Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 01:05 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

noc poslubna:D

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez kasik » 10 czerwca 2007, o 14:36

strzyga, zalezy co uwazasz za katastrofe :wink:
kasik
 

Postprzez strzyga » 10 czerwca 2007, o 17:22

Jako małżonka, już po tym pierwszym razie... powiem, że warto pamiętać, że pierwszy raz jest z reguły... hmmm jakby to napisać... bolesny i "rozczarowujący", "nieudany"... warto założyć, że ten pierwszy raz mimo wszystko może być nieudany, żeby potem jakoś się nie rozczarować...


może źle się wyraziłam z tą katastrofą... takie niefortunne słowo... ale nie wiem jak to inaczej ująć... przepraszam, jeśli ktoś poczuł isę urażony... :oops:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Bratka » 11 czerwca 2007, o 10:03

Dziewczyny, nie panikujcie!! przeciez to nie egzamin, który będzie oceniał bezstronny obserwator!!

Ja nie wyobrażam sobie, żebym którekolwiek współżycie mogła określić jako roczarowujące! Bo nawet jak sie nie udało, bo bolało, to te chwile spędzone z Mężem były wspaniałe!

Proponuję pozytywne nastawienie. Nie ma co sie stresować- w końcu będziecie z Ukochanym pierwszy raz- nacieszcie sie tym, zamiast analizować czy jest tak jak powinno być.

Odnośnie @.
Mi w dzień ślubu wypadła @ więc noc poślubna się przesunęła. Przed ślubem wydawało mi sie to okropną złośliwością losu, ale teraz uważam że było to w sumie fajne.
Warto ten czas wykorzystać na intymne przygotowanie do seksu- na stopniowe ośmielenie się.
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez klara bemol » 11 czerwca 2007, o 15:53

Bratka napisał(a):Ja nie wyobrażam sobie, żebym którekolwiek współżycie mogła określić jako roczarowujące! Bo nawet jak sie nie udało, bo bolało, to te chwile spędzone z Mężem były wspaniałe!

Proponuję pozytywne nastawienie. Nie ma co sie stresować- w końcu będziecie z Ukochanym pierwszy raz- nacieszcie sie tym, zamiast analizować czy jest tak jak powinno być.



Dokładnie tak!

A poza tym jak się te chwile potem wspomina...
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez lajla » 12 czerwca 2007, o 22:37

Bratko w 100% się z Tobą zgadzam. Grunt to pozytywne nastawienie, bo nawet jeśli nie od razu wszystko się uda, to z czasem małżonkowie uczą się siebie na wzajem i nadchodzi czas wspomnianych wyżej fajerwerków. :D
lajla
Domownik
 
Posty: 318
Dołączył(a): 21 grudnia 2006, o 02:07
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez strzyga » 24 czerwca 2007, o 21:41

No ja mam chyba zbyt pozytywne...
Ale sobie szukam problemów, nie? :wink:

moze już niedługo będę wiedziała jak jest z autopsjii. :P :evil:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Dorotaa » 3 marca 2008, o 12:47

pisałam tutaj jakieś 9 miesięcy temu pełna strachu
jak to będzie z tą nocą poślubną :?: :?: i równocześnie pierwszym razem
chyba pół swojego młodego życia bałam się tego pierwszego razu :!:
teraz już mogę napisać że nie ma się czego bać :D
na początku to nic nie chciało nam wyjść więc było śmiesznie :D :D
potem niby coś wychodziło ale bardzo bolało :( :(
a potem pomału pomału jakoś ruszyło do przodu :lol: :lol:
na razie ja jeszcze nie odczuwam, żadnych ogromnych przyjemności,
pewnie mi przyjdzie jeszcze trochę zaczekać ale mam nadzieję,
że się doczekam :D
niewątpliwie najprzyjemniej było nam wtedy jak sie poczęło nasze maleństwo :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

cieszę się, że ten pierwszy raz przeżyłam po ślubie z moim mężem
czułam się na prawdę bezpiecznie :D :D

DOROTA 14 t.c.
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez kamyczek » 7 marca 2008, o 17:08

