Teraz jest 21 września 2024, o 03:31 Wyszukiwanie zaawansowane
strzyga napisał(a):
mielikki, kamyczek, nie wiem skąd jesteście, ale to już nie lepiej kredyt wziąć na własne mieszaknie? My tak zamierzamy zrobić, bo różnica między ratą dla banku, a opłatą za wynajem jest praktycznie żadna albo mimimalna...
milgosia napisał(a):
- Mieszkanie z niespłaconym do końca kredytem można zawsze sprzedać. Opcja trudna (w sensie decyzji, bo szkoda sprzedawać coś, w co się tyle zainwestowało), ale bynajmniej nie niemożliwa, wręcz przeciwnie. Mieszkania nie stracą na wartości na pewno - w Polsce jeszcze dłuuugo będzie ich za mało.
- Można też na czas "trudny" wrócić do rodziców, ciotki, rodziny, a mieszkanie podnająć np. studentom, żeby na siebie zarabiało i samo spłacało ratę. Jeśli jest więcej pokoi, można chociaż jeden wynająć - mniejszy komfort, ale za to trochę odciąży finansowo.
strzyga napisał(a):Od M.:
Jeśli chodzi o wynajmowanie kawelrki to wynajem kosztuje tyle samo. A mieszkanie za 30 lat bedzie napewno więcej warte niz kredyt, a to dlatego ze jesteśmy krajem rozwijającym sie.
To się nazywa myślenie życzeniowe.
milgosia napisał(a): - Mieszkanie z niespłaconym do końca kredytem można zawsze sprzedać. Opcja trudna (w sensie decyzji, bo szkoda sprzedawać coś, w co się tyle zainwestowało), ale bynajmniej nie niemożliwa, wręcz przeciwnie. Mieszkania nie stracą na wartości na pewno - w Polsce jeszcze dłuuugo będzie ich za mało....
milgosia napisał(a):Można też na czas "trudny" wrócić do rodziców, ciotki, rodziny, a mieszkanie podnająć np. studentom, żeby na siebie zarabiało i samo spłacało ratę. Jeśli jest więcej pokoi, można chociaż jeden wynająć - mniejszy komfort, ale za to trochę odciąży finansowo. ..
milgosia napisał(a):Nie jest to różowe życie, ale lepsze takie, niż - jeśli ktoś ma zdolność kredytową - "tracenie" pieniędzy w wynajem...
Pytanie, czy to jest rzeczywiście tracenie i jak wycenisz ograniczenia życiowe, które dzisiaj brany (właśnie w tym kontekście piszę, bo 2-3 lata temu, to brało się o połowę mniejsze kredyty) kredyt będzie nakładał na wiele przyszłych decyzji życiowych.
Jeśli dzisiaj niby stać kogoś na ratę, a wynajmuje, to po prostu tę różnicę, którą zaoszczędzi na wynajmnie inwestuje. Jak ma wiedzę i potrafi robić to sensownie, może w ciągu 10 lat zarobić tyle, że sobie kupi coś bez kredytu. Poza tym ma wolność do zmieniania pracy, bo się nie boi, że jak w nowej pracy po próbnym mu nie przedłużą umowy, to nie będzie miał na ratę. A taka wolność przy stosowaniu NPR jest bardzo potrzebna, bo zawsze się może zdarzyć dodatkowe nieplanowane poczęcie.
milgosia napisał(a):Oj Bright - wierz mi - studenci w Krakowie szukają mieszkań nawet w bardzo odległych miejscach (Kurdwanów, Nowa Huta, Prokocim - akurat w Hucie mieszka moja chrzestna z mężem i wynajmuje dwa z trzech pokoi studentkom, bo ich emerytura nie pozwoliłaby na opłacenie całego mieszkania)...
Na moim osiedlu wiele osób wynajmuje studentom (sama praktykowałam - współmieszkałam z czterema koleżankami). Dla przykładu cena odstępnego za dwupokojowe mieszkanie (37m2), które mój sąsiad wynajmuje studentom to ok 1400zł+ok 200zł czynszu(w tym woda i CO)+ok 100zł za prąd.
Wydatek miesięczny rzędu 600zł na mieszkanie studenta (tzn pokój/miejsce w pokoju dwuosobowym) w Krakowie to obecnie dolna granica
Bright napisał(a):A taka wolność przy stosowaniu NPR jest bardzo potrzebna, bo zawsze się może zdarzyć dodatkowe nieplanowane poczęcie.
A taka wolność przy stosowaniu NPR jest bardzo potrzebna, bo zawsze się może zdarzyć dodatkowe nieplanowane poczęcie.
Szyszka napisał(a):witam
A)oszczędzanie i pomieszkiwanie kątem u rodziców w oczekiwaniu na zdolność kredytową ("bo po co w zamian za nic napychać komuś kieszenie" - zdanie rodziny...), ale przy tym stracić na zawsze szansę poczucia się młodą, rozkosznie zieloną gospodynią i żoneczką z pełną swobodą i niezależnością (już nigdy potem nie przeżyjemy drugi raz tej świeżości i pogrzebiemy widoki na stworzenie SIEBIE SAMYCH jako SAMYCH-RAZEM; albo...
Szyszka napisał(a):...wybieram B. Bez szemrania.
Tylko jakoś głupio się z tym czuję. Bo kiwają na nas głowami. Oni, "dorośli".
Czy ja chcę źle? Czy to nie o to chodzi???
Za dwa miesiące nasz Ślub. Trzeba cos znaleźć, zdecydować się, wynająć.
A spotykają nas takie komentarze, że radość oczekiwania na Nasz dzień stłumiona jest przez wsączaną w nas niepewność:(
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości