to cieszę się, że czekaliśmy jeszcze 2 tygodnie dlatego, że ten czas nie był stracony, poznawaliśmy się krok po kroku i jakoś tak psychicznie byłam bardziej przygotowana te dwa tygodnie po ślubie niż w noc poślubną :) ale to chyba jest kwestia indywidualnego podejścia do sprawy, jedne czują się od razu gotowe a inne potrzebują jeszcze tych kilku dni...
Kasiulaaa
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 5 listopada 2005, o 18:36
Lokalizacja: ...

Postprzez Krycha » 12 sierpnia 2008, o 12:11

po 2 tygodnaich było jeszcze gorzej, mimo 2 razy większych wysiłków, bielizny, świec itd. :( moim zdaniem noc poslubna to czas szczególny i warto to wykorzystać. potem w codzienności trudno wykreować ponownie tak magiczny nastrój (no chyba że jedziecie w jakąś romantyczną podróż). jak będziecie czekać, to wam się zaczna pierwsze małzęńskie kłótnie, pierwsze rozczarowanai i frustracje wspólnego mieszkania... będziecie odkładać, ciągle czekając na lepszą okazję.... nie ma po co.


a teraz bardzo lubimy noce poślubne znajomych, zdaje się że owoc jednej z takich spi w pokoju obok :D
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Postprzez mmadzik » 12 sierpnia 2008, o 15:29

Tatuś napisał(a):nie ma nic gorszego jak facet wchodzacy do sypialni w starych i o 3 numery za duzych gaciach :wink:


Hehehe - padłam :lol:
Ja Narzeczonemu już coś tam wspominałam mniej i bardziej delikatnie, żeby pomyślał o nocy poślubnej, żebym go chociaż na początku małżeństwa nie musiała oglądać w starych gaciach czy piżamach :wink: Ja sama oprócz nocopoślubnej kupiłam już sobie ładną koszulkę - taką codzienną, ale ładną i nową :) Chociaż i tak podejrzewam, że szybko przejdzie nam to "strojenie się" :wink:

No właśnie - nie pomyślałam o świecach. Super pomysł! Mam tego dużo w domu, kwestia tylko, żeby pamiętać spakować do pierwszej torby! :)

Jeszcze półtorej tygodnia, ale mam już cykora... :oops:
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez małe słoneczko » 12 sierpnia 2008, o 21:18

czytam, czytam i zazdroszczę:) i życzę powodzenia- na pewno będzie pięknie i wyjątkowo!
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Dorotaa » 13 sierpnia 2008, o 10:34

mmadzik ty pakujesz torbę na noc poślubną (pewnie to w ramach podróży poślubnej ) a ja do szpitala na poród. Nocy poślubnej tez się bałam, długo długo się bałam ale było dobrze :) u was też będzie dobrze. Najważniejsze aby cieszyć się swoją bliskością i nie zniechęcać trudnościami (mogą sie pojawić ale nie muszą). Bawcie sie dobrze. Powodzenia.
Przy porodzie będzie chyba mniej zabawy??? :lol:

Dorota 39 tc
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez Krycha » 13 sierpnia 2008, o 14:22

ja tam lepiej wspominam poród niż noc poślubną, nie żartuję.
atmosfera, związek miedzy nami, opieka męża - o niebo lepsze!
Krycha
Domownik
 
Posty: 606
Dołączył(a): 20 października 2006, o 13:03
Lokalizacja: PdM

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości

cron