Dzięki dziewczyny za wszystkie rady, na prawdę są bardzo przydatne. Ja sama mam trochę obaw w tej kwestii i nie było się kogo zapytać. Na prawdę dzięki. Co prawda jeszcze rok do nocy poślubnej ale ten czas tak szybko leci :) i zaczynam się lekko stresować :P
kamyczek
Bywalec
 
Posty: 158
Dołączył(a): 29 listopada 2006, o 01:25

Postprzez Gracja » 7 marca 2008, o 19:04

Ja tez sie stresowalam, przyznaje :wink:
I bylo wspaniale, bo najwazniejsza byla wzajemna bliskosc, taka pelna, bez zastanawiania sie, czy juz powinnismy sie zatrzymac, czy nie.
Najpiekniejsze bylo dla mnie takie nasze wreszcie calkowite oddanie sobie na wzajem, wzajemna czulosc.
Ogromna zasluga mojego ukochanego meza w tym, ze moglam to przezyc tak pieknie. Wiedzialam,ze on nie zrobi nic, na co nie bylabym gotowa, ze nic nie bedzie za szybko.
Byl, i nadal jest cudownie czuly i delikatny, a to sprawia, ze czuje sie calkowicie bezpieczna i bardzo kochana.
Oczywiscie do tego dochodza doznania calkowicie zmyslowe, ktorych ciagle przybywa :D
Na poczatku musielismy sie po prostu nauczyc, ale ta nauka siebie na wzajem byla i nadal jest piekna :D
Teraz moge z czystym sumieneim powiedziec, ze nie ma sie czego bac :D
Serdecznie pozdrawiam :D :D :D

Acha, ja mam podobnie jak DorotaSok, rowniez najprzyjemniej nam bylo wtedy, kiedy poczelo sie nasze Dzieciatko :D :D :D :D :D :D :D :D :D

Gracja, 15tc
Gracja
Domownik
 
Posty: 319
Dołączył(a): 22 czerwca 2005, o 14:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Amazonka » 8 marca 2008, o 17:22

Gracja napisał(a):Acha, ja mam podobnie jak DorotaSok, rowniez najprzyjemniej nam bylo wtedy, kiedy poczelo sie nasze Dzieciatko


Tak jak chciała natura. ;-)
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Dorotaa » 9 marca 2008, o 00:52

natura wie co robi :P

kamyczekja też się stresowałam, przez lata bałam się pierwszego razu i w ogóle tego, że nie będę umiała współżyć :( nie umię powiedzieć skąd ten strach we mnie był :?:
mój narzeczony wiedział o moich obawach i oczywiście był zawsze wspaniale wyrozumiały
na razie na prawdę mam mało przyjemności i troszkę zazdroszczę tym, które odczuwają tę tajemniczą przyjemność ale mam nadzieję, że i ja sie doczekam :) , może to, że trudno mnie rozbudzić to efekt bardzo długiego narzeczeństwa i tłumienia w sobie tego pociągu, nie wiem ale ufam że będzie dobrze :)
najważniejsze, że poczęło się maleństwo :)
gracjomamy dzidzie w tym samym wieku:-)
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez zosia_samosia » 9 marca 2008, o 17:43

Kiedyś słyszałam, że kobiety, które późno zaczynaja współźycie maja problemy z pełnego przeżywania seksu, bo organizm był za długo tłumiony. :D :D

mi sie wydaje, że robicie troche za duże halo z tego pierwszego razu :wink:

i troche mi się to dziwne wydaje, że macie takie problemy z orgazmem. Może to właśnie to, że późno zaczynacie ?? te nieobeznanie w sytuacji, wasze i faceta, jednak może robić swoje.

Seks jest tak piękny, że według mnie szkoda czekać latami na ten pierwszy raz :wink: Dla mnie to jest trochę nienormalne być pięc lat ze sobą np. podczas studiów i dopiero po 24-25 roku życia zacząć współzycie. To jest już naprawde dojrzały wiek, po co tyle lat marnować ?? Potem niedługo dzieci i już człowiek nie ma tyle swobody, nie ma często jak sie kochać w południe, nie można sie powydzierać głośno :oops: :lol: :lol: ale to tylko takie moje odczucia :wink: :D
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez Dorotaa » 9 marca 2008, o 19:32

zosiu_samosiu ja tez uważam, że za długie czekanie z seksem jest niezdrowe ale tak zdecydowaliśmy ze względu na naszą wiarę i sposób życia zgodny z naszymi przekonaniami religijnymi :)
jeśli tyle się czeka na pierwszy raz to jest to jednak coś wielkiego :)

Dorota 15 t.c.
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez zosia_samosia » 9 marca 2008, o 21:10

To jest zawsze piękne, obojętnie ile się czekało.

Byle nie z pierwszym lepszym :lol:
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez mmadzik » 10 marca 2008, o 12:40

Niezdrowe to jest rozpoczynanie współżycia przez zawarciem małżeństwa, bo przed tym nie wiadomo nigdy, czy ten to akurat ten pierwszy i ostatni :wink:
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez zosia_samosia » 10 marca 2008, o 14:11

Życie może takie scenariusze napisać, że też pewnym tego po ślubie być nie można :wink: Ale to moje zdanie, nie mam zamiaru nikomu go wciskać.

Uważam przygodne współżycie za złe, ale w prawdziwej miłości już nie. Nawet tej bez ślubu. Bo przecież nie każdy może w dzisiejeszych czasach pozwolić sobie na ślub po 18-tce. A to już wiek gdzie człowiek może spokojnie zacząc odkrywać dokładnie swoją seksualność. Bez sensu ją tłumić i czekać na ślub w wieku 25 lat :?
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez Kręciołek » 10 marca 2008, o 14:26

Wow, to jestem dinozaurem.
Wyszłam za mąż w wieku 30 lat.
Czekałam i ja i mój mąż - i jakoś zdrowi jesteśmy i fizycznie i psychicznie.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez klara bemol » 10 marca 2008, o 14:27

zosia_samosia napisał(a):
Uważam przygodne współżycie za złe, ale w prawdziwej miłości już nie. Nawet tej bez ślubu. Bo przecież nie każdy może w dzisiejeszych czasach pozwolić sobie na ślub po 18-tce. A to już wiek gdzie człowiek może spokojnie zacząc odkrywać dokładnie swoją seksualność. Bez sensu ją tłumić i czekać na ślub w wieku 25 lat :?


Dla mnie seks jest wpisany w małżeństwo, a nie stanowi wartości dodanej do człowieczeństwa. Uważasz, że ten, kto ma jeden dzień do 18 jest niegotowy, a ten, kto ma 18 i jeden dzień już tak na rozpoczęcie współżycia???
Seks to nie tylko orgazm, ale także obdarowywanie się wzajemne tym, co mam wyjątkowego w zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa.

Druga sprawa - swoją seksualność odkrywają już niemowlaki.

Piszesz o prawdziwej miłości - a skąd wiesz, która jest ta prawdziwa? Masz jakiś papierek lakmusowy - prawdziwa miłość?

Seks wymaga dojrzałości, a jaka jest dojrzałość niektórych 18, 19, a nawet 25 latków widać i słychać.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez zosia_samosia » 10 marca 2008, o 15:16

Wow, to jestem dinozaurem.
Wyszłam za mąż w wieku 30 lat.
Czekałam i ja i mój mąż - i jakoś zdrowi jesteśmy i fizycznie i psychicznie.


mogłaś do 50 czekać :wink: Dla mnie szkoda życia, a do tego jak się z kimś jest 8)

Uważasz, że ten, kto ma jeden dzień do 18 jest niegotowy, a ten, kto ma 18 i jeden dzień już tak na rozpoczęcie współżycia???


To było małe uogólnienie :)

Seks to nie tylko orgazm, ale także obdarowywanie się wzajemne tym, co mam wyjątkowego w zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa.


Owszem, ale seks to też organizm, ochota, pragnienie rozkoszy!!! A zaufanie, bezpieczeństwo nie muszą być tylko w malżeństwie!

Nie pragniesz niekiedy tylko seksu jako zaspokojenia ochoty?? Bez pięknych czułych słówek, tylko takiej "ostrej jazdy" czy jak sie to mówi??

Seks wymaga dojrzałości, a jaka jest dojrzałość niektórych 18, 19, a nawet 25 latków widać i słychać.


Przeraszam, ale czytam niektóre wypowiedzi (problemy, pytania) kobiet na tym forum, które biorą ślub to naprawde wydaje mi się, że one są jeszcze niedojrzałe na to. Można mieć 18 i mieć lepiej poukładane w głowie niż niejedna 30-tka.

Piszesz o prawdziwej miłości - a skąd wiesz, która jest ta prawdziwa?


Wiem, bo swoje przeszłam i jestem wiele lat szczęśliwie zamężna. Ale nie wiem czy mi albo mojemu mężowi kiedyś nie odbije. Dlatego nie można być tego nigdy do końca pewnym :wink: Ślub Ci też tej gwarancji nie da 8)
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez kamyczek » 10 marca 2008, o 17:16

zosia_samosia napisał(a): Ślub Ci też tej gwarancji nie da 8)

A co innego ma dać tę gwarancję jak nie ślub? Przecież ślubuje się miłość do końca życia.
kamyczek
Bywalec
 
Posty: 158
Dołączył(a): 29 listopada 2006, o 01:25

Postprzez Dorotaa » 10 marca 2008, o 20:43

kamyczku
wierzę tak jak ty, że sakrament małżeństwa to jedyna gwarancja wiecznego-ziemskiego trwania małżeństwa :)

a ja na chwilę zapomniałam, że seks to nie tylko orgazm ale obdarowywanie siebie, pełne zjednoczenie, to bardzo niedobrze z mojej strony :?

Dorota 15t.c.
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez strzyga » 10 marca 2008, o 23:01

jak w reklamie netii... "kiedyś umowy cię wiązały"
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez dota321 » 11 marca 2008, o 09:10

zosia_samosia napisał(a):Kiedyś słyszałam, że kobiety, które późno zaczynaja współźycie maja problemy z pełnego przeżywania seksu, bo organizm był za długo tłumiony. :D :D
:shock: :lol: :lol: :lol: ale się ubawiłam z samego rana!
mi sie wydaje, że robicie troche za duże halo z tego pierwszego razu

i troche mi się to dziwne wydaje, że macie takie problemy z orgazmem. Może to właśnie to, że późno zaczynacie ?? te nieobeznanie w sytuacji, wasze i faceta, jednak może robić swoje.
pewnie tak, bo w sumie to takie rzemiosło, prawda? trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i w taki sposób, i w inny, i z tym, i z innym, żeby potem uniknąć problemów z (modne słowo) "niedopasowaniem"- bo to moze potem wszystko zepsuć... grunt to doświadczenie, inaczej nie da rady...
Seks jest tak piękny, że według mnie szkoda czekać latami na ten pierwszy raz
tzn. im szybciej, tym lepiej?
Życie może takie scenariusze napisać, że też pewnym tego po ślubie być nie można
skoro nie mozna być pewnym nawet tej najblizszej osoby, to życie musi być strasznie stresujące... :?
A zaufanie, bezpieczeństwo nie muszą być tylko w malżeństwie!
co to za bezpieczeństwo? i, jeśli mogę zapytać, jesli tak mozna ufać i czuć sie bezpiecznym poza małzeństwem, i skoro i tak nie mozna mieć pewności, to czemu Zosiu samosiu jesteś meżatką? z tego co piszesz, to i tak ma niewielkie znaczenie...
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez milgosia » 11 marca 2008, o 09:57

1.
Wiem, bo swoje przeszłam i jestem wiele lat szczęśliwie zamężna.


Zosiu, ile jesteście po ślubie? W jakim wieku się pobraliście? Czy macie dzieci?

2.
Ale nie wiem czy mi albo mojemu mężowi kiedyś nie odbije. Dlatego nie można być tego nigdy do końca pewnym. Ślub Ci też tej gwarancji nie da


Co więc dla Ciebie znaczyły słowa, bo przecież ślubowałaś mężowi:
- miłość
- wierność
- uczciwość małżeńska
- i nie opuszczę Cię aż do śmierci ?

Czy traktowałaś je serio, czy też były po prostu jedną z formułek, które trzeba odklepać?

Pytam, bo ten Twój ostatni post tak trochę "lekko" potraktował te podkreślone słowa przysięgi małżeńskiej, jakbyś z góry dopuszczała możliwość, że jeśli kiedyś komuś z was coś "odbije", to ma prawo odejść...

Mam nadzieję, że się mylę i że nie taka była Twoja intencja, ale wybacz, takim tonem pobrzmiewa ten ostatni post...
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez zosia_samosia » 11 marca 2008, o 12:47

Mam slub cywliny, więc proszę nie najeżdżać na mnie. A gdyby koścelny był gwarancją, to by nie było tyle rozbitych par. A statystyki nie kłamią.

To moje zdanie, nikomu go nie wciskam!

dota321 ja też się trochę ubawiłam, ale wydaje mi się, że to ma trochę sens :wink: Wyczytałam to kiedyś w jakies książce :)
Ja nie namaiwiam do pochopnych przygód, więc nie gadaj :wink:

Takie wyciąganie słów ze zdania jest bez sensu.
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez klara bemol » 11 marca 2008, o 12:50

zosia_samosia napisał(a): A gdyby koścelny był gwarancją, to by nie było tyle rozbitych par. A statystyki nie kłamią.


To nie ślub kościelny jest gwarancją, tylko Bóg. Ale decyzja należy do człowieka.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Coya » 11 marca 2008, o 13:47

Idzie pies z panem na spacer. Statystycznie mają po trzy nogi.....
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez strzyga » 12 marca 2008, o 00:11

zosia: polecam do przeczytania: http://www.alleluja.waw.pl/nauczania/dl ... azycia.pdf
cóż, moja mama dotąd żałuje, że wzieła ślub kościelny. Gdyby nie to, jej życie mogło by się potoczyć inaczej. I moje przy okazji też. Tak to jest gdy ktoś zakłąda możłiwość rozejścia się. Potem mniej formalności.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Bright » 12 marca 2008, o 17:38

DorotaSok napisał(a):kamyczku
wierzę tak jak ty, że sakrament małżeństwa to jedyna gwarancja wiecznego-ziemskiego trwania małżeństwa :)


Jak chcecie tak wierzyć, to wierzcie.

Na moim kursie przedmałżeńskim u dominikanów, mądry ojciec szybko wyprostował to przekonanie "o gwarancji". Sakrament małżeństwa niczego nie gwarantuje - w ciągu 5 lat od ślubu w Kościele katolickim w Polsce obecnie (dane z 2005) rozpada się 17% małżeństw. Czyli z tego roku, w którym braliście ślub na każde 100 par, po 5 latach tylko 83 będą nadal prowadzić wspólne życie małżeńskie.

Trwałość związku małżeńskiego, zależy od ludzi, którzy go tworzą, od ich pracy nad związkiem, wysiłku, ... , nawet interwencje Pana Boga są zależne do tego, czy małżonkowie o nie Go proszą, bo On nigdzie nie pcha się z buciorami.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez Dorotaa » 12 marca 2008, o 21:58

bright wiem, że sam sakrament niczego nie gwarantuje, że każde małżeństwo wymaga pracy i wysiłku obojga osób i to każdego dnia, zgadzam się z tobą. Chciałam powiedzieć, że wierzę, że Pan Bóg to wszystko uświęca.. myślę, że spośród par które w pełni świadomie zawierają małżeństwo, które zdają sobie sprawę co to jest sakrament małżeństwa, nie rozpada się tak dużo małżeństw. Statystyki pogarszają te pary, które biorą ślub w kościele, bo tak wypada, bo rodzice naciskają, bo muszą itp. Niestety takich par jest teraz co raz więcej i to jest smutne, bo nie szanują oni sakramentu. :(
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości

cron